Opowieści grobowe- część pierwsza

Maria skończyła właśnie zmywać naczynia. Było już ciemno, co prawda była szósta wieczorem, ale przecież był październik. Gdy wytarła ostatni talerz usłyszała szczekanie psa.

Wyjrzała przez okno; ujrzała chudą, dość wysoką kobietę ubraną w długi, sięgający prawie do ziemi płaszcz. Podeszła ona do drzwi, lecz nie odważyła się zapukać. Maria bez namysłu otworzyła drzwi nieznajomej. Kobieta powiedziała:

- Dobry wieczór. Czy zastałam Zdzisława Zielińskiego?

- Kim pani jest- zapytała Maria.

- Jestem córką znajomej pani męża. Czy może...

Maria jej przerwała.

- Skąd pani dowiedziała się gdzie mieszkamy?

- Od mojej mamy- odrzekła nieznajoma. Czy może pani przyprowadzić męża? Bardzo panią proszę.

- Zdzisław!- zawołała rozzłoszczona Maria.

Mąż wstał zaspany i podszedł do drzwi ziewając.

- Słucham, co się stało?- zapytał Zdzisław.

- Pani do ciebie- odrzekła Maria odchodząc.

- Jestem córką Anny i od niej dowiedziałam się, gdzie pan mieszka.

- Ale dlaczego pani tu przyjechała?

- Jestem pana córką.

- Ale... ale jak to... to jest... niemożliwe. A idź pani w cholerę! Do widzenia!

Zdzisław zatrzasnął drzwi. Kobieta odeszła. Maria siedziała w kuchni rozmyślając nad losem męża. Ten od razu poszedł spać.

Następnego dnia Zdzisław pojechał na cmentarz. Najpierw odwiedził grób swej matki, w celu uprzątnięcia liści. Chwilę później poszedł na grób swojego ojca. Przy jego grobie ujrzał kobietę, wyglądającą na około sześćdziesiąt- siedemdziesiąt

lat. Mężczyzna wstydził się podejść do niej. Bez namysłu wsiadł na rower i wrócił do domu. Po powrocie do domu powiedział:

- Matka, idź na grób mojego ojca, uprzątnij tam. Źle się poczułem i go nie posprzątałem.

Maria bez chwili namysłu wsiadła na rower i pojechała.

Przy grobie ojca Zdzisław, Antoniego nadal ,,kręciła się'' ta kobieta. Maria podeszła do grobu teścia, przywitała się z kobietą i zadała jej pytanie:

- Kogoś pani szuka?

- Nie... Przyszłam tu tylko zapalić lampkę.

- Znała pani mojego teścia?

- To pani teść? Tak znałam go.

Nastała chwila ciszy. Po chwili kobieta pożegnała się z żoną Zdzisława i odeszła. Zielińska wymyła pomnik i zdenerwowana wróciła domu.

W domu Zdzisław siedział przy stole ze skwaszoną miną. Maria weszła do kuchni usiadła przy stole i z wahaniem zadała mężowi pytanie.

- Kim są te kobiety?

- Ta młodsza mówi, że jest moją córką, ale to nie możliwe. A ta starsza uważa, że jest moją córką mojego ojca. Jeszcze jak ojciec żył, nie wiem... z piętnaście lat temu Anna, czyli ta starsza przyszła do nas i powiedziała, że jest jego córką. Ta młodsza to córka Anny.

- Dobrze, ale dlaczego ona uważa, że ty jesteś jej ojcem?

- Nie wiem. Znałem w młodości jej matkę i to pewnie dlatego.

 

Koniec części pierwszej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Anonim 24.02.2017
    gdy ujrzałam nick Polonista, ucieszyłam się, bo oczami wyobraźni zobaczyłąm piękne opowieści o cudownej treści... przykro mi, ale powyższy tekst nie jest ciekawy a wręcz źle napisany :( może następny będzie lepszy... (nie oceniam tekstów, które w moim przekonaniu nie są dobre).
  • detektyw prawdy 25.02.2017
    a misie nawet podoba. tylko troche pokrecone, czasem trudno sie skapnac o co kaman. 4.5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania