Pan i Pani - Autor nie ujawnił się
Pani i Pan nie mogli mieć dzieci. Bóg po prostu machnął ręką mówiąc „A niech tam” - i jądra Pana odmówiły produkowania mężnych i wartościowych plemników.
Pani bardzo chciała mieć dziecko więc pewnego poranka, gdy złocista gwiazda była jeszcze pomarańczową łuną na horyzoncie Pan i Pani wybrali się na Targ. Postanowili całe swoje oszczędności wydać na Dziecko. Dzieci sprzedawane były po zachodniej stronie Targu, więc dojście tam zajęło im kilka godzin. Wybrali ładnego, rumianego chłopca z włosami koloru słomy, nazwali go Króliczek i zawieźli do domu. Wiedzieć wam trzeba, że chłopiec był Odnowiony, nie posiadał żadnych wspomnień i pałał bezgraniczną miłością i zaufaniem do swoich obecnych rodziców.
Radości Pana i Pani nie był końca. Każdego dnia doglądali Króliczka, spełniali wszystkie swoje rodzicielskie marzenia, nawet te naiwne – związane z placami zabaw i kupowaniem upominków. Było im ciężko, w końcu ich majątek przepadł wraz z kupnem Dziecka, lecz powoli, systematycznie odnawiali domowy budżet.
Lata mijały, Króliczek się nie starzał (ot kolejna procedura wdrażana przy Dzieciach, Chemizacja) a Pan i Pani wręcz tryskali szczęściem malując swój świat jaskrawymi kolorami zadowolenia.
Czasem gdy wyjeżdżali, na przykład do sklepu czy na Targ, zostawiali syna w garażu. Siedział tam grzecznie do ich powrotu.
Historia przesuwa się teraz w stronę sąsiadów Pana i Pani, do Sąsiada i Sąsiadki. Byli to starsi ludzie, którzy mieli duży dom i psa. Pies ten był rodzaju przysadzistych, czarnych zabójców, a strach przed jego żółtymi kłami wzmagała biała wydzielina z pyska.
Razu pewnego, Sąsiad zaobserwował przez okno taką oto sytuację:
Garaż u Pana i Pani był otwarty. Pies biegał po podwórzu. Pies tarmosił coś. Coś zostawiało czerwone ślady.
Sąsiad wybiegł co tchu i jego oczom ukazała się osobliwa scena. Pies w pysku dzierżył zakrwawiony fragment jelita, raczej cienkiego, przeżuwał go i tarmosił. W panice Sąsiad wpadł do garażu. Och! Ciało Króliczka leżało z ogromną dziurą w brzuchu, bladą, spokojną twarzą i członkami porozrzucanymi jak u kukiełki. Sąsiad zwymiotował, czyniąc jeszcze większy bałagan. Po chwili podjął działania. Usunął ciało, zastrzelił psa, wyczyścił garaż. Pojechał na Targ (samochodem zajęło mu to kilka minut), kupił Dziecko złudnie podobne do Króliczka, posadził je w garażu i czekał. Gdy ujrzał jak Pan i Pani wracają, wybiegł im na spotkanie. Zdenerwowany przywitał się, zaczął mamrotać coś o pogodzie.
Pan otworzył drzwi do garażu. Pani zaglądnęła do środka i zemdlała, wstrząsana drgawkami. Pan rozdziawił usta. Sąsiad spytał się o co chodzi, jego głos drżał i myślał „Czy zorientowali się?”.
Na to Pan odrzekł:
- Nasz Króliczek się zabił, więc pogrzebaliśmy go za garażem... a teraz on tu siedzi!
Och! , Sąsiedzie! Co za gafa!
Komentarze (13)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania