Opowieści z mojego świata Zam12 – Emera8

Mężczyzna odszedł. Dziewczyna i smok zostali sami i nareszcie mogli spokojnie wymienić myśli.

— „Uważam, że dobrze byłoby rozejrzeć się w tym miejscu. Będę musiał to zrobić, nie tylko ze względu na ciebie, ale i dlatego, że czuję sygnał nadawczy jakiejś kuli” — posłyszała bezgłośny przekaz Zam.

— Nie podoba mi się pomysł ze skrzynią, choć jeśli to uczciwa intencja, to idea jest słuszna. — półgłosem odpowiedziała uwięziona.

— „To jeszcze jeden powód abym rozejrzał się i posłuchał co dzieje się wkoło.” — odpowiedział myślami kolorowy ptak zmieniając się w swoją normalną postać, małego, mieniącego się tęczowo, skrzydlatego węża. — „Wrócę szybciej nim zdążysz zatęsknić” — dodał i nie czekając na odpowiedź, zbliżył się do drzwi i zniknął.

Myśli przebranej wróciły do tego co powiedział przed chwilą Pars. — „Kula. Kiedyś opowiadał, że kule są odpowiednikiem listów, czy nawet ksiąg. Mówił, że informują smoki o swoim istnieniu, gdy te znajdą się w pobliżu. Ale jak informują? Jak przekazują swoją zawartość? Jak wyglądają?”

Powiew wiatru wpadł przez otwór okienny i przyniósł woń jeziora. Maleńkie źdźbło pchnięte ruchem powietrza potoczyło się po podłodze. Dopiero teraz Zam zwróciła baczniejszą uwagę na najbliższe otoczenie. Ściany wykute w litej skale nie miały chropawej powierzchni. Przeciwnie. Były lśniące i wypolerowane podobnie jak strop i podłoga. Jedynie drzwi, masywne, z grubych bali, ocieplały wrażenie nieustępliwej potęgi skały. — „Jak oni to zrobili?” — zaczęła się zastanawiać porzucając rozmyślania o kuli. Przypomniała sobie, co powiedziała jej Ory o zdolnościach ludu Askinów. Nie było tam jednak ani słowa o tym jak wyglądał efekt ich pracy. — „Jeśli będzie czas i możliwość, muszę dowiedzieć się więcej o ich życiu” — postanowiła podnosząc machinalnie źdźbło.

Jak zwykle, nie wiadomo skąd pojawił się z powrotem Pars.

— „Mężczyzna, który tu był, rozmawiał z czerwonowłosą. Powiedział jej o swoim planie i ustalili, że skrzynia z tobą trafi do jej domu. Ważniejsze jednak jest to, że znalazłem kulę.” — rozległo się jak zwykle w głowie dziewczyny — „Pewnie niedługo kobieta pojawi się u ciebie”

— Nie podoba mi się pomysł ze skrzynią — szeptem odpowiedziała Zam —

— „Rudowłosa i jej ojciec zdecydowali, że gdy tylko skrzynia z tobą opuści to miejsce, podniosą alarm, że nie ma cię w celi. Ponieważ jedyna droga ucieczki prowadzi przez okno, to inni, w tym i twoi prześladowcy założą, że spadłaś. Nikt nie odważy się sprawdzać co leży wśród skał.” — odpowiedział milcząco Pars. — „Lepiej pomyśl jak dotrzeć do kuli” — dodał wracając do tego, co dla niego było najważniejsze.

— Najpierw... — nie zdążyła skończyć, gdy do celi wrócili rudowłosa Ory oraz jej ojciec. Mały smok, w chwili gdy posłyszeli kroki nadchodzących, przybrał z powrotem postać ptaka i niefrasobliwie spacerował w pobliżu zewnętrznej krawędzi ściany stanowiącej okno.

— Na chwałę Iedor – Pani Wód — powiedzieli oboje półgłosem. — Musimy chyba zacząć naszą rozmowę od początku i trochę z innej strony — dodał mężczyzna. — Mam na imię War i jestem Najstarszym w Emerze. Czy możesz jeszcze jakoś potwierdzić, że jesteś tą osobą za którą się podajesz?

— Na chwałę Iedor – odpowiedziała Zam. — To, co mogłam powiedzieć, zostało powiedziane. Sądząc po pozdrowieniu, należycie do tej samej co ja Gildii i wiecie, że niczego więcej nie powiem. Pozostaje tylko świadectwo Kiara i fakt, że ptak wrócił wreszcie do mnie. Jeśli Kiar z zemsty zechce mnie pogrążyć, to nie mam żadnego świadectwa by temu zaprzeczyć.

— Tak. Masz rację i to nam niemal w zupełności wystarcza. Z naciskiem na niemal. Twój ochroniarz nie potwierdził twojej tożsamości. Znaleziono go w południe wiszącego na jego własnym pasie. Może popełnił samobójstwo, a może ktoś pomógł. Nie mogę ryzykować. Nie chcę, aby został choć cień wątpliwości i dlatego postanowiłem, że przejdziesz z nami do pomieszczenia, gdzie będziemy mogli potwierdzić prawdziwość twoich słów. Myślę, że nie masz mi tego za złe? — zakończył ugodowym tonem War.

— Przecież i tak nie mam wyboru — z rezygnacją w głosie odpowiedziała dziewczyna.

— Postanowiłem z córką, że teraz — kontynuował — przejdziemy do skarbca, gdzie to co mówisz zostanie potwierdzone lub …No, nieważne. — dodał po wymownej pauzie — Jeśli więc jesteś tym za kogo się podajesz, wrócimy tu. To znaczy wrócę tu ja z córką, bo ty po drodze wejdziesz do skrzyni.

Za drzwiami czekały psy. Ruszyli w ciemność oświetlani trzymanymi przez Wara i jego córkę pochodniami. Myśli smoka siedzącego na ramieniu Zam odezwały się w jej głowie:

— „Idziemy w kierunku kuli. Byłoby dobrze, gdybyś mogła ją zabrać ze sobą”

— „ Nie wiem czy potrafię, nie wiem nawet jak jest duża, ani czy będziemy wystarczająco blisko abym mogła zabrać — odpowiedziała w myślach dziewczyna.

— „Jest wielkości mniej niż połowy twojej pięści. Jeśli potrafisz ją wziąć niezauważenie, to ja będę udawał, że nią jestem. A teraz, za chwilę odlecę i wrócę jako niewidzialny.”

Szczebiocząc odleciał, a po niedługiej chwili dziewczyna poczuła znajomy ciężar na ramieniu.Chwilę później doszli do komnaty pilnowanej przez dwu, wcześniej widzianych łuczników. Psy wbiegły cicho do środka, za nimi wszedł War i Zam z niewidzialnym smoko-ptakiem na ramieniu. Mężczyzna przeszedł obok stojących w poprzek komnaty szaf. Za nimi, w niewielkiej przestrzeni ujawniły się okute, masywne drzwi. Otwarte przez Najstarszego pokazały na drugiej stronie szereg jakichś pionowych i poziomych metalowych prętów. Przed idącymi lśnił strop i takież ściany prowadzące pochylnią w dół.

— „To już całkiem niedaleko” - rozbrzmiało w głowie postępującej za Najstarszym.

Pochyły korytarz doprowadził idących do kolejnych, równie jak poprzednie masywnych drzwi. Ich otwarcie uruchomiło widać jakiś mechanizm, bo za nimi rozległ się szczęk zatrzaskiwanego niedawno miniętego skrzydła. Stali w odrzwiach kolejnej komnaty. Ku zdumieniu dziewczyny moment po wejściu na próg zaczęły zapalać się płomienie lamp na ścianach, a potem na łukach żebrowo sklepionego stropu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Jared 10.10.2017
    Widze rozsadnie zagospodarowane przecinki, subscribe. Przeczytam jutro, bo dzis goraczkuje, zostaw sporo miejsca na komentarz! xD
  • Karawan 10.10.2017
    Zdrowiej! Tekst nie kuropatwa - nie odleci!
  • Pasja 11.10.2017
    Ten twój fantasy świat jest bardzo poukładany i widać, że ma duszę. Chciałabym umieć tak pisać.
    Czy plan uda się? Pewnie tak, ale czy już teraz? Pozdrawiam serdecznie 5:)
  • Karawan 11.10.2017
    Dziękuje Pasjo, świat może i tak ale piszący nie "bałdzo". Może z pomocą tutejszych Repów poprawię trochę tak zwany styl (do stylu jak i literatury w moim wykonaniu to jeszcze z pół parseka!). Dziękuję z wizytę. :)
  • Jared 11.10.2017
    "Dlatego że" i "chyba że" to przecinkowe wyjątki, dlatego przecinek jest w tym miejscu: ,dlatego że, chyba że, a nie między wyrazami. Przecinek jest także przed "co", jeżeli mamy dwa czasowniki ", co dzieje się wkoło". Zbitki czasownikowo-imiesłowiowe - "zastanawiać, porzucając" też są przecinkolubne ;)

    Problem główny: Janusz Zajdel XD Brak mi tekstur emocji i rzeczy drobnych, a wystarczą naprawdę cztery nadprogramowe linijki, by takie zjawisko wytworzyć. Przykład: Bill Paprotnik u Tolkiena - źle traktował swoją klacz, wychudła i chora, do tego był paskudnie zaczepialski, kiedy Hobbici wyruszali z Łazikiem. Sam rzucił go jabłkiem prosto w gębę - dobrze zorganizowane granie na uczuciach: stworzenie niechęci do Paprotnika (chora klacz), Paprotnik rzucający obelgi (spotęgowanie), jabłko w japę (satysfakcja, humor). Takich rzeczy mi brakuje. W ogóle trochę świat się kręci wokół Zam, wydaje się, że statecznie jest w stanie znieść wszystkie problemy - brakuje przyparcia do muru, sytuacji beznadziejnej, a przede wszystkim, SPONTANICZNEJ. Scenariusz skrzyniowy zakłada jednak, że jest dwa kroki przed swoimi wrogami. Zastanawiałbym się też nad ucieczką w skrzyni, słabo pamiętam poprzednie rozdziały, ale ktoś tam miał psy - ryzyko obszczekania. Założenie z góry, że ścigający wybiorą scenariusz upadku z okna też mógłby być kłopotliwy - toż aż się prosi o profilaktyczne sprawdzenie terenu :D Końcowe pomieszczenie można było jeszcze bardziej, yyy, "zupioryzować", coby wykreować napięcie przed kolejnym rozdziałem. Dialog smoczo-Zamowy, sporo rzeczy można ulepszyć. Zam i smok są bardzo rozwlekli i schamatyczni w komunikatach.

    "— „Idziemy w kierunku kuli. Byłoby dobrze, gdybyś mogła ją zabrać ze sobą”
    — „ Nie wiem czy potrafię ją niepostrzeżenie zabrać, nie wiem nawet jak jest duża, ani czy będziemy wystarczająco blisko abym mogła zabrać — odpowiedziała w myślach dziewczyna.
    — „Jest wielkości mniej niż połowy twojej pięści. Jeśli potrafisz ją wziąć niezauważenie, to ja będę udawał, że nią jestem. A teraz, za chwilę odlecę i wrócę jako niewidzialny.”

    To już z dwojga złego lepiej to wrzucić w narrację, bo od dialogów jednak czytelnik oczekuje przyspieszenia albo czegoś, co lepiej pasuje postaciom niż opisowi. Ostatnie zdanie smoka można było skreślić i przedstawić w działaniu. Pierwszy i drugi wers można było nieco zmodyfikować na coś w stylu:

    - Kula jest w pobliżu - Smok podniósł łeb i obwąchał otoczenie. - Wiesz, co trzeba zrobić.
    - Jak jesteś taki mądry, to sam to zrób! - odparowała w myślach. - Nie wiem nawet, czy podejdę na bliżej niż pięć kroków, ani jak duża jest ta kula ...
    Smok spojrzał się przyjaźnie.
    - Nie większa niż twoja pięść, kiedy się tak złościsz"

    Oczywiście, to tylko sugestie, jakbym to widział :P Nie chcę za bardzo pchać się z buciorami w styl indywidualny autora, toteż na tym poprzestanę :P Do zobaczenia pod Emerą 9 :P
  • Karawan 11.10.2017
    Bardzo dzięki za komentarz i kolejną porządna porcję podpowiedzi umożliwiających poprawę warsztatu. Zdrowia życzę i Dziękuję.;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania