Perełka cz 1
Jeszcze tylko kilka kroków, pomyślałam wlokąc ciężkie jak z ołowiu nogi przez zatłoczony parking. Chciałam odjechać stąd jak najszybciej, zanim mój, od teraz już były mąż, opuści wrota sądu ze swoją nową, rudowłosą ukochaną. I tylko moje stopy, obleczone w wyjściowe szpilki, spętane poczuciem sromotnej porażki, nie chciały współpracować. Za późno.
Oszklone drzwi uchyliły się, a na marmurowych schodach ukazała się para, jakby żywcem wycięta z jakiegoś czasopisma o celebrytach. On wysoki i śniady, w szytym na miarę garniturze, ona, blada, eteryczna jak wiosenny poranek, z kaskadą loków w odcieniu młodej marchewki.
Nie patrz, usiłowałam zmusić własne ciało, by trzymało się prosto, i kierowało w stronę zaparkowanego samochodu. Spojrzenie jednak, tak jakby bez udziału woli, co i rusz kierowało się w stronę postaci na schodach, a zawiść wbijała kolejne igiełki w i tak już obolałe serce.
Kobieta wystudiowanym gestem przerzuciła przez ramię pasmo włosów. Ciekawe czy kochałby ją tak samo, gdyby nagle wyłysiała, zapytał złośliwy chochlik w mojej głowie. Ostatnio coraz częściej odnotowywałam wewnątrz jego obecność. Nigdy wcześniej nie bywałam złośliwa.
Westchnęłam. To również ostatnio zdarzało mi się coraz częściej. Kluczyków jak zwykle też nigdy nie było tam, gdzie być powinny. Metodycznie, kieszonka po kieszonce przeszukałam czeluści torebki, by znaleźć je ukryte pod podszewką. Zdjęłam żakiet, i rzuciwszy go na fotel pasażera zajęłam miejsce za kierownicą mojego starego, wysłużonego citroena. Silnik zamruczał jak dobry przyjaciel.
W wynajętym mieszkaniu czekała na mnie jedynie moja kotka Nala, ubiegłoroczny prezent gwiazdkowy od Tomasza. Jej ślepka do złudzenia przypominały oczy lwicy z ukochanej bajki z dzieciństwa. Dziś jednak nie przy drzwiach z głośnym miałczeniem, domagając się pieszczot. W poszukiwaniu ulubienicy zawędrowałam do salonu, zbyt dużego jak dla jednej kobiety, gdzie pod ścianami nadal stały kartony z moimi osobistymi rzeczami. Do tej pory uparcie broniłam się przed ich rozpakowaniem, nie chcąc zamknąć jeszcze tego rodzaju swojego życia. Kotka siedziała na parapecie, wyglądając przez okno, z niezadowoleniem machając ogonem. Jej również brakowało naszego starego domu z ogrodem, gdzie mogła biegać i swawolić, polując na wróble.
- Życie to nie bajka, jak powiedziałaby babcia – przemówiłam do kotki, biorąc ją na ręce i sadowiąc się w bujanym fotelu – Szkoda tylko, że w swoich mądrościach nie ostrzegała mnie przed wrednymi sekretarkami, polującymi na cudzych mężów.
Oczy Nali przez moment wpatrywały się w moje, po czym przymknęła je, z cichym mruczeniem poddając się pieszczocie moich palców. Tak łatwo było poprawić jej nastrój, wystarczyło tylko troszkę podrapać za uszkiem. Szkoda że z ludźmi nie było tak łatwo. Torebka pozostawiona na komodzie zawibrowała i gdzieś ze środka rozległ się dzwonek telefonu, wygrywający do niedawna naszą piosenkę. Trzeba będzie ją zmienić, pomyślałam wstając. I oczywiście pozbyć się obrączki do tej pory noszonej na palcu prawej ręki.
Zostawiając kota na poduszce, wzięłam w dłonie hałasujące urządzenie. Na wyświetlaczu pojawił się numer mojej matki. Skrzywiłam się, jeśli zamierzała mnie dobić równie dobrze mogła to zrobić następnym razem. Aż za dobrze miałam w pamięci naszą ostatnią rozmowę.
- I na co ci to wszystko było? - rozpoczęła swoją przemowę niespełna tydzień temu – Wypisywanie tych wszystkich głupot. Romanse. Zachciało ci się zostać pisarką.
- Ale mamo …- otworzyłam usta próbując bronić swojego prawa do kariery, jednak jedno spojrzenie stalowoszarych oczu uciszyło mnie natychmiast
Z moją matką się nie dyskutowało, wiedziałam o tym już jako mała dziewczynka. To ona była siłą karzącą w domu mojego dzieciństwa. Pociechy i wsparcia szukałam zawsze u taty, ale jego już z nami nie było.
- Gdybyś urodziła Tomaszkowi dzieci i zajęła się domem jak przyzwoita kobieta, na pewno by Cię nie zostawił. To porządny, przyzwoity człowiek. Katolik – ostatnie słowo wypowiedziała z namaszczeniem, jak gdyby w tych kilku literkach zawierały się wszystkie zalety świata.
- Nie zostawiłby, tylko zdradzał na prawo i lewo – spotęgowałam całą siłę woli, by nie tyle
wypowiedzieć a wyszeptać to krótkie zdanie.
- Może, ale zawsze by wracał. Jeśli nie ze względu na Ciebie, to na dzieci. Nie byłabyś kobietą porzuconą.
Kochana rodzicielka. Zawsze wiedziała jak dokopać leżącemu, gdzie wsadzić szpilę, by naprawdę bolało. Nie brała jeńców, nie tolerowała słabości. Z piekącymi od powstrzymywanych łez oczami opuściłam kuchnię i dom matki.
To przerobiona, i poprawiona wersja pierwszego opowiadania jakie umieściłam na tej stronie, jeszcze przed
zalogowaniem się. Proszę o szczere opinie, i komentarze : )
Komentarze (30)
np. ,,pomyślałam (przecinek) wlokąc ciężkie jak z ołowiu nogi, przez zatłoczony parking. " - bez ostatniego przecinka;
,,Ciekawe czy kochał by ją tak samo (przecinek) gdyby nagle wyłysiała" - ,,kochałby" w tym przypadku razem, bo czasownik jest w formie osobowej;
,,Kluczyków jak zwykle też nigdy nie było, tam gdzie być powinny. " - przecinek nie przed ,,tam", tylko przed ,,gdzie";
,,Dziś jednak nie stała jak zwykle przy drzwiach, z głośnym miałczeniem (przecinek) domagając się pieszczot" - bez pierwszego przecinka;
,,Kotka siedziała na parapecie, wyglądając przez okno, niezadowolenie machając ogonem." - nie pasuje mi to ,,niezadowolenie" - ,,z niezadowoleniem". (Nie wypisywałam tych ortografów, które już zostały wskazane.)
Mimo to uważam, że błędy techniczne zawsze można poprawić i pracować nad nimi. Ważniejsze jest logiczne składanie zdań, przyciąganie uwagi i zaciekawienie, dlatego dam 4:)
Co zaś się tyczy kategorii, to w następnym rozdziale wyjaśni się dlaczego Fantastyka : )
2. "Szkoda tylko, że w swoich mądrościach nie ostrzegała mnie
przed wrednymi sekretarkami, polującymi na cudzych mężów." - Czyżby jakiś błąd czy niepotrzebny enter? :o
3. "I na co Ci to wszystko było?" - ci z małej litery :)
4. Tutaj małe odniesienie do wolfie. Nie zpotęgowałam, nie z potęgowałam, tylko spotęgowałam ;)
5. " Z piekącymi od powstrzymywanych łez oczami
opuściłam kuchnię, i dom matki." - znów taki dziwny przeskok ;o
6. Brakuje mi trochę akapitów w Twoim opowiadaniu.
Poza tym bardzo podobały mi się Twoje opisy, akcja rozwija się powoli, ale nie nudzi. Nad błędami należałoby troszkę popracować, ale to mały pikuś. Poza ortograficznymi nie są jakieś rażące, więc zostawiam 5 i przeczytam kolejne części ;)
PS: od takiej matki to ja też bym się wyniosła :)
1) Jeszcze tylko kilka kroków, pomyślałam wlokąc ciężkie jak z ołowiu nogi przez zatłoczony parking. ~ Dywiz / myślnik zamiast myślnika.
2) Czemu do jasnej cholery zdania są "poprzecinane"? To znaczy, czemu za pomocą entera dałaś je do różnych linijek, przed kropkami i całą resztą? Po prostu tragedia...
3) [...] bujanym fotelu – Szkoda tylko, że w swoich mądrościach nie ostrzegała mnie [...] ~ Znajdź sobie ten fragment poza edycją i popatrz jak to wygląda.
4) I na co Ci to wszystko było? ~ "Ci" w opkach małą.
5) Gdybyś urodziła Tomaszkowi dzieci, i zajęła się domem jak przyzwoita kobieta [...] ~ Bez przecinka.
6) [...] jak gdyby w tych kilku literkach zawierały się wszystkie zalety świata. [...] ~ To samo, co w trójce.
7) [...] brała jeńców, nie tolerowała słabości. Z piekącymi od powstrzymywanych łez oczami [...] ~ To samo, co w trójce.
8) [...] opuściłam kuchnię, i dom matki. ~ Bez przecinka.
Ergo: 8/10
Całokształt:
Ponawiam pytanie, z dwójki. To wygląda cholernie źle, wiesz? No i nostalgia tekstu. Wybacz, ale rozwód to trochę za mało, aby mnie zasmucić. Gatunek to fantastyka, a ja ją lubię, ale mimo to raczej nie doczytam, ze wzgląd na nie moje klimaty oraz te entery, które jak mówiłem nie raz, ale jestem chamski, psują cały tekst.
3/10
Pomysł:
Samego w sobie nie mam za bardzo jak ocenić, ale widzę, że po raz kolejny ważną cechą jest to, że bohaterka pisze. Przynajmniej jeśli chodzi o charakter. Takie lizanie dupy jest dla mnie niezrozumiałe, podobnie jak postacie oglądające horrory w horrorach. Uwierz mi, to, że mnie nie będzie interesowało jej hobby, to nie koniec świata.
6/10
Średnia w skali 1-5: 2,8(3)
Ocena: 3
Nie miałam w zamyśle nikogo zasmucić rozwodem bohaterki, a już na pewno nie Twoją szanowną osobę.
To jakby wstęp, zakończenie pewnego rozdziału życia, po którym zaczyna się kolejny.
Kolejny punkt to praca bohaterki, nikomu w dupę nie włażę!!! Z mojej postaci mogę uczynić babę sprzedającą
jaja na bazarku, lub jak w tym przypadku uznaną pisarkę, to tylko i wyłącznie moja broszka, która większego
znaczenia nabierze w kolejnych rozdziałach.
podobało : )
Dziękuję za komentarz : )
Koteł ♥ Wspaniałe zwierzęta, sama chciałabym dostać jeszcze jednego kociaka. I jeszcze to imię Nala, nawiązanie do mojej ulubionej bajki z dzieciństwa :3
Błędy oczywiście są, ale myślę, że sama poradziłabyś sobie z ich poprawą, bo czytając twoją ostatnią bitwę widziałam progres ^^
Sorka, że tak krótko, ale mam zamiar skomentować całość w ostatnim dodanym rozdziale :P
Ze strony tej koleżanki to musiało być poświęcenie w słusznej sprawie. I co, udało się?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania