Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Ostatnie Dni Federacji Europejskiej

W roku 2049 - stało się! Unia Europejska po długich bojach, referendach, walkach

między różnymi stronnictwami przekształciła się w federację. Stała się jednym państwem, z

jednym rządem, z wybieranym w wyborach powszechnych parlamentem i prezydentem. Nie

będziemy tu wchodzić w szczegóły geopolitycznych turbulencji które doprowadziły do tegu

skutku, ale fakt stał się faktem - wszystkie kraje Unii Europejskiej, przy poparciu większości

obywateli, nawiasem mówięc niewielkiej, dobrowolnie postanowiły zrzec się swojej

suwerenności na rzecz jednego, ponadnarodowego “superpaństwa”.

 

Oczywiście pomysł ferderacji był, jak wiadomo, lewicowy. Prawica, zarówno ta

farbowana, spod znaku konserwatywno-socjalistycznegonego jak i ta prawdziwa, spod znaku

liberalno-konserwatywnego, pomysł federacji i wspólnej tożsamości europejskiej zwalczała

wszelkimi środkami, promując patriotyzm narodowy i suwerenne Ojczyzny. Jednak w

kluczowych głosowaniach projekt federacyjny niewielką większością przeszedł. Lewica

triumfowała.

 

Ludziom rozdano europejskie paszporty, zamieszki patriotów w końcu stłumiono, krajom

federalnym (nazywanym od teraz ‘stanami’ lub ‘prowincjami’) obiecano na osłodę sporą

autonomię. W końcu temat ucichł. Ogłoszono wybory do parlamentu federalnego które z

niewielką przewaga wygrali socjaliści. Prezydentem, został jakiś nikomu nie znany polityk ze

Słowenii, przedstawiano to jako kompromis. Nawet partie konserwatywno-socjalistyczne weszły

do federalnego establishmentu widząc w tym szansę na powiększenie własnych wpływów.

Jednak prawdziwa prawica, ta liberalno-konserwatywna, nie zamierzała odpuszczać.

Hasło “Unia Europejska musi zostać zniszczona” zastąpiono bardziej aktualnym hasłem

“Federacja Europejska musi zostac zniszczona”.

 

Okazja do zniszczenia federacji nadarzyła się zaskakująco szybko. Socjalistyczny rząd

nie radził sobie dobrze. Słoweńskiego prezydenta przyłapano na serii gaf, między innymi na

pierdzeniu w obecności króla Wielkiej Brytanii na oficjalnym przyjęciu, co wychwyciły superczułe

mikrofony, dymaniu dmuchanej lali podczas wakcji na Cyprze oraz robieniu sobie ukradkiem

lewatyw w przerwach między obradami czołowych instytucji federalnych w których zasiadał.

Moralna zgnilizna połączona z nieudolnym zarządzaniem, wysokimi podatkami, trudnościami

dla biznesu i spowolnieniem gospodarczym zaskutkowały nieoczekiwanym zwrotem

politycznym.

 

Obywatele Europy w kolejnych wyborach parlamentarnych w roku 2054 postawili w

końcu na prawicę. I to na tę prawdziwą: wolnorynkową, konserwatywną obyczajowo i

zdecydowanie antyfederacyjną. W powietrzu zapachniało zmianą, wyglądało na to, że idea

wspólnej tożsamości europejskiej, przepchnięta na siłę przez europejskie elity lewicowe, nie

przyjęła się.

 

Czytelnikom nieobeznanym z zawiłościami polityki europejskiej wyjaśnijmy, iż wybory do

federalnego Parlamentu Europejskiego polegały na wystawianiu wspólnych list partyjnych.

Obowiązywało wciąż prawo federalne, więc prawica musiała się zjednoczyć w skali całej

Europy. Wygrała wybory jako Europejska Partia Liberalno-Konserwatywna. Zasiadali w niej

liberalno-konserwatywni Polacy, Niemcy, Francuzi, Holendrzy, Hiszpanie, Czesi, Rumuni

słowem - pełna mieszanka narodowościowa. Wszystkich jednak łączyły poglądy: mocno

wolnorynkowe, mocno konserwatywne i zdecydowanie antyfederacyjne.

 

Po wygranych wyborach, w euforycznych nastrojach przywódcy Europejskiej Partii

Liberalno-Konserwatywnej zasiedli do obrad na których postanowili przedyskutować strategię

rozmontowania federacji i powrotu do starych, dobrych, suwerennych państw narodowych.

 

***

 

Głos zabrał Hans, przywódca niemieckich konserwatywnych liberałów, najliczniejszej

frakcji w Europejskiej Partii Liberalno-Konserwatywnej

 

- Meine Damen und Herren!! Lewacka konstytucja europejska nakłada na nas obowiązek

stworzenia rządu do miesiąca po wyborach. Mimo że nie chcemy tego rządu, bo nie

chcemy federacji, jednak z przyczyn obiektywnych będziemy musieli go stworzyć by nie

dopuścić do rozwiązania parlamentu i nowych wyborów.

- Zgadza się - przytaknął Janusz, przedstawiciel Polski - proces demontażu federacji

wymaga zmiany tej konstytucji. Mamy większość wystarczającą do takiej zmiany a lewak

na urzędzie prezydenta nie ma prawa weta. Ci idioci, socjaliści, sami tak to

zorganizowali... Mamy więc wszystko co trzeba. Ale faktycznie, ten proces polityczny z

powodów technicznych zajmie nam co najmniej kilka miesięcy. Wygląda na to, że zanim

to nastąpi to jednak musimy sformować ten, tfu, federacyjny rząd europejski.

- No dobra - przytaknęła Francuzka, Marie - po prostu podzielmy się ministerstwami i

porządźmy chwilę tą całą federacją zanim ją rozwalimy na kawałki… Niemcy niech

wezmą gospodarkę, my weźmiemy energię, Polacy politykę zagraniczną, Szwedzi

gospodarkę leśną, Holendrzy resort zdrowia i tak dalej….. Jakoś sie chyba dogadamy,

nie? W końcu wszyscy mamy takie same poglądy: wolnorynkowe, konserwatywne…

Wszystko to oczywiście tylko tymczasowo, zanim przywrócimy suwerenność naszych

ojczyzn. A w międzyczasie może wprowadzimy w całej Europie jakieś sensowne,

prawicowe reformy. Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.

 

Na sali rozległy się pomruki aprobaty. Wniosek przyjęto, a po negocjacjach uzgodniono

podział stanowisk. Europejska Partia Liberalno-Konserwatywna sformowała rzad i objęła stery

Federacji Europejskiej.

 

***

 

Rząd zabrał się energicznie do pracy. Na pierwszym posiedzeniu, obok sprawy

kluczowej, czyli demontażu federacji, stanęły propozycje merytoryczne poszczególnych

ministerstw. Wtedy też pojawiły się pierwsze zgrzyty...

 

- Gott im Himmel! - zagaił minister gospodarki, Hans, z zachwytem w głosie - jakiż

wspaniały projekt gospodarczy przygotowałem! Całkowite uwolnienie przedsiębiorczości,

obniżka podatków, deregulacja całej gospodarki. Wolność, Wolność! Freiheit uber alles!

Wzrost gospodarczy ruszy z kopyta jak tylko to wdrożymy, ale przede wszystkim

przywrócimy normalność i słuszność moralną, gdyż ograniczamy państwowe haracze,

realizując wizję “państwa minimum”. Wyliczam, że powstanie 2 tysiące nowych fabryk

paróweczek, ah meine geliebte Wurst!

- Wolnego Hans… zaprotestował Anon Ogórkopulos, Grek - ten projekt może uderzyć w

gospodarkę Grecji, my jesteśmy jednak na innym poziomie niż wy... Mamy nieco inną

specyfikę… Nie skorzystamy na tym twoim projekcie prawie nic, ale wy Niemcy staniecie

się jeszcze silniejsi… Dlatego to proponujsz, prawda? My… My mamy swoją godność! -

nakręcał się coraz bardziej i wpadał w patetyczny ton - Nie będzie nam tu jakiś niemiecki

biurokrata federalny dyktował co mamy robić !!! W końcu po to demontujemy tę całą

federację, no nie? - trzasnął pięścią w stół z wyrazem triumfu, patrząc po pozostałych.

 

Zapadła cisza. Przerwał ja Janusz.

 

- Oszalałeś Anon? Na stole leży liberalny, prawdziwie prawicowy projekt: niskie podatki,

deregulacje, wolność gospodarcza. A ty mówisz że jako Grecy nie skorzystacie na tym

nic! To się kupy nie trzyma. Jesteś liberałem czy nie? Gadasz teraz jak jakiś cholerny

socjalista. Niskie podatki nikomu nie zaszkodzą, a tę Federację rozmontujemy tak czy

siak, potrzeba na to tylko trochę czasu.

 

Na twarzy Greka pojawiło się zmieszanie.

 

- Eee… no… w sumie… chyba tak… Zaraz… No tak… Racja… Ale zaraz… To o co mi

właściwie chodziło? A, wiem! Że Niemiec mi, Grekowi dyktuje tu jakieś warunki, robi mi

politykę w moim kraju, w Grecji! W końcu po to demontujemy tę całą federację, no nie? -

powtórzył się, nie zauważając nawet tego.

- Anon, ogarnij się - wrzuciła Marie - słyszałeś co Janusz powiedział? Przecież Hans jest

liberalnym konserwatystą i ty jesteś liberalnym konserwatystą. Jesteśmy w tej samej

partii bo mamy takie same poglądy: wolnorynkowe i konserwatywne, no nie? Jakbyś

miał inne poglądy to byś był lewakiem i tu z nami nie zasiadał, tylko z socjalistami. To

jak? Jesteś wolnorynkowy czy nie jesteś?

- No… Ten tego… Oczywiście że jestem! “Tak działa wolny rynek” - zacytował z emfazą

słynną maksymę Wielkiego Autorytetu. A Milton Friedman powiedział...

- … no widzisz - przerwał szybko Janusz - to nie siej fermentu tylko popieraj przywrócenie

normalności w gospodarce i podatkach według projektu Hansa. Milton Friedman byłby

za.

- Ale, ale… - Grek nie poddawał się i rozpaczliwie próbował znaleźć jakiś argument - wy…

przecież…no… ten tego... - w końcu trafił na właściwy trop i rozpromienił się - wy tu

robicie… jakieś lewactwo! Jakąś pieprzoną międzynarodówkę! To nie jest projekt

liberalno-konserwatywny! To jest projekt… federacyjny! A to co federacyjne jest z

definicji lewackie, bo cała ta federacja była pomysłem lewackim!

- Wolnego, wolnego… Znasz program partii… Federację jeszcze rozmontujemy na

kawałki, twoja grecka duma zostanie zaspokojona a twojej ojczyźnie zwrócimy

suwerenność. A na razie powiedz co konkretnie ci się nie podoba w projekcie obniżki

podatków i deregulacji gospodarki który Hans przygotował?

- To, że to projekt niemiecki, a nie nasz, suwerenny grecki!! Kurwa mać! Tak, własnie to

mi się nie podoba! Właśnie po to nie chcemy federacji żeby nam Niemiec mówił co

mamy robić, dominował nad nami, naszym dumnym, suwerennym, greckim narodem, ze

starożytną tradycją! Hellenizm, falanga, Termopile i Maraton! A Niemiec nas poucza,

hitlerowiec zasrany! To jest moja grecka duma!

- Ja pierdolę - stęknął pod nosem Janusz - co za dzban…. A głośno odezwał się: przecież

ten Niemiec jest takim samym konserwatywnym liberałem jak ty. Ten wasz grecki

liberalizm gospodarczy jest jakiś inny niż nasz? A może wy tam w Grecji jako liberałowie

popieracie wysokie podatki?

- Nie… Nie… - Ogórkopulos znów się zmieszał - programowo my jesteśmy jak wy… My

jesteśmy Prawdziwia Grecka Prawica. Wolnorynkowi, konserwatywni, nie jak te

szumowiny pseudoprawicowe z δικαίου και δικαιοσύνης, że o socjalistach i komunistach

nie wspomnę, to nawet nie są prawdziwi Grecy, to kosmopolityczni zdrajcy.

- To czego drzesz japę i obrażasz Hansa?

- Bo… Bo… Wy nie rozumiecie co się tu właśnie dzieje? Osiągnęliście jedność partyjną,

jak jakaś międzynarodówka socjalistyczna! Polak bierze w obronę Niemca, urzędnika

federalnego rządu europejskiego! Czy ty widzisz sam siebie Janusz?

- Nie Niemca, nie Niemca, tylko kolegę, konserwatywnego liberała, który przedstawił

sensowny projekt obniżki podatków… - odparował Janusz - To że urodził się w

Niemczech nie znaczy że nie może być prawdziwie prawicowy i mieć prawdziwie

prawicowych poglądów - takich jak ja. A nasze prawicowe poglądy na przykład obniżki

podatków są ewidentnie lepsze niż lewackie podwyżki podatków!

- Tak? To… to powiedzcie mi… - zmrużył oczy a jego twarz przybrała wyraz chytrości,

gdyż znalazł argument ostateczny - dlaczego mamy w programie demontaż tej

federacji? Co? - Huknął pięścią w stół - Proszę, słucham!! Skoro moglibyśmy sobie tu

rządzić wspólnie jako federacyjny rząd i wprowadzać nasze liberalno-konserwatywne

wartości w całej Europie, to czemu właściwie chcemy tę federację zlikwidować i

przywrócić suwerenność naszych ojczyzn?

 

Na sali zapadła cisza. Wszyscy spuścili głowy i próbowali znaleźć jakiś celny pocisk który zgasi

Greka jak świeczkę ale zorientowali się że w toku dyskusji wpadli we własne sidła i nic za

bardzo nie przychodziło im do głowy. W końcu głos zabrała Marie.

 

- Cóż, jeśli o mnie chodzi, to jestem pragmatyczką… Jeśli mogę obniżać podatki,

zakazywać aborcji, związków homo, in vitro i innych przejawów cywilizacji śmierci,

słowem, wdrażać solidny program liberalno-konserwatywny to będę to robić, bo uważam

że to jest dobre dla Francji.

- Dla Polski też ten program jest dobry, sam coś takiego chciałem przepchnąć już wiele lat

temu, tylko dziwny splot zdarzeń sprawił że mogę to robić dopiero jako jakiś, tfu,

federalny euro-urzędas - poparł ją Janusz. Faktycznie, jest w tym jakiś paradoks… -

zamyślił się

- Mogę powiedzieć to samo - odezwał się Hans. Nawiasem mówiąc, chciałbym wam

podziękowac za wasze uznanie dla mojego projektu. Zaiste, chwyta mnie to za serce i

koi duszę moją.

- Widzę że obudził się w tobie poeta Hans, hehe - rozległo się z końca pokoju

- A chcesz usłyszeć fraszkę?

- Spokój, spokój kurwa! - odezwał się Janusz. Nie zbaczajmy z tematu! Ucziwie przyznaję

że pytanie postawione przez naszego kolegę Ogórkopulosa jest dobre i musimy je

przeanalizować intelektualnie, jak ludzie inteligentni. Proponuję by każdy przemyślał

temat i przedyskutujemy go na następnym posiedzeniu. Czy zachować rząd federacyjny

w celu realizacji naszych wspólnych wartości liberalno-konserwatywnych w skali całego

kontynentu czy też przywrócić suwerenność naszych ojczyzn i niech każdy te wartości

realizuje u siebie, na własną rękę.

- Innymi słowy, musimy zdecydować czy prawdziwą prawicę z różnych krajów więcej

łączy niż dzieli? - padło pytanie z sali

- Na to wygląda. A zawsze myślałem że to zgoła lewacki dylemat - odpowiedział Janusz i

znów popadł w zadumę

 

***

 

Do kolejnego posiedzenia rządu pozostawał tydzień. W międzyczasie Janusz, pełniący

stanowisko ministra spraw zagranicznych Federacji Europejskiej miał kalendarz wypełniony po

brzegi.

 

Postanowił zacząć od spotkań z przywódcami państw “wagi ciężkiej”. W pierwszym

rzędzie z Chinami, które w 2034 roku przegoniły USA pod względem nominalnego PKB, a

obecnie były już od nich o 50% większe lecz zaczynały borykać się z dalekosiężnymi

następstwami lekkomyślnej polityki jednego dziecka: starzejącym się społeczeństwem i niskim

przyrostem naturalnym. Na głowę mieszkańca Chińczyk wciąż był o połowę biedniejszy niż

Amerykanin, no ale tych głów Chińczycy liczyli trzy razy więcej niż Ameryka.

 

Następne zaplanowane spotkanie było z prezydentem Stanów Zjednoczonych, których

atutem była wciąż silniejsza od chińskiej armia i flota, aczkolwiek te różnice malały z kazdym

rokiem, oraz wciąż prężna, innowacyjna i produktywna gospodarka napędzana przez 400

milionów zamożnych konsumentów. Aktualna administracja amerykańska zdominowana była

przez twardogłowy elektorat republikański, mocno konserwatywny i wolnorynkowy, bliski ideowo

nowemu rządowi Federacji Europejskiej.

 

Wschodzącą gwiazdą były zdecydowanie Indie. Najludniejszy kraj świata, który dzięki

demografii i dynamiczemu wzrostowi wyrastał powoli ale zdecydowanie na nową potęgę, tak jak

czyniły to Chiny na początku stulecia. Indie nie mogły się co prawda jeszcze równać z

pozostałymi potęgami pod żadnym względem, ale wszyscy eksperci byli zgodni że jest to

kwestią czasu. Obecny status Indii porównywano do statusu Chin koło roku 2020 i wróżono im

podobny, dynamiczny rozwój.

 

Największe straty w prestiżu i wpływach przez ostatnie 30 lat odniosła Rosja - spadek

demograficzny i wieloletnia stagnacja gospodarcza uczyniła z tego kraju zaledwie cień

niegdysiejszej potęgi. Rosja utrzymała co prawda swój główny atut w postaci dużego arsenału

nuklearnego oraz liczącej się armii, jednak jej oddziaływanie polityczne i dyplomatyczne,

dawniej nieproporcjonalnie duże, obecnie zmalało i znacznie bardziej oddawało jej niski w skali

świata potencjał gospodarczy. 300-milionowe mocarstwa regionalne takie jak Indonezja,

Pakistan czy Nigeria, notujące dynamiczny rozwój gospodarczy przyciągały coraz więcej atencji

głównych mocarstw jako “języczki u wagi” w grze o wpływy w poszczególnych regionach. Rosja

schodziła powoli do drugiej ligi, z czym nie chciała się pogodzić. Zwiastowało to wzrost napięć.

 

Na tym tle Federacja Europejska ze swoimi 550 milionami zamożnych obywateli, wysoko

wydajną gospodarką oraz wspólną armią popartą zdolnościami nuklearnymi odziedziczonymi po

Francji wydawała się znaczącą siłą na globalnej szachownicy. Głównym problemem była

wahająca się lojalność wielu z jej własnych obywateli, czemu dali wyraz w ostatnich wyborach.

Wybór partii jawnie antyfederacyjnej oznaczał że projekt Federacji Europejskiej stał pod

znakiem zapytania.

 

***

 

- Witam panie prezydencie - Janusz wyciągnął rękę do Qi Hui, prezydenta Chin - to

zaszczyt móc poznać pana osobiście.

- Z wzajemnością - Chińczyk odwzajemnił uprzejmość - spocznijmy proszę

 

Po krótkiej wymianie kurtuazyjnych grzeczności przeszli do dyskusji o bieżącej sytuacji

geopolitycznej i o zamiarach rządu Federacji Europejskiej

 

- Jeśli dobrze rozumiem wasz program - mówił Qi Hui - to chcecie nie tylko zdemontować

Federację Europejską ale nawet nie chcecie wracać do poprzedniego formatu Unii

Europejskiej, którą też zwalczaliście… Mógłby pan wyjaśnić co w takim razie jest

waszym celem, jaką macie strategię?

- Cóż, strategia jest w założeniach bardzo prosta. Chcemy utrzymać w Europie wolny

handel, swobodę przepływu osób, towarów, kapitału, idei - uważamy że to korzystne dla

wszystkich. Ale jednocześnie nie chcemy żadnych instytucji ogólnoeuropejskich

dominujących nad suwerennością rządów poszczególnych krajów narodowych. Jest

nieakceptowalne żeby Niemiec czy Francuz robił politykę w Polsce. Tak było już w dużej

mierze za czasów Unii Europejskiej a obecnie... wynika to wprost z warunków bycia

jednym... państwem… no... federacyjnym…

 

Janusz zmieszał się lekko ponieważ zorientował się że powtarza praktycznie to samo co

Anon Ogórkopulos na pierwszym posiedzeniu rządu, krytykując liberalny projekt Hansa obniżki

podatków dla całej Federacji.

 

- Czy dobrze rozumiem, nawet jeśli Niemiec lub Francuz ma poglądy bardzo podobne do

pańskich, to nie chce pan być z nim razem w rządzie Federacji tylko dlatego że jest

Niemcem lub Francuzem? - spytał lekko zdziwiony Chińczyk

- Nie, to nie tak - odparł Janusz - nie jesteśmy jakimiś skrajnymi nacjonalistami. Liberalni

konserwatyści różnych krajów zgadzają się ze soba i podzielają wspólne wartości:

wolność, własność, rodzina, tradycja, patriotyzm. Nie ma aż tak dużych różnic między

nami, wolę program gospodarczy Niemca - Hansa w moim rządzie federalnym, niż

program gospodarczy Polaka - socjalisty. Dlatego zresztą sformowaliśmy ten wspólny

rząd.

- Jak więc widzicie przyszłość Federacji Europejskiej?

- Otóż... - Janusz zawahał się przez moment - jest to obecnie kwestią debaty. Wygląda na

to że ta konstrukcja federacyjna ma jednak pewne zalety praktyczne, które zaczęliśmy

dostrzegać gdy sami przejęliśmy władzę. Rządząc tak ogromnym państwem czuć

znacznie większe możliwości oddziaływania, można reformować i liberalizować na

znacznie większą skalę. Problemy dużej skali rozwiązuje się łatwiej z jednego centrum

decyzyjnego niż z dwudziestu dziewięciu, gdzie każdy ciągnie w swoją stronę.

Przykładowo, kwestię tej nowej fali uchodźców z Afryki rozwiążemy ot tak - pstryknął

palcami - bo cała federacja decyzją naszego rzadu po prostu zamknie granice i zacznie

wreszcie prowadzić odpowiedzialną politykę migracyjną, bez tych wewnętrznych sporów,

tych urojeń o “dawaniu rady” gdy miliony szturmują nasz kontynent po zasiłki. Zresztą

zasiłki też zlikwidujemy, projekty w tej sprawie już powstają. Ustawiamy od razu cały

kontynent na właściwe tory i faktycznie tutaj Federacja jest politycznie przydatnym

narzędziem, dającym nieosiągalne wcześniej możliwości. Jednak z drugiej strony -

ciągnął swój wywód dalej - wydaje się że istnieją sprzeczności interesów między

poszczególnymi krajami federacji: Niemcami, Polską, Francją i tak dalej, i te

sprzeczności są długofalowo nie do pogodzenia. W końcu nie mogliśmy się mylić

gdyśmy całe lata głosili że Unia Europejska musi zostać zniszczona, a następnie że

Federacja Europejska musi zostać zniszczona. Nie zmienimy poglądów tylko dlatego że

teraz sami zdobyliśmy władzę nad tą strukturą. Jesteśmy poważni.

- Wydaje mi się że ma pan rację - przytaknął Qi Hui - możliwe że problem tkwi w tym, że

jeśli przegracie kolejne wybory i władzę przejmą socjaliści, co przecież może sie zdarzyć

bo wie pan jak kapryśna jest polityka, to przejmą wtedy władzę od razu w całej

Federacji. Wtedy przydałaby się suwerenność Polsce by nie poddawać się ich polityce.

W ramach Federacji Polska zostanie bowiem zakładnikiem tej lewicowej

międzynarodówki.

- Tak, dokładnie tak! O to mi chodziło! - Janusz aż podskoczył, bo doznał wreszcie

olśnienia - Świetnie pan to ujął. Dobrze jest mieć taką potężną Federację gdy jest się

samemu u sterów jej władzy, ale lepiej mieć suwerenność gdyby u władzy Federacji

mieli być nasi przeciwnicy - lewacy.

- Jest pan przenikliwym człowiekiem panie Januszu - powiedział prezydent Chin - i

prawdziwym patriotą, co w Chinach zawsze znajdzie uznanie. Może wydaje się wam że

my tu w Chinach nie wiemy wiele o Polsce, ale to nieprawda. Wiemy jakim dumnym i jak

patriotycznym narodem są Polacy, jak cenią własną tradycję i dziedzictwo, tak samo

zresztą jak my - Chińczycy. Znamy waszą wspaniałą historię, chwalebne zwyciestwa

pod Wiedniem, pod Grunwaldem, pod Warszawą. Wasi wielcy naukowcy, pisarze, poeci,

kompozytorzy inspirowali miliony. Kopernik, Szopen, Curie-Skłodowska, wielu innych.

Kształtowaliście przez stulecia wielką politykę i wpływaliście na losy świata. Może tak

być i dzisiaj. Wydaje mi się że zasługujecie na bycie podmiotem światowej polityki, nie

jej przedmiotem. Na prawdziwą suwerenność, nie na bycie jedynie “prowincją Polską”.

- Wasza ekscelencja jest niezwykle uprzejma - Janusz aż pokraśniał z zadowolenia - i

mówi mądrze. Zaiste słowa te chwytają mnie za serce i koją duszę moją...

- Powiem więcej - ciągnął Chińczyk - uważam że Polska i Chiny mogłyby doskonale się

porozumieć gdybyście zdecydowali się na pełną suwerenność, choćby nawet

jednostronne wystąpienie z Federacji Europejskiej, jak kiedyś Brytyjczycy z Unii

Europejskiej. My w Chinach jesteśmy pragmatyczni. Wiemy, że liczy się konkret a nie

tylko łechtanie czyjegoś ego. Dlatego damy wam bardzo dobre umowy: gospodarcze,

handlowe, technologiczne. Lepsze nawet niż Japonii czy Rosji... Pójdą do was ogromne

inwestycje. Wiecie przecież jak bardzo potrzebujemy Nowego Jedwabnego Szlaku w

warunkach ciągle trwającej konfrontacji z USA, a wasze strategiczne położenie jest dla

logistyki naszego handlu wprost nieocenione. Piwotalne położenie między Rimlandem a

Heartlandem...

- … Tak, tak!! - żywiołowo wszedł mu w słowo Janusz gdyż dyskusja zeszła na dobrze

znajome mu tory - Heartland i Rimland! Strefa zgniotu! Koncert mocarstw! Zdolność do

projekcji siły! Podmiotowość nie przedmiotowość! Kraje nie mają przyjaciół tylko

interesy! Wszystko to wiemy panie Chuju… to znaczy, panie Hui! Całą geopolitykę

przerobiliśmy, w małym palcu to mamy, o w tym tutaj! Od dziesiątek lat to wszystko

wiemy, by nie powtórzyć błędów przeszłości - gorączkował się i gestykulował.

- Jak mniemam, porozumienie między Rzeczpospolitą Polską a Chinami jest więc

możliwe? - Chińczyk spojrzał na niego z przyjaznym uśmiechem

 

Powiedział “Rzeczpospolitą Polską”, nie “Federacją Europejską”... pomyślał Janusz… O

ileż lepiej to brzmi… I odrzekł:

 

- Tak! Jak my to mówimy: ta gra jest warta świeczki. Federacja Europejska musi zostać

zniszczona, Unia Europejska musi zostać zniszczona. Taki był program Europejskiej

Partii Liberalno-Konserwatywnej, od samego początku i tego nie zmieniamy.

 

***

 

- Co za kretyn - odezwał się Qi Hui po tym gdy Janusz już opuścił salę w której obradowali

- Hono Tu, do mnie!

 

Sekretarz prezydenta, Hono Tu, podbiegł i zgiął się w ukłonie czekając na polecenia.

 

- Kogo następnego mamy na agendzie?

- Pajeet Myson, premier Indii, przyjeżdża...

- Nie - wszedł mu w słowo Qi - kogo z Federacji Europejskiej?

- Za dwa dni wizyta ministra obrony Federacji Europejskiej. Olaf Skorvensen, Duńczyk.

- Przygotujcie mi jego pełne dossier, oraz skrót historii Danii. Nazwiska duńskich

kompozytorów, poetów, naukowców. Ważne daty i fakty z ich historii, zwycięskie bitwy,

przełomowe traktaty, podboje, sojusze, dynastie, sieci wpływów. Ich zwyczaje i tradycje.

Wynalazki i znane marki. Dzieła kultury i sztuki, filmu, piosenki, malarstwa. Wszystko.

- Tak jest panie prezydencie. Standardowy bełkot patriotyczno-geopolityczny?

- Dokładnie. Muszę znów to wszystko wykuć na blachę... Ale opłaci się...

- A ten Janusz, panie prezydencie? Co mam przekazać Komitetowi Centralnemu?

- To typowy prawak, przez co jest naszą wielką szansą, jak zresztą cały ten ich obecny

rząd przygłupów. Sam słyszałeś co on powiedział: “Federacja jest dobra jak samemu się

nią rządzi a niedobra jak rzadzą nią nasi przeciwnicy.” Odkrył niebywałą prawdę że w

polityce lepiej jest mieć władzę niż jej nie mieć. Prawdziwy geniusz... Nie zauważył tylko,

że jak się Federację zastąpi tą jego własną suwerenną Polską to zupełnie nic nie

zmienia w jego własnej narracji. Suwerenna Polska też będzie dla Janusza dobra tylko

wtedy jak to Janusz będzie nią rządził, a zła jak będą rządzić nią jego przeciwnicy -

lewacy jak ich nazywa.

- Owszem panie prezydencie. Pan Janusz nie będzie nigdy zadowolony z rządów

lewactwa, obojętnie na jakim poziomie, krajowym czy federalnym. Ale dla nas, w

szerszym horyzoncie, globalnym...

- Tak, w wymiarze prawdziwej - podkreślił z naciskiem to słowo - geostrategii, nie tego ich

bełkotu o Rimlandzie, te ich ciasne horyzonty myślowe to dla nas prawdziwy dar z

niebios. Istnienie takich Januszy w Europie to dla nas kolosalna szansa. Wystarczy nam

już jednego rywala w postaci Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ten nowy wynalazek,

Federacja Europejska, musi zniknąć z politycznej mapy świata. Jak najszybciej... Tak… -

Qi zamyślił się - Federacja Europejska musi zostać zniszczona. To nasza racja stanu!

 

***

 

- Tak…Federacja Europejska musi zostać zniszczona. To nasza racja stanu! - powiedział

do siebie w zadumie Janusz w swoim brukselskim gabinecie - Hej, wy tam! Czy

znaleźliście już ten przepis o krzywiźnie banana?

- Jeszcze nie, ale dalej szukamy panie ministrze…

- Pamiętajcie że likwidacja tych absurdów to był jeden z punktów naszego programu,

dzięki któremu wygralismy wybory.

- Pamiętamy, panie ministrze!

- Zdwoić wysiłki, zatrudnić więcej urzędników jeśli trzeba. Oczekuję od was efektów!

 

***

 

Przed kolejnym szczytem rządu Federacji Europejskiej w kuluarach parlamentu Janusza

zaczepiła Marie, federalny minister energetyki. Odciągnęła go dyskretnie na bok i szepnęła

konfidencjonalnym tonem:

 

- Mam ważne wieści z Rosji...

- No, co tam u nich? Dziadzio Putin jeszcze na chodzie?

- Tak, trzyma się staruszek porządnie. Uroczy jest - rozpromieniła się - zawsze go

lubiłam… Dżentelmen, taki co to wie, jak postępować z kobietami - rozmarzyła się lekko.

- No i twardy przywódca - dodał Janusz - wie co dobre dla narodu rosyjskiego,

zdecydowany i bezkompromisowy, konserwatywny jak trzeba, nie to co te miękkie pizdy,

zasrane lewaki demokraci. Ech świat byłby o niebo lepszy gdyby wszyscy liderzy byli

tacy stanowczy i po słowiańsku szczerzy jak Putin... No ale co to za ważne wieści?

- Chodzi o Nord Stream 3. Zapowiadają się zmiany.

- Przecież wszystko było już zaklepane? Mieli ciągnąć tę rurę do Hansa przez Polskę a

potem do was do Francji.

- Chcą was ominąć, chcą położyć trzecią nitkę rurociągu po dnie Bałtyku, bezpośrednio

do Hansa.

- Tak samo jak Nord Stream 2? Przecież to jest ekonomicznie nieopłacalne, zapłacą za to

kilka razy więcej. O co im chodzi? - Janusz podrapał się w głowę

- Pamiętasz - powiedziała Marie - że ten projekt zaklepali z poprzednim rządem, z

socjalistami. Wtedy nie było już suwerennej Polski, suwerennych Niemiec i suwerennej

Francji. Była już tylko Federacja Europejska pod tym zdradzieckim

żydowsko-socjalistycznym zarządem powierniczm, z którą negocjowali. Z ich punktu

widzenia przestała istnieć kwestia przez który kraj ciągnąć rurę - skoro był tylko jeden

kraj z jedną polityką energetyczną, to chcieli robić to jak najtaniej.

- No i dalej jest tylko jeden kraj, Federacja Europejska ale tym razem pod naszym,

prawicowym, patriotycznym zarządem powierniczym!

- Ale ją demontujemy… pamiętasz? Oni to zauwazyli i teraz zmieniają koncepcję...

- Kurwa, faktycznie... Teraz rozumiem! Wszystko jasne… Zasrani Ruscy znów zaczynają

swoje gierki, pobrzękują szabelką, znów chcą nam Jałtę zgotować, razem z Hansem

nad naszymi głowami. Ten skurwysyn Putin, że też takiego ziemia nosi. Swiat byłby o

niebo lepszy jakby takich bydlaków nie było na nim w ogóle.... Już ja pogadam sobie z

Hansem. Ogórkopulos miał jednak rację. Jak świat światem, Niemiec nie będzie

Polakowi bratem!

 

***

 

Na kolejnym posiedzeniu rządu Federacji Europejskiej prócz postępów w sprawie

rozwiązania samej Federacji, znów na agendzie pojawiły się kwestie merytoryczne programu

partii Liberalno-Konserwatywnej.

 

- Pod obrady rządu wnosimy Projekt numer 2257/94, dotyczący przywrócenia normalności

w sferze obyczajowej na terenie całej Federacji. Zreferuje wiceminister do spraw polityki

rodzinnej, profesor Jan Szczydoniecki.

- Szanowni państwo - zaczął profesor - sprawa jest prosta i myślę że wśród tu obecnych

niekontrowersyjna. Projekt który przedkładam, postuluje zerwanie z haniebną tradycją

cywilizacji śmierci ktora była kontynuowana przez dziesiątki lat w Europie przez różne

odmiany rządów lewicowych. Chodzi o aborcję z powodów społecznych, czyli mówiąc po

ludzku: morderstwo bez powodów i legalizację związków homoseksualnych, w

niektórych krajach zwanych ‘związkami partnerskimi’, w innych - zrównanych całkowicie

z małżeństwem, co przekracza już wszelkie granice. Do tego in vitro. Jak wiecie, obecne

prawodawstwo Federacji jest skrajnie liberalne w tym zakresie. Musimy to radykalnie

zmienić.

- Precz z cywilizacją śmierci !!! - rozległo się z sali i natychmiast zabrzmiały głosy

aprobaty.

- Ponieważ trend cywilizacji śmierci przez ostatnie dziesiątki lat rozwijał się mocno także

w innych krajach świata, od Stanów Zjednoczonych na zachodzie po Japonię na

wschodzie, nie zostało już za wiele współczesnych nam źródeł empirycznych. W

formalnym spisaniu tej ustawy pomogło nam praktyczne doświadczenie ostatnich wysp

normalności w świecie: Bangladeszu, Pakistanu i Sudanu. Kraje te, jako ostatnie na

świecie posiadają wzorową politykę rodzinną, najaktywniej zwalczają homopropagandę,

aborcję i in vitro.

- To nie są te zacofane kraje muzułmańskie, z których słabo wykształceni ludzie do nas

uciekają? - zabrał głos ktoś z sali

- Istotnie, tak jest, ale ich warunki ekonomiczne nie mają związku z ich obyczajowością, a

to te warunki są głównie przyczyną migracji. Z korelacji nie wynika przyczynowość!

Uciekają do nas wyłącznie dla naszych zasiłków, a te jak wiecie i tak likwidujemy, a

granice uszczelniamy. Te kraje ogólnej biedy, nędzy, braku edukacji, braku

infrastruktury, wszechobecnych chorób, syfu, terroryzmu, korupcji i zacofania są dla nas

idealnym wzorem do naśladowania. Ekhm… chciałem sprecyzować, że dotyczy to

oczywiście tylko naśladowania w zakresie polityki rodzinnej, społecznej, potocznie

zwanej “sferą światopoglądową”. Dlatego proponujemy przyjąć wzorowane na nich

ustawodawstwo w tym zakresie. Oczywiście dokonalismy uprzednio “dostosowania

cywilizacyjnego”. Przykładowo, zamiast kamienowania za propagowanie

homoseksualizmu, proponujemy jedynie kary grzywny, a w recydywie areszt. Za aborcję,

oraz inne formy morderstwa, zamiast obcięcia głowy proponujemy dla sprawcy karę

śmierci przez powieszenie, bardziej zgodną z naszą europejską tradycją. Obowiązkowa

religia w szkołach oczywiście będzie chrześcijańska nie muzułmańska i tak dalej.

- Czy projekt był konsultowany z biskupami?

- Tak, konsultowalismy z biskupami wszystkich krajów oraz z samą Stolicą Apostolską i

zyskał aprobatę samego papieża Jana Pawła Trzeciego.

 

W tym momencie o głos poprosił Jebierazallerano, przedstawiciel konserwatywnych

liberałów z Hiszpanii

 

- Towarzysze! Tfu, chciałem powiedzieć: koledzy liberałowie, koledzy konserwatyści. I

koleżanki. Tak. Koleżanki też. Koledzy i koleżanki. Liberałowie i liberałki, konserwatyści i

konserwatystki, tfu, wróć - tylko liberałowie i konserwatyści, bez tych genderyzmów

językowych. Ale koleżanki też... Bo nie mamy nic przeciw kobietom… Znaczy się,

chciałem powiedzieć…

- Streszczaj się! - krzyknął ktoś z sali

- Tak, tak… Ad meritum! Czy nie wydaje się wam że ten projekt jest trochę zbyt

radykalny? Czy aby nie przesadzamy troszeczkę? Może lepiej byłoby wyważyć to

wszystko, na przykład... religię w szkołach uczynić nieobowiązkową, zgodnie z duchem

wolnościowym, który wszak jest w kanonie naszych wartości.

Po sali przeszedł szmer. Tu i ówdzie dało się usłyszeć głosy “Dobrze mówi, wolność jest

nadrzędna”. Wniesiona poprawka uczyniła religię w szkołach przedmiotem nieobowiązkowym.

- Co do aborcji, kara śmierci wydaje się też dość restrykcyjna - kontynuował Hiszpan -

wiadomo że penalizacja tego haniebnego procederu jest konieczna ale żeby od razu

czapa? Może 2 lata więzienia w zawiasach, czy coś….

- Zwariowałeś - Janusz podniósł się z fotela - łamiesz pryncypia, relatywizujesz! A

relatywizm moralny to odchylenie lewicowe. Prawdziwa prawica mówi jasno: morderstwo

to morderstwo, człowiek to człowiek, narodzony czy nie! A co, jako prawdziwa prawica,

sądzimy o karze dla morderców?! - rzucił w kierunku sali

- KARA ŚMIERCI !!! - zagrzmiało tak, aż tynk posypał się z sufitu.

- Otóż to! Popieram natomiast argument profesora Szczydonieckiego o formie kary:

stryczek jest bardziej zgodny z naszą europejską tradycją niż to barbarzyńskie obcinanie

głów maczetą.

 

Hiszpan usiadł zgaszony i nie podejmował już więcej tematu. Sprawy światopoglądowe

rząd Federacji Europejskiej rozstrzygnął przygniatająca większością głosów.

 

***

 

W przerwie obrad Janusz zaczepił w kuluarach Hansa i od razu przystąpił do ataku

 

- Słyszałem o Nord Stream 3. Po rozwiązaniu federacji chcecie się dogadać z Rosją

ponad naszymi głowami. Drugi pakt Ribbentrop-Mołotow. Pamiętasz jak cię popierałem

jak Ogórkopulos atakował twój program gospodarczy, że nie pasuje do Grecji a

faworyzuje Niemcy? Wygląda na to że miał rację… Solidarność poglądów, wspólne

liberalno-konserwatywne wartości, tak? Gówno! Jak przychodzi co do czego, to nóż w

plecy! Jakie to niemieckie...

- Spokojnie Janusz, nie denerwuj się… - Hans nie dał się wytrącić z równowagi - wszystko

ci wyjaśnię…

- No, dawaj, chętnie usłyszę... - warknął Janusz dygocąc wewnątrz ze złości

- Faktycznie Putin chce puścić tę rurę Bałtykiem, z pominięciem Polski, ale zrobi to tylko

jeśli federacja upadnie, lub jeśli będzie sądził że jest na to duża szansa. Jeśli federacja

się utrzyma i będzie trwać, to rura po Bałtyku nie ma dla niego żadnego sensu - zapłaci

pięć razy tyle za ten sam efekt. W programie mamy demontaż federacji i powrót do

suwerennych krajów, tak? Więc ja muszę dbać o interes suwerennych Niemiec, tak jak

ty dbasz o interes suwerennej Polski, tak? Jak federacja upadnie to w interesie

suwerennych Niemiec jest bezpieczeństwo energetyczne niezależne od kaprysów

waszych suwerennych rządów w Warszawie, tak? Fakt budowy tej rury z pominięciem

Polski wynika tylko i wyłącznie z tego że w programie wpisaliśmy demontaż federacji.

Jeśli nie zlikwidujemy federacji i ogłosimy że Europa pozostanie jednością, to Nord

Stream 3 pójdzie przez Polskę, bo Ruscy wciąz potrafią dobrze przeliczać pieniądze na

ryzyka polityczne.

- Ale likwidujemy federację, to jest nasz program! Federacja Europejska musi zostać

zniszczona! Gadanie o tej całej jedności politycznej Europy to absurdalny wymysł

lewactwa!

- Akcje mają swoje konsekwencje Janusz - rzekł flegmatycznie Hans - likwidujesz

federację, dostajesz rurę Bałtykiem. Utrzymujesz federację - dostajesz rurę przez

Polskę.

- No tak. Polityka… - zgrzytnął zębami Janusz - A ty, Hans? Naprawdę popierasz

likwidację federacji? Ten twój program gospodarczy dla całego kontynentu, ta ogromna

władza, wpływy?

- A ty Janusz? Minister spraw zagranicznych 550 milionowego mocarstwa, liczą się z tobą

wszędzie…

- Ty powiedz pierwszy.

- Nie, najpierw ty!

- Ty!

- Ty!!!

 

Zorientowali się że zaczęli krzyczeć gdy obecni w pobliżu zaczęli przerywać rozmowy i patrzeć

znacząco w ich stronę.

 

- Kurwa… - szepnął Janusz - nie ogarniam tego. Idąc do tych wyborów wydawało mi się

że wszystko będzie proste i oczywiste. Federacja jest lewacka, tak? A więc z definicji

bezsensowna, tak? Niemiec nie będzie Polakowi bratem, zawsze wepchnie nóż w

plecy…

- Póki jesteśmy w jednym rządzie to ja ci noża nie wepchnę…. Te szumowiny z SPD i

CDU/CSU to by na moim miejscu zrobiły bez wahania, ale to nawet nie są prawdziwi

Niemcy, Janusz, to lewaccy zdrajcy. Nigdy nie wchodź z nimi w żadne koalicje.

- Wiem o czym mówisz, to tak jak u nas, neo-PeO i neoPiS. Jedna banda. To nie są

prawdziwi Polacy, to kosmopolityczne lewactwo. Nie ma mowy o żadnych koalicjach z

nimi.

- No właśnie. Widzisz jak się rozumiemy Janusz? Jako prawdziwa prawica mamy przecież

wspólne poglądy na tak wiele spraw.

- Tak, ale to nie może być argumentem za tkwieniem razem w tym zasranym rządzie

federalnym. Sam widzisz przecież, że nawet jak federacja załatwi problem Nord Stream

3 to dalej są między nami sprawy sprzeczne i nie do pogodzenia.

- Jakie na przykład?

- No… jaką mam gwarancję że ta twoja federalna reforma gospodarczo-podatkowa nie

faworyzuje bardziej was Niemców niż nas, Polaków?

- Bo to projekt liberalny, szkoła austriacka, monetaryzm. Milton Friedman byłby za. Sam to

powiedziałeś na pierwszym posiedzeniu.

- No… niby tak… Cholera, znowu gadam jak Ogórkopulos… Mam wrażenie że kręcimy

się w kółko. Może to był zły przykład, weźmy jakiś inny - Janusz zamyślił się.

- Czekaj... - powiedział Hans - czy ty właśnie chcesz za wszelką cenę udowodnić że jako

konserwatywni liberałowie nie mamy wspólnych poglądów? Że jeden z nas się zawsze

myli? Że ta sama doktryna polityczna którą wyznajemy działa inaczej w Niemczech a

inaczej w Polsce?

- Bo tak jest! To jest sedno sprawy i główny powód dla którego Federacja Europejska

musi zostać zniszczona i zastąpiona suwerennymi Ojczyznami! A nie?

- To dlaczego wy się nazywacie konserwatywnymi liberałami i my się nazywamy

konserwatywnymi liberałami? Wychodzi na to że jeden z nas jest prawdziwym

prawicowcem a drugi fałszywym!

- Nie wiem Hans… Może prawica jest jak dupa - każdy ma swoją? Jest prawica

niemiecka, prawica polska, prawica francuska i te prawice mają różne programy,

dostosowane pod swój kraj? Każdy sobie rzepkę skrobie…

- Kurwa, Janusz, to przecież czysty relatywizm! - wybuchnął Hans - Jak mają inne

programy to przestają być prawdziwą prawicą a zaczynają być jakimś odchyleniem

lewackim! Twoja logika wywraca całe nasze prawicowe przekonanie o absolutnej

moralnej słuszności wszystkich naszych argumentów: od ekonomicznych po społeczne.

Przypomnę ci, że na prawdziwej - podkreślił to słowo - prawicy wierzymy, że zasady te

wynikają z odwiecznych, niezmiennych praw naturalnych. To lewacy wierzą w

relatywizm i jakieś “umowy społeczne”, jakieś sztuczne, postmodernistyczne konstrukty,

wymyślają jakieś szczególne warunki, które rzekomo uzasadniają ograniczenia ludzkiej

wolności, własności, przedsiębiorczości, całe to lewackie złodziejstwo i oszołomstwo.

My, prawdziwa prawica, w taki relatywizm nie wierzymy! My mamy pewność co do

swoich racji! One obowiązują zawsze i wszędzie jednakowo! Tymczasem zaczynasz

gadać jak oni! Że kazdy kraj ma mieć jakąś swoją własną, odrębną specyfikę, odrębną

prawicę. To znaczy że jakiś punkt prawicowego programu merytorycznego może być

słuszny w Niemczech ale już nie w Polsce czy w Grecji! Czy ty słyszysz sam siebie?

Zaczynasz negować samą istotę prawicy, zaraz mi zaczniesz udowadniać że w

Niemczech może wysokie podatki i państwo opiekuńcze będą OK, bo w niemieckich

realiach ten model daje lepsze efekty - i że można to dalej nazywać prawicą! Szkoła

austriacka to gówno, tak? Co dalej? Legalizacja aborcji i in vitro? Zapiszesz mnie do

socjalistów, tam gdzie wysyłałeś Ogórkopulosa?

- Nie, nie… czekaj Hans, chyba wymyśliłem… Chyba wiem o co chodzi!

- No?

- Powiedziałeś “punkt prawicowego programu merytorycznego”

- No? I co?

- Programy merytoryczne prawicy są zawsze słuszne - powiedział z namaszczeniem

Janusz - niezależnie od kraju. Ponieważ wynikają z odwiecznych, niezmiennych praw

naturalnych. To fakt. Prawica to oświecony absolutyzm, lewica to postmodernistyczny

relatywizm. Tu nie ma sporu między nami. Problem polega na tym, że polityka to nie

tylko programy merytoryczne. Siedzisz w tym długo więc sam wiesz jak to jest. Liczy się

ten cały teatr, ta szopka, ta retoryka, konkurs kto ma dłuższego fiuta, kto jest większym

twardzielem, kto kogo bardziej zaora w debacie. To stąd wynika to całe podbijanie dumy

narodowej. Chodzi o konsolidację władzy. Dziel i rządź. My kontra oni. Dwa plemiona.

Nic tak bardzo nie podbija poparcia społecznego jak znalezienie wroga i napierdalanie w

niego. Wróg wewnętrzny jest zawsze prosty - to lewactwo. Ale potrzebny jest też

przecież wróg zewnętrzny. W jego roli występuje jakiś inny naród. Historyczny rywal, dla

nas Niemcy czy Rosja, dla was Francja czy Anglia.

- No dobra, to zrozumiałe, ale wyjaśnij dlaczego lewacy z tym ich niesłusznym moralnie

programem złodziejskiego państwa opiekuńczego nie mają tej tendencji do szukania

wroga zewnętrznego? Ciągle pierdolą te pacyfistyczne brednie, by nie szukać tego co

dzieli a tego co łączy. Nawet stworzyli w tym celu tę całą zasraną międzynarodówkę

socjalistyczną zwaną Federacją Europejską. A my, prawdziwa prawica, z naszym

słusznym moralnie programem merytorycznym, opartym na absolutnych prawach

naturalnych musimy ciągle zwalczać się między sobą, ciągle podtrzymujemy tę doktrynę

koniecznego wroga zewnętrznego. Dlaczego prawica nie może stworzyć swojej

międzynarodówki, swojej własnej federacji, tyle że programowo słusznej? A może

historia wciska nam właśnie w ręce wielką szansę polityczną? Przyszliśmy na gotowe i

objęlismy władzę nad całymi strukturami federalnymi, a jesteśmy antyfederalni. Gadamy

w kółko że Federacja Europejska musi być zniszczona. Jak debile! To mogłaby być

właśnie nasza szansa, chichot historii z lewactwa, które samo dało nam do rąk

narzędzie do wprowadzenia w życie prawa stanowionego opartego na absolutnych

wartościach, pochodzących z praw naturalnych...

- Hans, przeczysz sam sobie! Zrozum, ta federacja, ta międzynarodówka europejska jest

niezgodna z prawem naturalnym więc nie może być narzędziem do wprowadzania praw

naturalnych. Owszem, wprowadzamy w ramach federacji trochę praw naturalnych, tak

jak ten projekt antyaborcyjny czy podatkowy, ale w długim okresie ta struktura nie ma

racji bytu. Prawa naturalne są bezwzględne. Trwałe mogą być jedynie suwerenne

Ojczyzny: niemiecka, polska, francuska i inne. Tylko taka struktura zgodna jest z

prawem naturalnym. Istnienie wrogów zewnętrznych wynika z praw naturalnych więc jest

zgodne z paradygmatem prawicy. Lewica neguje te właśnie prawa, relatywizuje

rzeczywistość! Ta nienawiść do praw naturalnych tłumaczy ich ciągoty do tworzenia

międzynarodówek, gdzie liżą się nawzajem po lewackich fiutach!

- Przed chwilą mówiłeś że w programie merytorycznym prawicy nie ma niespójności a

zaraz twierdzisz że prawa naturalne wymuszają istnienie wrogów zewnętrznych. A co

jeśli ten zewnętrzny wróg jest takim samym merytorycznym prawicowcem jak ty? Czy ty

nie przeczysz sam sobie? Może zdecyduj się czy ja jestem twoim wrogiem bo jestem

Niemcem, czy sojusznikiem bo wierzę w te same prawa naturalne?

- Hans, to logiczne. Jesteś moim wrogiem z definicji, bo jesteś Niemcem, tak stanowią

odwieczne prawa naturalne na których opiera się idea suwerennych Ojczyzn. Nie

możemy być razem we władzach jednego kraju, bo samo istnienie takiego kraju jest

sprzeczne z prawem naturalnym. Zarazem jesteś moim sojusznikiem bo twój program

merytoryczny jest identyczny z moim, gdyż jest oparty na tych samych prawach

naturalnych. Tak więc na bazie dokładnie tych samych praw naturalnych jesteś

jednocześnie moim przeciwnikiem i sojusznikiem. Tak, prawa naturalne czasem są

dziwaczne i prowadzą do takich sprzeczności, nie rozumiemy ich do końca, nawet na

prawicy... Ważne żeby była spójność logiczna w narracji. A jest ona taka: nawet jeśli

jestesmy wrogami - co wynika z praw naturalnych i uniemożliwia trwanie Federacji

Europejskiej - to nie musimy przecież napierdalać się nawzajem, co nie? Możemy się

jakoś dogadać jako suwerenne kraje, regulować wzajemne stosunki traktatami

międzynarodowymi, całe stulecia tak robiliśmy!

- Ale Janusz, przecież w tym federalnym rządzie też nie musimy napierdalać się

nawzajem, też możemy sie dogadywać. Jaka jest różnica w praktyce? Tylko taka że

teraz, jako prawica, rządzimy globalnym mocarstwem i dysponujemy nieporównanie

większymi wpływami niż każdy z osobna!

- To “mocarstwo” - Janusz zakreślił palcami znak cudzysłowu - to wymysł lewacki, Hans!

Ono nie ma racji bytu! Ludzie go nie chcą! Tłumaczyłem ci, ono jest sprzeczne z prawem

naturalnym, bo grupuje razem na siłę naturalnych wrogów! Nie ma tożsamości

europejskiej, nie ma europejskiej opinii publicznej. Są tylko tożsamości narodowe,

pozostające zawsze w stanie antagonizmu...

- Jednak przepchnęli tę federację większością w rererendum...

- Właśnie: przepchnęli na siłę! Z minimalną większością, pod wpływem lewackiej

propagandy, ich mediów, międzynarodowego żydostwa! Teraz my musimy to odkręcać,

przywracać naturalny stan rzeczy. Zresztą dobrze wiesz, że demokracja to rządy

głupców i głupie masy dały się zmanipulować. Ale potem przejrzeli na oczy i wybrali nas,

co nie? A my w programie mieliśmy demontaż federacji i powrót do tożsamości

narodowych. To jest dowód że ludzie wolą suwerenne Ojczyzny!

- Jak wybrali federalistów to są głupcami a jak wybrali nas to są mądrzy? Czyli

demokracja raz ci pasuje a raz nie. Tak samo zresztą jak federacja. Relatywizujesz

zastaną rzeczywistość, jak lewacy!

- Kurwa!! Sam jesteś lewak! Nie zmieniaj tematu! Nie ma tożsamości europejskiej, jest

tożsamość narodowa! Demokratyczne wybory to pokazały - ludzie tego chcą, chociaż

ogólnie są debilami i nie wiedzą czego chcą. Demokracja jest ogólnie do dupy ale

chwilowo jest użyteczna bo akurat nam przyznała rację. Federacja jest ogólnie do dupy

ale jest chwilowo użyteczna bo daje nam władzę i potęgę. Jesteśmy chwilowo

sojusznikami bo wierzymy w te same prawa naturalne, ale ogólnie jesteśmy wrogami bo

tak stanowią te prawa naturalne w które wierzymy. Ważne że narracja jest logicznie

spójna! To dowodzi że Federacja musi zostać zniszczona! Coś musimy postanowić.

Wybieraj! Jesteś za jej zniszczeniem czy przeciw?

- Cc…. coo?? - Hansowi wyraźnie opadła szczęka - Narracja logicznie spójna? Kurwa

Janusz, to co powiedziałeś politycznie się kupy nie trzyma, to bełkot bez sensu! Jak ty

chcesz politykę robić, jak w praktyce utrzymać jakąkolwiek władzę dłużej, z tak pojebaną

logiką?! Ale dobrze… - błysnął złowrogo wzrokiem - sam tego chciałeś… Pytasz o tę

lewacką scheiss-federację? Mam ją w dupie! Tak, jestem za jej zniszczeniem! Tylko nie

przychodź do mnie z pretensjami o Nord Stream 3! Nie przychodź z pretensjami że wasz

suwerenny kraj będzie traktowany jak jakaś peryferyjna strefa zgniotu! Nie przychodź z

pretensjami że ta sama demokracja która dała władzę tobie, wyniesie kiedyś do władzy

lewaków, przez takich debili jak wy! My, na niemieckiej prawdziwej prawicy damy sobie

radę, bez waszej zasranej, fałszywej, polskiej pseudo prawicy, lewaki wy! - Hans ryczał z

wściekłością a jego charakterystyczny wąsik upodabniał go w tym momencie do

najsłynniejszego kanclerza nieco innej “szkoły austriackiej”.

 

Janusza na moment zatkało, ale szybko odzyskał rezon i zdołał wydusić z siebie

odpowiedź godną samego Anona Ogórkopulosa:

 

- Aaa ty niemiecka kurwo! W dupę se wsadź tę rurę Nord Stream 3 i te strefy zgniotu w

Rimlandzie! Przejrzałem cię! Jesteś niby za, ale widzę że w głębi i tak marzy ci się to

lewackie euro-mocarstwo, pod waszym niemiecko-żydowskim zarządem powierniczym,

co?! Zdrajco! Nie wiesz nawet jaki deal z Chińczykami zrobiłem! Jeszcze Rzeczpospolita

wam pokaże, wy zasrani hitlerowcy, lewaki wy! Ha! Całujcie mnie wszyscy w dupę!

 

W tym momencie Janusz zorientował się że od dłuższego czasu wokół panuje cisza i

wszystkie oczy pozostałych członków rządu Federacji Europejskiej plotkujących po kuluarach

zwrócone są na niego. Ochłonął powoli, wziął kilka głębokich wdechów. Strzepnął niewidzialny

pyłek z ramienia, zadarł dumnie głowę i oddalił się korytarzem w stronę wyjścia.

 

On już wiedział. Był zdecydowany. W jego głowie rysował się przebiegły, polityczny plan.

 

Dni Federacji Europejskiej były policzone.

 

Kraków, Styczeń 2020

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania