Poprzednie częściOdszukać siebie

Odszukać siebie #7

Obudził mnie głośny krzyk brata.

- Ty szujo!!!

Warknął wściekle nad moim uchem.

- Myślałem że jesteś moim przyjacielem!!!

Otworzyłam zaspałe oczy. Eric stał nad moim łóżkiem... stał i krzyczał... czemu on krzyczy...? Półprzytomna spojrzałam na Tomę... Tomę!!! Toma spał ze mną...? Nagle przypomniało mi się, że obudziłam się wcześniej i on już wtedy tu spał. Ale czemu? Wtedy o to nie pytałam.

- Eric... to nie tak...

Toma jednym szybkim ruchem podniósł się z mojego łóżka.

- A jak!?

Eric był wściekły. Mocno chwycił przyjaciela za koszulkę. Bałam się że coś może mu zrobić. Strach zajrzał w moje oczy.

Patrzyłam jak Eric przystawia się do ciosu w kierunku szarookiego. Nie mogłam na to pozwolić. Podeszłam do nich i chwyciłam wystawioną w górę rękę brata. Byłam zła. Po raz pierwszy byłam tak zła na brata. Dlaczego Eric tak zareagował?

- Eric... zostaw go.

Powiedziałam spokojnie, po czym zielonooki opuścił rękę.

- Rose... nie wtrącaj się.

Warknął, po czym puścił przyjaciela. Po chwili przybiegła Casidy wraz z Josh'em.

- Wiedziałam że tak się to skończy.

Szepnęła cicho brunetka - niby do siebie.

- Co się stało?

Zapytał zaspanym głosem Josh.

- Zbliż się do niej jeszcze raz, a solidnie mnie popamiętasz.

Eric popchnął Tome na ścianę.

- Skończcie!!!

Krzyknęłam, na co wzrok towarzyszy spoczął na mnie. Miałam tylko jeden pomysł - co zrobić żeby się pogodzili... Nie chciałam tego, ale wiedziałam że tylko wtedy chłopaki mogą się pogodzić.

- Będziecie się kłócić?

Zapytałam stanowczo. Nikt mi nie odpowiedział. Zła podeszłam do swojej walizki i zaczęłam się pakować.

-Co robisz Rose?

Eric zabrał mi z ręki jedną z top'ów.

- Oddaj...

Chwyciłam za część mojej garderoby i mocno ciągnąc, odzyskałam skradzoną mi koszulkę. Wyjazd był jedyną odpowiedzią. Jeśli bym została nic by się nie zmieniło. Brat by mnie nie posłuchał.

- Wyjeżdżam... nawet jeśli miałabym jechać autobusem.

Zamknęłam walizkę i spojrzałam po obecnych.

- Rose...

Szepnęła cicho Casidy. Dziewczyna stała cicho.

- Josh... odwieziesz mnie?

Zapytałam spoglądając na zaskoczonego chłopaka.

- Chodź.

Powiedział krótko wychodząc z pokoju.

- Rose!

- Nie jedź!

Zarówno brat jak i Toma stanęli przed drzwiami mojego pokoju.

Nie przejmując się protestami chłopaków, chwyciłam jedną z walizek, po czym zaniosłam ją do samochodu i wróciłam po drugą.

- Później cię odwiozę.

Zapierał się eric.

- Wieczorem cię odwiozę.

Eric chwycił za moje ramię.

- Przyjedź jak się pogodzicie.

Odpowiedziałam spokojnie wychodząc z pokoju z drugą walizką. Dobiegł do mnie Toma, trzymając w ręku mój telefon.

- Rose... proszę zostań.

Chwyciłam za telefon. Ku mojemu zaskoczeniu zauważyłam zapisany numer Tomy. W duchu się uśmiechnęłam. Przeniosłam wzrok z telefonu na jego zmartwioną twarz . Stanęłam na palcach i dałam mu buziaka w policzek.

- Przyjdźcie, jak już się pogodzicie.

Wyszłam na zewnątrz, gdzie koło samochodu stał Josh.

- Rose... jesteś tego pewna?

Zapytał zabierając ode mnie walizkę.

- Powinno zadziałać.

Rzuciłam i wsiadłam do samochodu, który po chwili ruszył w drogę.

- Wiesz gdzie jechać?

Zapytałam, spoglądając na jego twarz. Nie chciałam żeby to się tak skończyło. Z mojego powodu zniszczyłam przyjaźń dwóch dorosłych mężczyzn. Przyjaźń mojego jedynego brata.

- Wiem.

Odpowiedział krótko, skupiając całą swoją uwagę na drodze.

- Przepraszam. Przeze mnie się pokłucili. Nie chciałam tego. Chyba nie powinnam wtrącać się w wasze życie.

Było mi ich żal - Wszystkich. Josh odwrócił się w moją stronę, ukazując mi swój uśmiech.

- Chyba jeszcze nigdy nie bawiliśmy się tak dobrze jak wczoraj...

Spojrzałam pytająco w jego stronę.

- Od czasów tej Anki już był spór. Rozumiem Cię - chcesz to zatrzymać. I to ja powinienem ci podziękować.

Reszta drogi minęła nam w milczeniu. Zastanawiałam się, co się u nich teraz dzieje. Czy się kłócą? Czy może siedzą w odosobnieniu? Eric należał od zawsze do tych drugich. Do ludzi, którzy spór rozwiązują rozmową zamiast bójką. Dziś zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Dziś i wczoraj na ognisku. Do głowy naszła mnie jedna myśl, jaka sprawiała że chciałam się tego dowiedzieć. Kim była Anna? Od Tomy się dowiedziałam jedynie że była dziewczyną mojego brata. Ale czemu tak się o nią kłócą. Czy stanęła między nimi? Przez resztę drogi zadawałam sobie kolejne pytania i próbowałam na nie odpowiadać. Większość była jedynie domysłem. Może Anna była kochana przez ich obu? Może Toma chciał ją odebrać przyjacielowi? Ale Toma nie pasuje do takiego opisu. Spoglądałam przez szybę. Jadąc w stronę mieszkania Eric'a nie zauważyłam, jakie piękne krajobrazy mogłam podziwiać. Zielone ugry, gdzie można było zauważyć gdzieniegdzie dzikie kwiaty maku. Wiosna... Zwierzęta biegające po łąkach. Gdy mieliśmy tereny łąk i pól, wjechaliśmy do soczyście zielonych lasów. Krajobraz zadziwiał oko i zapierał dech w piersiach.

- Nie martw się.

Odezwał się nagle, gdy już dojechaliśmy przed mój dom.

- Jestem pewien że w końcu się pogodzą.

Josh pomógł mi wpakować walizki z samochodu.

- Jeszcze tu nie raz przyjadą!

Krzyknął po czym wsiadł do samochodu.

- Josh... dzięki... za wszystko.

Z trudem uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam się w stronę czarnych, masywnych drzwi, prowadzących do mojego domu.

- Powrót do rzeczywistości.

Westchnęłam cicho wchodząc do wiecznie pustego domu. Wtaszczyłam walizki i usiadłam na kanapie.

Czy żałuję? Nie! Cieszę się że mogłam tam jechać. Dzięki temu wiem że istnieje szczęście. A moje jest przy nich... Ale czy na pewno...? Po przyjeździe wzięłam ciepły prysznic, próbując choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym poranku. Świeża, pachnąca i ubrana poszłam zrobić sobie obiad. Przez resztę dnia siedziałam ucząc się. Szare realia... gdy nie masz co robić, cieszysz się że chociaż możesz się uczyć. Wszystko by nie czuć samotności i nudy. Wszystko by odgonić myśl - że mogą się przeze mnie już nie pogodzić. Po powtórzeniu większości materiału było dość późno, więc przebrałam się w piżamę. Usiadłam na parapecie, który był kilka centymetrów wyżej niż moje łóżko, spoglądając po okolicy. Mój wzrok padł na podobny dom. Dom znajdujący się obok Miranów (naprzeciwko mojego). Dom należący do... Alex'a. Chwyciłam za telefon, chcąc zobaczyć godzinę -23:36-

- Tak późno...

Niespodziewanie zauważyłam 9 wiadomości. 4 od mojego brata, natomiast 5 od Tomy. Eric pisał że nie ma zamiaru się do niego odezwać, a do mnie przyjedzie przed egzaminami. Co miałam odpisać?

-" Jeśli się nie pogodzicie... możesz zapomnieć, że w piątek przyjechałeś. Możesz zapomnieć, że jestem twoją siostrą. "

Muszę przyznać, iż sama nie spodziewałam się że to napiszę. Ale byłam zła. Jeśli słowa Eric'a były prawdą, to nigdy bym sobie nie wybaczyła. Spojrzałam na wiadomości od Tomy.

-"Rose proszę wybacz mi... nie chcę żebyś czuła się winna... to tylko i wyłącznie moja wina, że wtedy poszłem spać z tobą... próbuję przekonać Eric'a, ale nie umiem... Chcę Cię jeszcze kiedyś zobaczyć. "

Wiadomość od tomy mnie... zaskoczyła.

- "Jeśli się nie pogodzicie, możecie zapomnieć że mnie znacie."

Tak bardzo chcę żyć czując że nastał czas "happy end'u". Przypomniało mi się nagle, że u Alex'a świeci się światło w jednym z pokoi. Pewnie jutro go zobaczę w szkole. Zobaczę i z pewnością wywoła kolejną kłótnie. Czemu zawsze musi mi robić na złość. Co ja mu takiego zrobiłam?

Usnęłam prowadzona przez labirynt swoich myśli. Obudzona przez budzik, poszłam ogarnąć się przed szkołą. Szybka wizyta w łazience, zmiana ubioru i bieg by spakować książki. Spojrzałam w lustro, znajdujące się po prawej stronie szafki z butami. Czarne spodnie, szary top i czarna kurtka. Gotowa założyłam buty i poszłam w kierunku przystanku autobusowego. Wyczekiwania na szkołę. Wyczujcie tę ironię. Autobus przyjechał jak zawsze punktualnie. Na przystanku, prócz mnie, stał Patryk - jednen z kumpli Alex'a. Siedział cicho, wypatrując autobusu. Patryk był najcichszy z pośród nich, lecz cicha woda brzegi rwie. Po kilku minutach autobus podjechał. Westchnęłam cicho i usiadłam na swoim miejscu, które znajdowało się na przed ostatnim miejscu z lewej strony autobusu przy oknie. Moje miejsce zazwyczaj zostawało wolne. Droga była krótka. Jedynie minięcie dwóch ulic, a autobus był zazwyczaj prawie pusty. Wyjątkowa szkoła, gdzie chodzili najlepsi, najbogatsi. Wychodząc z autobusu towarzyszyła mi jedna myśl - żeby Alex'a dziś nie było, lecz zawiodłam się. Przed szkołą spotkała mnie niemiła niespodzianka.

- Mini...

Westchnął głośno, teatralnym głosem Alex.

- Słyszałem że chcieli cię zabrać do innej szkoły. Braciszek po ciebie przyjechał, co?

Alex był jedyną osobą, jaka zauważyła mnie w szkole. Większość szkoły po prostu mnie ignorowała. Ale także ja byłam jedyną osobą, jaką dręczył. Odkąd pamiętam. Jedyny głos, jaki jestem w stanie rozpoznać.

- Niestety... chyba będziesz musiał jeszcze się ze mną pomęczyć.

Warknęłam przechodząc obok niego w kierunku szkoły. Jedyna reakcja, jaką zauważyłam z jego strony to uśmiech. Czemu się uśmiecha? Słyszałam także jego cichy głos. -" Cieszę się"

 

Przepraszam że tak długo zajęło mi napisanie tego rozdziału. Ostatnio brak mi weny na pisanie, jednak staram się pisać składnie i w ciekawy sposób. Błędy właśnie poprawiłam. Większość jakie zauważyłam.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Szalokapel 14.07.2016
    Warknął wściekle pod moim uchem - Skoro Eric stał to nie mógł warknąć "pod uchem" Lepiej będzie jak napiszesz "NAD"
    po pamiętasz. - popamiętasz
    TOME - TOMĘ
    -Co robisz rose? - Rose z wielkiej litery.
    twarz tomy - Tomy z wielkiej.
    pokłucili - pokłócili
    - Od czasów tej anki - Anki z wielkiej.
    Od tomy - Tomy z wielkiej.
    Przed "że" przecinek.
    istnjeje - istnieje
    (na przeciwko mojego) - naprzeciwko
    nie miła - niemiła

    Ogólnie było wiele błędów, głównie interpunkcyjnych, jednak nie mam zbytnio czasu, by te wypisać. Błędy interpunkcyjne równiez były. Treść jest dobra. Tylko brakło mi opisów. Mogłabyś tą drogę opisać jakoś bardziej szczegółowo, napisać o krajobrazie za oknem itp. No jednymi słowy było dużo niedociągnięć. Jeżeli chodzi o treść to jest dobrze. Czekam na CD. Zostawiam 3,5 czyli 4.
  • Szalokapel 14.07.2016
    Ortograficzne również były*
  • Afraid13 14.07.2016
    Szalokapel. Przepraszam. Postaram się je poprawić.
  • Szalokapel 14.07.2016
    Afraid13, nie masz za co. Każdemu się zdarza. Poprawiać nie musisz, ważne być ograniczyła te błędy w następnej części. Trzymam kciuki!
  • Afraid13 14.07.2016
    Szalokapel. Dziękuję Ci jeszcze raz. Naprawdę Cię podziwiam.
  • lea07 14.07.2016
    Twoje opowiadania są bardzo ciekawe :). Czasami zapominasz pisać imion z dużej litery, jest troszkę, powtórzeń ale ogólnie opowiadanko bardzo mi się podoba :). Jest świetne. Mam wrażenie, czy ten Alex lubi Rose? Rozumiem Cię. Brak weny.... masakra. Mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej a tymczasem 5 :)
  • Afraid13 14.07.2016
    Zgadłaś... w następnym rozdziale będzie to bardziej pokazane... dziękuję
  • lea07 14.07.2016
    Afraid13 Bardzo proszę i się cieszę :)
  • Szalokapel 14.07.2016
    Oraz zapomniałam dodać. Weny życzę.
  • Afraid13 14.07.2016
    Dziękuję
  • Kajamoko 14.07.2016
    Fajne. Błędy wypisane. Alex czuje coś do Rose. Dałabym 5 i życzę weny.
  • Afraid13 14.07.2016
    Dziękuję
  • Margerita 08.08.2016
    pięć
    przyszła wojowniczka dodana
  • Afraid13 10.08.2016
    Dziękuję. I przepraszam, że mnie nie było.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania