Ostatni Łowcy l

Wschodzące słońce miało kolor krwi. Jego blask wyciekał ze wschodu i plamił niebo na czerwono, znacząc strzępy obłoków ciemną purpurą. Poniżej kręta droga pięła się po górskim zboczu, ku starej warowni Col Coram - skupisku białych baszt i wysokich murów, odcinających się od szarego tła poranionych, górskich szczytów. W powietrzu unosiła się silna woń żywicy i sosnowych igiełek, a głuchy stukot kopyt wypełniał echem skalne rozpadliny. Czerwień i purpura.

Barwy ich profesji.

- Oby nagroda była tego warta - mruknął jeździec w czarnej, pikowanej kurtce, osadzając karego wierzchowca w miejscu. - Nie chcę cię specjalnie narażać.

- To samo powiedziałeś w zeszłym miesiącu, kiedy polowaliśmy na gryfa - westchnęła rudowłosa kobieta, odrzucając na bok nieposłuszny kosmyk. - A przecież gdyby nie ja, skończyłbyś w leśnym rowie z przetrąconym kręgosłupem, pamiętasz? Powinieneś być mi wdzięczny.

- I jestem, choć, delikatnie mówiąc, spartaczyłaś robotę.

Odwróciła się gwałtownie w jego stronę i utkwiła w nim swoje duże, jarzące się fioletowym blaskiem oczy.

- Co masz na myśli? - spytała cicho.

- Do tej pory nie odzyskałem czucia w dolnych partiach ciała.

- Nogi masz przecież spr...

- Nie mówię teraz o nogach - przerwał, zmuszając wysuszone wargi do wykonania lekkiego uśmiechu.

Odpowiedziała mu tym samym, jednocześnie starając się ukryć wypływający na policzki rumieniec.

- Wrócimy do tego później - odpowiedziała po chwili. - Mamy potwora do ubicia.

Jak sobie życzysz, pomyślał jeździec, wznawiając podróż.

Kopyta ponownie zadzwoniły na gładkich kamieniach, zagrzechotały uprzęże, zaskrzypiały siodła. Z czasem droga zrobiła się węższa, zmuszając wędrowców do zachowania szczególnej ostrożności. Jechali teraz gęsiego, ich wierzchowce, przytulone do prawej strony zbocza szły niechętnie, bocząc się na każdym zakręcie. Niebo na wschodzie powoli wykrwawiało się z czerwieni do różu, kiedy ich oczom ukazała się wąska rzeczka, wijąca się przez jesienny las położony w głębi doliny. Lśniła jak maszerująca armia, szybko i bezlitośnie szturmująca północny horyzont.

- Pięknie tu - stwierdziła dziewczyna, przysłaniając oczy dłonią. - Tak cicho i spokojnie. Mogłabym tu zamieszkać.

- Proszę bardzo - zaśmiał się mężczyzna, ruchem głowy wskazując na rosnącą w dole samotną wierzbę, uginającą się pod ciężarem innych gałęzi i patyków. - Ale przypuszczam, że tutejszemu bazyliszkowi to się nie spodoba.

- Bardzo zabawne.

Szybko pokonali kolejny ostry zakręt, a wtedy przed nimi wystrzeliła w niebo biała i gładka jak szkło zewnętrzna ściana cytadeli. Za pomocą wąskiej, zawieszonej nad przepaścią grobli, dostali się w pobliże stróżówki - okrągłej baszty o zapadniętym, omszałym dachu i zabitych deskami otworach strzelniczych. W jednym z nich kobieta dostrzegła gniazdo szerszeni i z szybkością błyskawicy, skryła kaskadę rudych, pachnących miodem loków pod płachtą kaptura. Gdzieś z dołu dobiegał do nich szmer strumyka. Zakończone łukowatym sklepieniem wejście i zardzewiałe, pokryte pajęczyną kraty były równie zachęcające, co otwarta mogiła.

- Raz matka rodziła... - zaczął mężczyzna, starając się zignorować bijący z bramy odór gnijącego mięsa.

- Raz przyjdzie umrzeć - dokończyła kobieta, zmuszając swoją klacz do przekroczenia progu.

Następne częściOstatni Łowcy II

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 09.12.2016
    ,, pomyślał jeździec(,) wznawiając podróż.''
    Te falbanki zamień na proste kreseczki :) Poza tym jest świetnie :) Wymalowałeś piękny obraz, a dialogi są lekkie. Fajnie, że pozostałeś przy swojej wersji zdania, o które pytałeś na forum :) Zostawiłam 5 :)
  • Asterix 09.12.2016
    Dzięki, jak tylko wrócę to od razu wszystko poprawię. Pozdrawiam.
  • zaciekawiony 10.12.2016
    "osadzając karego wierchowca w miejscu" - wierchowiec to koń wspinający się na górskie szczyty? Oczywiście wierzchowiec.

    "Za pomocą wąskiej, zawieszonej nad przepaścią grobli" - Niezgrabne określenie. Jeśli jedziesz gdzieś to dostajesz się tam "za pomocą ulicy"?

    Generalnie rozdział dobrze napisany, opisy obrazowe i klimatyczne.
  • Asterix 10.12.2016
    Jedna literówka xD już poprawione.
    Jeśli gdzieś jedziesz, a na twojej drodze jest rzeka to pokonujesz ją " za pomocą " mostu lub brodu. U mnie jest to adekwatne do przepaści i grobli więc sądzę że tak powinno zostać. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania