"on"

-Urodziny są ważne - powiedziała Lindsey. - Zwłaszcza te. Udanej siedemnastki.

Brittany podsunęła tacę z siedemnastoma babeczkami; w każdej z nich tkwiła zapalona świeczka.

Uwielbiam babeczki - westchnęłam. - Zwłaszcza te paczkowane, wypełnione kremem.

- Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.

Zaczerpnęłam tchu, nachyliłam sie i wtedy zobaczyłam jego.

Lusaca Wilde'a

Stał oparty o drzewo, z rękami w kieszeniach. Prawie całkowicie się krył się w cieniu, jakby nie chciał, żeby go widziano. A jednak go dostrzegłam, chociaż zabrało mi to więcej czasu. Jego oczy skrzyły sie srebrem. Jak zawsze, uważnie mi sie przypatrywał.

Lucas mnie przerażał. Okej, to nie całkiem tak. Przerażało mnie to, co do niego czułam. Przyciąganie, którego nie umiałam wyjaśnić. Już wcześniej zdarzyło mi się zadurzyć w jakimś chłopaku, ale teraz to było coś innego. Przytłaczało mnie nieco krępowało, tym bardziej że nie odwzajemniał moich uczuć. Unikał mnie. Dlatego za wszelką cenę starałam się nie zdradzić, ale kiedy na niego patrzyłam, wszystko we mnie wrzało. Byłam pewna, że jeżeli tylko na niego spojrzę, on zobaczy w moich oczach to, co tak bardzo chciałam stłumić.

Jego bliskość sprawiała, że serce zaczęło mi walić jak oszalałe, a w ustach zaschło. Miałam ochotę zanurzyć palce w jego długich wielobarwnych włosach. Kiedy go poznałam, myślałam, że ten niezwykły kolor jest dziełem fryzjera. Nigdy nie spotkałam się z takimi włosami. Ale z drugiej strony, nigdy też nie spotkałam kogoś takiego jak on. Był jednym z naszych przewodników w zeszłe wakacje, ale rzadko się do mnie odzywał. Mimo to często przyłapywałam go na tym, że się mi przyglądał. Zupełnie jakby czekał...

- No już, zdmuchnij świeczki - zachęcił mnie Connor,

Wróciłam na ziemię. Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam tańczące płomyki.

- Proszę bardzo. - Brittany podała mi babeczkę

- Wybacz, że nie ma tortu, ale w samym środku lasu łatwiej zorganizować babeczki.

- Jest super - powiedziałam, znowu się rozpromieniając. - Nie spodziewałam się.

- My kochamy niespodzianki - odparła Lindsay. - Ale mogliście zachowywać się trochę ciszej. Słyszała was. Mało brakowało, a byłoby po niespodziance.

- To oni? - Poklepałam Lindsay po ręce. Poczułam ulgę, choć wcale nie byłam przekonana do tego wyjaśnienia.

- Cóż, tak, musieli udawać, że spią, kiedy wychodziłyśmy. A poźniej pobiec tutaj i wszystko przygotować. Tylko powinni być ciszej

- Ale ja słyszałam coś za nami, zanim tu doszłyśmy.

- Co takiego? - zapytał Lucas, odsuwając się od drzewa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Grz 23.07.2014
    to już jest koniec? :/ brakuje mi czegoś!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania