Poprzednie częściOstatni Imperator- Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Ostatni Imperator Rozdział 16 - Zgnilizna

Ether rzucił w Derniera kawałkiem czarnego materiału, który po rozwinięciu okazał się.być, zapinanym pod szyją, płaszczem z kapturem.

- Ubieraj-mruknął Przyboczny spoglądając na zachodzące słońce.

Dernier próbował jak najszybciej przywdziać odzienie jednakże jak to zwykle bywa, przez pośpiech nie był w stanie spiąć klamry pod szyją. Ether westchnął cicho splatając ramiona na piersi. Gdy wreszcie jego uczeń uporał się z klamrą Przyboczny pochylił się brudząc dłoń błotem, a następnie wciskając ją w twarz Derniera.

- Światło odbija się od twarzy-tłumaczył z uśmiechem, dłonią tłumiąc niezrozumiałe pomruki swojego ucznia- Dlatego masz nie zdrapywać tego błota, nawet gdy już zaschnie.

Dernier skinął powoli głowa spoglądając na Przybocznego, który, siadłszy na pieńku przy pomocy błota zaczął malować na swojej twarzy skomplikowane wzorki.

- Co to?-zapytał zaciekawiony Dernier.

Ether uśmiechnął się dokończając symbol na policzku.

- Musisz stanąc kawałek dalej-stwierdził Przyboczny- Zwykle używam do tego farb, ale może i dziś się to przyda.

Dernier odszedł kilka kroków znów spoglądając na twarz Ethera. Symbole coś mu przypominały, mężczyzna niemalże wyłapywał ich znaczenie jednakże w ostatniej chwili wyślizgiwały mu się z umysłu. W tym momencie sens tych słów trafił mężczyzne niczym piorun czego skutkiem był głośny wybuch śmiechu.

- Obelga? Serio?-wydusił Dernier dusząc się ze śmiechu.

- Ma to sporowokować bardziej brawurowy atak-stwierdził Przyboczny.

- Poczekaj, czy ja dobrze rozumiem te symbole-stwierdził Dernier- Wasze matki robią laski? Serio?

Ether w odpowiedzi wzruszył ramionami sprawdzając zawartość czarnej, skórzanej torby, która trzymał na ramieniu.

- Niejedno Cię jeszcze zdziwi-stwierdził Przyboczny- Zobaczysz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kilkanaście minut później mężczyźni zatrzynali się przed piętrowym budynkiem zbudowanym z cegły. Główne drzwi były otwarte jednakże od ulicy odgradzała je ciężka, żepazna krata z ogromną kłódką na widok której Ether prychnąl cicho.

- Nie zawsze wielka kłódka oznacza dobre zabezpieczenie-wymamrotał- Stań na czatach gdy będę otwierał zamek, w razie wpadki improwizuj. Mam nadzieję, że to już potrafisz.

Dernier lekko skinął głową czując suchość w ustach. Mężczyzna przeszedł kilka kroków, a następnie przystanął przy rogu budynku od niechcenia opierając się o ścianę. Rozejrzawszy się wokół, nie zauważając żadnych oznak zbliżającego się patrolu Dernier zsunął kaptur, ocierając mokre od potu włosy. Zastanawiało go jak dobrze chronione będzie wnętrze budynku i czy będą zmuszeni zabić innego człowieka. Makabrycznie zabawne prawda? Zabić niewinnego strażnika by odkryć prawdę o seryjnym, psychopatycznym mordercy, który, zdawałoby się, wybiera swe ofiary na oślep. W tym momencie stojący na czatach mężczyzna usłyszał cichy dźwięk ocierających się o siebie rzemieni oraz szczęku klamr. Nagle zza pobliskiego budynku wyłonił się trzyosobowy patrol strażników miejskich. Dernier powoli wycofał się w stronę Ethera, wyliczają że mają jeszcze około dwudziestu sekund nim znajdą się w zasięgu wzroku patrolujących.

- Patrol, trzy osoby-wyszeptał Dernier.

Przyboczny przeklął cicho wyciągając z zamka wytrychy i siadając pod ścianą budynku. Opuściwszy głowę sprawiał wrażenie żebraka, jednakże w panujących ciemnościach był niemal niewidoczny. Dernier spoczął zaraz obok niego czując przyspieszające bicie serca.

- Przygotuj się-szepnął Ether.

- Na?

W tym momencie strażnicy wyłonili się zza narożnika ruszając wzdłuż ściany kostnicy. Serce Derniera zaczęło bić w szaleńczym tempie gdy jeden z patrolujących potknął się o siedzącego na ziemii Przybocznego. Zakląwszy szpetnie, poprawiając włócznię na ramieniu, strażnik poczęstował Ethera kopnięciem w udo.

- Wstawaj śmieciu-rozkazał jeden z mężczyzn tym razem kopiąc Derniera.

- Szo?-wymamrotał Ether idealnie naśladując upojenie alkoholowe- Zzzostaw...

Strażnik zaśmiał się cicho szturchając Przybocznego butem.

- Rozmawiasz ze strażnikiem, trochę szacunku, ścierwo-warknął mocniej ściskając drzewce włóczni.

- Ej, ej Vurk, spokojnie-mruknął inny wartownik- Daj sobie z nimi spokój, jeszcze godzina i do domu.

Vurk znów zaklął częstując Derniera kopnięciem w bark. Następnie odwrócił się i wraz z pozostałymi strażnikami ruszył na dalszy patrol.

- Chuje-skwitował Ether podnosząc się z ziemi- Już kończę, możesz tu poczekać, kolejny patrol dopiero za piętnaście minut. Dobra robota...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaraz za wrotami znajdował się długi wąski korytarz oświetlony migotliwym blaskiem bijącym od ognia z rozwieszonych na ścianach pochodni. Dernier rozejrzał się dookoła powoli wkraczając do kostnicy. To miejsce miało strasznie przygnębiającą aurę. Grobowa cisza oraz delikatny, unoszący się w powietrzu zapach gnijących ciał. Budynek przypominał labirynt zamkniętych drzwi które nie zachęcały do otwierania ich.

- Uh, co za smród-wyszeptał Ether.

Dernier przytakująco kiwnął głową nasłuchując. Nic nie wskazywało na jakąkolwiek obecność strażników. Zresztą, czego mieliby tu pilnować, trupy nie uciekają. Kilka minut później mężczyźni dotarli do pokoju, w którym na stołach sekcyjnych spoczywały trzy ostatnie ofiary mordercy. Ether mruknął pod nosem.

- Jeżeli masz słaby żołądek to nie musiz podchodzić-stwierdził Przyboczny.

Dernier powoli zbliżył się do jednego ze stołów tłumiąc odruch wymiotny. Było to ciało, które znalazł razem z W w drodze do kupca.

- Jakieś pomysły od czego zaczynamy?

- Myślałem, że ty będziesz wiedział-stwierdził zaskoczony Dernier.

Ether wzruszył ramionami pochylając się nad ciałem.

- Musimy znaleźć coś co je łączy, idź poszukać w papierach ja zajmę się tą brudniejszą częścią...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania