Odjazd szczęścia
Było to dnia pięknego,
Gdzie bawiłem się na całego,
Pyrkon tak zwany, święto fantastyków,
Bawiliśmy się wtedy w wielkich magików,
Byłem tam z koleżanką, przez trzy dni całe,
Miałem w tej dziewczynie uczucie nie małe,
Myślałem że na festiwalu zaskoczę ją miłością,
Ale się spotkałem z podłą jej wrogością,
W ten trzeci dzień rankiem się rozdzieliliśmy,
Bo inne zabawy wtedy mieliśmy,
Obiecaliśmy sobie wspólny powrót pociągiem do naszego miasta,
Miałem wtedy wyznać co w sercu narasta
Podczas zabawy mojej, napisałem smsa o której wracamy,
I wnet mnie zaskoczyła odpowiedź mej damy,
Napisała wtedy że w pociągu czeka,
By odjechać sobie, do domu z daleka
Nic nie powiedziała, odjechała sama
W moją biedną duszę wstąpiła wtem mara
Patrzę na zegarek godzina ma pechowa.......
Piętnasta trzydzieści dziewięć
Godzina ma śmierci......
W serce moje pasożyt się wierci
Ten smak co był wtedy piękny i wspaniały
To kolejna dziewczyna, wszystkie wkonću zlały
Te trzy dni miały być początkiem dobrego
A stały się mym końcem
I Końcem wszystkiego
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania