Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy KarolaKorman – Nazareth

Witajcie, przepraszam wszystkich ponownie za spóźnialstwo. Nie będę robił długich wstępów, ale muszę tym razem zaznaczyć, że oceniałem tę bitwę z dużą przyjemnością. Wszystkie teksty, bez wyjątku, zrobiły na mnie wrażenie, każdy podobał mi się na swój własny sposób. Dziękuję wam więc, uczestnicy, za trud, włożoną pracę i serce.

Do dzieła!

 

 

Karawan – Uśmiech szczęścia

 

TECHNIKALIA 0 – 5

„[...] podpiwszy nieco ze sąsiadem […]” – z sąsiadem. Mogłaby to być stylizacja językowa, ale wcześniej w tekście nie występuje, a stylizacja zaczęta od środka to niezbyt dobry zabieg.

 

„- Ta twoja dziewczyna nie jest warta tego, abyś z nią pisał listy. - Powiedział w którymś momencie, wychylając kolejny kieliszek wódki”. – Po pierwsze primo : wypowiedzi w dialogach rozpoczynamy od myślnika „–” (alt+150 na klawiaturze numerycznej) nie od dywizu „-”. Po drugie secundo – „[...] abyś z nią pisał listy - powiedział w którymś momencie [...]”– tak to powinno być zapisane.

 

„A co ty możesz o niej wiedzieć? - Zapytał podrostek”. – Podobnie jak wyżej, „zapytał” małą literą.

 

„Gustaw! - krzyknęła matka [...]”. – Po pierwsze, zjadłeś myślnik na początku wypowiedzi. Po drugie, skąd ten Gustaw? Przecież August i Gustaw to dwa zupełnie różne imiona.

 

„Budynki; murowane, schludne i jakieś ponurawe [...]”. – Przymiotniki murowane i schludne nie kojarzą się z niczym ponurym, a to mógłby sugerować spójnik „i”, zamiast niego można użyć „ale” i już nikt nie mógłby się do tego przyczepić.

 

„Wer da? - brzmienie było kobiece i stare, a głoska „r” lekko bulgocząca, gardłowa” – Brzmienie głosu albo głos brzmiał kobieco.

 

„Pociągnął raz i posłyszał [...]”. – To „posłyszał” to tak ni przypiął, ni wypiął. Nie prowadzisz stylizacji, czasy z tego co się domyślam, w miarę współczesne, nie rozumiem więc tego archaizmu.

 

„Znała doskonale język niemiecki, a, na dodatek, jako osoba zamożna i wykształcona, była wpływową należąc do elity miasteczka”. – Wpływową co?

 

„[...] ugotowane trzyminutowo jajko „po wiedeńsku [...]”. – Rozczarowałem się, taka wytworna dama, a je „oszukane” jajko po wiedeńsku. Nie, dobra, teraz to się już czepiam, ale robi to wielu czytelników, więc warto zwracać uwagę na każdy detal.

 

„[...] kupowane w każdy dzień towary. Wracał obładowany z oddartym kawałkiem, brązowego, pakowego papieru, na którym nagryzmolone były towary i ceny”. – Powtórzenie – „towary”.

 

„Gdyby chciała pani sprzedać... zawiesił głos”. – Zgubiłeś myślnik.

 

„Babcia prosiła aby pani, na wszelki wypadek, zostawić adres pod którym będziemy. - to mówiąc, August zawrócił od drzwi i wręczył kopertę”. – Zbędna kropka na końcu wypowiedzi. Wypadałoby też uzupełnić drugą część zdania o osobę lub zaimek dzierżawczy.

 

No tyle rzuciło mi się w oczy. Większość to według mojej oceny błędy „zmęczeniowe”, ewentualnie wynikające z roztrzepania i było ich stosunkowo niedużo – dla przyzwoitości odejmę punkcik. Osobną sprawą są dialogi, przez większość czasu konstruujesz i zapisujesz je poprawnie, ale czasami zdajesz się „zapominać”, o co tam chodzi. Nie umiem tego pojąć. Za to więc, niestety, zabieram punkt kolejny.

OCENA: 3

 

STYL 0 – 5

Wybrałeś rodzaj narracji, który nie cieszy się dziś popularnością. Na jego widok wielu z młodszego pokolenia zakrzykuje z angielka „show, don't tell!”, ale to przecież nie jest aż tak proste. Czasem nieskomplikowana historia o zaskakującej poincie musi być opowiedziana, bo niesie ze sobą przesłanie, tyle że sama opowieść stanowi jedynie tło, bez którego konkluzja byłaby niezrozumiała. Taką historię nam właśnie opowiadasz. Chłopiec urodzony podczas wojny, wychowujący się podczas wczesnej doby polskiego komunizmu, z którym życie się nie cacka – historia jak setki innych z tego okresu. Ba! Historia jak setki innych, które dzieją się dzisiaj. Przeskakujesz więc jedynie od obrazu do obrazu jak cierpliwy kronikarz, opisując nam życie Augusta (czy też Gustawa), dążąc do zaskakującego, groteskowego zakończenia, na które warto czekać.

Nie siliłeś się na poetyckość czy przesadną erudycję. Budujesz proste i krótkie zdania, oddające naturę twojej opowieści – za to wielki plus. Niestety jednak wszystko ma jakieś minusy i sposób narracji, na który się zdecydowałaś, dość szybko zaczyna czytelnika męczyć, mimo że w moje ocenie wybrałeś dobrze, to tekst był odrobinę za długi na ten zabieg.

OCENA: 3,5

 

FABUŁA I POMYSŁ 0 – 10

Jak już wspomniałem przy stylu, całość fabuły jest dość prosta, a oryginalność tej pracy leży w jej zakończeniu i morale. Ale zanim dochodzimy do konkluzji, czeka nas droga doń prowadząca, która nie była zbyt kręta. Przedstawiona należycie, chronologicznie, poprawnie i spójnie, z logicznego punktu widzenia patrząc, no i oczywiście zgodnie z tematem i założeniami bitwy. Czyli niby wszystko w porządku, ale zabrakło mi jakiegoś pazura, akcji w międzyczasie. Zaintrygowałeś początkiem i powaliłeś zakończeniem, ale wszystko pomiędzy wydaje się trochę rozmazane już z perspektywy jednego dnia, po którym piszę tę ocenę. Nie mówię, że środek Ci nie wyszedł, bo jest, no właśnie, poprawny i logiczny, ale niestety niewiele ponadto.

Podobało mi się to, że nienachalnie przedstawiłeś czas i miejsce akcji, zostawiając uważnym czytelnikom poszlaki, po których mogą dojść dokładnie, gdzie się znajduje bohater i kiedy. Mogłeś jednak, moim zdaniem, ten motyw – było nie było – historyczny bardziej rozwinąć i rozegrać, dzięki czemu trzon opowiadania mógłby być ciekawszy.

Przez styl, na który się zdecydowałeś, ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek o psychologii postaci. Twój tryb narracyjny w głównej mierze opiera się na ekspozycji, więc czytelnik ma bardzo niewiele okazji, by zobaczyć bohatera w naturalnej i prawdziwej sytuacji. Czasem zdarzy się krótki dialog, zbyt krótki nawet, by określić jego naturalność, i to tyle. Pierwsze uczucie, które poczułem do Gustawa (czy też Augusta, swoją drogą mógłbyś wytłumaczyć ten dysonans) pojawia się dopiero na samym samiuśkim końcu, gdy ten zakopywał w ogródku wannę, a ja myślałem „Nieee... czyżby on...? Ale...” i bardzo mi się spodobało to, że tak Ci się udało mnie zaskoczyć. Jednak to, tak jak mówię, dopiero samo zakończenie przykuło moją uwagę i zupełnie przekonało mnie do twojej historii. Dobrej, ale przez większość czasu pozbawionej wyrazu.

OCENA: 6

 

PODSUMOWANIE 0 – 3

Było naprawdę dobrze. Jeszcze nie świetnie, ale idziesz w odpowiednim kierunku. Czuję jednak, że czasem powinieneś trochę zwolnić i pocieszyć się pisaniem, zamiast gnać do celu pointy – tutaj tak to odebrałem. Gdybyś to zrobił, mógłbyś poprowadzić jakiś wątek poboczny, pozwolić czytelnikowi poznać bohaterów i miejsca, w których ci się znajdują. Generalnie urealnić historię i związać z nią czytelnika emocjonalnie.

A z pozytywnych akcentów bardzo przypadła mi do gustu pioseneczka, którą zakończyłeś. Była wisienką na torcie zakończenia, które podałeś po mistrzowsku – nie wchodząc w żadne detale, ale nie pozostawiając najmniejszych wątpliwości, co stało się z babcią Gustawa.

OCENA: 2

RAZEM: 14,5

 

Ausek – Szkarłatny Spadek

 

TECHNIKALIA 0 – 5

„Obawiała się, że ta obskurna nora zostanie ostatnim miejscem, w jakim jest jej dane przebywać”. – Narracja w czasie przeszłym, zdanie w czasie przeszłym, skąd się wzięło to „jest”?

 

„Pozbawiono Igę okrycia i pchnięto w kierunku oświetlonego siedziska. Posłusznie usiadła na zimnym stołku”. – „Siedzisko” i „usiadła” nie brzmią dobrze koło siebie, czymś bym to zastąpił.

 

„[...] szczególnie że z jego osobą łączyły ją przecież więzy rodzinne”. – „Z jego osobą” brzmi bardzo nienaturalnie, zamiast tego napisałby zwyczajnie „z nim”.

 

„Niezupełnie w ruinach, a konkretnie pod nimi”. – To „a” jest zbędne, można je spokojnie wyrzucić, a najlepiej moim zdaniem byłoby rozdzielić to kropką. „Nie zupełnie w ruinach. Pod nimi”.

 

„Miał tylko nadzieję, że nie wzbudzi w dziewczynie braku zaufania[...]”. – Strasznie skomplikowana sprawa z tym „nie wzbudzaniem braku...”, łatwiej, być może, byłoby zaufania nie stracić.

 

„I wreszcie, kim był jej ojciec i brat?”. – Ojciec i brat w jednej osobie? To by wyjaśniało „dziwność” jej krwi. „Kim byli”.

 

„Lekarz polecił sen i nie maiła zamiaru sprzeciwiać się jego zaleceniom”. – „maiła” – to raz. Polecił, zaleceniom – bardzo niezgrabnie, to dwa.

 

„Błądziła spojrzeniem w zlokalizowaniu okna”. – Ale Ci się potworek urodził. Domyślam się, że fragment był dziesięć razy edytowany, mnie też się w te sposób zdania czasem mutują, jak „przemęczę” materiał. Próbując zlokalizować oko, poszukując okna.

 

„[...] podeszła do drzwi. Ostrożnie nacisnęła klamkę. Zza uchylonych drzwi [...]”. – Niby jest to zdanie pośrodku ale dalej blisko i źle brzmi, więc klasyfikuję jako powtórzenie.

 

„[...] nakazała gestem wejść dziewczynie do swojego pokoju”. – Szyk. „gestem nakazała dziewczynie wejść do swojego pokoju”.

 

„[...] pomoże szybciej odzyskać siostrze siły [...]”. – Szyk. „[…] pomoże siostrze szybciej odzyskać siły”.

 

„[...] postać w swoją stronę. Niby mimochodem obrzucił jej postać szybkim spojrzeniem”. – Powtórzenie.

 

„Słuchaj, nie wiem, co tu się dzieje – zaczęła. Właściwie nie wiem [...]”. – Zjadłaś myślnik.

 

Jak na długi tekst, nie było tego aż tyle. Literówek nie wypisuję ani przecinków z zasady, bo raz to według mnie nie aż tak istotne, a dwa – sam nie jestem bez winy. Nie mniej, całość technicznie była w miarę czysta i całkiem ok.

OCENA: 4,5

 

STYL 0 – 5

Nie próbowałaś porażać kwiecistością wypowiedzi ani wyszukanymi środkami stylistycznymi, ale podobała mi się u Ciebie jasność przekazu. Zawsze doskonale wiedziałem, gdzie się znajduję, co i kto jest dookoła. Nie gubiłem się, a to jest bardzo istotne w pracy o tak skomplikowanej i niejasnej, najeżonej tajemnicami fabule. Po drugie, całość jest świetnie rozplanowana i uporządkowana, wiesz, dokąd dążysz i jaką drogę obierasz, by dojść do celu. Ten porządek to u Ciebie wielki plus. Wszystko składa się w zgrabną opisową całość, której niewiele można zarzucić.

Ale żeby nie było za słodko. Nie podoba mi się uparte akcentowanie tego, jak przystojni, piękni i powabni są bohaterowie. Trąca to harlequinem.

OCENA: 4

 

FABUŁA I POMYSŁ 0 – 10

Zaczęłaś mocnym akcentem i od razu przykułaś moją uwagę. Doskonale radzisz sobie z podsycaniem ciekawości u czytelnika. Przez pierwszą połowę tekstu w mojej głowie rodziły się pytania: kim są ludzie, których opisujesz? O co chodzi z tą krwią? Co to za stare kopalnie? Kto toczy konflikt z kim i dlaczego? Intryga złapała mnie za pysk i nie chciała puścić do samego końca, bo odkrywasz tajemnice powoli, skrawek po skrawku, bez pośpiechu i nachalności, mamiąc czytelnika obietnicą kolejnej informacji, poszlaki w fabule. Bardzo mi się to podobało. Świadczy to o przemyślanej fabule, ale i wprawnej „pisarskiej cierpliwości”, bez parcia na akcję i odkrywania od razu wszystkich kart, czym często mniej doświadczony autor pali fabułę i zapędza się sam w kozi róg.

Jeśli chodzi o sam pomysł, to nie jest on zbyt nowatorski, specjalne właściwości krwi wybranych jednostek pojawiał się w szeroko-pojętej fantastyce już wiele razy (Archiwum X, Blade), podobnie „super żołnierze” (również Archiwum X, Uniwersalny żołnierz). Oryginalność twojego wykonania polega na przeszczepieniu tych motywów na ziemię Polską i włączenie do konfliktu Rosjan, co mnie akurat się podoba, sprawia, że opowiadanie jest bliższe, a co za tym idzie – ciekawsze. Oczywiście zdaję sobie również sprawę z tego, że wymyślenie czegoś zupełnie oryginalnego w dzisiejszych czasach niemal graniczy z niemożliwością, dlatego często musimy tasować i żonglować pomysłami już zrealizowanymi w próbie skomponowania czegoś nowego. Tobie się to raczej udało, chociaż parę razy miałem wrażenie, że gdzieś to już czytałem lub oglądałem. Na szczęście myśl ta znikała równie szybko, jak się pojawiała.

Myślę, że do mojego pozytywnego odbioru twojego tekstu przyczyniły się również postaci. Konstruujesz je bardzo realnie. Nie są przesłodzone, wyolbrzymione. Normalni ludzie. Nawet Iga, którą lubiłem coraz mniej z każdym akapitem i która działała mi na nerwy, przekonywała mnie do twojego opowiadania właśnie tymi negatywnymi emocjami. Bo jest skonstruowana rzetelnie i autentycznie, a ja nie lubię rzetelnych i autentycznych nastolatków jako bohaterów literackich. Paradoksalnie więc, gdyby ta postać była drewniana i nieudana, pewnie nie wzbudziłaby u mnie żadnych uczuć.

Ostatnia już sprawa to to, że odnoszę wrażenie, iż twój tekst był dłuższy i przeszedł przez serię przedbitewnych cięć, by zmieścić go w limicie znaków. Stąd między innymi mógł się wziąć niezrozumiały dla mnie motyw, gdzie Iga jest wypytywana o swojego ojca w miejscu, które jak się potem dowiadujemy było pod kontrolą Iwana Bielejewa – jej ojca. Nie odbieram tego jednak jako błąd logiczny, myślę po prostu, że gdzieś ucięłaś za dużo i zabrakło jakiejś potrzebnej informacji, by tę sytuację w całości pojąć.

Nie mniej, przez całą lekturę pozostałem zainteresowany, było ciekawie, trochę z dreszczykiem, mało tego, myślę, że pomysł warto kontynuować.

OCENA: 7,5

 

PODSUMOWANIE 0 – 3

Bycie oceniającym to dla mnie nowe doświadczenie, którego się podjąłem, mając nadzieję, że w pewien sposób mnie rozwinie i da nową perspektywę na literaturę. Miałem rację, dzieje się tak między innymi dzięki twojemu opowiadaniu, które, wybacz, ale w ogóle nie trafiło w mój gust. Nie jest to tekst, który przeczytałbym z własnej woli, a już na pewno nie pochyliłbym się nad nim tak, jak zrobiłem to teraz, i straciłbym przez to, bo naprawdę nie żałuję jednej chwili spędzonej na czytaniu i ocenie twojej pracy. W bitwie trzynastej z bólem serca ucinałem punkty Ewoile za tekst, który bardzo mi się podobał i bardzo trafiał w moje poczucie estetyki. Jednak tego wymagała obiektywność oceny. W tym przypadku cieszyłem się, dodając Tobie punkty za tekst, który w innych okolicznościach bym pominął, ponieważ znowu – tego wymagała obiektywność oceny. Przekonuję się, że nie warto pozostawać w swojej „strefie komfortu” i należy wychodzić z niej jak najczęściej, poszukując nowych doświadczeń i za to bardzo Ci dziękuję.

Napisałaś spójny, ciekawy i przekonujący tekst. Były w nim niedociągnięcia, wydaje mi się, że głównie z powodu domniemanych cięć, o których wspomniałem wyżej. Więc mimo tego, że było naprawdę dobrze, myślę, że w przyszłości z odrobiną pracy może być świetnie.

OCENA: 2

 

RAZEM: 18

 

Ewoile – Pieśń losu

 

TECHNIKALIA 0 – 5

„Gdyby ojciec zechciał tylko tchnąć choć trochę ciepła w te ponure, nieprzyjazne jej mury [...]”. – O murach można napisać, że są generalnie nieprzyjazne, jako skrót myślowy od nieprzyjaźnie wyglądające czy sprawiające nieprzyjazne wrażenie, jednak żeby być nieprzyjaznym tylko jednej konkretnej osobie, potrzebna jest świadomość, którą mury jako obiekt nieożywiony nie dysponują. W skrócie: wywal „jej”.

 

„Nie sądzisz, pani, że uliczny grajek nie jest kimś odpowiednim dla potomkini z królewskiego rodu?”. – Można to zinterpretować tak, że uliczny grajek jest kimś odpowiednim, a to nie tak przecież miało być. „Zgodzisz się pani, że uliczny grajek to nie jest ktoś odpowiedni [...]”.

 

„[...] lecz nawet jeśli odprawiłby barda z pałacu, nie zamierzała postępować zgodnie z jego wolą”. – Z wolą barda?

 

„[...] ręce o barwie popiołów”. – Dlaczego popiół jest w liczbie mnogiej?

 

„Stwór [...] wpadł na ścianę, na której Berwald zaczepił pochodnię i ten roztrzaskał sobie głowę”. – Stwór wpadł na ścianę, ale to Berwald roztrzaskał łeb? Eee... chyba nie.

 

„Nie tajemnicą było, że nie cierpiał smarka”. – Szyk. „Nie było tajemnicą [...]”.

 

„Miałaś go tylko uwieźć, nic więcej”. – Zaraz, myślałem, że ona barda chciała zbałamucić, a nie porwać.

 

„[...] delikatnych ustach w sercowym kształcie”. – Przymiotnik „sercowy” jest używany w odniesieniu do organu np. choroby sercowe, lub do opisywania uczuć np. problem sercowy. Potocznie może się również odnosić do osób cierpiących na problemy kardiologiczne lub nadmiernie kochliwych. Natomiast, by opisać kształt serca, używamy przymiotnika „sercowaty”.

 

„[...] Birna Waesleya, syna nadwornego płatnerza”. – Jeszcze chwilę temu był tylko uczniem. Edit: Sprawa wyjaśnia się dużo później, nie mniej tu czytelnik poskrobie się po głowie i zapyta: „co ona wypisuje i kręci, ta autorka?”.

 

„Jesteś tego pewny? Historia nie jest krótka”. – To zdanie nijak się ma do wcześniejszej wypowiedzi i jest całkowicie wyrwane z kontekstu.

 

„Odszedłeś. – Stwierdził, nie zapytał”. – Kropka po odszedłeś jest zbędna i wtedy „stwierdził” małą literą.

 

„[...] wskazany na tego, który poniesie za nie odpowiedzialność. Nie miał pojęcia dlaczego został wskazany [...]”. – Powtórzenie.

 

„Rozwarł spękane wargi chcąc wrzasnąć, lecz miast krzyku z jego gardzieli wydobyły się słowa przeklętej pieśni”. – „Gardzielą” zwykło się określać gardło zwierzęcia, nie człowieka. Czasem mam wrażenie, że zbytnio silisz się na stylizację, zamiast pozwalać jej zaistnieć naturalnie.

 

„Jedynym co zaprzątało jego głowę była obca treść języka, którego nie znał [...]”. – Masło maślane. Jeśli języka nie znał, to treść była obca, to oczywiste.

 

„Rozglądnął się dookoła, lecz po równinie, Górze, bogach oraz deszczu ognia nie pozostało nawet śladu”. – Ja to widzę tak: albo Góra to miejsce święte i piszemy dużą literą i wtedy dołączamy do tego bogów (bo jak to góra święta wyszczególniona, a bogowie nie?). Albo wszystko z małej. Chyba że Góra to nazwa własna góry – ale tutaj, sama przyznasz, można się pogubić.

 

„Pewnego razu stwierdził, że mogła być to prorocza wizja tragicznych wydarzeń, lecz ostatecznie zaprzestał i bez reszty dał się pochłonąć obojętności i rezygnacji”. – Zaprzestał czego?

 

„Żądam rozprawienia się ze Słyszącymi!”. – Rozprawienia? Chce, żeby ich pozabijali, czy jak?

 

„[...] skryte za głębokimi kapturami głowy”. – Jak za kapturami? Tyłem do przodu założyli te opończe? Bo tylko tak mogliby mieć głowy ZA kapturami. „W kapturach” lub „pod kapturami”.

 

„Z woli swojej, ludu i bogów [...]”. – Władca zazwyczaj jest boskim pomazańcem, w ten czy inny sposób, w większości religii, więc wypadałoby zacząć od woli bogów, potem dopiero władcy. A nawet jeżeli w twoim świecie jest inaczej, to i tak wola bogów będzie na pewno przed wolą ludu, znaczącego najmniej.

 

„[...] w przeciwieństwie do bladej facjaty królewny”. – Ta potoczna facjata, której źródłosłowia należy szukać w fasadzie, nijak nie pasuje mi do pięknego lica królewny.

 

„Zamrugał kilkakrotnie, nie mogąc uwierzyć w wykrwawiające się powoli ciało wojaka[...]”. – Chyba w widok tego ciała albo własnym oczom nie mógł uwierzyć, a nie w samo ciało.

 

„Nie tajemnicą było bowiem [...]” – Szyk. „Nie było bowiem tajemnicą […]”.

 

Pozbierało się tego, ale też trzeba wziąć pod uwagę, że tekst długi, a natura błędów też niezbyt poważna. Wiele rzeczy, które wymieniłem, tyczą się stylizacji, a nie stricte technikaliów, jednak – moim zdaniem – jeśli decydujesz się na użycie takiego zabiegu, to powinnaś robić to poprawnie.

 

OCENA: 4

 

STYL 0 – 5

Mierzyłaś wysoko, stylizacja, kwiecistość języka, budowa szkatułkowa. Fiu, fiu – jakby powiedział wróbelek Elemelek. Wyszło. Przy ostatnim twoim tekście, który miałem przyjemność oceniać, trochę marudziłem o potknięciach w stylizacji, niepoprawnym użyciu archaizmów czy czymś takim (wybacz, że nie przytoczę dokładnie, ale jest po północny i nie mam siły sprawdzać). Widać postęp. Potknięcia trafiły się, owszem, ale było ich mniej i jakby nie były aż tak istotne.

Całość opowiadania była bardzo spójna i prawie melodyjna, podobało mi się to – ta „bajkowość” języka, którego używasz. Nagromadzenie metafor i opisów. Również wiarygodne dialogi ze słownictwem dobranym do postaci i ładnie prowadzące fabułę, i pozwalające czytelnikowi poznać postaci, robią wrażenie. Było świetnie, gdyby nie te kilka błędów i fakt, że opis ucieczki Uriela i Birna wyszedł zbyt chaotycznie i niedokładnie, gubiąc mnie miejscami, byłoby idealnie.

OCENA: 4,5

 

FABUŁA I POMYSŁ 0 – 10

Po pierwsze, chciałem powiedzieć, że czuję się oszukany. Obie z Ausek deklarowałyście, że będziecie pisać fantasy, a tu co? Jedna napisała SF a druga baśń. Nieładnie, bardzo nieładnie. Ale wybaczam, jako że SF lubię, a baśnie – co nie jest tajemnicą – uwielbiam.

Ty serwujesz nam klasykę gatunku, ale przystrojoną w troszkę jaskrawsze piórka. Jest minstrel zakochany w królewnie, wkurzony ojciec-król i zły baron, czego więcej chcieć? Ale można przecież! Można dorzucić dalszy ciąg życia bohaterów na samym początku i się z tym nie zdradzić, piękną męską przyjaźń i szaleńczą ucieczkę z lochów, żeby podziało się więcej. Doceniam to, bo wyszła baśń poważniejsza, żywsza i mimo archaiczności języka bardziej współczesna, bo tętniąca akcją.

Ostatnim razem czepiałem się u Ciebie błędów logicznych i chyba wzięłaś to sobie do serca, bo tutaj fabuła jest szczelna i pancerna jak pełna zbroja płytowa. Wszystko ma sens, łączy się ze sobą w sposób logiczny i spójny. Zaimponowałaś mi tym nowym ujęciem klasycznych motywów i kunsztem warsztatowym.

Mimo że na opisach charakterów postaci nie skupiałaś się tak, jak na ich wyglądzie, to są one wyczuwalne, bohaterowie zarysowani wyraźnie, być może dlatego, że są archetypami. Król jest tyranem, księżniczka naiwna, minstrel stąpa z głową w chmurach, a pomniejszy hrabia knuje swoje intrygi. W baśniach jest to poniekąd wybaczone, bo właśnie na zrozumiałych dla wszystkich symbolach się one opierają i dlatego są one nam tak bliskie i tak czytelne, że wiemy, czego się po ich spodziewać. Ja czekałem jednak, mając nadzieję, że gdzieś zakręcisz, coś zmienisz, złamiesz konwencję. Tak jak robiłaś to ze zdarzeniami, chociażby we ie Uriela, to jednak postaci rozegrałaś bezpiecznie i bez aberracji.

Cóż jeszcze? Jak to jest, że o czymś złym można mówić bez końca, a pochwały przychodzą dużo trudniej? Rozegranie klasycznej historii o bajarzu i księżniczce to fajny pomysł na bitwę, ale w szerszym rozumieniu trochę już ograny, więc mimo że mnie osobiście podobało się, to – obiektywnie oceniając – traci przez to na oryginalności. Traci też przez to, że ucieczka z lochów i sam jej finał wywarły na mnie wrażenie jakby pisanych w pośpiechu i nie do końca przemyślanych.

Całokształt twojej pracy wywarł na mnie jednak bardzo pozytywne wrażenie i chciałbym czytać więcej takich historii twojego autorstwa.

OCENA: 8

PODSUMOWANIE 0 – 3

Nie jest tajemnicą, że lubię Cię czytać i szanuję jako autorkę i człowieka. Zastanawiam się, czy przez to nie jestem czasem dla Ciebie zbyt surowy w ocenach, obawiając się, że prywatna sympatia wpływa na mój obiektywizm. Myślę, że czasem tak się dzieję i wtedy doszukuję się dziury w całym, jednocześnie mając nadzieję, że nie posądzisz mnie o to, że nadmiernie się czepiam. Nie mniej tym razem uważam, że praca wyszła ci świetnie. Baśń udała się na tyle dobrze, że nawet nie było mi żal, że to nie kolejna odsłona gatunku magii i miecza, na którą tak liczyłem. Patrzę mimo to w swoją ściągę i szukam, czy jest coś, za co powinienem ująć Ci punktów i niczego takiego nie znajduję w tej kategorii.

Powinienem tutaj też zawrzeć jakieś rady odnośnie tego, co poprawić, zmienić i udoskonalić – poza tym, że twoja stylizacja nadal jest niedoskonała i wymaga jedynie kilku szlifów – nie mogę nic wymyślić i obawiam się, że tym tekstem prześcignęłaś minie i moje baśnie. Chylę czoła.

Na koniec sprawa przykra. Mimo świetnej pracy, nie mogę pominąć faktu, że limit znaków przekroczyłaś o prawie połowę, a w bitwie właśnie chodzi o to, by pisać na akord i zaprojektować historię oddającą temat w odpowiedniej długości. To jest jedyna rzecz, która ci nie wyszła i po konsultacji z resztą oceniających uznaliśmy, że za to każde z nas odbierze Ci cztery punkty z oceny końcowej. Szkoda, naprawdę szkoda.

OCENA: 3

RAZEM: 19,5 – 4 = 15,5

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Karawan 12.03.2017
    Serdeczne dzięki Panie Naz. Wyjaśniam Augusta; zdrobnieniem od August jest Gustek, Gucio, etc, a w gniewie oczywisty Gustaw ale o tym ino w Galicji i na Śląsku. Jest więc to mój regionalizm niebacznie bo bezmyślnie, wykorzystany. Dziękuję za ocenę, a resztę spróbuję opisać po powrocie do klawiatury. Pozdrawiam serdecznie i dzięki.
  • Nazareth 12.03.2017
    Cała przyjemność po mojej stronie. Też jestem ze Śląska, nigdy nie słyszałem by Augusta zdrabniać do Gustawa. Jedno imię łacińskie, drugie germańskie, znaczenia zupełnie inne. Zresztą, mało istotne, na całość oceny nie wpłynęło to aż tak bardzo, jedynie pobudziło moją ciekawość.
  • ausek 12.03.2017
    Dziękuję za ocenę i zmuszenie Cię do czytania mojego tekstu. ;)
  • Nazareth 12.03.2017
    To "zmuszenie" było najlepszym co mogło mi się przytrafić i ponownie za nie dziękuję. Ocenianie naprawdę jest dla mnie lekcją, a teksty takie jak twój sprawiają że mam po co się uczyć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania