Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Opowieść z celi śmierci

Jestem SK931. Kiedyś byłem znany jako Michael Wayne Hutchison. Tak było zanim trafiłem do piekła na ziemi, które nazywają celą śmierci. Zostałem do niej zesłany za coś, czego nie zrobiłem. Poznajcie moją historię.

Kiedy miałem 18 lat zostałem oskarżony o popełnienie zbrodni brutalnego morderstwa na dwójce małych dzieci - chłopcu i dziewczynce. Dzieci zostały związane i utopione, miały wiele ran na ciele. Mieszkaliśmy razem w małym, spokojnym, bardzo religijnym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych. I to jest właśnie słowo - klucz: religijnym. Morderstwo miało miejsce w 1994 roku, a musicie wiedzieć, że w tamtych czasach istniało coś takiego, jak "satanic panic" co można przetłumaczyć jako strach przed Szatanem i jego wyznawcami - Satanistami. We wszystkich złych zdarzeniach, jakie działy się w tej okolicy dopatrywano się ingerencji Szatana. W przypadku tego morderstwa również tak było.

Teraz nadeszła pora, abym opowiedział wam odrobinę o sobie. Urodziłem się w bardzo biednej rodzinie jako pierwsze dziecko kobiety, która została moją matką mając zaledwie 15 lat. Mój ojciec miał ich niewiele więcej kiedy przyszedłem na świat, więc oboje byli jeszcze dziećmi tak naprawdę i nie bardzo wiedzieli, jak być rodzicami. Mieszkaliśmy we czwórkę: ja, moja siostra i nasi rodzice w blaszanej przyczepie bez elektryczności, bieżącej wody i klimatyzacji. W zimie zamarzaliśmy, a w lecie gotowaliśmy się w naszym "domu" Nie byłem specjalnie lubianym członkiem lokalnej społeczności, bo byłem "inny" Inaczej wyglądałem, inaczej myślałem. Żyłem wśród prostej społeczności, która nie miała specjalnych ambicji i wymagań od życia. Ja chciałem czegoś więcej. Miałem większą ambicję i szersze horyzonty. Nie chciałem wieść takiego niewymagającego, nudnawego życia. Mój wygląd również się wyróżniał. Podczas, gdy reszta nosiła porządne, skromne ubrania i była ładnie uczesana, ja lubowałem się w czerni, miałem długie włosy z jednej strony głowy całkiem wygolone, kolczyki w uszach i sutkach. Moje zainteresowania również były nietypowe, jak na otoczenie, w którym dorastałem. Byłem fanem metalu podczas, gdy reszta słuchała muzyki gospel. Nosiłem koszulki z logami ulubionych kapel, ciężkie buty i prochowce. Ale nie byłem jedyny. Miałem przyjaciela, Richarda, prawie takiego samego dziwaka, jak ja. Czytałem książki, a moimi ulubionymi autorami byli Stephen King, Dean Koontz i Ann Rice. Fascynowałem się okultyzmem, magią, aniołami i tarotem. Zbierałem czaszki kotów i innych zwierząt. Wiem, zaskakujące hobby. Miałem też problemy psychiczne. Zdarzało mi się przebywać w zakładach zamkniętych i należałem do tzw "trudnej młodzieży" Bywało, że uciekłem z domu, ukradłem coś, lub nawet się kaleczyłem. Ogólnie byłem dziwnym małolatem. Tłumaczę to sobie tym, że miałem dość nieciekawą sytuację rodzinną. Moi rodzice się rozstali, a matka poznała faceta, który się nade mną znęcał. Czułem się bardzo samotny.

Mój wygląd, zainteresowania i problemy osobiste stały się przyczyną tego, że teraz jestem tu gdzie jestem. Już wyjaśniam. Jak już mówiłem, morderstwo powiązano z kultem Szatana, dlatego to ja zostałem głównym podejrzanym. Dziwny chłopak, outsider, miłośnik czerni o niepokojących zainteresowaniach i niestabilnej psychice. Osoby zajmujące się tą sprawą chciały jak najszybciej znaleźć sprawcę, bo presja otoczenia była zbyt ogromna. Byłem łatwym celem i kozłem ofiarnym - "biały śmieć", którego nikomu nie będziesz szkoda. W hierarchii społecznej byłem na najniższym stopniu. Wymiar sprawiedliwości uznał, że jestem członkiem sekty satanistycznej i jestem sprawcą zbrodni. Przysięgam wam na moje życie, że nie jestem i nigdy nie byłem satanistą i nie mam nic wspólnego z tym zdarzeniem. Nawet nie znałem tych dzieci. Akt oskarżenia brzmiał następująco: "Podwójne morderstwo pierwszego stopnia w ramach rytuału satanistycznego " Nie było żadnych dowodów mojej winy, lecz mimo tego, zostałem postawiony przed sądem. Proces składający się z kłamstw i manipulacji zakończył się dla mnie wyrokiem skazującym: kara śmierci.

Tym właśnie sposobem znalazłem się w obecnej sytuacji i oczekuję na śmierć za coś, czego nie zrobiłem. Opowiem wam, jak wygląda teraz moje życie.

Moje obecne lokum to niewielka przestrzeń 2x2m ciemna i brudna. Ściany są z surowego kamienia. Za łóżko służy mi betonowy blok , na którym jest tylko cienki, dziurawy koc. Pościel robię sobie z ubrań. Jestem bity, głodzony i poniewierany. Jeśli dostaję coś do jedzenia, to są to zepsute ochłapy, które muszę jeść rękoma, ponieważ nie mam sztućców. Moje ciało jest w opłakanym stanie: wzrok i zęby mi się psują, mam słabe kości. Jestem wrakiem człowieka. Brakuje mi słońca, świeżego powietrza i normalnego jedzenia, a o opiece medycznej mogę sobie tylko pomarzyć. Nie mówiąc już jaki jestem blady i wiecznie zmęczony. Moim jedynym źródłem światła jest wąskie okienko przy suficie. Jestem prawie całkowicie odizolowany od świata zewnętrznego, ale nie czuję się aż tak samotny, bo mam telewizor i moje ukochane książki. Bez nich bym zwariował. Mam też lokatorów: szczury i komary, które nie dają mi żyć. W zimie w moim mieszkanku jest jak w zamrażarce, w lecie jak w piecu. Ale to wszystko jest nieważne, bo ja i tak nie wyjdę stąd inaczej, niż po śmierci. Data mojej egzekucji została już wyznaczona. To już niedługo i zostało mi niewiele czasu. Żal mi mojej rodziny, która bardzo przeżyła to , co się ze mną stało. Na wolności zostawiłem syna i boli mnie, że go już nigdy więcej nie zobaczę. Tak, poszedłem w ślady rodziców i wcześnie zacząłem. Siedzę już w celi śmierci 20 lat, to dosyć długo, zważywszy na okoliczności. Ale i na mnie przyjdzie czas, aby ją opuścić. Na jednej ze ścian mojej celi jest narysowany kontur ludzkiej sylwetki. Czasami myślę, o osobie, która go stworzyła. Czy też, podobnie jak ja, była niewinna? Tego nie wiem, ale wiem jedno: Nie jestem mordercą, ale umrę jako morderca.

Na tym zakończę moją opowieść z celi śmierci. Z chwilą wkroczenia do tego miejsca umarłem za życia. Mam nadzieję, że nikt z was, moi drodzy czytelnicy nie doświadczy tego, przez co ja musiałem przejść.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Bogumił 10.08.2019
    Realistyczne i możliwe
  • to jest oparte na faktach tylko że się szczęśliwie skończyło
  • Bogumił 10.08.2019
    Rivenya Dragonstone ułaskawieniem?
  • Bogumił 10.08.2019
    Chciałem powiedzieć uniewinnieniem
  • Bogumił podstawą do napisania tego opowiadania była historia Damiena Echolsa i sprawa morderstw Diabelskiej Przełęczy możesz sobie poczytać :)
  • Bogumił 10.08.2019
    Rivenya Dragonstone zajrzę jutro. A prawdziwego sprawcę złapano?
  • Bogumił nie złapano
  • betti 10.08.2019
    Kurcze, oglądałam kiedyś taki fajny film - tylko tam czarnoskóry człowiek siedział w celi śmierci i w gruncie rzeczy robił cuda, leczył. Też został oskarżony o podwójne morderstwo, nie pamiętam tytułu.
  • Lakion 10.08.2019
    Nie czasami "Zielona Mila"?
  • betti 11.08.2019
    Lakion tak, dokładnie.
  • kalaallisut 10.08.2019
    Ciekawe, daje do myślenia...
  • Opowiadanie powstało na podstawie prawdziwej historii. Niektóre fakty zostały zmienione.
    https://straszne-historie.pl/story/15668-tragiczna-historia-trojki-z-west-memphis

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania