Oni

Przyjechał z nią pod klony, tam gdzie wiązki ciepła ogrzewały jej koc na kolanach. Blada, chłonęła złociste spady z drzew. Tak wiele je łączyło, przemijanie ogołociło jej świetność. Nieubłagany kres głębokich bruzd. Pogodna i jednocześnie wyciszona, wiotka jak liścia ogonek. Wspólny moment, była tylko cząstką cichym obserwatorem w kolorowej czapce. Dzieliła ich zaledwie ulica. On szeptał do niej szumem cichego dymu. Po ich cieniu zostało odbicie śladów kół wózka inwalidzkiego.

 

Ślimak na kostce brukowej sunie nie w tą stronę. Żebraczka pod sklepem znowu woła daj grosz! Cygańskie odzienie i toboły w kąt upchane wypełniają jej dzień. Nie spojrzała na nią, jabłka z drzewa rozdeptali przechodnie. Chyli się ku zachodowi kilka kroków.

Jutro już nie będzie mieć takiego znaczenia kolejny blask promieni. Chmury spowiły niebo, kokonem szarości chowając cienie.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 20.10.2018
    Brzydkie nie jest. Troszkę za dużo dookresleń typu "jej".
    No i

    "Ślimak na kostce brukowej sunie nie w tą stronę." - tę?

    No ale, jak mówię. Może byc
  • jolka_ka 21.10.2018
    Krótkie, ale ładne. Tylko tyle mi się nasunęło.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania