Opowieści z Prerii - o molestowaniu rzecz krótka
Roi się od byków. Całe stada przemierzają prerię. Możliwe, że to są bizony. Galopują przez prerię i kopulują z krowami. Z cycatymi krowami kręcąc mordą. Od czasu do czasu beka im się donośnie, a krowom kiśnie mleko. Na popasie żreją trawę z sianem i koniczyną polną. Stary Buchaj podszedł do jałówki i jej chuchnął...
♥♥♥
Stary Buchaj herbu Bulaj, podszedł do niewinnej jałówki i jej chuchnął. Chu chu. Chuch był wilgotny, ciepły, cierpki; owionął ją serdecznie, niczym mokrym pocałunkiem z ozorem. Chu chu, chuchał buchaj chuchem erotycznie naznaczonym. Lepka ślina spływała mu z pyska, kołysała się nieco, koniec końców spadała, spływała, flegmatycznie flegmą, zielono-białawą, opalizującą, spływającą glutem; obślizgła i błyszcząca o poranku na prerii.
Jałówka nie zważała, trywializowała, nie czuła zagrożenia mimo chuchu; skubała trawę koniczynową, kończynami zapartymi poczwórnie w murawie; żołądki i żwacze trawiły posłusznie i grzecznie, paszą zapychane w opór. Czuła jakiś odór, jakiś cuch, jakiś chuch; może to był duch?
Zerknęła zatem, w górę, sponad zieleni, jednym okiem - niedokładnie; drugim okiem - za dokładnie. Podniosła łeb z nerwem; przygląda się oboma ślepiami: staruch siwobrody, obmierzły, plugawy, śliniący się lubieżnie, na końcu śliskiej nici z pyska ściekającej, brylant ciosany światłem preryjnym, miotał zające frywolne, po oczach jałówce spłonionej, ni to gniewem, ni to sromem; bezczelnie jej dopadały, chuchy owiewały; duchy aż mdlały; powietrze nagrzane wczesnym słońcem aż dyszało z pożądania. Jałówka płonie, preria cała płonie, a buchaj dyszy, sapie, siąka. Kapka u pyska skacze zającami po niebach. Słońce chce się schować za chmurą, ze wstydu na takie widoki. Para w ruch! I rusza maszyna powoli i duszno, i sapią dwa miechy w tym tłoku oślizgłym. I raz w górę i raz w dół. Suw suw, chuch chuch! I dyszy i szumi maszyna parowa. Para w gwizd! Mokry wślizg! I co raz to szybciej i szybciej pod górkę; pojawił się jakiś bydlak z ogórkiem. I kisi ogóra, i chuć go zalewa, jałówka beczy; buchaj ryczy a preria krzyczy.
cdn
albo i nie
Komentarze (27)
Aa MuuuuSzę dodać jeszcze, że z jajem (jakkolwiek dwuznacznie to nie zabrzmi ) bardzo strawnie weszło. ChuchNę se w te gwiazdy, za dystanSior:)
Pozdrawiam.
Dzieki ;)
„Stary Buchaj herbu Bulaj, podszedł do niewinnej jałówki i jej chuchnął. Chu chu. Chuch był wilgotny, ciepły, cierpki; owionął ją serdecznie, niczym mokrym pocałunkiem z ozorem. Chu chu, chuchał buchaj chuchem erotycznie naznaczonym. Lepka ślina spływała mu z pyska, kołysała się nieco, koniec końców spadała, spływała, flegmatycznie flegmą, zielono-białawą, opalizującą, spływającą glutem; obślizgła i błyszcząca o poranku na prerii” – kupuję styl, czyta się lekko, trzymasz się swojego stylu, ciut szaleństwa, dużo dystansu, jest gicior
„Jałówka nie zważała, trywializowała” – haha, no takie określenia w stosunku do jałówki to bardzo sprytne posunięcie
Rzuciło mi się w oko określenie Violet - ballada bydlęca, taa, idealne.
Cóż, miłość mu wszystko wybaczy, chciałoby się rzec. Bo to o miłości było, prawda? :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania