Past perfect
Znów ta sama droga rozkisła w roztopach.
Unia nie głasnęła jeszcze czarnoziemu.
Jest gitara na plecach, ale nie ten chłopak.
Niby ciut podobny, a nic po staremu.
Drzewa jakby wyższe, w nich ptasi festiwal.
Tylko świątek z kapliczki trochę popękany.
Pudło się rozeschło, jak twarz frasobliwa
w czasie zaprzeszłym
nieco dokonanym.
To ta breja leżąca na zmęczonej drodze.
Może skrzypi gdzieś żuraw ze studzienną wodą
i na chwilę będzie trochę lepiej, młodziej,
gdy zanurzę nogi w tak znajome błoto.
Jeszcze złapię a-dur, choć nic już nie stroi,
a non-iron się schowa za strzyżonym płotem.
Nie pogadam z ludźmi, nie chcą się oswoić.
Idźmy dalej świątku w tę wiosenną słotę.
Komentarze (14)
Idźmy dalej świątku w tę wiosenną słotę.
Przepiękny rym, liryczny wiersz - to jest poezja, ta najprawdziwsza, najczystsza - która ledwie dotknie struny, a już zdąży wzruszyć.
Dobrze, że napisałeś, zostanie dla nauki.
Bardzo Ci dziękuję.
Chyba na kacu.
Dzięks :)
Pięknie.
A jednak jeszcze dają przestrzeń do wnętrza
Niemniej mogę się mylić.
To akurat do bólu klasyczny tekst, bez kombinacji, ukrytych znaczeń, wymyślnych metafor i kluczy.
Takie sentymentalne popierdółki starzejącego się gościa.
Nie ma co analizować, a za ocenę wrażeń zwyczajnie dziękuję.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania