Pasztet z dżdżownicy. Refleksja ekologiczno - moralna
Należy zebrać kilkanaście w miarę dużych dżdżownic. Umyć je i sparzyć wrzątkiem. Następnie posolić. Pokroić na kawałki. Przyprawić pieprzem i czosnkiem. Usmażyć na oleju. Potem dodać bułki tartej i zmiksować. Można dodać do tego posiekane na kawałki ugotowane na twardo jajka lub ser twaróg. Taki pasztet smakuje z rana na śniadanie, do pieczywa białego.
Oczywiście, taki pasztet to świństwo, to rzecz pewna, ale wasze pasztety z zamordowanych niewinnych zwierząt mogą to być przysmakiem i nikomu to nie przeszkadza.
Pasztetem z dżdżownic to zapewne pogardzicie, ale kaszanką z krwi zamęczonej świni to nie pogardzicie, tak samo z nie brzydzicie się salcesonem z zamordowanego knura lub polędwicą z zastrzelonego brutalnie z dzika przez wesołego myśliwego.
Wczoraj w pewnym sklepie mięsnym widziałem, jak staruszka trzęsła się z radości na widok wołowiny.
- Proszę takie krwiste kawałki, bo u nas w domu lubimy krwiste steki! - powiedziała do sprzedawczyni, czyli objawiło się w sklepie prawdziwe oblicze homo sapiens.
Nie jem mięsa ssaków, bo mam w domu zwierzęta i traktuję je po ludzku. Jakże można jeść swoich przyjaciół, to jak kanibalizm!
Komentarze (7)
Postawa godna naśladowania.
Pozdrawiam bardzo uprzejmie
To jest hipokryzja, ale też przyzwyczajenia i nawyki narzucone przez kulturę. Tak samo jak z jedzeniem psa - u nas nie przejdzie. :-)
" mogą [] być przysmakiem" - bez "to"
"tak samo [] nie brzydzicie się"
" polędwicą z zastrzelonego brutalnie [] dzika" - bez "z"
@Matt Custor
Czemu nie ze swojego konta?
Tak czy owak takie sobie. Brak tu homoru, dobrej argumentacji też. Takie niby, żeby pomyśleć, wzbudzić jakieś emocje, ale samo w sobie jest po prostu nijakie i nieprzekonujące
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania