Poprzednie częściOstatni Imperator- Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Ostatni Imperator Rozdział 8 - Trzy Nastroje

Dernier zacisnął usta w wąską linię gdy wszechobecne błoto po raz kolejny wlało się do wnętrza jego buta.

- Co za syf-pomyślał klucząc między budynkami. Mężczyzna próbował nie patrzeć na siedzących na ziemii żebraków, na rozebrane kobiety w drzwiach domostw. Niemniej, zauważał coś, poczuł zmianę w swoim nastawieniu. Nie potrafił czuć obrzydzenia do tych wszystkich ludzi, nie potrafił ich nienawidzić. Uświadomił coś sobie podczas nie tak odległego starcia z Berserkerami. Każdy człowiek, niezależnie od rasy czy stanu majątkowego będzie trzymał się życia, życia jakie ma, tylko najsilniejsi potrafią podejmować decyzje. Przecież decyzje są trudne, generują kolejne przeciwności. Ludzie w slumsach byli wyprani z chęci podejmowania nowych działań. Żyli schematami... ale żyli. Każdy na krawędzi śmierci będzie próbował utrzymać się przy nawet najgorszej egzystencji. Będzie wczepiał się w nią paznokciami, a gdy pocznie ona wyślizgiwać się ze skrwawionych palców użyje zębów by wgryźć się w nią i wyszarpać choć najmniejszą chwilę, najsłabszy oddech, ostatnie uderzenie serca... Dernier rozejrzał się wokół. Nie... to bez sensu. Zapadał zmrok, wiedział, że powinien już dawno spotkać W i być względnie bezpieczny. Mężczyzna usiadł na ziemii opierając się plecami o ścianę budynku i chowając twarz w dłoniach. Czuł łzy bezsilności pod powiekami pomimo tego, że wiedział, iż powinien walczyć, gryźć i drapać by nie dać nikomu satysfakcji ze swojej śmierci. W tym momencie usłyszał rozchlapywane błoto i odgłos lekkich kroków tuż przed sobą. Powoli uniósł wzrok bojąc się co dane będzie mu ujrzeć. Dziecko, najwyżej siedmioletni chłopiec w przykrótkich spodniach i rozpadających się butach. Na jego twarzy znajdowały się zaschnięte kawałki błota. Na ramieniu miał on niedużą torbę, która swoją dobrą, jak na slumsowe standardy, jakością, kontrastowała z ubiorem chłopca. Malec przystanął ē naprzeciw Derniera uśmiechając się.

- Nie jesteś stąd-stwierdził-Jesteś zbyt czysty. Mężczyzna mimowolnie uśmiechnął się i skinął głową gdy usłyszał taką metodę rozpoznawania biedoty.

-To co tutaj robisz?-drążyło dziecko-I dlaczego siedzisz w błocie? Przecież pobrudzisz sobie spodnie.

Dernier westchnął powoli wstając.

-Szukam znajomego-odparł otrzepując się. Chłopiec skinął głową sięgając do torby, wyciągając z niej dwa jabłka.

-A jak się nazywa?-zapytał wystawiając dłoń z owocem do Berserkera.

Mężczyzna szerzej otworzył oczy spoglądając na częstującego go jedzeniem malca.

-Twoja matka nie będzie zła, że oddałeś jedzenie nieznajomemu?-zapytał.

-Zrozumie,zawsze powtarzała mi, że trzeba się dzielić bo dobro wraca-zaśmiał się chłopiec-To jak ma na imię Twój znajomy?

-W-odparł Dernier wgryzając się w jabłko-Ale nie mam pojęcia jak do niego trafić.

Dziecko uśmiechnęło szeroko.

-To ten duży pan, który zawsze daje mi chleb-stwierdził malec-Zaprowadze Cię do niego, ale pod jednym warunkiem.

Mężczyzna zmarszczył brwi. Dziecko dyktujące warunki?

-Usiąde Ci na ramionach i zaniesiesz mnie tam-zaśmiał się chłopiec-Uwielbiam to, ale mojego tate zawsze bolą plecy i nie chce już się tak bawić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziecko było zdecydowanie zbyt lekkie jak na swój wiek. Jednakże znało slumsy o wiele lepiej od Derniera.

-Muszę wracać do domu-stwierdził chłopiec-Musisz iść cały czas tą alejką aż dojdziesz do muru, potem skręcić w prawo, napewno trafisz. Mężczyzna przyklęknął pozwalając dziecku zeskoczyć ze swych ramion.

-Nie przedstawiliśmy się sobie-stwierdził Berserker wyciągając z kieszeni kilka monet, które zostały tam po zakupach z Satirahem-jestem Dernier.

Malec uśmiechnął się ściskając dłoń mężczyzny -Sahi-odpowiedział, a następnie odwrócił się by odejść.

-Poczekaj-zawołał mężczyzna wsuwając w dłoń dziecka kilka monet-To za jabłko i doprowadzenie mnie tu, bez Ciebie napewno by mi się nie udało, dziękuje.

Chłopiec zaśmiał się wrzucając pieniądze do torby i odchodząc. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dernier rozejrzał się wokoło wychodząc z zaułka. Podążając za radami Sahiego powinien teraz skręcić w prawo, a następnie poruszać się wzdłuż muru. Tak też uczynił, szedł wzdłuż wysokiego, zbudowanego z cegieł muru gdy nagle jego serce podskoczyło do gardła, a adrenalina momentalnie zalała żyły. Z jednej z alejek wypadł umięśniony mężczyzna uderzając z impetem w mur. Siła uderzenia z pewnością spowodowałaby kilka złamań. Dernier nie zdążył przyjrzeć się dokładnie tajemniczej postaci, która wbrew wszelkim prawom i logice podniosła się z ziemii szczerząc zęby w wilczym uśmiechu.

-Ty kurwo-zaśmiał się nieznajomy znów wbiegając w alejkę z której przed momentem wydostał się w dość niekonwencjonalny sposób. Powiada się jakoby ciekawość była pierwszym stopniem do piekła, a człowiek uczy się na błędach. Dernier nie wierzył w piekło, a nauczony błędami wiedział, że znajduje się na terytorium W i nic nie powinno mu tu grozić. Ostrożnie wszedł w uliczkę pomiędzy domami. Znajdował się w niej spory plac pośrodku którego walczyło dwóch Berserkerów, jeden z nich, niebieskooki o plecach pobliźnionych w takim stopniu, że niemal nie było widać na nich skóry. Jego włosy były kruczoczarne, sięgające ramion, związane w praktyczny warkocz właśnie zablokował jeden z ciosów oponenta momentalnie przechodząc do ofensywy. Staranował barkiem Axiego, Dernier poznał go po bluzie, a następnie unosząc go nad głowę cisnął nim w błoto rozchlapując je dookoła. Kolejny z Berserkerów stał oparty o ścianę budynku co jakiś czas komentując szyderczo walkę. Miał on jasne włosy, bliznę ciągnącą się od prawej skroni aż do połowy policzka, która szpeciła jego przystojną twarz o ostrych rysach charakterystycznych dla Wiedzących. Dernier zmarszczył brwi, mieszaniec? Ostatni z obecnych na placu siedział na niskim stołku przeżuwając zawzięcie kawałek mięsa. Miał on ciemne, niemal czarne oczy, podobnie jak pozostali był niezwykle umięśniony jednakże to co trzymał w dłoniach tworzyło zabawny kontrast. Mężczyzna szydełkował... Dernier uśmiechnął się delikatnie, jednakże momentalnie spoważniał by pare chwil później wstąpić na plac. Czuł na sobie wyczekujące spojrzenia Berserkerów, walczący przerwali konfrontacje, a komentujący zamilkł wbijając przenikliwe spojrzenie w nowoprzybyłego człowieka.

-Ekhem-odchrząknął speszony Dernier-Gdzie znajdę W?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • A. Hope.S 17.05.2019
    Alentin. Podoba i czekam na dalszy ciąg. V :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania