Poprzednie częściOdszukać siebie

Odszukać siebie #20

Nie chcę żyć. Moja mała laleczka... Nie! To z pewnością jedynie jakiś koszmar! Nie! ...nie. z moich oczu zaczęły spływać gorzkie łzy. Tak. Płaczę i co z tego.

- Jedź w lewo- polecił ratownik, znajdujący się najbliżej Rose- będzie szybciej.

Nie odrywałem wzroku od zielonookiej. Moje maleństwo ponownie ucierpiało przez moją głupotę. Nigdy sobie tego nie wybaczę, jeśli coś się jej stanie. Zbyt wiele cierpienia odczuwa jedynie przez moją głupotę.

- Chłopcze- mężczyzna spojrzał na mnie z troską w oczach- jesteś ranny?

Jedynie pokręciłem przecząco głową. Nawet nie potrafiłem się w tamtej chwili odezwać.

- Jest w szoku.- odezwał się kierowca. Niechętnie odrywałem spojrzenie od tej biednej okryszynki i spojrzałem na mężczyznę w czerwonym kombinezonie.

- Nic jej nie będzie?- zapytałem, obawiając się odpowiedzi- Prawda!?- podniosłem głos, wyczekując odpowiedzi. Niestety ratownicy jedynie spojrzeli po sobie i nawet kierowca nie odezwał się ni słowem.

- Spokojnie- głos kierowcy przełamał ciszę. Jego cichy głos naprawdę mnie uspokoił. Do szpitala dojechaliśmy chwilę później.

- Dziewczynę weź na salę sortowań, a chłopaka do mnie na zszywanie.- chrapliwy głos lekarza zabrał mnie zdala od słodkiej dziewczyny. Nawet nie próbowałem protestować. Wciąż byłam w zbyt wielkim szoku by pojąć jakiekolwiek fakty...

 

-Mogę do niej wejść?- zapytałem, przyglądając się Rose zza szyby drzwi od dyżurki- proszę.

-Wejdź- westchnął lekarz, otwierając przede mną drzwi. Moja słodkości leżała wciąż nieprzytomna, a jedyną różnicą było parę bandarzy na jej dłoni i barku.

- Kochanie...- mruknąłem, siadając obok łóżka dziewczyny -przepraszam Cię.

Mógłbym tak mówić do niej w wieczność, lecz jedynie jej słodki głos mógłby teraz poprawić mi humor. Jedynie ten słodki uśmiech, który jest spełnieniem moich marzeń. Chwyciłem jej delikatną dłoń w swe szotskie ręce. Taka mała, krucha, a wciąż bardziej dzielna i odważna niż ja.

Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Te piękne proste włosy, które leżą, niczym delikatnie ułożone na poduszce. Lekko obkręciła się i leżała tak na lewym boku. Te rumiane policzki oraz te malinowe usta. Każdy cal jej ciała był, jest oraz na zawsze zostanie idealna.

- Synku...- gwałtownie odwróciłem się, słysząc głos swej rodzicielki- Toma powiedział nam o pogotowiu.

Tsssa ten idiota... no nawet gdy chcę mieć choć odrobinę prywatności to on znów musi wtrącać się w moje życie.

- Nie chcę o nim słyszeć -warknąłem, powracając wzrokiem do Rose.

- Spokojnie synku- mruknęła mija matka, podchodząc w kierunku łóżka mojej okruszynki- przecież Toma chce być dobrym bratem.

- Raczej wątpię- bruknąłem, wspominając swojego strasznego brata.

Ten debil rok w rok sprawiał, że chciałem uciec z tego domu. Wciąż wypominał mi, że jest w czymś lepszy i zawsze ale to zawsze dostawał to co chciał -Niedoczekanie!- tym razem to ja będę miał Rose. Ona będzie tylko moja i nikomu nie pozwolę mi jej zabrać. Po chwili wyprosili nas z sali. Trudno. Będę czekać tu. Nie ruszę się stąd bez mojej okryszynki. Czekam i czekam. Ludzie odchodzą, a na ich miejsce zjawiają się nowi. Minęło chyba z 3 godziny odkąd przywieźli nas w to miejsce. Aż w końcu stało się. Nareszcie wyczekiwany tak długo moment

- Pacjenta chcę cię widzieć- powiedział jej lekarz, szeroko uśmiechając się w moją stronę. Gwałtownie z wielkim bananem na twarzy wbiegłem do sali, gdzie spoczywała ma ukochana.

- Alex...- jej słaby, ledwo słyszalny głosik przywołał mnie w jej stronę- ja chcę ci to wytłumaczyć...

Lekko kaszleła, przymykając swe obficie zielone oczy.

- Nie musisz- uśmiechnąłem się w jej stronę, mówiąc te właśnie słowa- nie męcz się. Musisz odpocząć.

Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Wciąż wyglądała cudnie. Przejechałem opuszkami palców po jej bladej jak śnieg i równie zimnej skórze. Widać było po niej to osłabienie, ale i tak prezętowała się tak jak zawsze -idealnie.

-Zostaniesz ze mną?-Zapytała, wyciągając swą rączkę w moją stronę.

Oczywiście, że się zgodziłem. Siedziałem tam z nią dość długo, a nawet można by powiedzieć, że wręcz się zasiedziałem, ponieważ zamknęli mnie wraz z nią. No jak mieli zrobić? Spałem na krześle, a głowę położyłem na łóżku przy jej dłoni.

 

Miesiąc później...

- Wstawaj skarbie- szepnęłam w jego ucho, tym samym powoli go budząc- dziś już piątek.

Spryciarz otworzył jedno oko, po czym szybko je zamknął i mocniej opatulił mnie swymi dłońmi.

-Śpij jeszcze- mruknął zaspanym głosem mój towarzysz- twój brat poczeka.

Ach... no tak. Może wytłumaczę co się stało. No cóż... nie za bardzo pamiętam wypadek. Jedynie czarne plamy, jednak mojemu chłopakowi to nie przeszkadza. Właśnie! Zapewnie tego jeszcze nie słyszeliście i mogło to was odrobinę zaskoczyć. Tak mam chłopaka. Zapytał mnie o chodzenie tuż po moim wypisie ze szpitala i tym samym dzień przed maturami. Co mam wam powiedzieć? Zapewne domyślacie się kim on jest. Tak. To właśnie ten arogancki, pyskaty i kłótliwy Alex został moim wybraniem. Wcześniej może mi to przeszkadzało, lecz teraz bez jego krzyków i fali zazdrości czy nawet tego sarkastycznego uśmiechu byłoby mi smutno oraz dopadła by mnie nuda, bądź co gorsza popadłabym w depresję. A więc krótko mówiąc kocham go. Uwielbiam jego sposób bycia, choć czasem zdarza się, że biega za mną i próbuje mnie przeprosić. W końcu nikt z nas nie jedynie ideałem. A ja znalazłam swoje dopełnienie właśnie w tym chłopczyku.

- Wstań- szarpnęłam go lekko, spoglądając na niego z góry. Blondyn opatulił moje biodra swymi masywnymi rękami, a głowę przytulił do mojej klatki piersiowej. Zazwyczaj tylko tak uśnie i nawet nie ma mowy, bym to ja patrzyła na niego z dołu. Muszę przyznać, że jest to w miarę słodkie.

- Za buziaka- mruknął cicho, otwierając szerzej oczy- albo ze trzy.

Zaśmiałam się cicho i zacząłam bawić się jego jedwabnymi kosmykami włosów.

- Albo po prostu wstaniesz.

Chłopak pokręcił ze zrezygnowaniem głowę i ułożył się obok mnie, że stykaliśmy się swymi nosami.

 

Alex:

 

-Jeśli nie po dobroci- uśmiechałem się - to zawsze można wymusić.

Rose jedynie zaśmiała się cicho i położyła swoje rączki na moich barkach.

- Jeśli ci się uda- odwróciła głowę w przeciwną stronę i czekała jedynie na mój ruch.

Nie zawiodłem jej i już chwilę później siedziałem na jej tali. Moja okruszynka uwielbia, jak się z nią droczę. Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie, mając u boku tę muzę i boginię zarazem. Teraz rozumiem tych samobójców i depresantów. Gdybym stracił swą piękność wolałbym zginąć, by nie czuć tej pustki. Gdy choć na kilka chwil jej nie ma to już zaczyna mi jej brakować. Tak jakby była częścią mnie - kawałkiem mego serca, które jej oddałem.

- Jeśli wstaniesz i pójdziemy zrobić śniadanie- zagroziłem, przyciągając słowa- to cię nie ruszę.

-To chodź - uśmiechnęła się, wstając z miękkiego posłania- pójdziemy cię nakarmić.

Mam anioła w swych ramionach. Tylko tak mogę ją opisać. Uśmiechnięta i promienna odkąd wyprowadziła się od swoich rodziców. Jest trudno. Pracujemy od poniedziałku do czwartku i często też ktoś bierze dodatkowe godziny. Ale za żadne przyjemności nie oddałbym tego życia z moją okruszynką.

 

To już ostatnia część. Dziękuję wszystkim, którzy ją przeczytali.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • lea07 30.09.2016
    Jejciu tak się cieszę, że Rose z tego wyszła, że ma chłopka, że nim jest Alex i w ogóle jestem bardzo happy. Szkoda, że to już ostatnia część, no ale mam nadzieje, że masz już jakiś pomysł na nowe cudo <3. Było kilka literówek np: zawsse6 - zawsze. Ale nie przejmuj się :D. Opowiadanie jest naprawdę rewelacyjne. Jestem szczęśliwa, że przeczytałam to boskie opowiadanko. A więc czekam na nową perełkę, życzę bohaterom gromadki dzieci, pięknego domu i pieska. Oceniam niestety tylko na 5 ale dałabym ponad 1000 gdybym mogła :). Pozdrowionka kochana ;*
  • Afraid13 30.09.2016
    Dziękuję
  • katharina182 03.11.2016
    Cieszę się że tak historii skończyła się dobrze. Szkoda że to niż koniec. Będziesz pisać jeszcze jakieś opowiadania tego typu? Daję oczywiście 5;)
  • Afraid13 04.11.2016
    Dziękuję. Myślę nad czymś ale mam trochę mało czasu

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania