Odliczanie
Mało kto wydaje się zauważać historyczność teraźniejszości. Do wczoraj pędziliśmy wszyscy rakietą cywilizacji, a dziś dowiedzieliśmy się, że nie tylko nie leci z nami pilot, ale że już nie pędzimy, a mkniemy z szybkością bliską fotonom. Nagle urzeczywistnia się zużyte „nic już nie będzie takie jak było”. Nie chcieliśmy wcześniej zauważyć, że ów truizm był całkowicie bez sensu, bo jakże wczoraj mogłoby być identyczne z jutrem? Teraz jednak dotarła do nas groza przemijania. Znaleźliśmy się nagle w środku konfliktu, wojny globalnej, pierwszej dosłownie wojny światowej. Bez wyjątków i sprzymierzeńców, bez szpiegów i podsłuchów. To my jesteśmy tymi, co przez wieki próbowali tylko przetrwać, gdy armie i zbrojni wędrowali przez nasze pola, spiżarnie, sypialnie, żony, dzieci i życia. Jeszcze nie dygoczemy z przerażenia, jeszcze grodzimy się wiarą; „moja chata z kraja”, ale dzień po dniu dociera do nas coraz więcej i drąży mózg pytaniami.
Stare chińskie przekleństwo brzmi; „obyś żył w ciekawych czasach”. Żyjemy!! Jeszcze ciągle! Trwając w dawnych nawykach. W świecie, który umiera bezpowrotnie. Można powiedzieć, że taka jest natura czasu. Ale kto z nas lubi oglądać umieranie? Kogo nie porusza agonia? A teraz jesteśmy w samym środku tego spektaklu, musimy w nim uczestniczyć i być obecnymi przy codziennych niezauważalnych, a jakże ważnych zgonach. Często można usłyszeć lub przeczytać, że starzy ludzie bohatersko wygłaszają kwestię; "swoje przeżyłem, nie boję się śmierci". Ja tu piszę o umieraniu, nie o śmierci. Ludzki świat w ciągu miesięcy kona w dotychczasowej postaci. Na nic zdaje się filozofia „moja chata...”. To gorsze od rosyjskiej ruletki, bo ani widać pistoletu, ani słychać dźwięku iglicy uderzającej w pusty zamek. Sam zabójca nie wie, że jest śmiercią. I poprzez pojedyncze ogniwa ludzkich istnień cały łańcuch słabnie, rozpada się i obraca wniwecz.
Jakiś czas temu wspominałem prace tak zwanego Klubu Rzymskiego. Potem autystyczna dziewczyna krzyknęła na cały świat „chcemy jeszcze trochę pożyć, zróbcie coś, bo zginiemy!” To kasandryczne wołanie nie obudziło właściwie nikogo. A może jednak? Z dnia na dzień Przyroda przypomniała, czym jesteśmy. Nie władcami, którym dano Ziemię, ale pyłem, który byle kataklizmem można zdmuchnąć!
Na jakim globie ockniemy się za dwa, trzy miesiące? Co zostanie z dawnego prawie ośmio miliardowego świata ludzi? Licznik urodzeń wskazuje ciągle jeszcze plus w stosunku do licznika zgonów i to jest (wbrew pozorom!) niedobra wiadomość. Przerwane zostały więzi ekonomiczne. Zmieniona być musiała strategia, ale gdy spojrzeć na https://www.worldometers.info/ – widać, że wraz z wydatkami na służbę zdrowia rosną wydatki na wojsko. Tyrani wiedzą, że za nieprzygotowanie do klęski mogą być rozliczani, zbroją się! Wydatki na produkcję nie rosną, a przecież ktoś nas karmi i żywi. To produkcja rolna i spożywcza... „Nim gruby schudnie, chudy umrze”, ale gdy na świecie zostaną sami grubi? Za kilka miesięcy świat ludzki może zadrżeć po raz kolejny. Bez pracy, pieniędzy i nadziei ludzie wychodzą na ulicę. Władza od koryta odciągnąć się nie daje i cały świat ma tego świadomość, a więc „kryterium uliczne”, a w tle druga fala pandemii, głód i dalsze niszczenie tego wszystkiego, co wydawało się stanowić o człowieczeństwie ludzkości. Oczywiście muszą pojawić się prorocy (jakby teraz mało było oszustów, czy polityków!!) i tyraniątka lokalne, watażkowie, dla których jedynym celem przetrwanie, ale losu większości nie się zmieni, bo nadal nie robimy nic, by ocalić Ziemię od naszych działań. Kawałek zmutowanego białka załatwi losowo ileś ludzkich istnień. Taki maluch, nawet nie za bardzo żywy, rozpieprzy coś, co było powodem dumy i samozadowolenia ludzkości. Podcięliśmy gałąź, na której siedzimy i teraz zaczęło się odliczanie do twardego lądowania. No cóż. Pycha kroczy przed upadkiem.
Komentarze (9)
Pozdrawiam, potraktuj to z przymrużeniem oka, bo tych tekstów co będzie, gdyby, wróżenie wybuchu kolejnej epidemii jesienią i podobnych teorii jest w tej chwili wysyp. Na pewno jest to ważny temat, ale no nie przesadzajmy. Masz trzynastkę więc nie rozpaczaj, inni nawet tego nie mają.
Optymizm? Obserwacja otoczenia, nagłego ujawnienia jak mało ludzkim jest ta największa pomyłka Matki Przyrody dumnie zwąca się Sapiens, nie ułatwia, ale faktycznie cieszy wielki trzmiel grzejący się w słońcu i kwitnące wbrew wszystkim "człowiekom" kwiaty i drzewa. Idzie Wiosna - to jest najlepsza wiadomość! Dziękuję za wizytę i komentarz :)
Kiedyś ktoś powiedział, że jeśli ludzkość nie unicestwi się sama, jest w miarę bezpieczna, jednak nie możemy zapomnieć o matce naturze i systemach ochronnych Ziemi. Nikt tak bardzo nie zagraża życiu na naszej planecie jak człowiek i jego bezmyślne działania. Teraz dostajemy w dupę, a czy wyciągniemy w nioski? Czy kiedykolwiek wyciągnęliśmy? O te właściwe mi chodzi.
Dobry tekst Karawanie!
"Moja chata z kraja" – tak jak piszesz myśleli przez wieki ludzie w czasach czy to wojen, zarazy czy innych nieszczęść. Jednym się udawało, innym nie. To taka życiowa loteria. Jak powiedział jeden z żyjących jeszcze powstańców warszawskich podczas bombardowania jak miałeś zginąć to cię bomba dopadła wszędzie, a jak miałeś przeżyć to nawet stojąc na środku ulicy nic się nie stało.
Przysłowie też bardzo aktualne, choć teraz dotyczy w zasadzie całego świata, a nie jednego, czy kliku krajów, a nawet jednego czy dwóch, trzech kontynentów.
Co do przyrody to rzeczywiście pokazała swoją siłę i tupnęła nogą tak, ze zatrząsł się cały nasz świat (oczywiście jeśli nie jest tak, że wirus to broń, albo że jakoś się wydostał z laboratorium).
Tak jak piszesz za kilka miesięcy ockniemy się już w innym świecie, w którym możemy być świadkami albo odbudowy naszego świata, albo scen które znamy choćby z Falouta, Mad Maxa czy filmów o zombich (takimi zombimi w przenośni mogą się stać setki tysięcy głodnych i zdesperowanych ludzi atakujących sklepy, hurtownie itd.)
Co do polityków, to już widać że wielu z nich, za wielu nie zdało egzaminu nawet na ocenę 2. Teraz widzimy w wielu krajach jak miotają się rządzący próbując coś robić, ale widać że większość nie wie co. Oczywiście jak piszesz taka sytuacja jest rajem dla wszelkiego rodzaju dyktatorów czy tyranów i pewnie tacy już niedługo się pojawią, jednak jeśli dane z Chin są prawdziwe, to widzimy, że w sytuacji epidemii znacznie lepiej poradziła sobie dyktatura, niż zniszczona dobrobytem, lewicowymi multi-kulti i w zasadzie zdychająca demokracja. To także ułatwi wielu drogę do dyktatury.
Daje 5 choć może cię to zdziwić, ale generalnie zgadzam się z tym co napisałeś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania