Orle Pióro

Opowiem  historię o miejscu, w którym Mustangi mogą paść się i biegać swobodnie. Czas tam inaczej płynie. Leniwie. Niespiesznie. Konie cieszą się wolnością, niezmąconą ludzkim istnieniem. Nie znają go…

Nie widziałam piękniejszego widoku od tego, jaki przedstawia stado, które staje się jednym organizmem i galopuje w harmonii przez równinę. Ta mnogość maści, plam oraz odmian oszałamia. Zatraca zapachem, pięknem i siłą wolności. Z ogromną przyjemnością pozwalam zmysłom na chwile zapomnienia. Jestem cichym obserwatorem. Takim chce pozostać. Nie chce ich spłoszyć, ani przestraszyć. Kiedy zamykam oczy, sercem staję się jednym z tych Mustangów. Jestem członkiem wspólnoty, rodziny, jaką tworzą. Grzywę oplata mi wiatr a słonce całuje moje falujące od biegu chrapy. Spokoju, jaki mają w sobie ich ciała, chciałabym się nauczyć. One nie gonią za nieosiągalnym. Biegną do słońca, z wiatrem, w szczęściu i zatraceniu.

Do tej Rajskiej krainy pozwolił mi wstąpić mój dobry przyjaciel - Wartki Potok. Dzięki Niemu i cudownej klaczy, mogłam przeżyć na równinach ukrytych przed światem momenty, które na zawsze zostaną w moim sercu. Będę je wspominać do ostatniego dnia, oczywiście ze łzą, której nie utrzymam w oku. Wiem, że jeszcze odwiedzę Wartkiego Potoka i Malowaną, która podzieliła się ze mną swoją mądrością. Oto moja opowieść.

Nazywał się Wartki Potok.

Mówił, że pochodzi z plemienia Likota, ale wychowały go dzikie Mustangi. Był  cały czas z nimi. Ciągle na grzbiecie. Opowiadał mi, że urodził się pod wielkim drzewem płaczącej wierzby, na którą zawsze wchodził, żeby widzieć jak nadchodzi wiatr i goni przed sobą te piękne istoty. Urodził się i za chwilę dotykał leżącego obok konia, a jego woń stała mu się bliska i znana na zawsze. Był tak jak jego ojciec wodzem swojego plemienia, co wiąże się z wielkim zaszczytem, ale również masą obowiązków i odpowiedzialnością. Wartki Potok jest otoczony szacunkiem oraz swoistą aura spokoju i mądrości. Chociaż czasem nie rozumiałam jego słów, ani tego, co chciał mi przekazać. Sprzeczaliśmy się o  stwierdzenia na przykład w temacie kobiet: „ Kobiety – one są za miękkie…”. - Mówił śmiejąc się. Wiele spośród tych, które spotkał nie zgadzały się z nim i może właśnie, dlatego Indianin żył i mieszkał samotnie. Zamieszkiwał malutkie tipi, z którego roztaczał się widok na nieskończoną równinę. Zawsze nazywał mnie cudzoziemką, nigdy nie zwracał się po imieniu. Często  powtarzał mi, że nie żyje samotnie, wskazując na Mustangi. Był częścią ich społeczności i wcale nie czuł się opuszczony. Wieczorami  siadaliśmy przy ognisku i Wartki Potok opowiadał mi historie swojego plemienia, wplatając liczne anegdoty o koniach.

- Przyjechałam żeby nakręcić film o Twojej społeczności. Życiu Plemienia, z dala od cywilizacji, która niszczy ludzkie relacje i więzi.  O Waszych zwyczajach, rytuałach, które biali Wam skrupulatnie odbierali. O wartościach, które Wy kultywujecie z taką stanowczością, jaka w Europie nie jest rozumiana. Naturalnie, chciałabym również, aby w moim dokumencie obecne były Mustangi, które są nieodłącznym elementem  Waszej wyjątkowości i magii. Pomożesz mi? – Zapytałam któregoś wieczoru podczas naszych rozmów przy ogniu.

-Wybierz konia, cudzoziemko.

Mój wybór padł na najcudowniejszego karego ogiera, który chodził po osobnym wybiegu. Z pyska buchała mu siarka, a kopytami krzesał iskry. Niesamowita siła biła z jego rozpalonych oczu. Nie spotkałam na swojej drodze konia, tak przepełnionego dumą i tak świadomego swojego piękna.

- Kocham mężczyzn, Wartki Potoku.

Spojrzał na mnie i pokiwał  z uśmiechem głową.

- To zły koń, cudzoziemko. Mężczyzna dumny i nieprzewidywalny. Oni są porywczy i narwani w drodze jak i w obyciu. Na dni i noce w siodle dobre są tylko kobiety. Spokojne i czułe. Potrafią  miękko nosić i omijać niebezpieczeństwa, Są troskliwe i opiekuńcze, bo znają kruchość i słabość człowieka w zestawieniu z ich idealnymi proporcjami i możliwościami podróż będzie spokojna. Wskazał na malowaną klacz. Zagwizdał, a ona natychmiast do nas podeszła. Pamiętam, że nazywał ją Córką Nocy. Nie wytłumaczył mi znaczenia jej imienia, a ja nie pytałam zafascynowana jej gracją i urokiem. Urzekła mnie, zaczarowała. Pamiętam też orle pióro, które miała wplecione w grzywę a, które potem stało się dla mnie pamiątką. Córka Nocy ofiarowała mi tym symbolem cząstkę siebie i wspólne wspomnienia.

Zaufałam Wartkiemu Potokowi…

Wzięłam ją i poprowadziłam w gęsty bezkres nocy. To ona pozwoliła mi przeżyć na niezgłębionych równinach, chwile pełne grozy, ale również te, które nazywają tutaj delikatnością uczuć. Malowana otworzyła swoje serce przede mną i otoczyła wręcz matczyną opieką.

Nie ma dnia, żebym nie marzyła o powrocie, w to Tajemnicze miejsce, o którym mało, kto wie. Nie ma nocy, żebym nie myślała o wspólnym wtapianiu się w naturę. O tej Krainie dowiedziałam się w sekrecie. Obiecałam go dochować i wrócić do Wartkiego Potoku i Córki Nocy, którzy czekają na mnie…

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ritha 19.11.2018
    „Grzywę oplata mi wiatr a słonce całuje” – „Grzywę oplata mi wiatr[,] a słońce* całuje”

    O Waszych zwyczajach, rytuałach, które biali Wam – z małej te wszystkie waszych*/wam* itp.

    Tematyka fajna, są dobre elementy (np. że nazywał ją cudzoziemką), ale dla mnie za dużo tej „cudowności”, przesycenia „wyjątkowością” itp., przez co trochę się minęłam z tekstem. Ale to moje subiektywne odczucie.
    Jak na początek, to nie jest źle.
    Pozdrawiam
  • Leila 19.11.2018
    Dziękuję za zwrócenie uwagi i poprawienie błędów.
  • Marian 19.11.2018
    Pięknie napisane o koniach i ludziach.
    Nie bardzo tylko rozumiem, dla czego "mustangi", "tajemnicze miejsce" i "rajskiej krainy" piszesz od wielkiej litery.
    Pozdrawiam.
  • Leila 19.11.2018
    Potraktowałam te słowa, jako nazwy własne. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania