Poprzednie częściPE 2654 [1]

PE 2654 [3]

Viil Toivonen wysłuchał, co kantare ma do powiedzenia. Kwestię oficjalnych przydziałów broni już dawno pomijał - Zwiadowcy, jak nazywał PE, mieli swoje dojścia do wszelkiego rodzaju szpejstwa i cichaczem produkowali amunicję na bazie zdobycznej i podprowadzonej z magazynów armijnych. Może te kombinowane graty nie miały szybkostrzelności mecha czy mobilności tych kompozytowych popierduch, które noszą te rozkapryszone cipy z drugiego i trzeciego rozpoznawczego, ci tak zwani szumnie Sto Dwunastą Kompanią Specjalną - ale dowództwo mogło się wypchać, łaski bez. Toivonen nie spodziewał się, że będą chcieli dać mecha albo choć zapewnić wsparcie artyleryjskie, takie rzeczy to na pokazówy, jak prezydent patrzy przez ramię. Albo dla pupilków, jak Sto Czwarta Specjalna czy Sześćdziesiąty Ósmy Batalion Zmechanizowany.

- Albo na ofensywy, gdy wszystkie chuje świata wlepiają gały w ekrany - mruknął, gdy obok nich startował uzbrojony śmigłowiec rakietowy.

- Co? - spytał Wilnov. - Nie dosłyszałem. - Uniósł palec wskazujący. - Przez ten helikopter.

Toivonen wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wytrząsnął jednego i odpalił. Wydmuchał dym, spojrzał na oddalającą się, ryczącą eskadrę śmigłowców lecącą w kierunku północnym, a potem na osiem odrapanych, wysłużonych humvee z wymalowanymi przekreślonymi okręgami PE, na które kilkanaście osób już ładowało graty. Świeca, który parał się cudotwórstwem, jak nazywali kombinowaną inżynierię, montował granatniki i sprawdzał skrzynie z amunicją. Choć nic nie skrzypiało, to to wszystko i tak...

- Złom - powiedział, podsumowując swoje myśli Toivonen. Startujące helikoptery wzbiły tumany kurzu, który jeszcze nie opadł.

- No. - Wilnov podał mu tablet z tym, co dowództwo zatwierdziło na trzydniowy patrol oficjalnie, i to, co nieoficjalnie. Fin podniósł tablet pod nos, przejrzał pozycje, wskazał palcem na kwestię prowiantu, a kantare wzruszył ramionami.

- Weźcie wszystkie skrzynie z przeciwpancerną - zakomenderował Fin. - Co nie wejdzie do skrzyń, wrzućcie luzem do ładownic, do zapasowych magazynków i gdzie się da. Aktywności nie będziemy lekceważyć. Idź do kwatermistrza po więcej racji i co ci się uda zabrać, zabierz.

Kantare spojrzał na dowódcę. Ów był rodzonym Finem, skurwysynem nie do zdarcia jak dotąd, a teraz jakby panikował... Jakby. Coś było na rzeczy, pomyślał.

- Nie ma chuja, żeby to faktycznie miało być to, Toivo. Nie było aktywności od dwustu lat! A i te przedtem to, te, wiesz, bzdury i legendy. Wszystko już dawno zgniło, rozpadło się w proch, znikło z powierzchni ziemi.

Oby, pomyślał Toivonen.

- Oby. Ale nie wiemy tego. Może to tylko echo komunikatu, stare, czołgające się ramię, cokolwiek... I to wystarczy, Frank. Jesteśmy na pustyni. Różnie może być. Zaginęły dwa mechy i samolot, sam mówiłeś. W razie ozetwuce potrzebujemy wszystkich przeciwpancernych, jakie zdołamy zabrać.

- Rozkaz - kiwnął głową Wilnov, jeden z niewielu ludzi posiadających jeszcze imię, a raczej posługujący się swoim prawdziwym imieniem.

Pierwsza zacierała takie rzeczy, jak imię, nazwisko, pochodzenie, przeszłość... Jak cię nazywano, zanim cię porwano, pobito, zgwałcono i oficjalnie przyjęto do oddziału - nikogo nie obchodziło. A jednak Wilnov pozostał Frankiem, a Toivo Toivonen... No, sobą.

Jeśli wierzyć przodkom, podaniom ludowym i nieoficjalnym danym, tak zwana aktywność dziesiątkowała ludność, niszczyła miasta, zmieniała teren pustynny w górzysty, tworzyła jeziora pośrodku lasów i chuj wie co jeszcze, latające ryby na kiju, rozważał słowa Fina Frank. Może zejść więcej niż trzy dni. Może trzeba zawinąć więcej prowiantu. Odetchnął, wyprostował się i z pogodnym nastawieniem poszedł męczyć kwatermistrza o dodatki.

Toivonen zaś poszedł do stróżówki przy barakach pierwszej elitarnej i usiadł na krześle w pozycji kwiatu lotosu. Wysokie buty pustynne odrobinę mu przeszkadzały w założeniu nogi na nogę, ale tylko ciut. Złożył palce na kolanach i zaczął cicho pomrukiwać "hommmmmm, hoommmmmm". Zamknął oczy.

- Aktywność - powiedział cicho. Gdy ponownie otworzył oczy, były całkowicie białe.

*

- Aktywność - powiedział altare Hoo, siedzący w tej samej pozycji w swojej celi w więzieniu na Fidżi. Były to pierwsze słowa jakie wypowiedział w tym roku. Pierwszy raz też w historii własnego uwięzienia, uśmiechnął się. Na ogniki w oczach jednak nie mógł sobie pozwolić.

Jeszcze nie.

Następne częściPE 2654 [4] PE 2654 [5] PE 2654 [6]

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Canulas 07.03.2018
    - Albo na ofensywy, gdy wszystkie chuje świata wlepiają gały w ekrany - mruknął, gdy obok nich startował uzbrojony śmigłowiec rakietowy. - zajebiste.

    Seria dlaej cud. Ta część krótka.
    Końcówa - SZTOSIWO.
    Jebie mi tu ostrym Metal Gear Solidem albo tym, co teraz Kojima robi - Death Stearling czy coś.
    Bajadera.
  • Okropny 07.03.2018
    Dzięki, man. Me inspiracje są zgoła inne, ale właściwie chuj z nimi. Dzięki za wizyty, piszę dalej, niestrudzenie prę naprzód.
  • Jack Ripper 08.03.2018
    Akcja się rozkręca :D
    Szkoda tylko, że ten rozdzialik taki krótki, no ale cóż, idę czytać następny
  • Ritha 17.04.2018
    Wytrząsanie papierosów z paczki to już Twój charakterystyczny niuansik. Hank też tak robił o ile dobrze pamiętam :)

    „Choć nic nie skrzypiało, to to wszystko i tak...
    - Złom - powiedział, podsumowując swoje myśli Toivonen” – git

    Nadal czuć flow, zdania biegną, wiadomo, że lubię.

    „- Rozkaz - kiwnął głową Wilnov, jeden z niewielu ludzi posiadających jeszcze imię, a raczej posługujący się swoim prawdziwym imieniem.
    Pierwsza zacierała takie rzeczy, jak imię, nazwisko, pochodzenie, przeszłość... Jak cię nazywano, zanim cię porwano, pobito, zgwałcono i oficjalnie przyjęto do oddziału - nikogo nie obchodziło. A jednak Wilnov pozostał Frankiem, a Toivo Toivonen... No, sobą” – ten fragment też mi się widzi

    Ps. Nie myślałeś zamienić sobie kreseczek na długie?

    Końcówka bardzo dobra. Gwiazdy Twoje.
  • Okropny 17.04.2018
    Ja to wszystko z telefonu robię, bejbe. Jeszcze to pozmieniam.
  • Okropny 17.04.2018
    Mozliwe, ze ten tekst calkiem wypieprze i od nowa napisze, wiec wiesz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania