Poprzednie częściOstatni Imperator- Prolog

Ostatni Imperator Rozdział 6 - Tłum

Dernier po raz kolejny czuł przytłaczający tłum dookoła siebie. Miasto z każdym krokiem kusiło do głębszego poznania, odkrycia każdej ciemnej uliczki, zajrzenia w każdy kąt w tym samym czasie przerażając swym ogromem. Mężczyzna szedł tuż obok Satiraha, który kategorycznie zabronił mu się oddalać. Mijali właśnie monumentalny budynek z kamienia, który w czasach swojej świetności musiał budzić podziw, pobudzać zmysły kunsztem wykonania, jednakże teraz wyglądał wręcz odpychająco. Porośnięty mchem, z powybijanymi szybami prezentował się jak rudera, a nie jak to czym kiedyś był.

- Co to? - Zapytał z zaciekawienie pół Berserker.

- Kościół - Odrzekł po chwili, z wyraźną niechęcią Satirah - Ludzie już dawno zapomnieli o Bogu, nie potrzebują go, mają przecież Światłego Imperatora, który obroni ich w każdej sytuacji.

Po ostatnim zdaniu kupiec dodał od siebie jednoznaczne prychnięcie pod nosem, które wyjaśniało jaki miał stosunek do panującego władcy. Dernier poczuł zbierający się wewnątrz gniew. Strażnicy którzy go pobili służyli temu człowiekowi, to on odpowiadał za masowe morderstwa bogaczy i cholera wie za co jeszcze... Mężczyźni poruszali się niezmiennym, jednostajnym tempem po szerokiej, brukowanej ulicy. Domy stały po jej obu stronach, a każdy wyglądał niemal identycznie. Zbudowany z cegły, pokryty jasną farbą, czerwona dachówka i pootwierane na oścież okna. Było lato, nie powinno to nikogo dziwić.

W tym momencie Satirah wyprowadził Derniera na ogromny plac pokryty niemal przylegającymi do siebie namiotami kupieckimi. Zgiełk, przekrzykujący się sprzedawcy którzy usilnie próbowali sprzedać swój towar, przechodnie rozmawiający między sobą, co jakiś czas stukot kopyt gdy bogaty szlachcic przejeżdżał tuż obok rynku. Dla wielu te dźwięki były irytujące, nieznośne. Nie dla Derniera, nie wiedzieć czemu, polubił je...

- Robi wrażenie co? - Zapytał kupiec uśmiechając się - Dziś jest dzień handlowy, kupcy z całej okolicy zjeżdżają się tu by pohandlować.

Pół berserker powoli pokiwał głową wpatrując się jak urzeczony w różnobarwne stragany na których można było kupić dosłownie wszystko, począwszy od nocnych koszul, a skończywszy na patelniach i świeżych rybach.

- Spójrz - Powiedział kupiec szturchając Derniera w ramię - Jeden z ludzi W, wydaje mi się, że to Axi... taa, tylko on ma taki dziwny styl chodzenia. To jeden z jego Przybocznych.

Mężczyzna przyjrzał się postaci przedzierającej się przez ciżbę niczym dzik. Był to prawie dwumetrowy berserker ubrany w czarny płaszcz z kapturem na którego bokach naszyto motyw imitujący poskręcane rogi. Rzeczywiście jego chód był dość charakterystyczny. Lekko pochylony w przód, przygarbiony jak gdyby w każdej chwili chciał ruszyć do szarży. W pewnym momencie zatrzymał się przy jednym ze straganów rzucając w stronę kupca mieszek i biorąc jabłko z leżącej obok skrzyni niemal natychmiast znów rozpoczynając przedzieranie się przez tłum w stronę drugiego wyjścia z rynku.

Dernier uśmiechnął się pod nosem.

- Jeżeli W zgodzi się Cię uczyć będziesz spędzał sporo czasu z Przybocznymi -Stwierdził ze śmiechem Satirah - Nauka wymaga poświęceń, współczuje, ruszajmy.

~~~~~~~~~~~

Dernier czuł rozmaite zapachy, widział otaczający go tłum, słyszał zgiełk powodowany nachodzącymi na siebie rozmowami... żył. Mężczyzna rozglądał się dookoła siebie z lekkim uśmiechem na twarzy celowo ignorując zniecierpliwione spojrzenie Satiraha. Dla starca to wszystko mogło być irytujące, ten tłum, hałas, zapachy. Byc może dlatego, że znał to wszystko. Dla Derniera te doznania były nowe, ciekawe, niepoznane niczym kolejna kartka czytanej książki. Nie miał pojęcia co wydarzy się za chwile. Mógł się z kimś zderzyć, uciąć chwilową pogawędkę, mógł zostać okradziony, mógł spotkać kogoś na kogo czekał całe dotychczasowe życie. Miasto... możliwości. Myśli mknęły przez głowę mężczyzny usilnie próbując przegonić się nawzajem. Kolorowe stragany, produkty których nigdy dotąd nie widział jak na przykład okrągły owoc zamknięty w twardej, zielonej skorupie. Berserker zatrzymał się znów rozglądając wokół. Chciał żyć, czekał na to, chciał brać doświadczenia garściami, gromadzić wspomnienia. Miasto przerażające swym ogromem jednocześnie nim urzekając. Stolica kontrastów. Toksyczna Krew stojąca za jednym ze straganów, Wiedzący, który właśnie przeciskał się tuż obok Derniera. Berserker, kłócący się z handlarzem. Mężczyzna zaśmiał się wzdychając. Kochał tłum, kochał hałas, kochał to co właśnie tu zobaczył, coś co dla zwykłych mieszczan było codziennością dla niego było spełnieniem marzeń.

- Ekhem - Odchrząknął Satirah brutalnie przerywając ekscytacje Derniera - Może wreszcie kupimy co trzeba i wrócimy do domu?

Mężczyzna mruknął pod nosem na znak zgody, pozwalając starcowi prowadzić. Nie powstrzymało go to jednak przed rozglądaniem się, napawaniem widokiem.

Kupiec zatrzymał się przy jednym ze straganów z odzieżą. Znajdowały się na nim koszule z różnych rodzajów materiału, spodnie, począwszy od jakościowo najgorszych do takich których para kosztowała więcej pieniędzy niż Dernier widział przez całe życie. Satirah szybko wybrał cztery pary koszul oraz dwie pary spodni. Zapłacił handlarzowi, który uraczył Berserkera uśmiechem ukazującym braki w uzębieniu. Jednakże mężczyzna nie zwrócił na to uwagi, odpowiedział uśmiechem, a następnie ruszył za kupcem, który kierował się w głąb rynku. Starzec podał Dernierowi ubrania nakazując mu je nieść. Mhm, tragarz...

~~~~~~~~~

Kilka godzin po skończonych zakupach, gdy mężczyźni znajdowali się znów w domu kupca Satirah posadził Derniera przy stole jadalnym.

- Przemyślałem wszystko - Stwierdził starzec wyciągając z szafy gęsie pióro, kałamarz i kartkę papieru - Umiesz czytać?

Berserker pokiwał twierdząco głową. Każdy nawet pół Wiedzący musiał to umieć.

- Świetnie - Powiedział kupiec kreśląc coś na kartce - Nie musisz się pakować, przyśle kogoś z twoimi rzeczami jeżeli W zgodzi się Cię szkolić.

Po plecach Derniera przebiegł dreszcz... nauka walki, coś co wreszcie pozwoli mu się bronić, a nie być zdanym na łaskę innych.

- Narysuje Ci mapę w jaki sposób trafisz do W - Zakomunikował Satirah - Kiedy wejdziesz do slumsów idź szybko, nie zatrzymuj się choćby nie wiem co i nawet nie waż się zbaczać z narysowanej drogi.

Berserker pokiwał głową przełykając ślinę. Kilka chwil później starzec podał mu kartkę z narysowaną trasą. Nie była ona prosta, ale mężczyźnie wydawało się że dość wiernie oddaje istotne szczegóły. Były tam dopiski w stylu "przed tym zakrętem znajduje się sklep jubilerski", "na tym rogu stragam prowadzi starsza kobieta-Toksyczna Krew". Dernier uśmiechnął się spoglądając na kupca, który odpowiedział tym samym.

- Dziękuję - Powiedział Berserker wyciągając dłoń- Za wszystko.

Starzec zaśmiał się cicho ściskając dłoń mężczyzny.

- Nie wyjeżdżasz daleko, kiedyś jeszcze się spotkamy - Rzekł kupiec - Miło było cię poznać Dernierze.

- Wzajemnie... to ja... ja już chyba pójdę.

Dernier nienawidził pożegnań...

Frontowe drzwi domu zamknęły się z cichym kliknięciem. Berserker ruszył przez miasto idąc zgodnie ze wskazówkami kupca. Życiowa szansa... szansa na zostanie łowcą, a nie zwierzyną... Szansa na koniec ucieczek, na koniec przemykania się w cieniu unikając konfrontacji jak... jak szczur...

Satirah usiadł na krzesło z cichym westchnięciem.

- Już poszedł - Powiedział cicho.

Drzwi jednego z pokoi otworzyły się z cichym szurnięciem.

- Jesteś co do niego pewny? - Zapytał nieznajomy, chropowaty głos.

- W stu procentach...

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • A. Hope.S 07.05.2019
    Byc może dlatego,
    wydarzy się za chwile.
    - Dziękuje - Powiedział Berserker wyciągając dłoń- Za wszystko. ;) chyba widzisz.
    No i Qurła znowu nici... ale ten typek co wyszedł na końcu zza drzwi jest w stówce jednym z tej zgrai z tego "Meetign-u"
  • Alentin 07.05.2019
    Tyle zdradzić mogę. Nie jest to żadna z osób powiązana z prologiem :D. Kolejny już raz dziękuję za zwrócenie uwagi ;D
  • A. Hope.S 07.05.2019
    Alentin A nicht to wysportowany kurczak z KFC... nic będę dumać dalej...
    Dziękuje mam cały stych... Będę również wdzięczna za twoją pomoc kiedyś tam itp...
  • Anonim 08.05.2019
    pół Berserker.
    Z małej: berserker. Małą literą piszemy rzeczowniki utworzone od nazw własnych ludzi oraz istot mitologicznych, używane w znaczeniu pospolitym.
    Miasto z każdym krokiem kusiło do głębszego poznania, odkrycia każdej ciemnej uliczki, zajrzenia w każdy kąt w tym samym czasie przerażając swym ogromem.
    Łopatologia. Zdecyduj się na jedno określenie. Takie powielanie zamula tekst.
    Po ostatnim zdaniu kupiec dodał od siebie jednoznaczne prychnięcie pod nosem, które wyjaśniało jaki miał stosunek do panującego władcy.
    To też taka łopata. W zupełności wystarczy: Kupiec prychnął pod nosem.
    - Przemyślałem wszystko - Stwierdził starzec wyciągając z szafy gęsie pióro, kałamarz i kartkę papieru - Umiesz czytać?
    Czasownik „stwierdzić", należy do atrybucji opisujących sposób mówienia, więc będzie z małej. Tak samo tutaj:
    - Dziękuję - Powiedział Berserker wyciągając dłoń- Za wszystko.
    – powiedział.
    Ogólnie tekst niechlujnie napisany zarówno pod względem ortografii, jak i estetyki. Pełno literówek i za mało przecinków, brak kropek, błędny zapis dialogów. To wszystko skutecznie uniemożliwia zagłębienie się w kreowany przez Ciebie świat i wygląda, jakbyś nie przeczytał swojego opowiadania przed opublikowaniem. Realizujesz dość ograny temat, więc odpowiednie przedstawienie historii jest bardzo ważne, jeśli chcesz dotrzeć do czytelnika.
    Pozdrawiam.
    M.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania