Perełka cz 14
Przepraszam za brak "z z kreseczką" , coś mi się dzieje z klawiaturą. : (
Szeroko otworzyłam oczy, a widelec wypadł mi z dłoni, z głuchym pacnięciem uderzając o stół. Miałam nadzieję, że to co usłyszałam, było jedynie niesmacznym żartem. Wpatrywałam się w twarz dziewczyny, szukając igrającego w kąciku ust uśmiechu lub chociaż błysku w oku. Nic, wyraziste, pełne ekspresji zazwyczaj rysy Elisabeth, zmieniły się w szarą maskę.
- Mówisz poważnie – westchnęłam, czując jak w żołądku zawiązuje się solidny supeł.
- Mama uważa, że jeśli kogoś skazuje na karę, musi być przy niej obecna. A ja mam brać z niej przykład – odpowiedziała bardzo spokojnie – Nie wiem tylko, po co kazała sprowadzić również ciebie.
Ja wiedziałam. Miałam przeczucie, graniczące z pewnością, że zwyczajnie chciała mnie nastraszyć. Zademonstrować co dzieje się z tymi, którym zamarzy się buntować, złamać jakąkolwiek narzuconą przez Smoczycę zasadę. Przez chwilę kombinowałam, czy nie udałoby mi się jakoś wymigać, z oglądania tego spektaklu, doszłam jednak do wniosku, że jeśli będę się opierać, mogę zostać doprowadzona siłą. Choćby na postronku.
Elisabeth złapała mnie za rękę i podprowadziła w stronę szafy, nasze stroje również musiały być odpowiednie, ciemne i surowe. Skórę miała nieprzyjemnie chłodną i wilgotną.
W niewielkim, odkrytym powozie, wsparta o stertę poduszek, czekała pani tych ziem. Idąc za przykładem przyjaciółki, skłoniłam się lekko, po czym wsunęłam się na wyścielaną ławę. Ruszyłyśmy, otoczone gwardią przyboczną.
- Kiedy chłosta się zacznie, nie wolno wam spuszczać oczu – przemówiła kobieta głosem tak spokojnym, jak gdyby mówiła o przechadzce po parku – Ludzie z miejsca wyczują słabość, a wtedy rzucą się na was jak wygłodniałe zwierzęta.
Elisabeth wymruczała jakieś potwierdzenie, ja natomiast milczałam. Dookoła ustawionego na placu pala zebrał się już spory tłum. Szokowało mnie jak chętnie ludzie przychodzą oglądać takie widowiska, sama gdybym mogła, byłabym o setki kilometrów stąd. Zgromadzenie rozstąpiło się, przepuszczając zamkowy powóz i zbrojnych. Smoczyca zeszła po wysuwanych schodkach i podeszła bliżej, by lepiej przyjrzeć się skazańcowi. Mężczyzna przytrzymywany przez łańcuchy był bardzo młody, nie mógł mieć więcej niż osiemnaście lat. Z zaciśniętymi ustami, wzrokiem wbitym gdzieś w przestrzeń, starał się stać prosto i nie okazywać strachu.
- Co on takiego zrobił? - zapytałam szeptem moją towarzyszkę, kiedy i my musiałyśmy podejść bliżej. Nie mogłam uwierzyć, by taki młodzik mógł zrobić coś, co zasługiwałoby na tak surową karę.
- Śpiewał obrażające króla piosenki – odpowiedziała równie cicho.
Z trudem powstrzymywałam się, by nie złapać jej za rękę.
- Dziesięć razów – padło polecenie, rzucone wypranym z emocji głosem.
Tłum zaszemrał, a stojący do tej pory w niedbałej pozie żołnierz, z batem owiniętym wokół nadgarstka, wyprostował się jak struna. Pierwsze uderzenie wywołało u skazanego jedynie cichy jęk. Brew Smoczycy podjechała lekko do góry, jadowite spojrzenie zaś przewiercało wymierzającego karę. Widziałam wyrażnie, że ten człowiek również nie chciał tu być, na jego czoło wystąpiły kropelki potu. Zamachnął się silniej. Rzemień wgryzł się w skórę nieszczęśnika, niby wygłodniała bestia, rosząc jasnoczerwoną krwią szare kamienie bruku. Po okolicy rozniósł się nieludzki krzyk, a skowyt katowanego zwierzęcia.
Zakręciło mi się w głowie, a w ustach poczułam smak żółci. Zacisnęłam ręce w pięści, wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni, pozostawiając tam krwiste ślady półksiężyców. Właśnie teraz zrozumiałam ludzi, którzy sami zadają sobie cierpienie, tnąc się aż do krwi. Ten rodzaj bólu mógł przynajmniej na chwilę zastąpić ten duchowy, a przy tym o wiele łatwiej było go ujarzmić.
- Patrz przed siebie – dyskretnie przywołała mnie do porządku Elisabeth.
Chłopak już nie udawał bohatera, krzyczał przerazliwie, kiedy bat po raz kolejny przecinał skórę. Kręciło mi się w głowie i byłabym upadła, gdyby nie podtrzymał mnie dyskretnie stojący obok gwardzista, czarnowłosy z plaży. Wsunął mi do ręki małą, srebrną piersiówkę.
- Napij się Pani, to troszkę pomoże.
Skinęłam głową i ostrożnie odkorkowałam flaszeczkę. Miał rację, tego co tu widziałam nie dało się przetrzymać na trzeżwo.
Komentarze (13)
,,Miałam nadzieję (przecinek) że to co usłyszałam (przecinek) było jedynie niesmacznym żartem";
,,igrającego w kąciku ust uśmiechu, lub chociaż błysku w oku" - przed ,,lub" nie stawia się przecinka;
,,westchnęłam (przecinek) czując jak w żołądku zawiązuje się solidny supeł";
,,czy nie udałoby mi się jakoś wymigać, z oglądania tego spektaklu" - bez przecinka;
,,Skurę mała nieprzyjemnie chłodną i wilgotną" - ,,skórę" i ,,miała";
,,Idąc za przykładem przyjaciółki (przecinek) skłoniłam się lekko, po cym wsunęłam się na wyścielaną ławę" - ,,po czym";
,,Kiedy chłosta się zacznie (przecinek) nie wolno wam spuszczać oczu ";
,,Po okolicy rozniósł się, nie ludzki krzyk, a skowyt katowanego zwierzęcia" - bez pierwszego przecinka;
,,nie dało się przetrzymać, na trzeżwo." - bez przecinka.
Po prostu dam 5:)
jeszcze kilka dosyć realistycznych, mam nadzieję kontrowersyjnych postaci : )***
w szczególności ledwo żywą gramatykę, jednocześnie chciałabym odnieść do tego, że niektóre fragmenty są dosyć nudne,
otóż historia ma mięć jakieś 300 stron A4, na razie wstawionych zostało 16. Nie da rady żeby akcja cały czas pędziła do przodu :)
Doprawdy, nie wiem, dlaczego nie widziałam tej części wcześniej :( Jednak co się odwlecze to nie uciecze :) Tym razem wesoło nie było, grrrr., 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania