Ostatni telefon
Babcia kochała swojego wnuczka. Kochała go mimo wszystko i niezależnie od tego, jaki był. Kochała go, gdy był jeszcze małym dzieckiem, któremu trzeba było zmieniać pieluszki. Gdy był jeszcze podrostkiem, krzykliwym i irytującym, którego trudno było upilnować. Kiedy przyjeżdżał do dziadków w wakacje robiła mu obiady, bawiła się z nim i opiekowała. Gdy podrósł i poszedł do szkoły przyjeżdżała do niego i zamawiała pizzę. Potem rozmawiali, czasem długo, ponieważ wnuczek lubił z nią rozmawiać. Kiedy poszedł do gimnazjum w jej pobliżu nie mogła być szczęśliwsza. Dzięki temu przychodził on do niej i odwiedzał prawie codziennie. Gotowała mu obiady, w zamian natomiast miała towarzysza rozmowy. Potem jednak to się skończyło. Poszedł do liceum i kontakt praktycznie się urwał. Odwiedzał ją góra dwa razy w miesiącu, czasem obrażony czy nadąsany nie wiadomo na co. Kiedy do niego dzwoniła, żeby zapytać co słychać i kiedy ją odwiedzi, udzielał najczęściej wymijających i niekonkretnych odpowiedzi. Babcia to rozumiała. Był pewnie zajęty szkołą, znajomymi i wieloma innymi sprawami. Ona była akurat tą sprawą, którą zostawił na koniec. Tą mniej ważną. Mimo to jednak babcia kochała swojego wnuczka.
Pewnego razu, kiedy szła po schodach w swoim bloku, przewróciła się. Upadła i poturbowała poważnie. Na szczęście zdążył to zauważyć sąsiad, który wezwał karetkę. Babcia szybko została zawieziona do szpitala. Niedługo po tym, jak ją powiadomiono, przyjechała także córka wraz z mężem. Niestety nie było z nimi wnuczka. Tłumaczyli, że poszedł na jakąś imprezę i nie odbiera telefonu. Pewnie jest wyciszony, lub zagłusza go muzyka. Babcia to rozumiała. W końcu był młody.
Lekarz powiedział, że to raczej nic poważnego i pewnie niedługo wróci do zdrowia. Po jakimś czasie córka pocieszona tym stanem rzeczy wróciła do domu. Babcia została sama.
Myślała. Myślała o wnuczku. Czy zadzwoni jutro? Czy odezwie się? Czy dalej ją kocha?
Następnego dnia telefon na stoliku przy łóżku szpitalnym zaczął wibrować. Wibrował tak przez dobre pół minuty. Nikt go jednak nie podniósł. Nikt nie odebrał. Nie było komu. Na łóżku leżała martwa babcia. Nie dane jej było uzyskać odpowiedź na trapiące ją pytania.
Komentarze (5)
Bardzo mądry tekst.
Pozdrawiam.
Nie chcę mieszać.
Było w porządku, dlatego pięć, ale nie porwało mnie jakoś specjalnie.
Pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo za komentarz i opinię. Wiem teraz nad czym pracować :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania