Opow *** Opowij PyLy
{Zainspirowała mnie reklama, z powtarzaniem tego samego}
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Opwij PyLy podąża w kierunku wioski. Do swojej ukochanej podąża Opiwij PyLy. Szeleści wirtualnymi kartkami. A na każdej serduszko z literek wyżłobione. Opiwij PyLy je wyżłobił. Nie bał się, że nie potrafi. Oj oj nie bał się Opwij PyLy, bo odważny jest on. Z literek wyżłobił, idąc w kierunku wioski do ukochanej. No tak. Do wioski podąża, szeleszcząc wirtualnymi kartkami.
Niesie flaszkę wina atramentowego. Do ukochanej niesie Opwij PyLy. Wirtualne kartki śpiewją piosenkę o miłości. Miłości Opwija PyLygo do ukochanej, do której podąża. Oj oj nie boi się wcale. Cierpliwy jest, choć drogą strudzony wielce Opowij PyLy. Łezki kapią z literkowych oczu. No tak, kapią. Po okazyjnej cenie kapią. Martwi się biedny Opowij PyLy, czy już mu ktoś ukochanej nie przeczytał. Kartek nie pogniótł. Mógł by się wtedy zdenerwować Opowij Pyly, podążający do wioski, do swojej kochanej, której niesie flaszkę atramentowego wina i wcale się nie boi, Opowij PyLy. Bo odważny jest, szeleszcząc wirtualnymi kartkami.
Widzi reklamę ukochanej w ukochanej wiosce. Ukochaną też widzi Opowij PyLy. Patrzy w odpowiednią stronę. No tak. W odpowiednią stronę patrzy ten, co niesie flaszkę atramentowego wina. Do swojej ukochanej niesie, by razem wypiła z Opwijem PyLym. To jedyna tak okazja. Macha do niego kartkami i literkami. Widzi to i się raduje Opowij PyLy. Bliżej i bliżej jest on, a ona bliżej niego Opwija PyLygo. Jeszcze trochę, jeszcze trochę musi iść Opwij PyLy. Już nie musi. Sprzęgnął się z ukochaną Opowijką PyLylką, Opwij PyLy.
Mówi do niego Opowijka PyLylka. Do Opwija PyLygo mówi. No tak. Do niego mówi po okazyjnej cenie. Owiń mnie swoją opowijką Opowijku PyLylku. On to słyszy trzymając flaszkę atramentowego wina. Polewa jej kartki. Tak. Opwij Pyly, polewa kartki Opwijce PyLylce. Za dużo polał Opwij PyLy. No tak. Obydwoje za dużo. I ten co szedł do niej, a szedł Opwij PyLy do Opwijki PyLylki. No tak. Za dużo polał. Teraz nie będą mogli nic kupić, nawet po okazyjnej cenie. Bo zakochany jest w niej Opowijce PyLylce ten Opwij PyLy, co przyniósł flaszkę atramentowego wina, po okazyjnej cenie.
Rozmoczyli się w uścisku i spłynęli wspólną rzeczką. No tak wspólną rzeczką spłynęli. Przemoczoną Opowijem Pylym i Opwijką PyLylką. Popłyneli na łąkę i piękne kwiaty tam wyrosły. Na ich ciałach jako nawozie z Opowija PyLygo i Opwijki PyLylki wyrosły. Wcale się nie bały. No tak. Wcale się nie bały. Mają w sobie Opwija PyLygo i Opwijkę PyLylkę. Ludzie co roku tu przychodzą i zbierają. No tak. Kwiaty zbierają. Po okazyjnej cenie zbierają, tylko dzisiaj. Ukochany dla ukochanej lub jak tam akurat przypadnie. Wspominając Opwija PyLygo i Opwijkę PyLylkę.
Komentarze (13)
To Walentynkowanie objawia się na wiele sposobów ;)
Pozdr
Masz bdb słuch, kapitalnie zakręcający i powracający rytm.
5.
Zapylenie zupełne.:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania