Poprzednie częściOstatni Imperator- Prolog

Ostatni Imperator Rozdział 10 - Przecięte Nogi

Dernier spędził noc przewracając się z boku na bok na niewygodnym łóżku w jednej z chat. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Sher powiedział mu wczoraj, że czeka go bardzo, bardzo ciężki okres. Nie było to trudne do wywnioskowania. Wczorajsze wydarzenia, pomimo panującego względnego spokoju nie dawały młodemu mężczyźnie spać. Myślał o pobiciu, o stosunku W do niego samego, o własnych uczuciach, o przedziwnej mieszance jaką poczuł gdy był dosłownie wbijany w błoto. W tym momencie drzwi od chaty otworzyły się gwałtownie, a Dernier zerwał się na równe nogi.

- POBUDE...-wrzasnął Ether marszcząc brwi gdy zobaczył stojącego obok łóżka mężczyznę.

- Zjebałeś-mruknął pod nosem Axi przepychając się obok berserkera w drzwiach- Chodź coś zjeść.

Dernier nabrał powietrza by zadać pytanie jednakże powstrzymał go uniesiony palec wskazujący Della, który nie wiedzieć czemu również wepchnął się do środka chałupki.

- Pytania później, najpierw jedzenie-uśmiechnął się łapiąc Derniera za ramię i ciągnąc go w stronę wyjścia.

To wszystko zaczynało się robić coraz bardziej popieprzone...

~~~~~~~~~~~

"Jadalnia" była umieszczona w jednej ze znajdujących się dookoła placu chat. Znajdował się tam długi stół o blacie w kształcie prostokąta oraz sześć krzeseł wokół niego. Każdy z Przybocznych stanął za jednym krzesłem pozostawiając dwa miejsca wolne. Dernier powoli podszedł do miejsca pomiędzy Etherem, a Dellem. Tak samo jak pozostali powstrzymał się od siadania. W tym momencie drzwi od chaty otworzyły się, a W, pochylając się by nie uderzyć głową o framugę, wszedł do pomieszczenia. Przyboczni znów wykonali swój charakterystyczny salut uderzając prawą pięścią w lewą pierś. Dernier również wykonał ten gest. Momentalnie usłyszał głośny plask i poczuł uderzenie w tył głowy.

-Nie wolno Ci tego wykonywać, dopóki W oficjalnie nie stwierdzi, że należysz do naszej grupy-wyjaśnił Dell uśmiechając się-Teraz jemy.

Każdy z obecnych w pomieszczeniu usiadł na swoim krześle. Dernier kolejny raz powtórzył ich czyny. Nagle usłyszał głośny trzask i nim zdążył zareagować leżał na ziemii spoglądając tępo w połamane nogi swojego krzesła. W chrząknął cicho wstając i podchodząc do leżącego. Podniósł uszkodzone siedzisko unosząc je na wysokość wzroku. W drewnie widniał wyraźny, regularny ślad cięcia. Kilka chwil później cisnął meblem o przeciwległą ściane.

-Wybacz-stwierdził cicho-Wyjdź na chwilkę, poszukam Ci nowe.

Dernier skinął głową wychodząc z "jadalni". Oparłszy się o ścianę budynku dzięki swym wyczulonym zmysłom Wiedzącego dokładnie słyszał konwersacje berserkerów w pomieszczeniu za ścianą.

-Który?-zapytał W.

W tym momencie nastąpiła chwila ciszy. Dernier zakładał, że winowajca uniósł rękę.

-Jak ty to do cholery przeciąłeś-mruknął W-przecież w nogach są pręty.

Z sali obok dobiegły gromkie śmiechy. Chwilę później otworzyły się drzwi, a Ether gestem zaprosił Derniera z powrotem.

-Znalazłem stary stołek-uśmiechnął się W podając mężczyźnie kawałek butwiejącego drewna, które jedynie kształtem przypominało taboret.

-Dzięki-mruknął z przekąsem Dernier stawiając siedzisko obok wolnego miejsca przy stole.

Jedzenie było nadzwyczaj dobre i świeże jak na standardy slumsów. Chleb, wędliny, kawałek sera na talerzu każdego jedzącego, do wyboru woda lub kawa. Dernier uniósł brwi ze zdziwieniem.

-Wytwarzacie to wszystko sami?-zapytał zwracając na siebie spojrzenia wszystkich zebranych przy stole.

Ether zmrużył oczy odrywając się od jedzenia, moment zajęło mu zrozumienie czego dotyczy pytanie Derniera.

-Niee-odpowiedział z uśmiechem-Jest taka jedna gospoda, kiedyś Cię tam zabierzemy. Przez tydzień, z samego rana jeden z nas idzie tam po paczki z jedzeniem. Co siedem dni się zmieniamy. W tym tygodniu wypada kolej Della.

Dernier skinął głową znów zabierając się do jedzenia. Jak na tak niskie standardy zamieszkania i pierwsze wrażenia Ci ludzie sprawiali wrażenie nadzwyczaj dobrej organizacji obowiązków.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy posiłek dobiegł końca każdy z Przybocznych ruszył do wykonywania przydzielonych mu w tym tygodniu zajęć. W rozsiadł się wygodnie spoglądając na siedzącego naprzeciw mężczyznę.

-Zapewne jesteś ciekawy czego będziesz się tu uczył-stwierdził berserker pochylając się nad stołem.

Dernier kilkukrotnie skinął głową. Ciekawiło go też pare innych spraw jednakże postanowił zapytać o nie później.

-Cóż, w wielkim skrócie, wszystkiego-stwierdził z uśmiechem W-każdy z nas może nauczyć Cię czegoś innego, a nie wiem czy zwróciłeś uwagę, jeden z nas zawsze nie ma przydzielonych obowiązków, dzisiaj padło na mnie, jutro wolne będzie miał Dell. W taki sposób każdy z nas nauczy Cię własnej specjalizacji.

Dernier mruknął potakująco.

-Nie jesteś ciekaw czego nauczę Cię dzisiaj?-zapytał W.

Siedzący na butwiejącym taborecie wbił wzrok w stół próbując wydobyć z siebie choć jedno słowo.

-Nie przypominasz już tej opętanej genem istoty, która na mnie zaszarżowała.

Dernier uniósł wzrok.

-Właśnie o to chodzi... Chciałem zapytać dlaczego przyjąłeś mnie na naukę skoro Cię zaatakowałem-stwierdził cicho Dernier.

W powoli pokiwał głową biorąc łyk kawy.

-Po pierwsze, przesiądź się na normalne krzesło bo ten taboret jest bliżej rozkładu niż Khazv.

Dernier posłusznie przesiadł się na solidne krzesło, to na którym siedział Dell.

-Kim jest Khaz...?

-Po kolei, dowiesz się w swoim czasie-powiedział powoli W-Dlaczego Cię przyjąłem? Nawet nie wyobrażasz sobie ile dzieciaków tu przychodzi błagając o naukę. Zwykle mają dosyć już po spotkaniu z murem. Ty nie dość, że pokazałeś upór, pokazałeś też, że masz jaja, cenie coś takiego. Dlatego, o ile rzeczywiście wykażesz chęc nauki, wyszkolimy Cię.

Dernier skinął głową.

-I z pewnością nauczymy Cię w jakimś stopniu panować nad genem-stwierdził W-nie możesz rzucać się jak szmaciana lalka na wietrze. Panowanie nad tym zaczyna się od zrozumienia. Musisz zrozumieć jak działa gen, jakie nakłada ograniczenia, jakie możliwości zyskujesz, ile możesz wyleczyć oraz na co najbardziej uważać w walce. Najważniejsza zasada walki berserkerów, zapamiętaj ją do końca życia. Chuj z kończynami byle głowy nie ruszyli.

Dernier uśmiechnął się mimowoli. Ta zasada brzmiała dość makabrycznie, ale z doświadczenia wiedział, że każda walka berserkerów rzadko kiedy bywa finezyjna i bezkrwawa. W klasnął dłońmi podnosząc się ze swojego krzesła.

-A teraz, dzień pierwszy-stwierdził z uśmiechem-Axi! Sprzątnij po śniadaniu. Idziemy na wycieczke do miasta...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • A. Hope.S 30.06.2019
    " POBUDE...-wrzasnął Ether marszcząc brwi gdy zobaczył stojącego obok łóżka mężczyznę.
    - Zjebałeś-..." :D
    "zapamiętaj ją do końca życia. Chuj z kończynami byle głowy nie ruszyli." :D :D :D
    V dla ciebie :D
  • Alentin 30.06.2019
    <3 :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania