Poprzednie częściOdszukać siebie

Odszukać siebie #13

Promienia słońca zaczęły tańczyć na mojej twarzy, tym samym zmusiły do zmiany pozy spania. Już miałam się odwrócić, gdy poczułam czyjś ciepły oddech na swojej szyi. Otworzyłam zaspane oczy, próbując przyzwyczaić je do jasnego światła bladego poranka, ale widok jaki zastałam był trochę zaskakujący.

- Alex?

Zdziwiłam się, na widok twarzy chłopaka, ułożonej na moim ramieniu. Rozejrzałam się po pokoju. Dopiero teraz poczułam jego mocny uścisk na swojej tali. Oplatał ją szczelnie, pozostawiając skromną ilość miejsca, jedynie by pozwolić mi oddychać. Blond włosy ocierały się o moją twarz, a jego podbródek spoczywał na moim ramieniu. Czułam bijące od niego ciepło, które rozgrzewało moje chłodne, kruche ciało. Zaczęłam przypominać sobie wczorajszy wieczór - musiałam zasnąć. Nagle przed moimi oczami pojawił się obraz śpiącego Tomy... dlaczego to zobaczyłam? Teraz, porównując tych dwóch osobników, mogłam stwierdzić, iż Alex jest wyższy od przyjaciela Eric'a. Próbowałam odgonić myśli od Tomy, lecz zdałam sobię sprawę, że zapomniałam o nich. Odstawiłam go, starszego brata i dwójkę zakochanych w próg, niczym stare zabawki, które można zostać i zapomnieć. Nie byłam taka. Gdzie się podziała opiekuńcza Rose, która zawsze stawia dobro innych ponad swoje? - Zniknęła. Czemu? Może bliskość Alex'a jest powodem, choć co on ma z tym wspólnego. Zbytnio się do niego zbliżyłam... nie powinnam tego robić - w końcu to ten sam Alex, choć wydawało się, że jest inny, lecz wciąż to był chłopak, który zmienił moje lata szkoły podstawowej i gimnazjum w koszmar. Odkąd się wprowadził. Odwróciłam się w jego stronę, próbując obluzować stalowy uścisk szarookiego - na darmo. Jedynym skutkiem mojej szarpaniny był upadek głowy chłopaka na poduszkę.

- Alex...

Mój głos także nie powodował jakiejkolwiek reakcji blondyna. Spojrzałam ponownie na jego twarz. Jasne, blond kosmyki zakrywały jego szare oczy, które z pewnością chowały się teraz pod ciężkimi powiekami. Postanowiłam to zmienić i odgarnęłam jego włosy w tył. Spostrzegłam, że otworzył oczy. W pierwszej chwili nie mogłam oderwać oczu od tych hipnozujących się oczu, lecz szybko się otrząsnęłam.

- Nie mogłam cię do budzić.

Stwierdziłam, podnosząc się.

- Hm...

Szarooki zamyślił się przez moment, szybko skorzystałam z danej mi szansy i wstałam z łóżka, tym samym uwalniając się z więzów chłopaka jak i ciepłego, zielonego koca.

- Przepraszam, że zasnęłam.

Rzuciłam, podnosząc swoją torbę.

- Idziesz?

Głos chłopaka wydał się być pełen żalu i smutku, jednak zignorowałam to. Stanęłam przed drzwiami. Głupio było mi wyjść z jego pokoju i domu sama. Jakbym była nie proszonym gościem, którym po dłuższym zastanawieniu jednaj byłam. Chłopak dość szybko odczytał moje myśli i doprowadził mnie do drzwi.

- Do zobaczenia w szkole.

Rzuciłam obojętnie, odchodząc w stronę domu. Było dość widno, więc z pewnością także wcześnie. Ruszyła w drogę powrotną do domu, która trwała zaledwie minutę - jeżeli nie krócej. Zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam w kierunku łazienki, gdzie odświeżyłam się i przebrałam. Spojrzałam na zegarek - 6:50

- Za 10 min. odjeżdża autobus.

Westchnęłam, pakując potrzebne książki i zeszyty. W biegu zabrałam kanapkę z kuchni i wybiegłam na przystanek, na którym nikogo nie było. Chociaż tyle... nigdy nie lubiłam przepychu i tłumów ludzi. Po paru minutach, której mijały powoli, przyjechał wyczekiwany autobus. W środku zaledwie kilka osób. Usiadłam na swoim miejscu i pogrążyłam się w rozmyślaniach nad swoim losem.

 

Alex... chodząca zagadka. Wciąż pamiętam jak pierwszy raz go zobaczyłam. Miałam właśnie iść do 4 klasy szkoły Podstawowej.

 

Była sobota, gdy po dwutygodniowej nieobecności wreszcie przyjechali moi rodzice. Specjalnie dla taty, ubrałam się w jego ulubioną sukienkę, którą przywiózł mi z Hiszpanii. Była błękitna, do kolan, zwiewna i z kokardą na tali.

- Tato...

Wrzasnęłam radośnie, zbiegając ze schodów.

- Tato...

Kolejny mój krzyk i przytulam swojego ulubionego rodziciela.

- Tato, na jak długo zostaniesz?

Zapytałam po chwili, swoim cienkim, piskliwym głosem, w którym można było usłyszeć nadzieję - na spędzenie więcej czasu z wiecznie nieobecnymi rodzicami. Głowy rodziny Milay byli gośćmi we własnym domu. Odkąd Rose skończyła 5 lat, zostawiali ją, jak i jej starszego, oraz jedynego brata pod opieką niani, która nie ukrywała swojej niechęci do współpracy z dziećmi.

- Mandi....!

Mężczyzna zignorował roradowaną dziewczynkę. Odwrócił się w stronę schodów, gdzie znajdował się jej starszy brat, wraz z nianią, na której twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.

- Nie będzie nas miesiąc. Opiekuj się nimi.

Po tych słowach, odczepił od siebie zdezorientowaną blondyneczkę i wyszedł z domu, wsiadł do czarnego samochodu i pojechał. Dziewczynka stała na wjazdku.

- Rose... wracaj do domu.

Zawołał ją smutny brat, wymuszając na swojej twarzy uśmiech. Dziewczynka nie odpowiedziała, wciąż wpatrywała się w jezdnie.

- Przecież powiedział, że wrócą i się będziemy bawić.

Westchnęła cicho dziewczynka, wciąż przyglądając się kruczo czarnej powierzchni, na której widniały białe pręgi.

- Smarkacze do domu!

Wrzasnęła wysoka szatynka, łapiąc nikomu nic niewinną dziewczynę za ramię.

- Nie!

Zielonooka szarpnęła za ramię, tym samym uwalniając się od niani. Pobiegła w stronę parku. Brat próbował iść w jej ślady, jednak szatynka złapała go i zmusiła do wtargnięcia na teren domu. Zielonooka dobiegła do parku. Zdyszana usiadła na jednej z ławek, wciąż zadając sobie jedno pytanie. Czemu?

Kochała swoich rodziców - zwłaszcza ojca, który był dla niej wzorem, jednak oni nie mieli czasu dla swoich dzieci. Dziewczynka cicho popłakiwała, skulona na jednej z parkowych ławek. Kilka metrów dalej siedział chłopak. Jego rodzice przenieśli się tu, tym samym zabierając go od jego przyjaciół i lubianej szkoły. Blondyn nie mógł się z tym pogodzić. Jeszcze gorsze było dla niego, jak dyrektor i kilku nauczycieli spoglądają z zaciekawieniem w jego oczy. W okolicy nikt nie miał szarych oczu. Alex czuł się z tego powodu gorszy od nich, wyróżniał się i sprawiało mu to ból. Przykrył oczy swoimi blond włosami. Dopiero po chwili zauważył dziewczynę, skojarzył ją z sąsiedztwa. Podszedł do niej i usiadł obok.

- Czemu płaczesz?

Zapytał, tym samym sprawił, iż zielonooka spostrzegła jego obecność. Dziewczynka nie odpowiedziała na jego pytanie, jedynie dziwił ją fakt, że włosy zakrywają jego oczy. Szybkim ruchem odgarnęła jego włosy i spojrzała w jego oczy. Zachwyciły ją... były szare, a do tego sprawiały wrażenie, że wpatrywała się w nie, nie mogąc oderwać wzroku. Chłopiec zauważył zaciekawienie blondynki i spróbował zakryć oczy ponownie włosami, lecz dziewczyna odezwała się.

- Czekaj... chcę popatrzeć na te oczy dłużej.

Szarooki uśmiechnął się. Pozwolił dziewczynce wpatrywać się w niego. Poczuł się przez kogoś lubiany.

 

Skończyłam swoją retrospekcję w dobrym momencie, ponieważ akurat autobus się zatrzymał. Odpuściłam metalowego rumaka i podażyłam w stronę klasy, gdzie powinien być polski. W środku pomieszczenia panowała cisza. Dość nietypowe, biorąc pod uwagę fakt, iż jako klasa byłyśmy najczęściej na dywaniku. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę swojej ławki. Ku mojemu zaskoczeniu była ona w połowie zajęta przez szarookiego. Dosiadłam się, nie odzywając się do niego ani słowem. Nagle poczułam ruch mojego telefonu. Odblokowałam urządzenie i od razu wyświetliła się ikona wiadomości.

"Toma"

Nadawca... co on może chcieć?

" Będziemy robić ognisko... wpadniesz? ;)"

Będziemy... czyli się pogodzili. Chociaż tyle dobrego. Szybko odpisałam krótkie "Tak". Dopiero po chwili usłyszałam bulwersuje towarzysza.

- Kto to?

Zapytał zdenerwowany, nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Nikt ważny.

Odpowiedziałam szybko, lecz po chwili przyszedł kolejny sms'es.

- "To przyjadę po ciebie w niedzielę, bo w sobotę - jeśli pamiętasz - będziemy całą ekipą u ciebie. I jeszcze na ognisku będą ci z jeziora."

Uśmiechnęłam się na wspomnienie wydarzeń z nad jeziora. Na moją reakcję Alex cicho prychnął, po czym zabrał mi telefon.

- Oddawaj!

Wrzasnęłam, próbując wyrwać mu urządzenie.

- Kim on jest?

Zapytał, zwracając uwagę klasy na naszą dwójkę.

- Co cię to obchodzi.

Prychnęłam, próbując odzyskać swoją własność, lecz ów złodziej wstał i uniósł rękę w górze, tym samym uniemożliwiając mi jego dostanie.

Byłam tak bardzo na niego zła, nie kontrolowałam swoich ruchów ani wypowiadanych słów.

- Kim on jest?

Powtórzył pytanie, dając nacisk na drugie słowo. Nie wiem czemu, ale palnęłam wtedy to bez kontroli

- Moim chłopakiem!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • lea07 29.07.2016
    Ojej no to się porobiło. Opowiadanie po prostu boossskkkieee! <3. Ciekawe jak zareaguje Alex. Mam nadzieję, że dodasz szybko bo ja tu uschnę. Zostawiam 5 bo 100 nie mogę dać :(
  • Afraid13 30.07.2016
    Dziękuję. Przepraszam, że tak długo, ale praca. Postaram się dodać jak najwcześniej, ale także i ja czekam niecierpliwie na kolejną część twojego opowiadania
  • Olusia4410 30.07.2016
    Mogła tego nie mówić... ciekawe kiedy zorientuje się ze oni są braćmi ;D na jej miejscu wybrałabym Alexa. Oczywiście 5. ;)
  • Afraid13 31.07.2016
    Dziękuję...
  • Szalokapel 31.07.2016
    Ciekawie, co zrobi Alex. Może z zazdrości ją porwie? XD. Mocny rozdział, podoba mi się. 5
  • Afraid13 31.07.2016
    Dziękuję. Bardzo się cieszę ^^
  • Margerita 03.11.2016
    pięć
  • Afraid13 04.11.2016
    Dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania