Poprzednie częściPanK.

PanK. - część 6

- Mamy dwa trupy i jednego podejrzanego świadka – powiedział Frank do Dizzy’ego. – Zabrałeś gliniarzowi gnata i latałeś z nim po całym mieście, terroryzując mieszkańców. Tak było?

- Niezupełnie.

- Tak było. Masz szczęście, że ten cały Pan K. używa odmiennego rodzaju broni, bo inaczej byśmy rozmawiali. Mogę sobie nawet myśleć, że jesteś niewinny, ale co z tego? Za dużo dowodów wskazuje na ciebie, jako winowajcę tego zamieszania.

- To nie ja.

- Nie mamy o czym gadać. Zabrać go na przesłuchanie! – rozkazał Frank. – Już jesteś udupiony, koleś.

Gliniarz napił się kawy z filiżanki, przejrzał raporty, a potem otrzymał informację, że punk uciekł.

- Co zrobił? – zakrzyknął Frank i parsknął kawą w twarz gliniarza, który przyniósł mu złą wiadomość.

- No, wyrwał się nam i w ogóle.

- Dopadnijcie go i to natychmiast!

 

******

Dizzy znów musiał uciekać, tym razem przed stróżami prawa i w kajdankach. Biegł tak długo, aż spostrzegł, że nie rozpoznaje terenu. W okolicy dominowały niewielkie domki. Zgubił się. Teren wydawał się dosyć odludny, odpowiedni na zasadzkę. Pan K. wyszedł zza rogu jednego z budynków i stanął naprzeciwko Dizzy’ego.

- Znów się spotykamy – powiedział. – Tym razem nie muszę udawać, bo nikt nie przybiegnie ci na ratunek.

- Ten głos…

Nieznajomy zrzucił kapelusz, ściągnął też chustę zasłaniającą usta. Przed Dizzym stał teraz jego dawny przyjaciel, Kettle. Na głowie nie miał już irokeza, ostrzygł się na krótko.

- Ty żyjesz? – zapytał Dizzy z niedowierzaniem.

- Jak widać. A tamten punk był trochę do mnie podobny, więc go wykorzystałem. I tak nie miałeś czasu, żeby mu się przyglądać.

- Dlaczego to robisz?

- Myślisz, że będę ci się tłumaczył? Chciałem, żebyś się zdziwił. W takie samo niedowierzanie wpadali inni, których załatwiałem, gdy odkrywali, że to ja jestem Panem K. Nazwij to szaleństwem. Mi to i tak jest obojętne. Zmieniłem styl, widzisz?

Przejechał dłonią po wygolonej głowie.

- Teraz jestem skinem, a oni nienawidzą punków.

- Kompletnie zwariowałeś.

- Może, ale całkiem sprytnie to zaplanowałem. Moi kumple dali mi tę fajną broń.

Kettle wyjął niewielki niby-pistolecik i wycelował w Dizzy’ego.

- Masz jakieś ostatnie życzenie?

- Tak, żebyś zniknął.

- No, zaraz zniknę, ale ty dużo wcześniej.

Następne częściPanK. - część 7 (ostatnia)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Canulas 01.08.2017
    Tak na 4. Całkiem sympatyczne. Melodyjne, sprawne. Brakuje jednak efektu: "O kur*a".
  • Canulas 01.08.2017
    Ale nie dla kazdego brak efektu "o kur*a" będzie minusem.
  • KarolaKorman 16.08.2017
    Ja dałam 5 i idę wreszcie po końcówkę, bo coś długo dojść nie mogłam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania