Poprzednie częściOdszukać siebie

Odszukać siebie #10

Promienie słoneczne zaczęły powoli rozgrzewać moją, wrażliwą na ciepło, blado trupią skórę.

- Znów te zasłony...

Mruknęłam pod nosem. Najwidoczniej jedynym efektem mojego, wczorajszego zamyślenia było jedynie nie zasłoniecie okien. Nic nie wymyśliłam. Wpierw poczułam coś do Tomy... a może tylko mi się wydawało i lubiłam Alex'a. Nie! Alex jest arogancki, samolubny, a to było z pewnością tylko kolejnym pomysłem na utrudnienie mi życia. Toma... tak. Powinnam wybrać Tomę.

- Rose...

Do moich uszu doszedł słodki głos mojej mamy. Była w domu... Nie widziałam ją już 2 miesiące. Szybkim ruchem wyskoczyłam z łóżka i poszłam w kierunku źródła głosu.

- Mamo...

Westchnęłam cicho. Nie chcę by słyszała, że się martwiałam o nią, oraz że tęskniłam. Tak bardzo brakowało mi jej jak i mojego podniosłego ojca.

- Jak długo zostajesz?

Zapytałam, udając obojętny ton. Było to wyzwaniem, zważywszy, iż w środku czułam chcę spędzenia z nią dnia, bądź kilku godzin. Niestety. Iskierka nadziei zgasł, gdy usłyszałam jej ponurą odpowiedź.

- Wpadłam tylko po resztę dokumentów.

Odpowiedziała, szukając w swoim biurze potrzebnej zguby.

- A właśnie... może je widziałaś... czarna teczka?

Zaszczyciła mnie swym wzrokiem, odwracając się w moją stronę.

- Nie.

Rzuciłam oschle, wracając do swojego pokoju. Tsssa... nie ma to jak kochający rodzice... pozostawiona samotności. Chwilę później moja mama opuściła dom, pozostawiając mnie ponownie samą. Chociaż... nawet dobrze że wyjechała. Jeśli miała przejmować się mną, tak jak chwilę wcześniej - Podziękuję.

- 5:00 rano.

Westchnęłam cicho, próbując powstrzymać łzy. W tym świecie nie ma radości, brak mu miłości i czułości. Rzeczywistość, w której żyję jest pozbawiona wrażliwości. Pozostaje samotność i ból. Okropne, paraliżujące uczucie. , gdy uświadamiamy sobie naszą sytuację. Mój leniwy wzrok przeniósł się na dom Lirp'a. Kochający rodzice, bogate grono znajomych. Nic mu nie brakuje, lecz pomimo tego wciąż się dąsa. Gdyby tylko wiedział ile ma szczęścia. Powolnym krokiem skierowałam się w stronę łazienki. Zimny prysznic... jedyny sposób by pozbyć się wspomnień. Weszłam do środka - nie zważywszy na ubranie - i odkreciłam korek. Lodowata woda uderzyła we mnie, niczym tsunami. Zimna, przezroczysta ciecz spływała po moich przemoczonych, przylegających do ciała ubrań. Zimne, wyczekiwane dreszcze przeszły kojąco przez moje ciało. Ulga w cierpieniu. Zaczęłam zdejmować ubrania, po czym wzięłam cieplejszy prysznic. Założyłam czyste ubrania i z mokrymi włosami, poszłam w kierunku okna w swoim pokoju. Otworzyłam je szeroko i usiadłam na parapecie.

- Jeszcze tylko egzaminy... i wyjeżdżam tak jak Eric.

Próbowałam podtrzymać się na duchu. Po półtorej godziny poszłam szykować się do szkoły. Moje, oporne włosy pozostały lekko mokre u końców, lecz nie przejmując się tym, powedrowałam w - znaną mi od lat - drogę na przystanek. Na miejscu zastałam pustkę. Może to i lepiej... przynajmniej nie będę musiała rozmawiać z Patrykiem czy Alex'em. W szkole jak zawsze - krzyki. Głośne i przenikliwe wrzaski przywitały wychodzących z autobusu uczniów, w których gronie - niestety - się znalazłam. Spojrzałam po bokach. Po prawej stronie siedziały dziewczyny z młodszych klas, zalotnie spoglądając w drugą stronę. Przeniosłam wzrok na lewo. Grupka chłopów gadających o samochodach i sporcie oraz dziewczyny, próbujące dodać trafny komentarz. W centrum całej grupy znalazł się blondyn. Szarooki spojrzał w moją stronę. Szybko się odkreciłam i poszłam w kierunku szkoły.

- Dzisiaj też będziesz chciała grać?

Szepnął prosto, do mojego prawego ucha, stojący za mną Alex.

- Odpuszczę sobie.

Odpowiedziałam lekceważąco i ruszyłam w kierunku klasy. Chłopak zatrzymał mnie tuż przed drzwiami.

- Podobało ci się?

Zapytał wprost, spoglądając na mnie swoim uwodzicielskim uśmiechem, za którym podążały kobiety.

- Nie!

Warknęłam szybko, a raczej wybuchłam. Na co uczniowie, zebrani wokół sali, zbadali nas wzrokiem.

- Daj mi spokój! Chociaż dziś!

Wrzasnęłam wchodząc do sali. Nie chciałam być wobec niego tak ostra. Przpomienie porannej sytuacji, podziałało na mnie, niczym płachta na byka. W klasie panowała grobowa cisza. Nawet wścispskie dziewczęta przestały komentować.

- Jaki spokój...

Westchnęła głośno nauczycielka fizyki.

- Najpierw Paweł i Kasia zaprezentują swój projekt.

Wybrani wyszli na środek. Po wysłuchaniu pracy dwójki swoich rówieśników, zaczęła się lekcja. Mój spokój i równowaga, wciąż było poszarpane. Nie mogłam skupić się na lekcji, próbując dogonić od siebie posębne myśli.

- Rose... !

Wstałam i odwróciłam się w stronę biurka nauczylki. Stała, spoglądając na mnie z ciekawością, jakby chciała prześwietlić mój umysł i dostać się w głąb myśli.

- Odpowiedź na pytanie brzmi...

Chwila ciszy. Nie słyszałam pytania, więc nie mogłam na nie odpowiedzieć.

- 3N

Odpowiedział głośno Alex. Nauczycielka uśmiechnęła się w jego stronę.

- Nie prosiłam cię o pomoc!

Warknęłam, odwracając się w jego stronę.

- Jakoś nie znałaś odpowiedzi.

Westchnął teatralnie. Klasa zaczęła cicho chichotać, co jeszcze bardziej pogłębiło moją złość.

- Wolałabym dostać pałę, niż użyć twojej pomocy!

Chłopak podniósł się z krzesła.

- Przestańcie.

Powiedziała spokojnie nauczycielaka.

- Pewnie. Wolałabyś pomoc kogoś innego.

- Dość.

Ton nauczycielki zmieniał się, wraz z głośnością naszej małej sprzeczki.

- Ależ oczywiście. A ty...?

Wszystko działało przeciwko mojemu spokójowi. Zawachałam się by to powiedzieć.

- Co!?

- Idź do swoich dziewczyn. Nie musisz MNIE całować!

Specjalnie ciężej powiedziałam przed ostatnie słowo. Szarooki ucichł. Cała klasa była w lekkim szoku. Co ja powiedziałam? Czemu to powiedziałam?

- Dosyć.

Głos nauczycielki przełamał ciszę.

- Wasza dwójka ma zrobić projekt na następne zajęcia. Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie.

Po słowach "mocy rządzącej", spojrzałam wrogo w stronę chłopaka. Nie będę z nim współpracować. To nie miałoby sensu. Resztę lekcji milczałam, on także. Nawet po krzykach nauczycieli, z naszych ust nie wydobyło się ani jedno słowo. W drodze do domu miałam towarzysza, którego sama nie prosiłam. Po opuszczeniu białej puszki na kółkach, poszłam w kierunku swojego domu.

- Nie!

Wrzasnął za mną Alex.

- Mieliśmy robić projekt na czwartek.

Byłam zła na nauczycielkę. Czemu akurat muszę być z nim, przecież nic złego nie zrobiłam, by wymierzono mi tę karę.

- Pamiętam.

Odpowiedziałam pół głosem.

- Idziesz do mnie.

Stwierdził pewnie, po czym chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie w stronę swojego domu. Otworzył drzwi i kazał czekać na siebie obok schodów. Musiałam się zgodzić. Szybko skończymy i nie będę musiała go słuchać ani widzieć. Po zdjęciu butów, weszłam do holu. Wszędzie były powieszone zdjęcia. Na większości byli dwaj chłopcy. Blondyn o szarych oczach i czarno włosy, wyższy o równie pięknej głębi oczu. Przez chwilę myślałam że mógłby być to Toma, ale było to chyba niemożliwe, a nawet jeśli... byłoby to dziwne - jak dla mnie. Mojemu zainteresowaniu zdjęciami, przyglądała się wysoka blondynka o niebieskich oczach. Zapewne jego matka.

- Był taki mały.

Westchnęła, obdarzając mnie szerokim uśmiechem.

- Słodki...

Zaśmiałam się cicho.

- Nie wiedziałam że Alex ma brata...

Spojrzałam na zatroskaną twarz kobiety.

- Alex nie przepada za swoim starszym bratem. Często się kłócą. Odkąd...

-Mamo...

Alex przerwał swojej matce wspomnienia, stojąc na schodach.

- Rose... chodź na górę.

Głucho przytaknęłam i poszłam w wyznaczone miejsce. Był to jego pokój. Wszędzie walały się piłki i inne sprzęty sportowe.

- Moja koszulka.

Stwierdziłam, spoglądając na skradziony przez szarookiego t-shirt.

- Zostaw.

Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka, na którym leżał laptop. Spojrzałam ponownie na swoją część garderoby. Leżała na obrowym fotelu, przy biurku.

- Jaki był temat?

Zapytał po chwili.

- Ciało w ruchu.

Odpowiedziałam, rozkładając nogi i kładąc na nie laptopa.

- Dziś możemy zrobić połowę i jutro resztę.

Stwierdził z powagą. Rzadko bywał poważny. Co najmniej ja go takiego nie widywałam. Płytko przytaknęłam i otworzyłam okno internetowe.

- Jaki format?

Zapytałam, odwracając się w jego stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że wciąż na mnie patrzy. Teraz, gdy dzieliły nas marne cenrymetry. Mogłam chociaż spojrzeć w te oczy. Zdawały się nie mieć dna. Nie czułam się nie komfortowo, wręcz było mi przyjemnie, jakbym była przyzwyczajona d jego obecności

- Prezentacja.

Odpowiedziałam sama. Odwróciłam się w stronę ekranu urządzenia elektronicznego. Poczułam tylko jak chwyta za moją lewą rękę. Nie przeszkadzało mi to. Zatrzymałam ma chwilę pisanie, lecz wznowiłam je szybko. Alex usiadł po mojej lewej stronie. Był blisko mnie. Czasem pokazywał wolną ręką, co powinnam ściągnąć.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • lea07 20.07.2016
    Ojejejejjejejeuuuuuu! Cudowny rozdziała :) Wspaniały <3. Proszę dodawaj szybciej bo ja tu uschnę. Kurde nie wiem kogo ona wybierze :( piateczka oczywiście i mam nadzieję ze szybko pojawi się ciąg dalszy
  • Afraid13 20.07.2016
    Dobrze. Specjalnie dla ciebie, postaram się napisać na jutro. I dziękuję
  • lea07 20.07.2016
    Ojej dziękuję Ci bardzo. Jesteś wspaniała :)
  • Afraid13 20.07.2016
    Proszę, ale uważam odwrotnie. Czekam na kolejną część twojego opowiadania. ^^
  • lea07 20.07.2016
    Powinno się jutro pojawić wieczorem :). Bardzo dziękuję za ciekawość i to błąd że tak uważasz ;)
  • Afraid13 21.07.2016
    Dlaczego? Jesteś bardzo utalentowaną pisarką. Uważam tak nie tylko ja :)
  • Szalokapel 31.07.2016
    Hmm, dosyć TAJEMNICZY? rozdział. Ciekawe co chłopak knuje. Było sporo błędów ortograficznych, dlatego zostawię 4. Przy okazji wybacz, za tak długą nieobecność.
  • Afraid13 31.07.2016
    Nic nie szkodzi. Trochę mi cię brakowało - czego nie ukrywam, jednak cieszę się, że wróciłaś.
  • Szalokapel 31.07.2016
    Afraid13, oo to bardzo miłe. :) Dziękuję. Po prostu w ostatnich czasach ciężko u mnie z czasem. Bardzo często siedzę z końmi w stajni, a że ciągle na coś chorują, to wesoło nie jest, heheh. :D
  • Afraid13 31.07.2016
    Szalokapel. Przykro mi z tego powodu. Wiem, iż z pewnością w ten sposób im nie pomogę, jednak życzę im szybkiego powrotu do zdrowia - jak i formy.
  • Margerita 16.08.2016
    Pięć
    przyszłą wojowniczkę dodałam
  • Afraid13 17.08.2016
    Dziękuję. Przeczytam, gdy tylko przejdzie mi ten podły humor.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania