Ola

Z dedykacją dla juzerki Mar

 

Był już ranek. A dokładniej godzina ósma czasu lokalnego. Różnorakie ptaszki i inne zwierzątka śpiewające rozpoczynały swe piękne poranne koncerty. Promienie słoneczne powoli rozświetlały okolice, a miasto budziło się do życia po burzliwej nocy. Razem z miastem do życia przebudziła się nasza bohaterka - Ola. Piękna, elegancka, a w przypływach agresji niezwykle groźna. Gdy światłość wypełniła jej pokój Ola jeszcze słodko drzemała śniąc o swoich najskrytszych marzeniach.

 

Zdawać by się mogło, że nic nie zakłóci harmonii sobotniego poranka - jakże mylne było to stwierdzenie! Kilka chwil później w sypialni zjawił się niespodziewany gość... Silny, wysoki, niezwykle owłosiony. Zdawać by się mogło, że jego ciało wyszło spod dłuta Michała Anioła. Przez białą koszulę można było dostrzec zarysy potężnych i twardych niczym stal mięśni. Twarz natomiast miała proporcje tak idealne, że nawet Fibonacci padłby na kolana przed jego majestatem. Pewnikiem było, że na widok tego mężczyzny wszystkie kobiety świata padłyby z wrażenia i nie wstawały póki ich Apollo nie zbliżyłby się do nich, i pozwolił raz jeszcze obejrzeć swe nadzwyczajnie piękne oblicze. Tak oto prezentował się niespodziewany gość; półbóg, który to zstąpił na Ziemię. Tajemniczy facet zbliżył się do łóżka Oli i powoli począł się przymierzać do zajęcia miejsca na jego rogu. Robił to tak powoli, że najwolniejszy człowiek świata prześlizgnąłby się między pościelą a jego marmurowymi pośladkami co najmniej kilka razy. Po paru długich chwilach mężczyzna zasiadł na rogu łóżka. Wykonał to całkowicie bezszelestnie, niczym zakonnik składający śluby absolutnej ciszy do końca swych dni. Zrobił to zapewne, żeby nie wybudzić ze snu Oli - tej, do której przybył tego poranka. Mężczyzna skręcił swój kark i zwrócił swe oczy na śpiącą królewnę. Jej włosy barwy starej czekolady wawelskiej odbijały się w jego źrenicach niczym najpiękniejsze z diamentów. Natomiast blado-kremowa cera odbijała promienie świetlne, które wkradały się do sypialni przez piękne, prostokątne okna. Światło te trafiając na sufit tworzyło żółto-blade plamy, które świeciły nad obliczem Oli niczym gwiazdy nad kołyską Jezusa. Zaiste, to był widok piękny. Tak piękny, że mężczyzna o twarzy półboga uronił męską łezkę szczęścia, która to i tak szybko wyparowała. Trwał tak przy niej cały poranek i przedpołudnie wchłaniając całe jej piękno. Gdy studnia anielskości już powoli wysychała, a słońce zawędrowało w inne miejsce na nieboskłonie Ola w końcu otwarła swe śpiące oczy. Delikatnie poruszały swymi rzęsami starając się odzyskać pełnię widzenia. Jej wzrok zatrzymał się na sylwetce dziwnie znajomego mężczyzny. Ta twarz, te mięśnie - gdzieś już je widziała.

 

- Endymion? - zapytała cicho swoim delikatnym głosem.

 

- Jakub - odpowiedział mężczyzna. Ola znała ten głos. Ten piękny, anielski głos. Ostatni raz go słyszała dawno temu... W dniu, w którym odszedł jej ojciec. Tego jakże smutnego i szarego dnia była cała we łzach. Nie była gotowa na odejście kogoś tak bliskiego. Zdawało jej się, że kawałek jej życia został z niej wyrwany. Jak puzzel, który wpadł pod starą kanapę wujków i nigdy już się nie znalazł. Gdy Ola zagłębiała się w pustce swojej duszy pojawiły się dwie osoby, które było gotów wypełnić tą pustkę. Endymion - jej nieziemsko piękny mąż i najwierniejszy kochanek oraz owoc ich miłości - Jakub. Miał wtedy zaledwie kilkanaście lat, ale nie ustępował ojcu w żadnym z atrybutów. Posiadał już piękny i delikatny głos, zalążki muskulatury i idealne rysy twarzy. Ola zawsze widziała w nim Endymiona. Szczególnie po jego śmierci...

 

- Matko... - rozpoczął Jakub - wróciłem. Wróciłem do ciebie - kontynuował. Z kącików jego szmaragdowych oczu zaczęły wypływać czyste jak mocz Zeusa pojedyncze łzy. Symbolizowały one tęsknotę syna do matki. Nie widzieli się od kilkunastu lat. Kilka miesięcy po śmierci Endymiona Jakub uciekł z domu. Postanowił porzucić szkołę i żyć tak jak niegdyś jego ojciec. Wolny, pozbawiony ograniczeń. Los jednak chciał, że trafił na niewłaściwych ludzi... Zaczął pić, ćpać, oglądać seriale dla małych dziewczynek. Po jakimś czasie był tylko wspomnieniem Apolla, za którego go uważano. Wyglądał niczym wychudzony Hefajstos strącony do Tartaru. Myślał, że to już koniec. Że jest na granicy życia i śmierci, i ciągle się do niej zbliża. Zaczął jednak myśleć o swojej dawno niewidzianej matce. O jej cierpieniu, tęsknocie, samotności. Nie mógł znieść myśli, że jego matka może już nie pamiętać jego imienia. Zmienił się. Przestał ćpać, rzucił palenie, zaczął oglądać japońskie seriale. Niedługo potem odzyskał swój anielski wygląd. Znalazł pracę, dom, rodzinę. Był szczęśliwy. Wiedział jednak, że jest jeszcze jedna rzecz, którą musi zrobić by osiągnąć nirwanę. Musiał odwiedzić dawno nie widzianą matkę - Olę.

 

- Jakub? Przecież... przecież ty odszedłeś. - powiedziała z niedowierzaniem Ola.

 

- Wiem, wiem, że odszedłem. Ale teraz wróciłem. Dla ciebie - odrzekł Jakub. Nie wytrzymał. Runął całym swym ciałem na łóżko i przytulił swą matkę. Już dawno nie czuł palącego ciepła jej serca. Zapomniał jakie to uczucie. Czuł się spełniony. Ola również zaufała emocjom. Objęła swego syna, a z jej oczu poczęły lać się łzy szczęścia.

 

- Mamy wiele lat do nadrobienia, synu - powiedziała Ola nadal trwając w uścisku syna. On już nic nie odpowiedział. Chciał po prostu spędzić cały ten dzień przy swojej matce. W zupełnym milczeniu. W milczeniu wartym więcej niż słowa...

 

---------------------------------

Jedyne co jest tu wspólnego z twórczością Mar to imiona bohaterów (chyba). Tak czy siak kategoria fanfiction jest chyba najlepsza...

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • fanthomas 18.09.2017
    O, chyba też coś takiego napiszę. ;) 5
  • Pan Buczybór 18.09.2017
    Ta. Warto. Niezła zabawa.
  • Pasja 18.09.2017
    No Panie Buczyborze napisałeś anielskie przesłanie. Wszystko w życiu może się zdarzyć. Widzę, że Mar jest twoją weną. Pozdrawiam 5)
  • Pan Buczybór 19.09.2017
    Ta. Dzięki
  • Nuncjusz 19.09.2017
    Mocz Zeusa
  • Margerita 19.09.2017
    pięć nie wiedziałam że moja twórczość jest dla innych inspiracją
  • Dekaos Dondi 19.09.2017
    Zaiste -Buczy bór- na chwałę tej opowieści. Fajnie napisane a i treść się nie umywa.
    Najbardziej w sensie zdań: ''Różnorodne ptaszki i inne zwierzątka śpiewające'' ? ''Robił to tak........kilka razy'' ''Jak puzzel.....nie
    znalazł'' Takie wstawki urozmaicają. Daję ***** z azymutem na +. Pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 19.09.2017
    Fajnie, że się podobało i w ogóle. Dzięki znaczy.
  • illibro 20.10.2017
    Nie wiem, kto to Mar, ale to wzruszające, co napisałeś. Nawet zabawne momentami podczas porównań. Dobrze się zaczęło i dobrze się skończyło. Dla mnie ok. Pozdro ;)
  • KarolaKorman 21.10.2017
    Bardzo fajna opowiastka, też mi się spodobała. Te porównania. Raz poważne, innym razem śmieszne. Mar musi być szczęśliwa, że zainspirowała Cię do napisania tego tekstu :) Pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 21.10.2017
    I dałam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania