Paskudny koniec komunisty

Ks. dr Jan Dohnalik, kanclerz Kurii Polowej WP ujawnił okoliczności sakramentalnego pojednania z Bogiem sowieckiego generała w polskim mundurze Wojciecha Jaruzelskiego. Wyjaśnienie upubliczniono na trzy dni przed pogrzebem Jaruzelskiego. Ludzie, a szczególnie ofiary i rodziny ofiar tego komunistycznego zbrodniarza nie rozumieli, dlaczego Kościół zezwolił na liturgiczny pogrzeb tego zagorzałego ateisty i zatwardziałego bandyty. Decyzja ta wzbudziła niebywałe zgorszenie wśród katolików. Według kanclerza księdza Dohnalika spowiedź Jaruzelskiego odbyła się 12 maja 2014 r. Była całkowicie dobrowolna, a sakramenty namaszczenia chorych i komunia święta przyjęte zostały przez delikwenta świadomie. Udzielono ich podobno na prośbę samego zainteresowanego. Wyklucza to tezę, że księdza wezwała do dogorywającego Jaruzelskiego rodzina. Podczas spowiedzi penitent ucałował relikwie św. Jana Pawła II – papieża i św. Rafała Kalinowskiego – żołnierza Powstania Styczniowego.

Gdyby Jaruzelski był zwykłym szeregowcem jego woltę światopoglądową w obliczu śmierci można by strawestować krótkim: „przyszła koza do woza” i na tym zakończyć. Ponieważ był jednak generałem rządzącym podbitą Polską, bardziej adekwatne jest odwołanie się do analogii historycznej. W drugiej połowie XI wieku cesarz Henryk IV w worku pokutnym i boso ukorzył się przed papieżem Grzegorzem VII w Canossie. Rzekome nawrócenie sowieckiego zbrodniarza ma podobny wymiar.

Fakt pojednania się Jaruzelskiego z Bogiem jest niespodzianką dla większości Polaków, ale dla niektórych to wydarzenie było prawdziwym szokiem. Biografia komunistycznego genseka wskazuje przecież, że był on całe życie wrogiem religii katolickiej. Wielokrotnie to udowodnił krwawo i bezwzględnie sprawując swoje rządy nad Polską.

Katolików ten kościelny pogrzeb sowieckiej gnidy początkowo oburzył, ale wyjaśnienia post fatum rzecznika Kurii Polowej uznali za wyczerpujące. Każdemu człowiekowi, który wyznał szczerze swoje winy przed kapłanem przysługuje katolickie pożegnanie zwłok. Większa jest radość w niebie z jednego nawróconego grzesznika, niż ze stu sprawiedliwych. A świeżo nawrócony sowiecki generał grzesznikiem był nie lada jakim, wiec i radość z jego powrotu na łono Kościoła jest zapewne duża.

Prawdziwy szok nawrócenie „generała” wywołało u jego wielbicieli, fanatycznych zwolenników, u tych, dla których był ideowym guru. Oni do dziś wierzą, że gdyby nie wojna wydana narodowi w grudniu 1981 r. wisieliby dziś na drzewach zamiast liści. To generał przeprowadził ich przez Morze Czerwone do III RP. Dla zwolenników sowieckiego drania to nagłe nawrócenie oznaczało podłą, tchórzliwą dezercję z pola walki. Dezercję dokonaną na oczach oniemiałych Polaków. Generał na łożu śmierci pokornie chwycił się księżowskiej sukienki, którą całe życie ostentacyjnie gardził i brutalnie zwalczał.

Śmierć czerwonego pająka w czarnych okularach odniosła i pewien pozytywny efekt. Przypomniała wielu Polakom o problemie pochówku na polskim cmentarzu wojskowych na Powązkach. Otóż na Powązkach chowano wcześniej polskich bohaterów poległych

w walkach o wolność Ojczyzny lub zasłużonych dla tej Ojczyzny w inny sposób. Po opanowaniu terytorium Polski przez armię czerwoną, trafiło na Powązki wielu komunistycznych dygnitarzy, zdrajców, renegatów którzy niepodległość Polski przekupczyli, ale także czynnie uczestniczyli w mordowaniu, torturowaniu i zniewalaniu swoich rodaków. Inaczej mówiąc obok patriotów na Powązkach spoczywają ludobójcy, zbrodniarze, bandyci, tacy jak Bierut, Gomółka, Kraśko i inne komunistyczne kreatury. Teraz dołączył do tych odrażających person sowiecki generał w polskim mundurze Wojciech Jaruzelski. Jego truchło zakopano niemalże nad głowami tych, których mordował idąc na Berlin, służąc w WSI,

w 1968 r. w Czechosłowacji, w 1970 r. w Trójmieście, wreszcie w stanie wojennym w 1981 r. i w późniejszym okresie. Ludobójcza działalność Jaruzelskiego nie ograniczała się tylko do wymienionych wydarzeń, ale trwała niemalże przez cały okres PRL – u. Nawet wtedy, gdy już rzekomo dobrowolnie dzielił się władzą ze swoimi agentami z Solidarności nadal ofiarami skrytobójczych mordów Jaruzelskiego padało wielu polskich patriotów i duchownych, jak: ks. Suchowolec, ks. Zych, czy ksiądz Niedzielak. Tych zbrodni nikt nigdy nie wyjaśnił, a próby ich rozwiązania są sabotowane.

Czerwony pająk bezczelnie zdezerterował upatrując ostatniego ratunku przez karą Boską w czepianiu się sutanny. Można przypuszczać, że na łożu ogarnął go paniczny lęk skoro zdecydował się na taki gest. Gest tchórza, który jednym czynem zaprzeczył poglądom głoszonym przez całe życie. A były to poglądy ateisty. Podobno nawet podczas pogrzebu matki nie wszedł do kościoła. Uciekając przed kostuchą zdecydował się na całowanie relikwii. Nie jest to dobry omen dla ideowych zwolenników generała. Polski renegat, jako tchórz i neofita nie bardzo nadaje się na pomniki i wzór do naśladowania dla lewicowego narybku. Źle się stało, że trupowi nie nałożono przed śmiercią moherowego beretu. Byłoby nie tylko straszno, ale i śmiesznie.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Zaciekawiony 02.06.2019
    Kolejne konto Bogumiła?
  • Ozar 03.06.2019
    Nie będę komentował tekstu, który zieje jadem jak pięciometrowa porządnie wkurzona Kobra. Co do Henryka IV to akurat bardzo zły przykład. Dlaczego? Odsyłam do choćby Wikipedii, albo znakomitej książki „Tiara i Korona”. Powiem tylko, że z pewnego punktu widzenia to właśnie ów władca miał rację.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania