Perełka cz 17
Moich uszu dobiegało radosne chrupanie, kiedy Potwór następnego dnia wreszcie otrzymał swoją łapówkę. Wydawało mi się, że zupełnie nie interesuje go, kto przyniósł podarek, byle by tylko mógł pożreć solidny kawał mięsa. To, że oddawałam mu swoją porcję, wydawało się nie mieć najmniejszego znaczenia. Nawet nie raczył powitalnie zamerdać ogonem.
Po dobrze przespanej nocy nic mnie już nie bolało i rozpierała mnie energia, którą nie bardzo miałam jak rozładować.
Niby przypadkiem upuściłam na ziemię lnianą serwetkę i podnosząc ją rozejrzałam się dyskretnie. Wydawało mi się, że popadam w paranoję, jednak cały czas miałam wrażenie, jak gdyby ktoś za mną chodził, krył się w tłumie, czaił za drzewami. To jakiś absurd, chciałam przekonać samą siebie, gdyby tak było, Potwór zwęszył by obcego. No, chyba że ten ktoś nie był obcy.
- Przyjdę jutro – odezwałam się do psa, który nie przerywając jedzenia, łypnął na mnie jednym okiem, niejako w pożegnalnym geście.
Miałam zamiar wrócić do zamku i odszukać Elisabeth, by zasypać ją pytaniami o obyczaje na królewskim dworze. Chciałam być przygotowana, by nie uznano mnie za nieobytą dzikuskę. Pierwsza lekcja tańca miała odbyć się nazajutrz.
Drzwi do ulubionego salonu Smoczycy były lekko uchylone, a ze środka wydobywał się nieznany, męski głos. Uważając, by szelest sukni nie zdradził mojej obecności, ostrożnie przesunęłam się pod ścianą. Skłamałabym, mówiąc, że nie chciałam podsłuchiwać. Na tyle bezczelna nie byłam, oczywiście że chciałam. Aż do tej pory nie zdarzyła mi się taka okazja.
- To za dłuży wydatek! - głos mężczyzny stawał się piskliwy – Jeden komplet to już sporo, ale dwa?
- To inwestycja, Samuelu, a szwaczki przecież szyją za darmo – Smoczyca nie traciła spokoju. Jej głos był lodowaty jak sopel.
- Szwaczki tak, tylko sprowadzenie materiałów w takich ilościach kosztuje sporą fortunę.
- A więc trzeba będzie wycisnąć więcej z wieśniaków – Niemal słyszałam jak to wstrętne babsko beztrosko wzrusza ramionami – Taki podarek zaskarbi nam wdzięczność władcy, jestem pewna, że takiej jak ta na pewno nie ma w swojej kolekcji.
- Jak już ją dostanie, to sam może przebierać według uznania – Samuel słabo próbował jeszcze przeforsować swoje zdanie.
Kobieta w odpowiedzi roześmiała się, a mnie po plecach przeszedł zimny dreszcz. Próbowałam poukładać sobie w głowie właśnie zdobyte informacje, nasłuchując jednocześnie dalszego ciągu rozmowy.
- Szaty są jak opakowanie, a co za przyjemność otrzymać rozpakowany prezent i nie móc samemu zedrzeć sreberka. Dzięki niej, moja Elisabeth będzie miała królewską protekcję i bogatszego męża. Może nawet jednego z kuzynów władcy.
Serce zabiło mi mocniej, obijając się o klatkę z żeber. Ładnie przybrany podarek, nowe suknie, przychylność dla Elisabeth? To nie mogła być prawda, w żadnym razie, musiałam coś źle zrozumieć. To ja miałam być tym prezentem. Wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, tworząc jedną, nie podobającą mi się całość. Dobre traktowanie, wygodna komnata, nowe stroje, nie wynikały z dobrego serca, były częścią inwestycji. Chłosta zaś miała sprawić, że nie będę się stawiała, kiedy, przewiązaną wstążeczką, wepchną mnie w łapy króla. Szurnięcie krzesła i szelest spódnic świadczyły, że audiencja dobiega końca.
Do drzwi wejściowych miałam zdecydowanie bliżej, niż do schodów prowadzących na górę, do sypialni. Stojąc już na kamiennym ganku, spróbowałam uspokoić oddech i trzęsące się dłonie. No to się wpakowałam, pomyślałam z goryczą. Pomysł matki niweczył również plany Elisabeth na poślubienie Trojana. A tak się biedaczka męczyła, by udawać słabowitą i przekonać Smoczycę, że eskorta medyka do stolicy jest konieczna.
Decyzję o natychmiastowej ucieczce podjęłam praktycznie bez chwili namysłu. Jeśli z różowawej mazi wydostałam się na plażę, rozumując analogicznie, to właśnie stamtąd powinnam jakoś przedostać się do siebie. Musiałam tylko ominąć osadę i przedostać się nad wodę.
Komentarze (13)
,,zupełnie nie interesuje go (przecinek) kto przyniósł podarek";
,,To (przecinek) że oddawałam mu swoją porcję";
,,podnosząc ją (przecinek) rozejrzałam się dyskretnie";
,,cały czas miałam wrażenie (przecinek) jak gdyby ktoś za mną chodził";
,,gdyby tak było (przecinek) Potwór zwęszył by obcego" - ,,zwęszyłby" łącznie, bo forma osobowa;
,,łypnął na mnie jednym okiem, nijako w pożegnalnym geście" - chyba chodziło Ci o ,,niejako";
,,Skłamałabym (przecinek) mówiąc";
,,Samuel słabo próbował jeszcze, przeforsować swoje zdanie" - bez przecinka, bo ,,próbował (...) przeforsować" to jedno orzeczenie;
,,Próbowałam poukładać sobie w głowie, właśnie zdobyte informacje" - też bez przecinka;
,,kiedy (przecinek) przewiązaną wstążeczką, wepchną mnie w łapy króla" - tu ze względu na wyrażenie wtrącone;
,,Szurnięcie krzesła i szelest spódnic, świadczyły" - bez przecinka, ,,szurnięcie" nie jest orzeczeniem, a formą odczasownikową (rzeczownikiem);
,,Stojąc już na kamiennym ganku (przecinek) spróbowałam uspokoić oddech";
,,niweczył również plany Elisabeth, na poślubienie Trojana" - bez przecinka (znowu jedno orzeczenie). 5:)
Podejrzewam, że coś jednak pójdzie nie tak i wyniknie z tego niezła jatka :D No to czekam na następne rozdziały, pozdrawiam i zostawiam 5 :)
,, Niemal słyszałam jak to wstrętne babsko beztrosko wzrusza ramionami '' - tu bardziej pasowałoby słowo widziałam zamiast słyszałam
Nie chciała bohaterka zostać królową? :) Część, jak zawsze z humorem, 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania