Ostatnia z rodu czarnego smoka

Dawno nie zaglądałam, ale czas ostatnio ucieka mi przez palce. Dosłownie.

Opowiadanie poniżej to Prolog do historii, którą już tutaj dodałam, a konkretnie "Era Smoka". Mam nadzieję, że się spodoba :D.

Zapraszam do komentowania i szczerej opinii. Zmobilizuje się w weekend przysiąść do kilku tekstów, które tutaj wychaczyłam - cóż, tytuły mnie zaintrygowały ^^.

 

Nastawał już wieczór, gdy Saana kończyła swój codzienny obowiązek. Jak co dzień objeżdżała królestwo swojego ojca. Sprawdzała, czy lokalnym mieszkańcom żyje się dobrze i czy niczego im nie brakuje.

Gdy jej starszy brat zginął kilka lat temu, to na jej barkach zaczął spoczywać ten obowiązek. Jako przyszła królowa musiała go wypełniać, dopóki nie obejmie tronu. Nie przeszkadzało jej to. Wolała jazdy konne od siedzenia w zamku w pięknej, jedwabnej sukni.

Zamknęła konia w boksie, mrużąc przy tym oczy. Promienie zachodzącej Rastaban resztkami sił trzymały się nieboskłonu. Popatrzyła w stronę zamku, na którego marmurowych fasadach, tańczyły cienie gałęzi poruszającej się w rytm wiatru Wiśni Sentzu.

Wychowywała się tutaj i przeżywała swoje pierwsze miłostki. Wspomnienia przywoływały dziecięcą beztroskę. Jednak teraz, gdzieś w głębi serca czuła strach przed czymś, czego nie potrafiła zrozumieć.

Pewnego dnia podsłuchała rozmowę ojca z dowódcą armii. Mówili, że przy wschodniej granicy krążą wojska wrogiego plemienia. Słysząc to, była przerażona.

Pół ludzie pół koty. Siały zamęt w okolicznych wioskach, przez co w królestwie padł blady strach przed możliwym konfliktem zbrojnym.

Idąc tak korytarzami zamku, rozmyślała o swoim strachu. Nie wiedziała, czemu się boi. Przecież armia królewska nie pozwoli ich skrzywdzić, a tym bardziej ojciec nie pozwoli tknąć swojej małej córeczki.

Dziewczyna otworzyła drzwi komnaty. Rzuciła na łoże sakwę, zaświeciła świecę i usiadła przy toaletce. Nie widziała już w swoim odbiciu małej dziewczynki, którą była jeszcze rok temu. Jej piegowata, pucułowata twarz zrobiła się smukła. Tuż pod jej gadzimi oczami pojawiły się łuski, których nie miała jako dziecko.

Rozpuściła swój długi warkocz. Kruczoczarne włosy sięgały jej już do pasa. Wzięła do ręki szczotkę i zaczęła je czesać, pogrążając się w marzeniach.

Rozległo się ciche pukanie do drzwi.

- Wejść. - powiedziała.

- Pani – zaczęła służąca – czy mam dzisiaj przygotować kąpiel?

- Tak. - Odparła. - Nie szczędź olejków.

- Tak Pani. - powiedziała służąca. Lekkim krokiem poszła w stronę łaźni, której drzwi znajdowały się po przeciwległej części komnaty.

Saana weszła do łaźni, odsyłając dziewczynę ruchem dłoni. Gdy służąca wyszła, ściągnęła swój strój do jazdy konnej i rzuciła go na kamienną podłogę. Po schodkach wykutych w podłodze weszła do wanny. Jej skóra, pokryta w pewnej części smoczymi łuskami, błyszczała jak diamenty, gdy dziewczyna wchodziła do wody. Pociągnęła nosem. Przyjemny zapach kardamonu i goździków koił niespokojne myśli dziewczyny. Pomyślała, że najeźdźcy to nie wszystko. Jako członkini rodu czarnego smoka, nie potrafiła przybrać jego postaci, co także nie szczędziło jej zmartwień. Znachorka pracująca w zamku pocieszała ją, że jest jeszcze młoda i pewnego dnia będzie mogła przybrać postać smoka.

Wyciągnęła dłoń przed siebie i spojrzała na swoje pazury. Pojawiły się niedawno. Jej ciało zmieniało się z każdym dniem. Powoli zaczęła przekonywać się do słów znachorki. Jednak nadal nie była pewna, czy w jej królestwie nie będzie wojny. Gdzieś w głębi smoczego serca czuła, że jej obawy nie będą już tylko obawami, a realnym zagrożeniem.

 

***

 

Od ostatnich ataków na wioski minęło kilka miesięcy. Potrafiła już też zmieniać postać w smoka, co bardzo ją cieszyło. Nadal jednak lęk przed wojną z Leukanami tlił się w jej sercu. Nie była skora do takiego samego mordu, jakiego wcześniej dopuszczał się jej dziad na plemionach żyjących w pobliskich górach.

- Córko. - odparł stary król. - Dzisiejsza parada poświęcona jest tobie. Już niedługo obejmiesz władzę.

- Ojcze -zaczęła – cieszę się, że chcesz przekazać mi władzę, ale najpierw powinniśmy dążyć do zawarcia pokoju z innymi plemionami.

-Cu… - Stary król nie zdążył wypowiedzieć słowa, gdy przez jego ciało przeszła kusza. Saana krzyknęła przerażona, widząc upadającego na kolana ojca. Popatrzyła w niebo i dostrzegła stado gryfów, na których grzebiecie byli leukańscy wojownicy.

- Leukanie! - krzyknęła przerażona. Jednak dla zgromadzonych na dziedzińcu było już za późno do ucieczki. Deszcz strzał i kusz zabijał po kolei jej poddanych i żołnierzy. W pewnym momencie poczuła, jak coś ciężkiego uderza ją w głowę. Kontury, głosy, wszystko było zniekształcone. Jakby znajdowała się pod wodą.

Ze snu, tak jak myślała, obudził ją chlust zimnej wody.

- Pobudka, smocza istoto. - usłyszała głos. Otworzyła oczy. Naprzeciwko niej stał dowódca wrogiego plemienia. W powietrzu czuło się smród palących się ciał.

- Czego od nas chcecie? - zapytała ochrypłym głosem. Bolała ją głowa. Na szyi miała obrożę z tergonitu, która w magiczny sposób blokowała jej możliwą przemianę w smoka.

- Waszego królestwa, a czego innego? - prychnął. - Znudziło nam się mieszkanie w górach, a ten zamek ma potencjał. W każdym razie gdy nie mieszkają w nim smoki. - dodał.

- Co my wam takiego zrobiliśmy? Czy was mordowaliśmy bez litości jak wy nas dzisiaj?! - Prawie krzyczała. W jej oczach perliły się łzy. Dobrze wiedziała, że cokolwiek powie i tak ją zabiją.

- Co zrobiliście? Co zrobiliście?! - Mężczyzna złapał podbródek dziewczyny. Jego ogon kołysał się, jakby był trawą, poddającą się wiejącemu wiatru. - Wybiliście prawie całe moje plemię! Moi przodkowie poprzysięgli zemstę, a ja ją tylko wypełniam! - dodał i popatrzył na swoich towarzyszy.

- W takim razie zabijcie mnie jak pozostałych! Po co trzymacie mnie przy życiu?! - Uśmiech na twarzy mężczyzny przeraził ją. Obawiała się najgorszego.

- Zabić? Nie. - uśmiechnął się. - Będziesz umierała powoli. Konając w ciemnościach, odpokutujesz śmierć moich braci. Zabrać ją do wieży i zamurować żywcem! - krzyknął. Dwóch osiłków złapało ją pod ramionami i pociągnęło w stronę czarnej wieży. Jej ojciec zamykał i skazywał w jej wnętrzu na śmierć wrogów zagrażających jego władzy.

Pomimo zapierania się, krótkiej, ale udanej próby wyrwania się i ucieczki była bezradna. Bez niczyjej pomocy nie była w stanie uciec.

- Błagam nie! - krzyczała płacząc. – Błagam!

- Twój ojciec i dziad nie mieli dla nas litości. Także i ja nie będę mieć jej dla ciebie! Czas zakończyć rozlew krwi, który zapoczątkowali twoi krewni. - powiedział.

 

***

 

Śmiechom mężczyzn wtórował jej płacz. Pchnęli ją na ubitą podłogę, zamknęli kraty i zaczęli układać cegły. Saana podbiegła do krat i złapała się kurczowo metalowych prętów. Ostatni raz mogła poczuć powiew wiatru, usłyszeć szum pradawnej puszczy i poczuć na skórze ciepło Rastaban.

- Przeklinam cię i twoje potomstwo! - wysyczała. – W twoim królestwie nigdy nie będzie pokoju. Twoja rodzina będzie skazana na wieczną tułaczkę. Wojny i królobójstwo będzie w stanie powstrzymać tylko istota taka jak ja! - krzyknęła.

- Zamilcz smocza wywłoko. - powiedział i splunął na ziemię. - W nosie mam twoje przekleństwa.

- Lepiej módl się do Boginki, by wśród twoich krewnych pojawił się śmiałek, który ściągnie moją klątwę. Twoja dusza nie zazna spokoju, gdy ponownie twoim państwem będą rządzić smoki. Wyrzucą was z prawowitego im miejsca! - krzyknęła. Jeden z mężczyzn zerknął na nią. Pokręcił głową w taki sposób, jakby bredziła z rozpaczy i ułożył ostatnią cegłę. Ogarnęła ją ciemność. Stojąc tak pomiędzy kośćmi więźniów swojego ojca, słyszała odbijające się od ceglanych ścian echo swojego płaczu.

Potężny smok został pokonany. Czuła się bezradna, nie mogąc, chociaż pochować prochów swoich bliskich z należytym honorem. Jej serce przepełniała gorycz i żal do ojca. Dopuścił się zbrodni, za którą ona płaciła wysoką cenę.

- Gdy tylko znajdzie się śmiałek, by mnie wypuścić, moja zemsta odbije się echem w najdalszych zakamarkach planety. Istoty chodzące po tej ziemi przypomną sobie o potężnym rodzie Elementalisów, który rządził Altarą. - powiedziała cicho. Usiadła pośrodku wieży. Wyszeptała magiczne zdanie, po którym zapadła w sen. Obudzić ją mogły tylko promienie jednej z gwiazd, którą widziała jako ostatnią.

 

***

 

Od kiedy została zamknięta w czarnej wieży, minęło dwa i pół tysiąca lat. Do dziewczyny dochodziły odgłosy wojny. Krzyki, że dowódca armii króla dopuścił się królobójstwa, ogłaszając się Władcą Mroku. Klątwa rzucona przez nią tamtego dnia się wypełniała.

Nadal wyglądała tak jak za swojego wolnego życia. Dziękowała Bogince za swoje smocze geny, które pozwalały jej przetrwać w uśpieniu bez pożywienia i wody.

Obroża mająca pilnować jej magię w ryzach zardzewiała i odpadła, pozostawiając na jej szyi szarą pręgę. Teraz czuła się pewniej. Bez obroży mogła spokojnie przemienić się smoka, gdy tylko czarna wieża zostanie zburzona.

W pewnym momencie usłyszała głosy mężczyzn, którzy trenowali nieopodal. Jeden z nich uderzył w wieże. Potem poczuła kolejny huk i następny. Mur postawiony dawno temu zaczął pękać, a do wnętrza wieży zaczęło wnikać światło Rastaban. Więzienie mające być wieczne, powoli ustępowało miejsca tak upragnionej wolności.

Otworzyła oczy. Dziś miał być dzień, w którym opuści to miejsce jako czarny smok. Ostatnia żyjąca z rodu Elementalisa, wypełni klątwę złożoną dawno temu przodkowi tych, którzy obecnie rządzą jej domem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • DarthNatala 12.04.2019
    Zaczęłam od tego. Później przyjże się reszcie rozdziałów, zaciekawiło mnie nie powiem :)
  • IvyLou 12.04.2019
    Miło mi słyszeć. Nie wiem jak tamte teksty, nie wplotłam opisów w akcję więc mogą wyglądać inaczej. Ale w wordowskiej wersji to poprawiłam :D.
  • DarthNatala 12.04.2019
    IvyLou Wiem jak to z tymi opisami. Sama robiłam to samo. Moją serie też zamierzam odreparować. Choć powoli mi to idzie, mało czasu. :P
  • Karawan 12.04.2019
    Dużo tu do poprawienia od strony logiki. Wrócę. :)
  • IvyLou 12.04.2019
    W jakim sensie jeśli chodzi o logikę? Troche mnie zaintrygowało, bo według mnie ten tekst tworzy całość. A nie chciałam go za bardzo rozciągać, żeby zanadto nie skupić sie nad zbędnym elementem ????.
  • Anonim 12.04.2019
    Wydaje mi się, że Karawanowi chodziło o to, ze strasznie to naiwne. Jakieś plemię kontra królestwo, atak gdzieś na obrzeżach, a potem nagle zdobywają zamek. Najważniejsza twierdza w królestwie nie jest chroniona? Gdzie wojsko i obrona przeciwlotnicza?

    Wyłowiłem kilka kwiatków:

    gdy przez jego ciało przeszła kusza.
    Moim zdaniem lepiej byłoby strzelać niż rzucać kuszą...

    zaświeciła świecę - zapaliła

    Potężny smok został pokonany. Czuła się bezradna, nie mogąc, chociaż pochować prochów swoich bliskich z należytym honorem. Jej serce przepełniała gorycz i żal do ojca.

    Jako czytelnik jej nie wierzę. Nie wystarczy napisać jakie emocje czuje postać, to trzeba pokazać.

    Poza tym w dialogach postacie nie mówią, one recytują.

    Czeka Cię mnóstwo pracy. Od kwestii językowych aż po logikę. Jest jakiś pomysł, chociaż posługujesz się wyświechtaną konwencją, to będziesz w stanie przyciągnąć czytelnika. Jeśli oczywiście zadbasz o wcześniej wspomniane kwestie.
    Pozdrawiam.
    M.
  • IvyLou 12.04.2019
    Marzyciel Możliwe. Chciałam przedstawić coś nierealnego, co odbiega w pewnym sensie od logiki. Może przesadziłam w pewnym momencie :). Chciałam sie tylko więcej dowiedzieć, nie koniecznie miało to zabrzmieć jako atak, bardziej ciekawskie pytanie :D.
  • Anonim 12.04.2019
    IvyLou Nie odebrałem tego, jak atak, myślę że Karawan również nie. Co do logiki. To że piszesz fantasy, nie uprawnia Cię do robienia czytelnika w balona. To kwestia uczciwości. Jeżeli coś wymyka się logice, to powinnaś zaakcentować dlaczego, zamiast liczyć, że potencjalny czytelnik przymknie oko.
  • IvyLou 12.04.2019
    Marzyciel Dobra. Teraz tak pomyślałam, że miałam napisać dlaczego to plemię zaatakowało królestwo. Moje gapiostwo. W następnym tekście będę się bardziej pilnować :D. Żeby tym razem nie strzelić sobie w kolano.
  • Anonim 12.04.2019
    Napisałaś dlaczego. Z zemsty. Motywacja stara jak świat. Nie napisałaś za to, jak to zrobili. Wiesz król, armia, smoki, a tu pach, nagle zachowują się jak dzieci we mgle.

    Co do naprawy, to wydaje mi się, że pisanie wprost o paleniu wiosek, zbliżaniu się do zamku, o tym jak plemię rośnie w siłę itp., jest złym wyborem. Dużo lepiej pokazać codzienne życie księżniczki. Możesz wpleść informacje o przeciwnikach i symptomy zbliżającej się porażki, które księżniczka ignoruje zajęta użalaniem się nad sobą. Wtedy atak będzie dla niej zaskoczeniem. Jeśli zrobisz to dobrze, będzie zaskoczeniem i dla czytelnika, który dopiero wtedy uświadomi sobie, że to było do przewidzenia.

    Zasada dobrej prozy brzmi: Show dont tell. Warto pamiętać.

    Tworzysz plan opowiadania?
  • IvyLou 12.04.2019
    Marzyciel Jak najbardziej. Niestety podczas pisania mam tendencję do gubienia myśli. Nie zdarza mi się to juz tak często jak pisałam wcześniej teksty tylko dla siebie, ale co jakiś czas jak coś chcę dobrze napisać i staram się dobrze pisać, wychodzi co wychodzi.

    Bardziej miałam na myśli coś na styl jak to sie zaczęło, że drugie plemię pała zemstą. Użalanie się księżniczki też dobrze brzmi. W pierwszym momencie, jak i w planie, nie mam ujętego jej użalania się. Muszę chyba przeredagować plan opowiadania pod tym kątem też.
  • Anonim 12.04.2019
    Tak myślałem. Moja rada: wyrzuć plan opowiadania do śmietnika, a zamiast tego zaprzyjaźnij się z księżniczką. Może opowie ci, dlaczego lubiła przejażdżki po włościach? Może nie robiła tego z obowiązku, ale dlatego że lubiła czuć wiatr we włosach, może przebywanie z dala od dworskich intryg dawało jej to poczucie wolności? Może opowie jak wyglądał zamek, w którym się wychowała, czy koń należał do niej, czy o niego dbała? Po prostu spraw, żeby była wiarygodna. Żeby była człowiekiem. To w końcu opowieść o niej.

    Ja nie tworze planu. Zaplanowane opowieści są sztywne, mechaniczne i pozbawione polotu. Tworze bohaterów, a oni opowiadają swoje historie.
  • IvyLou 12.04.2019
    Marzyciel Rozumiem :). Zabrałam się trochę nie od tej strony co powinnam w tym opowiadaniu. Czyli musze jakby wejść w skórę księżniczki. Mówiąc dosadnie być nią kiedy o niej piszę i czuć jej emocje, strach, jak i to co przeżywa w tej calej historii.
    Dzięki, naprawdę mi pomagasz to ogarnąć. Cóż, nadal jestem laikiem co do warsztatu pisarskiego, zbieranie doświadczenia dopiero jakby zaczęłam. Także dzięki wielkie za podpowiedzi. Wykorzystam je i tu jak i w innych opowiadaniach.
    A. A jak zabierasz się za swoje opowiadania, to wczuwasz się w postacie? Czy bardziej skupiasz się na akcji?
  • Anonim 12.04.2019
    Moje opowieści zaczynają się od zdania, które zwykle jest uproszczeniem sceny, którą mam przed oczami, lub zwraca uwagę na jakiś charakterystyczny motyw danej sceny. Zawsze pojawia się bohater (nie zawsze bezpośrednio). Wtedy staram się go poznać.
    Wejście w skórę bohatera bywa ryzykowne. Możesz zapomnieć o czytelniku, przez co ten nie zrozumie, o co Ci chodzi, więc staram się zachować dystans pomiędzy mną a bohaterem (nie zawsze się udaje). Tak jakbym miał do czynienia z dobrym znajomym. Wiem, co by zjadł, jaki kolor lubi, czym się zajmuje, co jest dla niego ważne. Jeśli czegoś nie wiem, w każdej chwili mogę go o to spytać, dzięki czemu wiem, kim jest. Wszystkie te informacje dla mnie jako autora są pomocne w komplikowaniu mu życia, a dla bohatera są sposobem wydostania się kłopotów.
    Jak to wygląda w praktyce?
    Zaczęło się od sceny, w której pojawił się bohater. Sama scena powiedziała dużo, ale postanowiłem dopytać. Ogólnie gość jest mrukliwy, często cyniczny, mimo młodego wieku ma dużo doświadczenia życiowego, co wynika z jego sposobu mówienia. Wiem, że lubi kawę (wiem nawet, gdzie ją kupił) i nie lubi zimna. Wiem, czego szuka. Scena zaczyna się od picia kawy w domu, gdy na zewnątrz pada zimny deszcz. Podsuwam mu trop i daję trzech oprychów jako przeszkodę, przeciwników niskich lotów, żeby zobaczyć jak sobie poradzi. Zwąchać drania. Odbywa się spotkanie, bohater uzyskuje informacje której potrzebował, mógłby wyjść a historia toczyłaby się dalej, ale zaskoczył mnie. Przejął inicjatywę, a ja mu na to pozwoliłem. Ostatni z oprychów ma połamane ręce, a bohater jeszcze nie wie, o co chciałby zapytać, ponieważ wie wszystko, czego potrzebował. Reakcja może wynikać z "napiętej" atmosfery podczas spotkania, może liczy na jakiś bonus w postaci z pozoru nic nie znaczącej informacji, ale równie dobrze może mu o nic nie chodzić. Nie mam zamiaru się tym przejmować, póki przeciwnik ma jeszcze zdrowe kości. Później zapytam, ale nie mam pewności czy odpowie, może znowu zrobi coś nieprzewidywalnego?
    Pamiętaj, że sama jesteś swoim pierwszym czytelnikiem i jeśli Ciebie nie porwie historia to dlaczego miałaby porwać innych?
    Pozdrawiam.
    M.
  • IvyLou 12.04.2019
    Marzyciel Że tak powiem - wezmę sobie za wzór powyższy komentarz jak bede tworzyć własne historie :). Dziękuję za pomoc!
    Ta historia mnie tak porwała, że w głowie mam już jsk będzie wyglądać świat, pozostałe postacie itd. Tylko musze sie zabrać za to z dobrej strony.
    W każdym razie jeszcze raz dzięki za pomoc!
  • IvyLou 12.04.2019
    Coś moja emotikonka się zmieniła w znaki zapytania, a miało być to - :-)
  • Karawan 12.04.2019
    Marzyciel wyręczył mnie bardzo precyzyjnie - dziękuję!! Dodam od siebie; nie sil się na to, że musi być strasznie, krwawo i bez przerwy. spójrz na sam początek; "Nastawał już wieczór, gdy Saana kończyła swój codzienny obowiązek." dwa zdania później masz " to na jej barkach zaczął spoczywać ten obowiązek" Pierwsza uwaga powtórzenia są zmorą wszystkich próbujących pisać, ale można je dostrzec gdy tekst odpocznie po pisaniu, zostanie przeczytany przez Autora raz, drugi.
    Do świetnych uwag Marzyciela dodam jeszcze jedną; im lepiej zobaczysz to co chcesz napisać, im bardziej będzie szczegółowe twoje wyobrażenie, tego jak wygląda, w jakim momencie życia jest, co robi, co z tego jest ważne dla czytelnika ( z tego opisu), tym lepsze będzie twoje pisanie. Trzeba po prostu wejść do komnaty, zobaczyć jej detale. Zauważyć, że zachodzące słońce maluje czerwonawe refleksy na wypolerowanych złoceniach i pogłębia cienie na fałdach ciężkich zasłon przy oknach. Spojrzeć w głąb sali i nie zauważyć drzemiącego w cieniu tronu króla... takie detale budują obraz i wtedy dialog zaczyna też inaczej być odbierany i staje się łatwiejszy. Tak jest z każą sceną. Wymaga od piszącego wyobrażenia i starannego przemyślenia co ze sceny wyniknie. Dokładnie tak jak napisał Ci to Marzyciel.
    Życzę wiec weny i wytrwałości. Pięć na start :)
  • IvyLou 12.04.2019
    Dziękuję za piątkę :). Będę pilnowała się, żeby widzieć świat oczami bohatera, ale nie zanadto :). Dziękuję jeszcze raz za komentarz i wytknięcie mi kilku prostych rzeczy, a które mi umknęły. Zanotuję je sobie, żeby potem nie zgubić się gdzieś po drodze tekstu (poprawiania tego, czy budowania nowego). Szkoda tylko, że to co widzę oczami wyobraźni, czasami ciężko jest mi przelać na papier. Nawet ten elektroniczny.
    Weny mi nie brakuje, wytrwałości pewnie też nie będzie brakować. A mam jeszcze większą motywację do pracy nad tekstem jak i swoim warsztatem :D!
  • Zaciekawiony 13.05.2019
    "na którego marmurowych fasadach, tańczyły" - bez tego przecinka

    "co w królestwie padł blady strach" - na królestwo, to taki stały zwrot, którego nie ma sensu formułować inaczej.

    "- Córko. - odparł stary król." - na co odparł, skoro to on zaczął rozmowę?

    "gdy przez jego ciało przeszła kusza." - ale cała? Czy może tylko sam bełt?

    " Deszcz strzał i kusz zabijał po kolei" - rzucali w nich kuszami?

    "skazywał w jej wnętrzu na śmierć" - skazywał na śmierć w jej wnętrzu. Bo chodzi o to, że mieli umierać w wieży a nie, że tylko byli w tej wieży skazywani.

    "nie mogąc, chociaż pochować" - bez tego przecinka

    "W pewnym momencie usłyszała głosy" - wychodzi na to, że magiczny sen był bardzo lekki, skoro słyszała wyraźnie wszystko z zewnątrz. Aby słyszeć, trzeba być przytomnym. A przecież miała się przebudzić dopiero po rozbiciu muru.

    "uderzył w wieże." - wieżę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania