Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Baśka (13) Orgia

[Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci oraz zdarzeń jest przypadkowe i stanowi fikcję literacką.]

 

Sponiewierany ile wlezie, ledwo wlókł się korytarzem swojej pirackiej łajby. Zołza od kilku dni wyciskała z niego siódme poty. Tak zapalczywej i namiętnej baby, Ojgyn chyba w życiu nie miał. Zresztą, kto kogo miał, akurat w tym przypadku nabierało dość niejednoznacznego charakteru. Bowiem, to nie on babą ale baba nim miotała po całej kajucie, rzucając go a to na łóżko, a to na stół czy ścianę, w zależności od jej chwilowego chciejstwa. Baśka nie szczędziła mu ognistych uciech, obdarzając niebiańskimi rozkoszami w sposób niezwykle wprawny i chwilami szaleńczo wyuzdany. Ojgyn przeżywał najszczęśliwsze chwile w życiu, a na pewno najnamiętniejsze.

Naturalnie, nie uszło to uwadze pozostałych członków pirackiej bandy. Zatem, nic więc dziwnego, że wejściu Ojgyna na kokpit towarzyszył wścibski pomruk wśród załogi. Jednak Sztajger miał to ulokowane głęboko, w swoim wielkim, pirackim tyłku. Ciężko opadł na fotel kapitański i, z trudem składając myśli do kupy, starał się usilnie skupić na raportach zdawanych mu przez kamratów.

— …no i z tą kryjówką w pokopalnianej jaskini na Ceresie, to był strzał w parszywie zajebistą dziesiątkę, Sztajger — gderliwie relacjonował jeden z piratów.

— No, dyć żech godoł przeca — wtrącił się obrośnięty jak dzika świnia, Pilot — że to bydzie kryjówka, jak się patrzy.

— Zawrzyć jadaczki łajzy! Niy moga suchać tyj gupij godki! — donośny ryk Ojgyna w trymiga uciął dyskusję. — Niy łobchodzom mie wasze duperszwance! Godej co sie tukej dzioło kej mje niy boło! — dodał, podnosząc do ust kufel z przyjemnie chłodnym i z deka spienionym, Śląskim Piwem.

— Ano nic. Dyć godom, cisza choby makym zasioł.

— Dobra, więc tak — Sztajger zaczął po chwili, gładząc jednocześnie ręką długiego wąsa — Ty poleziesz do sterów i sznupiesz dalej, razem z Pilotem. Diobeł i Blady idom zy mnom. Pujdymy trocha poszelontać tym Chyrlokym – Brylokym.

***

Współpraca Baśki z Ojgynem przebiegała bezkonfliktowo. Sztajger szalał, spełniając niemal wszystkie zachcianki swojej Damy. Ułagodzony nie tykał, przynajmniej na razie, pozostałych więźniów. Przymykał też oczy na to i owo, widząc, jak jego Zołza świetnie się bawi. Baśka tymczasem czerpała pełnymi garściami z wolności, jaką jej dawał, realizując jednocześnie krok po kroku, obmyślony wcześniej plan. Sztajger generalnie nie wpieprzał jej się, więc Baśka działała, lecąc po bandzie, co rekompensowała mu nocami z nawiązką. Głównym punktem jej planu było zbudowanie aparatury destylacyjnej, takiej z prawdziwego zdarzenia, co to się dotychczas nikomu nawet nie śniła. Ojgyn po cichu trochę się obawiał pijaństwa wśród załogi, jednak generalnie nie robił trudności Ukochanej. Na statku panował względny spokój. Schlana banda nie tłukła się zanadto, bawiąc się przednio podczas suto zakrapianych imprez, zwieńczanych rytualnymi burdami. W chwilach otrzeźwienia, cała czereda dawała upust swym pirackim instynktom, zadowalając się krótkimi wyskokami łupieszczymi, podczas których grabiono górnicze transporty z rudami lub niewielkie statki handlowe. Poza tym towarzystwo piło i trzeźwiało, naprzemiennie. Baśka, wykorzystując chwilową niepoczytalność części załogi, wymykała się do więźniów, podrzucając jedzenie tudzież inne, umyślane wcześniej, drobne gadżety. Ojgyn przymykał i na to swoje, wbrew pozorom, cholernie czujne oko, nie widząc w tym szkody dla jego wizerunku oraz ogólnego biegu spraw.

Przekupywanie strażników flakonem bimbru, zawsze dawało pozytywny rezultat. Tym razem jednak było nieco inaczej. Kazano jej poczekać do momentu, aż „Sztajger rozmówi się z tym Chyrlokym – Brylokym”. Trochę to Baśkę zbiło z tropu i wzbudziło niepokój. Kiedy później ponownie przekradła się do więzienia, zastała Canulasa przywiązanego do krzesła. Siedział na nim ze spuszczoną głową, wyglądając jak siedem nieszczęść. Postrzępione ubrania oraz połamane okulary, zwisające na nosie tuż pod podbitym okiem i napuchniętą wargą sugerowały, iż rozmowa ze Sztajgerem zbytnio się nie kleiła. W rogu siedział Agent Ubezpieczeniowy, teraz związany i trzęsący się jak osika. Baśka rozejrzała się wkoło. Przy wejściu do hangaru strażnicy popijali przyniesiony przez nią bimber, zerkając od czasu do czasu w kierunku celi. „Dobry to moment czy nie, nieważne. Trza działać, bo mi Wenfloniastego zaszlachtują.” — Myślała, ściskając ukryty w dłoni scyzoryk. Postanowiła wepchnąć go niepostrzeżenie w ręce Canulasa, aby ten, w stosownej chwili, mógł się oswobodzić. Zaczęła więc swoje podchody.

— Te Wnefloniasty, słuchaj no. Jakiś taki rozchełstany dziś jesteś czy coś? — zagaiła mrużąc oczy i jednocześnie dając mu tym samym tajne znaki. Jednak Canulas, ledwo żyw i jednocześnie cały w nerwach, zupełnie nie zwrócił na to uwagi. Lekko poirytowana spróbowała więc jeszcze raz i, obchodząc jego krzesło, znacząco tyrpnęła go nogą.

— Kopnij se konia nie mnie! — ryknął na nią, wzbudzając salwę śmiechu wśród strażników. Baśkę na moment wysztywniło. Wyraźnie zaczynała tracić cierpliwość.

— Słuchaj baranie! — zaczęła ponownie, mrugając jednocześnie mocno i szybko powiekami. Następnie zrobiła znaczącą minę, po czym ponownie ruszyła wokół niego. — Ja tu grzecznie do ciebie próbuje mówić, a ty mi z fochem wyskakujesz?

Siedzący w kącie Agent, przestał na chwilę stukać ze strachu zębami i z zaciekawieniem zaczął obserwować Baśkę i to jej intrygujące przedstawienie, jakie właśnie odstawiała, usiłując zwrócić uwagę Canulasa. Ten jednak, nadal zupełnie nic nie kumając i całkiem ignorując jej tajemniczą mimikę, wnerwił się jeszcze bardziej.

— Taaa, wyobraź sobie jędzo jedna, żem obrażony! Ni chuja nie gadam z tobą! Mnie tu ta piracka świnia obraca a ty…

— Jeśli kogoś ktoś obraca, to już prędzej ja jego! — przerwała mu, niby to dowcipkując, ale jednocześnie znów wybałuszając znacząco oczy.

Piraci, przysłuchujący się rozmowie, spojrzeli na siebie porozumiewawczo i ponownie ryknęli śmiechem. Canulas natomiast ani drgnął, olewając ją na całej linii. Irytacja Baśki sięgnęła zenitu. „Nie da się przeprowadzić akcji, kiedy jedynymi reagującymi są tu strażnicy.” – Myślała, łażąc wokół stołka. W końcu palnęła:

— Nosz, kurwa! Chciałam być kulturalna i miła, ale przy takim ignorancie jak ty, no po prostu się nie da!

— Jasne! Odezwała się! Ostoja niedościgłej kultury i mądrości! — odburknął i zlał ją ostatecznie.

Nie zważając jednak na jego odpowiedź, Baśka skierowała swe kroki w kierunku drugiego więźnia. Adam tymczasem podciągnął nogi i zastygł w bezruchu, nie do końca wiedząc, czego się może po niej spodziewać.

***

— Powiedziałaś, że dasz sygnał!

— No i dałam!

— Jak żeś kurwa, dała, skoro ja nic nie widziałem?

— Bo tak żeś patrzył, ślepoto!

— Ślepoto? O jasny chuj! Obrażonym!

— Dajcie już spokój, proszę was. Strażnicy mogą się w każdej chwili obudzić — spokojny acz nieco drżący głos Agenta przywrócił Baśkę i Canulasa do rzeczywistości. — Pani Barbaro, bardzo proszę przedstawić nam swój pomysł ewakuacyjny.

Szczapanowska na moment oniemiała, nienawykła do aż takiej kultury, następnie z wrażenia głośno przełknęła ślinę i nabrawszy powietrza w płuca, zaczęła dukać:

— No, mój plan to… Więc, tak w skrócie rzecz ujmując… hm…

— No gadaj że! — uwolnionego z więzów Canulasa, znów wyraźnie ponosiło.

— Przecież mówię, nie słychać! Ty…!

— Ależ… bardzo proszę, drodzy państwo — Canulas i Baśka natychmiast zamilkli, a oderwawszy od siebie wzajemnie zacietrzewiony wzrok, spojrzeli zaskoczeni na Agenta. Jego miękki głos, tym razem rozłożył emocje obojga oportunistów.

— Miła pani — Adam spokojnie pomknął dalej — zatem bardzo proszę kontynuować.

— Dobrze, ja zatem… bardzo dziękuję. Więc kontynuując… Ekhm… — zaczęła powoli, po czym przeniosła wzrok na Canulasa i nie mogąc się jednak powstrzymać, poleciała dalej galopem — No więc zrobiłam tą bimbrownię, tak? I pomyślałam, że podkręcę nieco kurek, w odpowiedniej chwili znaczy, i nawet to właśnie zrobiłam już, przed paroma chwilami, i tylko czekać aż wszyscy umoczą tam mordy, i się schleją, i pójdą spać a wtedy my dyla — dokończyła jednym tchem, kreśląc jednocześnie w powietrzu ręką, jakieś „nie wiadomo co”.

Nastała nerwowa chwila, niczym niezmąconej ciszy. Pierwszy odezwał się Adam, wypowiadając pytanie powoli i jednocześnie patrząc jej głęboko w oczy:

— Pani Barbaro, czy to już wszystko, co pani zaplanowała? Proszę o szczerą odpowiedź.

Znów cisza. Canulas mrugał nerwowo powiekami, łypiąc co chwila to na nią, to na Agenta. Niezręczny marazm przedłużał się, więc Baśka, zdając sobie sprawę z pewnych mankamentów i lekkiej naiwności tego swojego planu, postanowiła jednak zawalczyć o swój honor i wycedziła:

— A dalej? A dalej to zadziałamy według planu Wenfloniastego! — a widząc jego zdziwioną minę i rozdziawione usta, dodała — I nie udawaj przygłupa! Dobrze wiem, że coś uknuliście z Maczugą! Sztajger mi wszystko opowiedział, ty Szpiegu Szoguna jeden! I nie próbuj mi tu pitolić! Takiego wała się wykręcisz! Ooo!

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Canulas 09.01.2018
    "Współpraca Baśki z Ojgynem przebiegała bezkonfliktowo. Sztajger szalał, spełniając niemal wszystkie zachcianki Swojej Damy." - czy zasadne jest
    "Swojej" z wielkiej? Wiem, że chciałaś coś podkreślić, ale może widełkami?

    "Ojgyn po cichu trochę się obawiał pijaństwa wśród załogi, jednak generalnie nie robił trudności Ukochanej" -tak, po słowie "Ukochanej" już mam pewność, że to nie przypadek.

    "Pani Barbaro, bardzo proszę przedstawić nam swój pomysł ewakuacyjny." - haha. Pan Adam, jakie zdanko. No, ale ten Canulas, to debil straszliwy, noo.

    "— Miła pani — tymczasem Adam spokojnie pomknął dalej — zatem bardzo proszę kontynuować." - "tymczasem" się teoretycznie nie odnosi do mowy. No nie wiem.

    "i tylko czekać aż wszyscy umoczą tam mordy, i się schleją, i pójdą spać a wtedy my dyla. — Dokończyła jednym tchem, kreśląc jednocześnie w powietrzu ręką, jakieś „nie wiadomo co”." - a "dokończyła" z kolei jest, wiec chyba z małej.

    No ładnie.
    Jeden debil. Drugi piczka. A Baśka się albo sypie jak łupież, albo chla. Toć kompanija.
    A tak poważnie, to oczywiście super. Język, treść, wszystko.
    Mam nadzieję, że pomimo braku (oficjalnie) Adama T., gdzieś tam czyta. Ehh...

    A już tak z poza tekstu, to bardzo dużo na Swe barki tu bierzesz. Dużo komentujesz i starasz się wielu ludkom pomóc.
    Propsuję to.

    Pozdro.
  • Agnieszka Gu 11.01.2018
    Dzięki za dobre słowo, dobry człowieku ;) Uwagi przyjęłam do wiadomości i coś tam pozmieniałam. Dzięki.
    Faceci - Can i Agent - nie są tacy źli :p Myślę, że jeszcze pokażą na co ich stać :p ;))
    Pozdr
  • Bożena Joanna 10.01.2018
    Super! Pozdrowienia!
  • Agnieszka Gu 11.01.2018
    Dzięki za odwiedziny. Pozdrowionka :))
  • Pasja 10.01.2018
    Bowiem, to nie on babą ale baba nim miotała po całej kajucie, rzucając go a to na łóżko, a to na stół czy ścianę, w zależności od jej chwilowego chciejstwa... no miłość szalona i bez hamulców. Jak to można urobić chłopa.
    Baśka tymczasem czerpała pełnymi garściami z wolności, jaką jej dawał, realizując jednocześnie krok po kroku, obmyślony wcześniej plan... aparatura destylacyjna i rozpijanie wroga to znany plan.

    Poza tym towarzystwo piło i trzeźwiało, naprzemiennie... Bieber robil swoje.

    Dobry to moment czy nie, nieważne. Trza działać, bo mi Wenfloniastego zaszlachtują... czy to jakaś lowe story?

    Taaa, wyobraź sobie jędzo jedna, żem obrażony! Ni chuja nie gadam z tobą! Mnie tu ta piracka świnia obraca a ty… o jaki nie elegancki język przy damie.
    Nosz, kurwa! Chciałam być kulturalna i miła, ale przy takim ignorancie jak ty, no po prostu się nie da!... Baśka nie jest też bez kurtuazji. Odpłaca tym samym.
    Pani Barbaro, bardzo proszę przedstawić nam swój pomysł ewakuacyjny... jednak wśród mężczyzn są dżentelmeni. Kultura i szacunek dla kobiety.
    Dobrze wiem, że coś uknuliście z Maczugą!... A jednak drugie dno.
    Nic bez korzyści dla siebie, Baśka nie zrobi. Szatan nie kobieta.
    Urocza część jak baba kręci portkami.
    Ukłony:) 5
  • Agnieszka Gu 11.01.2018
    "Urocza część" - to chyba ostatnie słowo, jakim bym określiła jakąkolwiek część z "Baśki" ;) Tym bardziej się raduję, że tak niepowtarzalnie to postrzegasz :) Kłaniam się również :)
  • Luka 10.01.2018
    Szpieg Szoguna... haha... super... ode mnie 5 :D
    Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 11.01.2018
    Danke za luknięcie ;)
  • polskischeuring 09.02.2018
    BOMBOWEE !! NAJLEPSZY TEKST JAKI CZYTALEM. Agnieszka Gu ostatnio czytam twoje powieści i jestem co raz większym fanem. 5 ode mnie, ale dałbym 10 gdybym mógł.
  • Agnieszka Gu 10.02.2018
    Dziękuję, panie polskischeuring za dobre słowo ;) Pozdrowionka :))
  • Hej :)))

    Dawnom nie był, ale nigdy nie zamierzałem nie dokończyć Baśki :))
    Dziś jestem w kolejnej, chyba „najbombowszej” części!
    Dialogi zajebiste!
    Baśka w świetnej formie!
    Ogólnie relacje miedzy bohaterami bajeczka:)))
    Świetna część:)))
  • Agnieszka Gu 30.05.2018
    Witam na moim podwórku ;) Dzięki, żeś zajrzał :) Pozdrowionka :))
  • spirytysta 21.08.2018
    Agnieszka Gu :)
  • Okropny 09.08.2018
    Jednak Sztajger miał to ulokowane głęboko, w swoim wielkim, pirackim tyłku.

    Gówno! Sztajger to chłop śląski, a taki gatunkowo jest w dupie wąski!

    A tak serio, to kocham i jadę dalej.
  • 00.00 23.11.2018
    Niby tylko podobieństwo do bohaterów, ale coś w tym jest, pomimo wszystko. :)
  • Agnieszka Gu 23.11.2018
    czerpałam inspirację o "bohaterów" na opowi ;)) I to pełnymi garściami :))
  • Tjeri 24.10.2019
    Hihi, Adam wymiata... "— Pani Barbaro, czy to już wszystko, co pani zaplanowała? Proszę o szczerą odpowiedź." :))))
  • Agnieszka Gu 25.10.2019
    To prawda, jest bardzo kulturalnym i dobrze wychowanym gościem. Że się w tej zgrai odnalazł, to chyba cud ;p ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania