Pada deszcz.
Pada deszcz, po onach płyną łez maleńkie kropelki.
Cień szrobury, rzuca na życie świat.
Słońce jeszcze próbuje, wygrać nie równą z nim walkę.
I delikatnie musa promieniem ziemie.
By obudzić, rozespane ludzkie plemię.
Znów pada deszcz, po szybach płyną kropli wagony.
Już jest połódnie, i w kościele biją dzwony.
W szarość ziemie, znów się przyozdabia.
By ze słońcem, znów się podroczyć.
A ono wyciąga rękę, i rozgarnia czarne snu chmury.
I już jest nocka, a po oknach znów płyną kropelki.
Deszcz chce nam sprawić, smutek wielki.
Lecz w tym nieszczęściu, jest też radość.
Lżej nam będzie, dziś zasnąć i czasu nie będzie nam szkoda.
Komentarze (12)
Ciekawe czy Oldze się podobały nasze poprawki w rozdziale 1 bo nic nie napisała
i zapraszam do rozdziału 7 Życia Basi
Nie wiem, wiem tylko tyle że to przeczytała.
Tak znowu literówka, wiem.
Ja jestem spokojna o to
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania