Opowieści z mojego świata Zam 12 - Emera5

Łajba zmieniła kierunek i, płynąc baksztagiem do wiatru, oddalała się od brzegu. Na pokładzie nadal panowała cisza. Potem wiatr odbity od gór ucichł i zmienił kierunek na odwrotny.

Żagiel załopotał głośno i wypełnił się podmuchem. Kadłub pochylił się nieznacznie, a od przodu rozległo się klaskanie drobnej fali o dno łodzi. Za nimi, człowiek zostawiony w wodzie, zaczął przeraźliwie krzyczeć i nagle umilknął. Płynęli teraz żwawiej, ku coraz wyraźniejszej zatoce, w której widać było maszty stojących tam łodzi.

Zam patrzyła na rosnącą w oczach budowlę, wyglądającą jak nie wykończony barbakan i wiszący nad nią olbrzymi skalny zacios z kropkami otworów, strzelnic, czy okien oraz większym od nich, prostokątem wejścia. Od podstawy półbarbakanu z dwoma wieżami na krańcach jego muru, do brzegu z łodziami, rysowała się linia drogi.

Krypa wpłynęła do zatoki, i z łopoczącym żaglem, podchodziła do pomostu. Sternik puścił wiosło sterowe, przebiegł przez całą długość łodzi, chwytając po drodze linę, i zeskoczył na ląd. Gwizdnął przeraźliwie długo trwającym trylem, a chwilę później pojawiło się czterech ludzi.

Kiarr nie przerywając milczenia, podniósł z pokładu ciało siostry i zszedł na pomost, a potem dalej na brzeg, niosąc ją na rękach, i stąpając delikatnie, jakby nie chciał jej obudzić.

Zam podeszła do sternika.

— Gdzie znajdę Oama Ory, kupca drewna? — spytała głosem, który jej samej wydawał się całkowicie obcy.

— Wygląda na to, że pozbyłeś się chłopcze ochroniarza, a zyskałeś wroga, ale to nie moja sprawa i gdyby nie fakt, że mam syna w twoim wieku, nie uprzedzałbym cię. Kupiec zaś stoi na skraju pomostu z dwoma łucznikami.

Dziewczyna spojrzała we wskazanym kierunku. Niemal na brzegu stała potężnie zbudowana postać. Trudno było stwierdzić, czy to kobieta, czy mężczyzna, bo ani strój ani figura, nie wskazywały jednoznacznie na płeć człowieka. Obok, z łukami w dłoniach i strzałami na cięciwach, stało dwu smukłych, jak młode drzewka Qshtan.

Zam wzięła swoje sakwy i zwróciła się do sternika:

— Dziękuję i niech Pani Wód – Iedor odpłaci ci dziesięciokrotnie, za to, co dla mnie zrobiłeś. Żegnaj.

Zeszła na ląd, czując w rękach niesiony ciężar i uświadamiając sobie, że do tej pory zawsze ktoś inny dźwigał jej bagaże. Mimo, że do kupca nie było więcej niż trzydzieści kroków, zdążyła się spocić i zasapać. Z ulgą bardziej upuściła, niż postawiła, sakwy przy jednym z łuczników. Od kilku kroków nie miała wątpliwości. To była jednak kobieta. Wielka, bez talii i biustu, ale niewątpliwie kobieta. Pod kasztanowo-rudymi kosmykami jarzyło się dwoje przeraźliwie niebieskich oczu, które omiatały postać dziewczyny od czubka głowy do sakw.

— Powiedziano mi, że jesteś pani kupcem drewna o imieniu Ory. Czy tak? — głos dziewczyny nadal nie był jej własnym.

— A mnie uprzedzono, że mogą być drobne kłopoty z przybyciem przedstawiciela kupców z Tynf, słynnej stolicy państwa Ooin. Myślę jednak, że lepiej będzie jeżeli o szczegółach porozmawiamy później. — odpowiedziała zadziwiająco młodym głosem kobieta.

— Arinya, weźcie sakwy chłopca i idziemy. — dodała do jednego z towarzyszących. Łucznicy zarzucili sakwy na ramiona i ruszyli. Jeden przed, a drugi za, idącymi w milczeniu, kupcem i dziewczyną. Doszli do drogi, gdzie czekał niewielki wóz. Kobieta wskazała ręką zachęcając do zajęcia miejsca.

Do, widzianej wcześniej z wody, budowli nie było daleko. Pomiędzy bocznymi basztami, w półokręgu murów, mieściła się platforma, której tylna, skośna ściana leżała na ciągnącej się w górę, prowadnicy. Ćwierć mili wyżej potężny kołowrót mógł wciągnąć ten ogromny pomost, mieszczący trzy załadowane wozy wraz z woźnicami i ich pomocnikami.

Kupiec zeskoczyła z wozu, to samo uczynili Qshtanie, a za nimi Zam. Wóz odjechał w kierunku portu, a cała czwórka weszła na deski i winda ruszyła do góry.

— Widziałam człowieka znoszącego ciało na brzeg. — odezwała się po długiej chwili kobieta.

— To byli moi ochroniarze. Brat i siostra. Na łodzi zostały jeszcze dwa ciała.

— Czyli rejs pełen niespodzianek. Szczęście, że udało ci się ocaleć, choć nie bardzo rozumiem jak. Zechcesz mi wytłumaczyć?

Zam, mimo zmęczenia wyczuwała nieufność i rozmówczyni oraz napiętą uwagę obu łuczników. „Nie wierzą mi, podejrzewają, że jestem kim innym. Trzeba ją przekonać” — pomyślała. Wyciągnęła zawieszony na szyi medalion bractwa, a potem pokazała zielono-srebrny tatuaż na przedramieniu.

— Jestem Zam, posłaniec z Bractwa posłańców. Dokumenty dotyczące dokonywanego przez ciebie zakupu drewna są w mniejszej sakwie. O reszcie – jeśli pozwolisz – porozmawiamy bez świadków.

Napięcie zmalało. Odrobinę.

— Nie pamiętam abyś był wcześniej w Emerze. No, chyba, że byłeś tak małym chłopcem...

— Nie byłem tu nigdy wcześniej i wiem o waszym ludzie bardzo mało. Podobno potraficie porozumiewać się ze skałami...

— To mocno przesadzona informacja. Nasz lud ma zdolność rozumienia skał. Wiemy nie tylko jak je usuwać, aby nie spadły nam na głowy, ale wiemy także co, w jakich skałach, może tkwić. Z naciskiem na „może”. Wiemy ponadto, jakie niebezpieczeństwa mogą kryć się w jamach, rozpadlinach, grotach i wszelkiego rodzaju otworach naturalnych w ziemi. Nasi Najstarsi, u was zdaje się mówicie na nich Storasi, rzadko kiedy mylą się w ocenie. Jak zauważyłeś nie wielu jest pasażerów na platformie. Poza naszą czwórką tylko trzy osoby. To jadący do Najstarszych po decyzję, bo w starej warowni obecnie mieszkają tylko Najstarsi oraz Strażnicy. Ponieważ mam wątpliwości co do twojej osoby, podjęłam decyzję, że i my udamy się do Najstarszego z Najstarszych po rozstrzygnięcie.

 

W miarę ruchu w górę, platforma przekręcała się w płaszczyźnie, odsłaniając widok na mieszczące się na dole farmy i wyznaczające granice miasta, strażnice. Widziane z góry miasto bardziej przypominało wielki ogród upstrzony domami niż zwartą w zabudowie przestrzeń miejską. Widok na jezioro znikał powoli za ścianą platformy gdy ruchomy pomost dopełznął do wykutej w skale płaszczyzny. Pasażerowie zeszli z pomostu i ruszyli ku otworowi prowadzącemu w głąb góry.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Violet 08.08.2017
    Akcja nabiera tempa. Przeczytałam z zaciekawieniem. Z interpunkcją trochę słabiej niż zwykle.
    "Łajba zmieniła kierunek i, płynąc baksztagiem do wiatru, oddalała się od brzegu. Na pokładzie nadal panowała cisza. Potem wiatr odbity od gór ucichł i zmienił kierunek na odwrotny." - powtórzenie o zmianie kierunku, kłuje w oczy zaraz na wstępie, dalej często jest powtórrzenie "kobieta".
    I jeśli mogłabym zasugerować, to zdanie - "Kiarr nie przerywając milczenia, podniósł z pokładu ciało siostry i zszedł na pomost, a potem dalej na brzeg, niosąc ją na rękach, i stąpając delikatnie, jakby nie chciał jej obudzić." - razi najbardziej i według mnie jest do poprawki.
    Resztę zostawię dla innych, bardziej kompetentnych korektorów. 4
    Pozdrawiam.
  • Karawan 09.08.2017
    Proszę wybaczyć zwłokę w reakcji. Dopadło mnie zapalenie nerwu kulszowego - pisać moge jedynie na stojąco. Rozumiem, że sięgam powoli dna interpunkcyjnego ;(. Bardziej jednak martwi mnie, że koncepcję żalu Kiarra muszę zmienić, by Czytelnik zobaczył to co ja widzę. Sugestia bardzo pomocna! Dzięki! Najbardziej wqrzające jest to, że w głowie siedzą dalsze fragmenty, a napisać ich na razie nie dam rady, bo na stojąco to tylko pod prysznicem można się umyć. Za kilka dni mam nadzieję zacząć normalnie funkcjonować to i inną wersję rozpaczy przedstawię. Dziękuję bardzo!! <3 Pozdrawiam.
  • Pasja 09.08.2017
    No i Zam została sama. Ochroniarze oddeszli. Czy uda jej się transakcja. Łucznictwa mimo wielu dowodów jest nieudana, nie wierzy, że kiedyś ja widziała w Emerze. Co rozstrzygnie Najstarszy z Najstarszych. Dla mnie super opis i w ogóle. Nie znam się i nie jestem korektorką. Pozdrawiam 5
  • Jared 10.08.2017
    Widziałem, że się pojawiło, ale padam na ryj od paru dni, skomentuję jutro :P #komentarzWiążący
  • Jared 15.08.2017
    Spóźnione przez pracę :c No nic, jedymy:

    Masz pochwałę na początku za to: "Za nimi, człowiek zostawiony w wodzie, zaczął przeraźliwie krzyczeć i nagle umilknął.". Zmarginalizowany rozbitek, narrator mówi o tym, jakby opisywał kolor łodzi, ale siłę wiatru, z całkowitą obojętnością i krótko. Takie coś działa na wyobraźnię lepiej, niż sto wersów patetycznych opisów i dialogów z wykrzyknikiem. Wiem, że to nie było nic wielkiego i pojawiło się "tak, o!", niemniej warto czasem powiedzieć mniej. Serio :P

    Dialogi trochę za bardzo "w punkt". Pierwsza linia dialogowa to zapytanie sternika, czy zna XYZ. Przy czym są bardzo informacyjne, a mają jeszcze przecież ważną funkcję w kreowaniu postaci. Warto im coś dodać od siebie, jeden bohater może nie wymawiać "r", drugi jąkać się, trzeci złożyć przysięgę milczenia, jak Milczek u Glena Cooka i w ogóle nic nie mówić (potem jak się kiedyś odezwie, to czytelnik będzie wiedział, że stało się coś ważnego! :D), czwarty lubi sobie pośpiewać jak Jaskier, a piąty dla odmiany może być zwyczajny XD Ogólnie najbardziej wyraziste postacie da się poznać tylko po tym co mówią ;) "Nie wierzcie plotkom" - na przykład (Geralt) :P

    "To mocno przesadzona informacja. Nasz lud ma zdolność rozumienia skał. Wiemy nie tylko jak je usuwać, aby nie spadły nam na głowy, ale wiemy także co, w jakich skałach, może tkwić. Z naciskiem na „może”" - pociągnij ten wątek z kreatywnością i retardacją informacji, a z pewnością nie pożałujesz ;) W ogóle takie magiczne kruczki są ciekawe, ale kule ognia i teleporty się nieco przejadły, więc się cieszę, że się coś nowego pojawiła :P


    Widzę, że umiesz też ciekawie dobrać słowa. Przydatne w opisach, żeby nie zanudzać. Na plusik na pewno:
    "prostokątem wejścia"
    "Napięcie zmalało. Odrobinę." - tu by można nawet oddzielić enterem. W ogóle ciekawie wygląda taki "niepewny" narrator.

    Przecinki lepiej, zwłaszcza z imiesłowami. Brakowało tylko przy wołaczach: "pani" i "chłopcze". I jeszcze to zdanie z "chłopcze" jest nieco karkołomne, a w dodatku to wypowiedź sternika, przyda się mała... rekonstrukcja :P Czekam na wincyj :3
  • Jared 15.08.2017
    kolor łodzi ALBO siłę wiatru*
  • Karawan 15.08.2017
    Dziękuję - jak zwykle świetny instruktaż. Poniżej w związku z sugestią dotyczącą dialogów - moje obawy;
    1/ W trakcie opowieści występuje wiele postaci marginalnych (np. ochrona bohatera, sternik, etc.) kompletnie brak mi pomysłu jak w takiej sytuacji bardzo krótkiego (z punktu widzenia całości, a więc kilku opowieści) rozwiązywać sprawę. Postać marginalna pojawia się na chwilę i znika - trochę jak lokaj; liberia, czystość, wyniosła pokorność, "zechce pani wejść" i to wszystko.
    2/ W opowieści występuje rodzeństwo, ale póki co to dwie oddzielnie ścieżki, które w zamyśle dopiero za chwilę się splotą. Tu mam "pomysła" jak mają ze sobą rozmawiać, bo maja różne charaktery - to wydaje się być łatwe, ale problem pojawia się w związku z trzecim bohaterem, który nie mówi, a "nadaje" bezpośrednio do głowy odbiorcy. Nie potrafię takiego telepaty zindywidualizować. Muszę sobie zrobić ćwiczenie; rozebrać telepatię i "rozmowę" tak prowadzoną, bo cała duża część to zapisy takich wypowiedzi.
    3/ Poza wszystkim obawiam się dialogów, bo wydaje mi się, że za mało wchodzę w skórę postaci ;(
    Kolejna porcja dla mnie makabryczna - niemal sam dialog - powoli się pisze, choć na stojąco to tylko Tołstoj potrafił. Mnie przychodzi to z podwójnym trudem. Dzięki bardzo, bardzo! Pozdrawiam serdecznie i przypominam, że jeśli pracujesz jak wół, zarabiasz jak chłop pańszczyźniany, śpisz jak zając, a odżywiasz się jak anorektyk to za chwilę co prawda zostaniesz świętym ale martwym. Wybór należy do Ciebie! Osobiście bardzo wolałbym byś pozostał żywym!! Dzięki!
  • Jared 16.08.2017
    Kar, nie kazdy kogo boli watroba to Prometeusz, tak samo nie kazdy epizodyczny bohater musi byc wyjatkowy :P Rodzenstwo , hmm. Ja bym to tak zrobil, ze jedno jest surowe dla drugiego, i stara sie zaimponowac temu starszemu, albo ze pozostaje wiecznie w jego cieniu, co razi w jego ambicje tzw. Kompleks starszego brata, ale to zalezy jak lezy ;) BARDZO DOBRZE zrobil to Joe Aberrcrombie w "Pol-króla " i to na przestrzeni kilkusnastu stron na poczatku - naprawde warto zajrzec, bo to moim zdaniem mistrz budowania postaci. Dialogi z kolei sprobuj pisac jak tak, jakbys komus opowiadal w prywatnej rozmowie, pomaga, bo wtedy jest malo formalnosci i takich "fillerow" bez potrzeby ;)
  • Jared 16.08.2017
    Ooo, prxypomnialo mi sie - Orson Scott Card "Gra Endera", trojka rodzenstwa - brat tyran, siostra ulegla i drugi brat "cos pomiedzy", tam tez warto zajrzec, bo bardzo dobrze zrobione relacje sa ;)
  • Jared 16.08.2017
    Aaa i jeszcze cos, fajnie urozmaicic suchy dialog wstawkami narracyjnymi z zachowaniem podczas rozmowy, np. - powiedzial, dlubiac w zebach wykalaczka, albo - krzyknal i wbil scyzoryk w blat stolu itp. To troche dynamizuje statycznych bohaterow ;P
  • Karawan 16.08.2017
    Jared U mnie są bliźniaki, jedno flegmatyk, drugie sangwinik - tu będzie dobrze, ale co qrde z telepatią? To prawdziwe wyzwanie, bo o ile wiem to nikt tego nie robił, a ja cienki rekrut jestem. Ale kto d... ie stłucze - jeździć na nartach się nie nauczy! Dzięki, a jak Ci nudno - zaglądaj. Pozdrawiam. ;))
  • Jared 17.08.2017
    Karawan, z rzeczy, ktore mi przychodza do glowy:
    - komunikacja szczatkowa i przekrecane slowa - tu mozna nawet fajny zwrot akcji wykombinowac, np. przekaze inne, ale podobnie brzmiace slowo
    - skutki uboczne, np. slyszenie mysli innych, takie chaotyczne, co mogloby powodowac bole glowy, krew z nosa, whatever, albo jakby kazdy uzycie telepatii mialo co raz gorszy skutek i ostatecznie zabijalo
    - Obrazy - moga sie komunikowac wizjami

    Ogolnie to warto pomyslec, zeby to nie byla taka 100-procentowa rozmowa w myslach, jak nasza tu, bo, jak dla mnie, telepatia straci swoja magie wowczas :P ale wybor jest Twoj ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania