,,Papa Lauti'' - Rozdział 3

Tego wieczoru straciłam coś więcej niż tylko nadzieję na powrót do domu. Część mnie dobrze wiedziała już o czymś czego rozum dalej nie akceptował.

Nawet, jeśli ucieknę, co jest równe niemal zeru, to i tak nie mam dokąd pójść.

Straciłam wszystko.

Od kilku godzin siedziałam na łóżku ściskając w ręku złotą obrączkę mamy. Już nie płakałam. W sumie nie potrafiłam ułożyć nawet jednej sensownej myśli. Gdy zdenerwowany Dick, przytaszczył mnie tu, schowałam się pod kocem żałując, że nie mają tu tabletek nasennych, albo wódki. Chociaż jedno i drugie też by się nadało.

- Słoneczko, jak się masz ? - spytał Faust.

Podskoczyłam na łóżku. Nie słyszałam, gdy uchylał drzwi. Teraz najzwyczajniej w świecie siedział na łóżku przede mną. Uśmiechał się. Jeśli miałabym porównać go do zwierzęcia z pewnością byłby to biały lisek. Kusi swym urokiem, by na koniec zatopić kły w naiwnym człowieku. Dick natomiast byłby czarną panterą. Tak, ona do niego pasuję. Nieprzewidywalna, kapryśna i dzika.

Kim ja bym była?

Szarą myszą.

Chowałabym się pod liśćmi tak długo, dopóki by mnie nie wytropili. Chłopak przyglądał mi się spod białych rzęs. Jasna cera sprawiała, iż wydawał się bezbronny, jednak dobrze wiedziałam, że z ich dwójki, to on jest w stanie mi zrobić większą krzywdę.

- Elli...-szepnął nachylając się nade mną.

Był zbyt blisko. Zmarszczyłam brwi. Jeśli myśli, że zaraz po utracie rodziców rzucę mu się w ramiona to się mylił.

- W co ty pogrywasz ? - rzuciłam ostro.

Nie miałam już nic co mogłabym stracić. Jeśli mnie teraz zabije to tylko lepiej. Nie będę czuła tej pustki w sercu. Zmarszczył czoło, jakby nie rozumiał pytania. Za chwilę jednak uśmiechnął się odsuwając.

- Radzę Ci nie być taką pewną siebie. Wiesz czemu ? - spytał mrużąc lekko fiołkowe oczy.

Wzdrygnęłam się. Nie byłam tak odważna jak się starałam. Zbliżył się szybko łapiąc moje nadgarstki i przygniatając mnie ciężarem swojego ciała. Nogami przytrzymał moje, abym go nie kopała. Nie mogłam nic zrobić prócz szarpania nadgarstkami. Trzymał je w żelaznym uścisku.

- Bo jesteś tylko małą, biedną dziewczynką bez rodziców. Nie wiesz do czego jestem zdolny i lepiej byś się nie dowiedziała - kontynuował oblizując wargi.

Wpatrywał się wprost w moje czekoladowe oczy. Przytłaczała mnie jego aura, jednak nie chciałam odwrócić wzroku. Nie sprawię mu tej satysfakcji. Poprawił uścisk na moich nadgarstkach tak, aby trzymać je jedną ręką, a drugą bawić się moimi brązowymi włosami. Uśmiechał się ciągle. Paznokciem przejechał po moim policzku, aby po chwili zjechać niżej.

- Nawet nie wiesz co tutaj robi się z takimi dziewczynkami jak ty.

Zamknęłam oczy.

- Przestań ! - krzyknęłam.

Nagle ciężar ustał, a ja podniosłam powieki. Faust patrzył na mnie gniewnie. Lewą rękę miał poparzoną.

- Ty zdziro ! - warknął.

Nie wiedziałam o co chodzi. W pokoju nagle zrobiło się zimno, a na rzęsach chłopaka pojawiły się małe śnieżynki. W tym samym momencie drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem.

- Uspokój się, to twoja wina, trzeba było nie zaczynać. - mówił wolno Dick.

W jego głosie brzmiała nuta groźby. Faust zmrużył oczy, jednak usiadł na łóżku. Był zły.

- A ty do cholery przestań się palić! - warknął Dick, tym razem na mnie.

- Co ? - spytałam.

Spojrzałam w dół na moje ręce. Języki ognia pochłaniały całe moje dłonie. Zaczęłam piszczeć biegając w kółko. Ja się palę! Czarnowłosy widocznie niezadowolony spojrzał srogo na Faust'a. Ten jednak tylko wzruszył ramionami.

- Elli, weź oddech i się uspokój.

Słyszałam go, jednak nie chciałam wykonywać jego rozkazów. Ja zaraz spłonę. Umrę jako żywa pochodnia. Po chwili jednak dotarła do mnie jedna cicha myśl: Czemu to nie boli?

Zatrzymałam się spoglądając na moje ręce, jednak ognia już tam nie było. Zero oparzeń, skóra nie była czarna, a nawet moje ubranie zdawało się być takie jak wcześniej. Nic nie rozumiałam. Obaj przyglądali mi się badawczo. Faust gniewnie, natomiast Dick z uśmiechem.

- Ogień, myślałam, że to ziemia- powiedział wyższy chłopak.

Poparzony Faust wpatrywał się wciąż we mnie niezadowolony.

- Ona mnie poparzyła, mam prawo jej oddać!

Zamrugałam kilka razy oczyma. Skąd ten ogień się wziął? Czemu ja? Jak ja to zrobiłam? Czy to byłam ja?

Dick widocznie olał narzekanie białowłosego i podszedł do mnie uśmiechnięty.

- Ogień zawdzięczaj ojcu. Sprzedał twoje życie, za wolność.

Zmrużyłam oczy.

- Mój ojciec nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

Chłopcy prychnęli śmiechem.

- Nie ojczym, ojciec. Sprzedał Cię nam za wolność. Jesteś własnością Papa Lauti.

Cofnęłam się o krok. Nie byłam rzeczą. Tym bardziej niczyją własnością. Poza tym ojciec umarł, gdy skończyłam sześć lat. Nie pamiętałam go. Mama mówiła, że przez chorobę oszalał. Wyjechał, gdy się urodziłam i wrócił po pięciu latach. Nie pamiętałam go nawet. Poza tym czemu miałby mnie sprzedawać? Jaką znowu wolność?

- Witamy wśród Serinów. - szepnął Dick.

- Kto to Serin?

Jego zimne oczy zatrzymały się przez chwilę na moim odpiętym guziku u góry bluzki. Widocznie, gdy ja byłam zajęta histeryzowaniem, Faust'owi się to udało. Nie ukrywał, nawet świdrującego mnie od góry do dołu wzroku.

- Opiekun żywiołu. Żandarmeria tej wyspy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Kajamoko 31.05.2016
    Świetne
    Myślałam, że jest czymś w rodzaju okupu albo coś, a ty tu dałaś moc żywiołów
    Wow *w*
    Jak zawsze 5 ^^
  • Kajamoko 01.06.2016
    Kiedy wrzucasz następne ?
  • Shina-san 01.06.2016
    Postaram się jutro
  • Kajamoko 01.06.2016
    Shina-san
    Itd... Ulżyło mi. Nie muszę długo czekać ^^
  • Kajamoko 01.06.2016
    Oj... Miało być "Uff..." zamiast Itd...
    Autokorekta -,-
  • Shina-san 01.06.2016
    Kajamoko Spoko :D No niestety wszystkie zaliczenia itp. :C
  • Kajamoko 01.06.2016
    Shina-san
    Rozumiem ;(
    Połączymy się w bólu xD
  • Shina-san 01.06.2016
    Kajamoko A która klasa?
  • Kajamoko 01.06.2016
    Dopiero gimnazjum
  • Kajamoko 01.06.2016
    druga. A ty?
  • Shina-san 01.06.2016
    Kajamoko 3 :P
  • Kajamoko 01.06.2016
    Nie zazdroszczę xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania