●●●Nowy profil Mr. Sowa●●●

Zegar ruszył, pozostała mi ostatnia doba, lecz nikt oprócz mnie o tym nie wie...

Świat okazał się dla mnie zbyt zawiły oraz okrutny....

⌛6:00 - Budzę się i doskonale wiem, jak spędzę ten czas. Przez godzinę leżę i analizuję, jak doszło do tego stanu rzeczy. To niesamowite że mimo pełnej świadomości tego co się dzieje mój plan dnia nie ulega zmianie. Wbrew pozoru nie jest to decyzja pochopna, proces ten trwa już kilka lat a ludzie i tak będą widzieć ostatnie kilka czynników. Moje rozmyślania wędrują od dzieciństwa, aż po moment aktualny. Wszystkie te rozmyślania znikną wraz z ustaniem bicia mojego serca. Nie zapisuję ich dokładnie, niech ludzie tworzą prawdę wygodną dla nich i nie zadręczają się obrazem moich rzeczywistych przeżyć.

⌛7:00 - Wstaję z łóżka i szykuje sobie śniadanie. Nie gotuję nic wymyślnego, nie chcę w żaden sposób wyróżniać tego dnia. Mimo to te tosty które jadłem co dnia smakują dzisiaj jakoś wyjątkowo. Po śniadaniu szykuję sobie gorącą kąpiel, ona też jest jakaś niezwykła. Może to świadomość iż ostatni raz czuję ciepło wody otulającej mnie niczym ramiona matki sprawia że jest inna.

⌛8:00/9:00 - Po porannej toalecie ubieram się i wychodzę na miasto. Nie mam w tym żadnego celu po prostu idę i obserwuję. Sznur samochodów i wściekłe twarze wywołane porannym korkiem powodują że chce mi się śmiać z tych wszystkich ludzi. Pędzą, gnają i nawet nie zdają sobie sprawy, jak te ich wielkie zmartwienia są nieistotne w obliczu śmierci. Mijam znajome twarze które w pośpiechu rzucają mi krótki wymuszony uśmiech, odpowiadam również uśmiechem lecz ciepłym, serdecznym oraz bardzo wolnym. Zaraz otwierają fryzjera więc kieruję się w stronę salonu.

⌛10:00 Stoję przed salonem fryzjerskim i czekam aż młoda kobieta go otworzy. Robi to lecz w jej ruchach i na twarzy widać pewnego rodzaju nienawiść że musi to robić. Usiadłem spokojnie w fotelu i zamieniłem z nią kilka słów. Gdy wychodziłem na jej twarzy widziałem radość, być może spowodowana była moimi komplementacjami jej dobrze wykonanej pracy. Ludzie za rzadko są dla siebie mili, jest to zdarzenie tak niespotykane że gdy komuś powiemy coś miłego potrafimy odmienić cały jego dzień. Prosto z tamtego punktu udaję się do kwiaciarni.

⌛11:00 - Wybiła kolejna godzina gdy dotarłem do celu. Zamówiłem piękny zdobiony bukiet, w oczach kobiety która go robiła dostrzegłem żal. Nigdy nie widziałem żeby ta piękna dama z kimś się spotykała, siedzi w swoim małym królestwie i komponuje arcydzieła dla zakochanych oraz na pogrzeby. Jak to jest tworzyć bukiety wyrażające miłość dla drugiej osoby a samemu nie dostać ani jednego ? Skończyła pracę nad moim zamówieniem i gdy odebrała pieniądze oniemiała kiedy po chwili wręczyłem jej go i tylko się uśmiechnąłem i wyszedłem bez słowa. Czasem takie małe gesty przywracają wiarę w to co robimy. Dalej udałem się na pocztę, dzień wcześniej przygotowałem kilka listów które dzisiaj ruszą do wyznaczonych im osób. Każdy z nich zawiera to czego nie powiedziałem ponieważ zabrakło mi odwagi. Czas mija nieubłaganie, lecz ja się nigdzie nie śpieszę. Powolnym krokiem spaceruję w stronę banku gdy nagle rozbrzmiewają dzwony.

⌛12:00 - Wszystkie moje pieniądze wysyłam do mamy Amelki. Biedne dziecko potrzebuje pliku nic nie wartych pieniędzy aby zapłacić za operację ratującą jej życie. Życie... a podobno jest tak cenne że za żadne pieniądze nie można go kupić. Mijają kolejne minuty, a ja zasiadam na napotkanej ławce i patrzę się w taflę wody jeziora które jest przednią. Słońce tak pięknie odbija się i rozprasza na niezliczone rozbłyski.

⌛13:00 - Zrobiłem coś miłego dla tych co żyją, teraz czas uprzedzić zmarłych o spotkaniu które nastąpi niedługo. Kupuję kilka zniczy i błąkam się w alejkach marmurowych pomników. Przystaję co jakiś czas przy kolejnych bryłach tego kamienia które oznaczają miejsce gdzie spoczęli moi bliscy. Wizyta ta trwała nad wyraz długo biorąc pod uwagę fakt że i tak się za moment spotkamy.

⌛14:00 - Kierując się do domu wszedłem do sklepu i kupiłem paczkę Raffaelo, cały paradoks tej słodkiej uciech polega na tym że nie wiem jak smakują. Rozdałem ich dziesiątki lecz nigdy nie pokusiłem się aby odkryć ich smak, zawsze mówiłem że czekam na specjalną okazję. To dzisiaj dowiem się, jak smakuje coś co sprawiało ludziom tyle radości gdy im to dawałem.

⌛15:00 - Wchodząc do mieszkania dostrzegłem że wszędzie panuje nieład. Zrobiłem obiad i gdy byłem już po posiłku postanowiłem dokładnie wysprzątać cały dom i uporządkować wszystkie rzeczy.

⌛16:00/17:00/.../20:00 - Po wielu godzinach zobaczyłem efekt swojej pracy, ład i porządek zapanował w najmniejszym zakamarku mojej posiadłości. Usiadłem i ostatni raz włączyłem muzykę, sprawdziłem facebooka i polubiłem jakieś zdjęcia na instagramie.

⌛21:00 - Za oknem jest już ciemno, czas więc przygotować moje relikty zagłady. Tabletki starannie ułożyłem na talerzyku a dookoła butelki alkoholu rozstawiłem świece. Byłem dumny z tego widoku, budził on we mnie spokój. Sięgnąłem z półki wielką księgę i zacząłem ją czytać.

⌛22:00/.../00:00 - Biblia zabrała mi pozornie cenny czas i uspokoiła moje myśli. Zabrałem się za ostatnie przygotowania w postaci zmiany ubioru. Założyłem garnitur, umyłem zęby i uczesałem włosy. Byłem gotowy na wielki finał lecz wcześniej postanowiłem zamyślić się ostatni raz.

⌛1:00/../4:50 - Jakże ukoił mnie obraz wspomnień oraz zadumy nad tym jak kruche jest życie. Za oknem mrok powoli ustępował, była to oznaka epilogu egzystencji marnego człowieka którym byłem.

⌛5:00 - Nie zdołam zapisać ostatniej godziny. Tabletki już są w moim żołądku i dryfują po oceanie alkoholu. Ptaki... jak one pięknie śpiewają... Łóżko na którym leżę robi wrażenie jakby unosiło się nad ziemią. Widzę ich twarze... Moi rodzice i przyjaciele... i stoisz Ty na ich czele... Słyszę twój głos, to Ty kochanie, jestem przy Tobie i tak już zostanie....

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Wrotycz 04.09.2019
    Już tam mniejsza o interpunkcję... tekst skłania do rozmyślań. Powód, dla którego ten dzień narratora stał się jego ostatnim, jest naprawdę ważny. Dobrze, że nie miał niczego (dziecko, rodzice potrzebujący opieki), co by go tu trzymało.
    W pewnym momencie liczyłam na zwrot akcji z powodu dostrzegania plusów egzystencji. Miłe te gesty wobec innych, piękno, muzyka, ale... coś jest ważniejsze.
    Dobrze się czytało, Autorze:)
    Chociaż...nachalne są (sorry) te klepsydry :)

    Pozdrawiam:)
  • Zaklęty 04.09.2019
    Dziękuję za miłe słowa :) Z klepsydrami mogę się zgodzić, ponieważ chciałem wyróżnić poszczególne godziny z całego tekstu. Użycie zwykłych czarnych kropek byłoby chyba lepszym pomysłem.
  • Everka 06.09.2019
    To było bardzo smutne i tak się pogrążyłam w myślach, że zapomniałam co chciałam napisać....
  • Zaklęty 06.09.2019
    Jest mi niezmiernie miło iż moje opowiadanie wywołuje chociaż chwilę zamyślenia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania