Perełka cz 10
- Kim jesteś? - Żadnego powitania, zero uprzejmości i jedynie to pytanie niczym smagnięcie bicza.
Elisabeth wysunęła się do przodu, czując się najwyrażniej w obowiązku, by mnie tłumaczyć, jednak jedno spojrzenie matki usadziło ją w miejscu. Starałam się stać spokojnie, w pozie dosyć grzecznej, ale nie służalczej, z rękoma lekko splecionymi na podołku.
- Nazywam się Nala – odpowiedziałam odrobinę schrypniętym głosem.
Rozmyślnie użyłam imienia kotki, moje własne było dowodem, że matka musiała nienawidzić mnie już od momentu poczęcia. Ponieważ miałam wybór, wolałam, żeby nikt w tym miejscu nie nazywał mnie Gertrudą. Smoczyca przewiercała mnie wzrokiem i już wiedziałam, że popełniłam błąd, nie wymyślając dla siebie żadnego nazwiska. Ale skąd do cholery miałam wiedzieć jak brzmią ichniejsze nazwiska?
- Jak brzmi twoje nazwisko? - zniecierpliwiona milczeniem, zapytała wprost.
- Nie wiem Pani, moja niania nigdy go nie wymieniała. Od zawsze nazywała mnie tylko Panienką Nalą.
- A więc miałaś piastunkę, a twoi rodzice? - kontynuowała przesłuchanie.
Zaczynało mnie złościć, że nawet nie poprosiła, byśmy usiadły. Stałyśmy tam obie, niczym niegrzeczne uczennice w gabinecie, przed panią dyrektor.
- Nie pamiętam ich – Smętnie zwiesiłam głowę
Płakać nad wymyślonymi rodzicami jakoś nie potrafiłam, natomiast udawanie smutku było jak najbardziej na miejscu i w moim przekonaniu wychodziło mi nie najgorzej.
- Razem z nianią i kilkorgiem służby, jeszcze kilka dni temu mieszkałam na niewielkiej wyspie – rozpoczęłam opowieść, w nadziei że moje wyjaśnienia zaspokoją ciekawość babsztyla – Niestety, jakiś czas temu, fale zaczęły wdzierać się w głąb lądu, aż po same drzwi naszego domu. Niania Anna umieściła mnie w łodzi, a sama miała zabrać jeszcze kilka rzeczy …, ale już nie wróciła. Widząc w oddali brzeg rozebrałam się, by łatwiej dopłynąć. Nie pamiętam jak znalazłam się na plaży.
- Mówisz ładnie, trzymasz się prosto – powiedziała wstając i podchodząc bliżej, widocznie chciała mnie sobie dokładniej obejrzeć – Cerę masz jasną i wydaje mi się, że nie należysz do pospólstwa.
Obeszła mnie dookoła, uważnie lustrując całą postać. Ogląda jak konia na targu, pomyślałam z irytacją, a złośliwy głosik w środku zaszemrał, dobrze że nie kazała ci pokazać zębów. Zakończywszy inspekcję z szelestem spódnic, oddaliła się do swojego fotela.
- Na razie możesz zostać, a teraz zostawcie mnie samą – odprawiła nas machnięciem ręki.
Audiencja była skończona.
Tuż za Elisabeth opuściłam salon, w popłochu, jak gdyby się paliło. Niestety już po kilku krokach musiałam przystanąć, w tak ogromnej budowli, bez mapy, nie trafiłabym do komnaty. Na całe szczęście była jednak Panienka, która z wyrazem zrozumienia na ładnej buzi, przystanęła, by na mnie zaczekać.
- Na początku ciężko znaleźć drogę, jako dziecko często się gdzieś zawieruszałam. Zwłaszcza przed lekcjami – Uśmiechnęła się szelmowsko – A mamą się nie przejmuj. Od śmierci taty sama zarządza całym majątkiem. Musi być twarda, żeby ją szanowali.
- Rozumiem – odpowiedziałam i rzeczywiście tak było. Kobieta na wysokim stanowisku nie mogła kierować się sentymentami – Musi być jej ciężko. Nie myślała nad ponownym zamążpójściem? - wypaliłam, nim zdążyłam pomyśleć, to zdecydowanie nie była moja sprawa.
- Żeby jakiś mężczyzna odsunął ją od władzy? Nigdy w życiu! Ojciec zmarł, kiedy miałam cztery lata, a mama uważa, że to najlepszy prezent, jaki od niego dostała.
Byłam w szoku.
Komentarze (16)
,,czując się najwyrażniej w obowiązku (przecinek) by mnie tłumaczyć" - przed ,,by" zawsze stawia się przecinek;
,,moje własne było dowodem (przecinek) że matka musiała nienawidzić mnie już od momentu poczęcia" - to oczywiście jedna z tych sytuacji z ,,że";
,, wolałam (przecinek) żeby nikt w tym miejscu nie nazywał mnie Gertrudą" - wyjaśnienie to samo co w pierwszym;
,, popełniłam błąd (przecinek) nie wymyślając dla siebie żadnego nazwiska" - tu oddziela zdania składowe;
,,nawet nie poprosiła (przecinek) byśmy usiadły" - ,,byśmy" tak samo jak ,,by";
,,niczym niegrzeczne uczennice, w gabinecie" - bez przecinka;
,,natomiast udawanie smutku było jak najbardziej na miejscu i w moim przekonaniu, wychodziło mi nie najgorzej." - tu bez przecinka, ponieważ zdania oddziela już spójnik ,,i" (cieszę się, że nie ma przed nim przecinka), a dalej jest już jedno orzeczenie i jedna prosta informacja;
,,Niania Anna umieściła mnie w łodzi (przecinek) a sama miała zabrać jeszcze kilka rzeczy " - o ,,a" pisałam na początku;
,, powiedziała (przecinek) wstając i podchodząc bliżej" - oddziela zdania składowe;
,, i wydaje mi się (przecinek) że nie należysz do pospólstwa" - o ,,że" również pisałam;
,, pomyślałam z irytacją (przecinek) a złośliwy głosik w środku zaszemrał, dobrze (przecinek) że nie kazała ci pokazać zębów";
,,z szelestem spódnic, oddaliła się do swojego fotela." - bez przecinka;
,,przystanęła (przecinek) by na mnie zaczekać.";
,, Musi być twarda (przecinek) żeby ją szanowali.";
,,Ojciec zmarł (przecinek) kiedy miałam cztery lata (przecinek) a mama uważa, że to najlepszy prezent, jaki od niego dostała.". Oczywiście daję 5:)
ogrom pracy jaki Wykonujesz. Tysiąckrotne dzięki.
Błędy rzecz jasna zaraz poprawię.
Czekam na więcej :)
Jak zawsze świetnie się czytał tekst pełen humoru :) W tym magicznym świecie wciąż coś zaskakuje nie tylko bohaterkę, ale i mnie :)
Wieczorem wracam do lektury :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania