Park. cz. 1.

Moje stare oczy widziały wiele historii. Uszy usłyszały tysiące opowieści. Chciałbym mieć tyle czasu, aby je wszystkie opowiedzieć, lecz mój zegar ciągle tyka i nie chce przestać. Jaką wyjawić dzisiaj wam tajemnicę? Opowiem historię pewnego chłopaka.

Jeżeli mnie pamięć nie myli to miał on siedemnaście lat. Jaki był? Ciężko go opisać gdyż nie był statyczny. Jego charakter można określić słowem dynamiczny. Wiele mówił, lecz mniej robił. W głowie miał wielkie myśli, których nikt nie rozumiał. Dobra, ale idźmy dalej. Jakieś pięć miesięcy przed wydarzeniami, o których chcę powiedzieć, zerwała z nim dziewczyna. Była to jego pierwsza i bardzo ją kochał. Przez tą stratę był dosyć zagubiony. Żył chwilą, gdyż nie potrafił patrzeć w przyszłość. W szkole nie było wesoło. Często śmiali się z jego słów, których nie potrafili zrozumieć. On chciał tylko odrobinę zrozumienia. Nikt nie potrafił go zrozumieć. Miał przyjaciół, ale nawet i oni byli dla niego obcy. Kiedyś ktoś go zapytał czym jest dla niego świat. Odpowiedział dokładnie tymi słowami ,,Świat jest dla mnie wielką pustką wypełnioną brakiem zrozumienia". Jak zwykle każdy śmiał się z tych słów. Często ukrywał łzy, których nie potrafił powstrzymywać. Trzymał w sobie największe emocje. To chyba przez to spotkał go taki los, który poznacie w tej historii. Kiedy to wszystko się zaczęło? Chyba tamtego letniego wieczoru. Było już ciemno, nawet ciepło jak na tą porę roku. Wracał z spaceru przez ten pechowy park. Miał ubrany kaptur, gdyż to dawało mu poczucie, że nikt go nie widzi, lecz prawda była inna. Zauważyli go tamci chłopacy z piwem w ręku. Zaczepili go, lecz on im nie odpowiadał. Chciał jak najszybciej odejść. Oni go złapali i popchnęli. Kaptur zsunął mu się z głowy i można było ujrzeć wściekłość w jego oczach. Jego usta były ciągle zamknięte. Chyba go wyzywali. Ciągle go popychali, aż w końcu upadł na ziemię. Chciał uciec, lecz oni go złapali. Znowu go wywalili i zaczęli kopać. Gdy zobaczyli krew to uciekli. On krwawiący leżał w parku. Zauważyła go jakaś dziewczyna. Podeszła do niego i zapytała czy nic mu nie jest. On z wściekłością w oczach odepchnął ją i odszedł. Wrócił do domu i w lustrze ujrzał swoją zakrwawioną twarz. Łzy zaczęły mieszać się z krwią. Następnego dnia poszedł do szkoły z podbitym okiem i rozciętą brwią. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. On cały czas był cicho i ukrywał swoje emocje. Wrócił do domu i zaczął słuchać muzyki. Siedział na portalu społecznościowym i zobaczył, że ma zaproszenie do znajomych. Zaprosiła go dziewczyna z jego szkoły. Była wysportowana i ładna. W jego oczach była ideałem. Zaczęli pisać i zanim się obejrzał minęło parę godzin. Sytuacja powtarzała się wiele razy. W końcu postanowili się spotkać. Spotkanie było dla niego tchnieniem nadziei w jego martwe płuca. Wracał do domu przepełniony szczęściem. Zaczął pisać swoje szczęśliwe myśli. W szkole wszyscy mu zazdrościli, że spotyka się z taką dziewczyną. Spotykali się przez miesiąc każdego dnia. Chciał jej powiedzieć, że ją kocha. Ciepłą nocą wybrali się na spacer do parku. Stanęli pod wielkim drzewem. Złapał ją za rękę i spojrzał w oczy. Chciał już wypowiedzieć te słowa gdy ona powiedziała ,,Słuchaj fajnie było i jesteś bardzo fajny, ale się w kimś zakochałam". Te słowa wbiły sztylet w jego serce. Odszedł od niej bez słowa. Spotkał znowu chłopaków od ,,piwa". Historia lubi się powtarzać i tym razem go złapali. W jego oczach znowu było widać płomień wściekłości. Było czterech na jednego. Popchnęli go, lecz on nie pozostał obojętny. Rzucił się na jednego. Reszta była w szoku i nie reagowali. On bez opamiętania uderzał pięściami w twarz powalonego przeciwnika. Jego dłonie zabarwiły się krwią. W końcu koledzy zareagowali i go odciągnęli. Znowu wrócił do domu z zakrwawioną twarzą. Ponownie łzy mieszały się z krwią. Wszyscy dowiedzieli się o tym, że dziewczyna dała mu kosza. Zamknął się w sobie. Każdego dnia płakał i nadal był samotny. Nikt nie przejmował się nim. W szkole słyszał tylko śmiechy. Był pośmiewiskiem całej szkoły. Od tamtego zdarzenia minął już tydzień, a raczej dopiero. Nasz bohater chyba nie lubi się uczyć na błędach. Trzeci raz wracał przez park. Znowu spotkał swoich ,,kolegów". Tym razem szukali zemsty za to co im zrobił. Zatrzymali go i okrążyli. Powalili ofiarę i zaczęli kopać. Wszystko to zauważył jakiś mężczyzna, który odegra ważną rolę w tej historii, ale nie zdradzajmy zakończenia. Wracając do wątku... Podbiegł i rzucił się na oprawców. Szybko powalił pierwszego kopiąc go w nogę. Rzucił się na niego drugi, lecz i on szybko został obezwładniony. Trzeci się zawahał i obrońca naszego bohatera bez litości wyprowadził prawego prostego nokautując przeciwnika. Ostatni agresor uciekł. Po chwili w jego ślad poszli koledzy. Wybawca pomógł naszemu bohaterowi. Podał mu pomocną dłoń i opatrzył rany. On mu podziękował za pomoc i był pod wrażeniem. Nie znałem jego imienia, więc nazwę go Piotr. Zatem, Piotr był nauczycielem tajskiego boksu. Zaproponował, że nauczy naszą ofiarę się bronić. Pozwólcie, że dalsze losy naszego bohatera opowiem przy następnej okazji.

Następne częściPark. cz. 2.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • persse 22.12.2015
    Polecam stawiać więcej przecinków, a nie krótkich zdań i powinno: być tę porę, a nie tą. Kiedy w następnym słowie jest ę, to powinno się pisać tę. To samo z tą (jak w słowie jest ą to pisze się tą) Ogólnie opowiadanie przyjemne, pisz dalej ;)
  • elenawest 22.12.2015
    Super ;-) zostawiam 5, bo jestem pod wrażeniem, że zdecydowałeś się na dłuższą formę wypowiedzi, a przede wszystkim, że to wszystko opisałeś.
  • Lucinda 22.12.2015
    Na początku byłam zaskoczona (oczywiście pozytywnie), że postanowiłeś napisać coś prozą. Ciekawie opowiadasz historię, masz przyjemny styl pisania. Przedstawiłeś ciekawą perspektywę - z punktu widzenia pobocznego obserwatora, który zdaje relacje. W sumie ciężko mi odnieść się do tego, co napisałeś, bo po prostu mnie tym poruszyłeś, tekst pod pewnymi względami przypomniał mi trochę dawne czasy, o których już dawno przestałam myśleć. Zawsze istnieją i będą istnieć podli ludzie, którzy potrafią, mówiąc oględnie, uprzykrzać komuś życie. A niezrozumienie... cóż, to duży problem, tym bardziej, że nic nie można na to poradzić, można co najwyżej starać się przewidzieć skutki własnych słów czy zachowań i starać się je kontrolować lub unikać kontaktów z innymi, tak przynajmniej ja to widzę. Przechodząc do kwestii technicznych, po pierwsze przydało by się więcej akapitów, powinieneś je stawiać za każdym razem, gdy rozpoczynasz nowy wątek, musisz też popracować nad powtórzeniami, które tutaj również wskażę poniżej, no i jeszcze trochę interpunkcja, choć pod tym względem naprawdę nie jest tak źle, natomiast dobrym sposobem jest tu liczenie orzeczeń (wiedząc, że każde powinno być oddzielone).
    ,,Jeżeli mnie pamięć nie myli (przecinek) to miał on siedemnaście lat";
    ,,Ciężko go opisać (przecinek) gdyż nie był statyczny";
    ,,Przez tą stratę był dosyć zagubiony" - ,,tę", ponieważ rzeczownik jest w bierniku;
    ,,śmiali się z jego słów, których nie potrafili zrozumieć. On chciał tylko odrobinę zrozumienia. Nikt nie potrafił go zrozumieć" - tu właśnie są powtórzenia;
    ,,ktoś go zapytał (przecinek) czym jest dla niego świat";
    ,,Wracał z spaceru" - ,,ze spaceru";
    ,,Zauważyli go tamci chłopacy z piwem w ręku" - musisz jakoś zmienić słowo ,,chłopacy", wątpię, żeby to była poprawna forma, z drugiej strony ciężko znaleźć odpowiednią, a jednocześnie pasującą do sytuacji;
    ,,Gdy zobaczyli krew (przecinek) to uciekli";
    ,,lustrze ujrzał swoją zakrwawioną twarz. Łzy zaczęły mieszać się z krwią" - tu znowu chodzi o powtórzenie, pojawiło się ono w dwóch miejscach, ,,zakrwawiony" i ,,krew" należą do tej samej rodziny wyrazów, dobrze by to było jakoś przekształcić;
    ,,Chciał już wypowiedzieć te słowa (przecinek) gdy ona powiedziała ,,Słuchaj (przecinek) fajnie było i jesteś bardzo fajny, ale się w kimś zakochałam"." - tu dodatkowo powtórzenie ,,fajny", ,,fajnie";
    ,,szukali zemsty za to (przecinek) co im zrobił";
    ,,powalił pierwszego (przecinek) kopiąc go w nogę";
    ,,wyprowadził prawego prostego (przecinek) nokautując przeciwnika". Z pewnością zajrzę do następnych części, na które już czekam, ale zastanawiam się nad oceną. Waham się pomiędzy 4 a 5, bo treść jest bardzo dobrze napisana, ale jeszcze trochę podupada technika (tu patrzę głównie na akapity i powtórzenia), na razie więc chyba dam 4, ale mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła dać ocenę wyższą:)
  • Neli 22.12.2015
    Przeczytałam i nie wiem jaką dać ocenę. Podobało mi się, ale jakoś mnie nie porwało. Fajny narrator, wyobraziłam sobie starego dziadka z fajnym głosem. Hym, ode mnie 4;))
  • KarolaKorman 23.12.2015
    Ode mnie też 4, na początek, ale zajrzę do kolejnej części, bo ciekawa jestem co było dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania