Poprzednie częściPamiętniki sprzed snu - wstęp
Pokaż listęUkryj listę

Pamiętniki sprzed snu - koniec wstępu

Sądzę że w zbiorze o tytule odwołującym się bezpośrednio do konkretnej pory dnia, należałoby zacząć od tego czym ta pora dnia tak naprawdę jest. Noc. W definicji jest to okres zaczynający się w momencie kiedy zachodzi słońce. Oczywiście, w rozumieniu jako coś przeciwnego do dnia, definicja ta jest jak najbardziej prawidłowa. Jednak zadałem sobie pytanie, które chcę zadać również Tobie, mój drogi czytelniku. Czym dla Ciebie jest noc. Nie chcę wchodzić tu w logikę praktyczną, pragnę żeby te pytanie pozostało prozaiczne. Proste w swojej naturze. W mojej "codzienności" noc zaczyna się kiedy jestem sam. Sam a w około mnie tylko przytłaczająca czerń, przeszywana światłem lampki znajdującej się na biurku. Bycie samemu ma jedno bardzo ważną cechę. Pozwala nam być sobą. Naszych poczynań nie śledzą tysiące ślepiów. Naszych słów nie słuchają tysiące uszów. Jedyną instytucją oceniającą jesteśmy my. My jako najwyższy sędzia. Najcelniejszą krytyką jest ta, którą głosi dla siebie, od siebie. Z tego powodu noc jest dla mnie najcięższą porą. Często staję przed lustrem i patrzę na samego siebie. Na człowieka który dokonał czegoś pozornie niemożliwego. Zawiódł sam siebie. Najczęściej stoję tak i patrzę sobie w oczy. Czy jest to przejaw nienawiści czy ukrywanego narcyzmu rozstrzygniesz sam, mój drogi Czytelniku. Jednak proszę Cię o Twój wyrok dopiero po pierwszym wpisie w mój, a raczej w tym stanie, nasz "Pamiętnik sprzed snu". Jednak wracając z tej dalekiej eskapady w świat dygresji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt nocy. Oczyszczenie. Jako że noc następuję po dniu pełnym wrażeń to noc, jako coś spokojnego pod względem fizycznym, sprzyja swoistemu podsumowaniu całego dnia. Wtedy to właśnie myślę nad tym co się działo, co zrobiłem źle, kogo zawiodłem. Nie bez powodu chrześcijanie robią tz. "rachunek sumienia" w nocy, sami, zanim pójdą spać. Noc można rozpatrywać pod jeszcze jednym wymiarem. Jeszcze jedynym wymiarem samotności. Samotność mentalna. Szczególnie odczuwam ją kiedy przy nazwisku osoby, która jest moim oparciem mentalnym, znika zielona kropeczka symbolizująca aktywność, a ostatnią wiadomością jest ta życząca dobrej nocy, "dobranoc". W ustach, a raczej wiadomościach, tej osoby to brzmi jak wyrok wygnania. Samotność. Nie bez powodu to w nocy dochodzi najczęściej do aktów samoagresji. To właśnie w nocy siadam do pianina. Podłączam słuchawki to tej elektronicznej namiastki czarnej skrzynki ze strunami i gram. Jest nas wtedy troje. Ja, muzyka i biały podglądacz. Księżyc. Nasz jedyny nocny towarzysz. Na pewno o jego roli będzie okazja wspomnieć w kolejnych wpisach. Na tym, mój drogi czytelniku, kończę wstęp. Mam cichą nadzieję że dasz się zabrać w podróż po moim świecie. Po świcie człowieka który jest sam w nocy. Po świcie człowieka który Cię potrzebuje.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania