Poprzednie częściPerełka cz 1

Perełka cz 18

Spojrzałam w dół i nie mogłam powstrzymać grymasu. Łososiowa barwa mojej dzisiejszej kreacji była idealna na salony, zaś w lesie uczyniłaby ze mnie idealnie widoczny cel.

Czego ja bym nie oddała za parę wygodnych spodni i adidasów, pomyślałam, z rozrzewnieniem wspominając moją starą szafę. Musiałam skądś zdobyć wygodniejsze ubranie. Prośba, by ktoś mi takowego użyczył, nie byłaby dobrym pomysłem. Pozostawało tylko jedno rozwiązanie, kradzież. Myśl, kobieto, myśl, starałam się wprawić w ruch szare komórki, jednocześnie skubiąc koronkowy rękaw. Największą ilość męskich ubrań najpewniej składowano w koszarach, ale przechadzająca się tamtędy kobieta z pewnością wzbudziłaby spore zainteresowanie. Podenerwowana zaczęłam przestępować z nogi na nogę. Więc może stajnie, olśniło mnie, nim stopy rozbolały od dreptania w miejscu. Każdy, kto by mnie dostrzegł, pomyślałby pewnie, że idę odwiedzić Potwora rezydującego na tyłach.

Drewniane drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Wewnątrz panował lekki półmrok, w nozdrza łaskotał aromat siana ustawionego w belach pod jedną ze ścian. Olbrzymich rumaków nie zainteresowała moja obecność i tylko jeden, czarny z gwiazdką na czole, wierzchowiec Elisabeth, uniósł na chwilę głowę i spojrzał na mnie wilgotnymi oczami. Nie mogłam się powstrzymać, by mimo pośpiechu nie podejść do niego i pogłaskać lśniącej sierści. Musiałam wysoko unieść rękę, bo zwierzę było naprawdę olbrzymie. Ciepłe chrapy wtuliły się w moją dłoń.

- Tylko mnie nie wydaj – mruknęłam, a koń lekko parsknął, łaskocząc skórę ciepłym powietrzem.

Miałam absurdalne wrażenie, że rozumie, co do niego mówię. To, że pomieszczenie było puste, nie zaskoczyło mnie. O tej porze służba zbierała się w wielkiej kuchni na popołudniowy posiłek. Wędrowałam spojrzeniem w poszukiwaniu czegoś, co mogło się przydać w czasie ucieczki. Wreszcie znalazłam. Obok pustego boksu leżała spokojnie sterta jakichś szmat. Już z odległości kilku metrów dało się wyczuć słodkawo-kwaśny odór męskiego potu. Starając się oddychać przez usta, uniosłam szarą, niemiłosiernie brudną bluzę i tak samo umorusane spodnie. W żołądku skręcało mi się z obrzydzenia na samą myśl, że będę musiała to na siebie założyć. Czy ci faceci nie mogliby prać swoich rzeczy częściej niż raz w miesiącu? Zrzuciłam suknię i zastąpiłam ją paskudnymi łachami, na głowę zaś wcisnęłam wełnianą czapeczkę. Powinnam była zciąć włosy, jednak wrodzona próżność zdecydowanie się temu sprzeciwiała, bo nigdy jeszcze nie wyglądały tak dobrze. Znalazłam również buty, umazane końskim nawozem i na tyle wielkie, że mogłam wsunąć w nie stopy, nie zdejmując uprzednio trzewików. Teraz pozostało najtrudniejsze, musiałam wydostać się jakoś poza mury zamku.

Ostrożnie wysunęłam się ze stajni i z lekko pochyloną głową rozejrzałam się po ludziach, załatwiających na dziedzińcu jakieś swoje interesy. Na szczęście w kierunku bramy zmierzała grupa mężczyzn z pustą furmanką. Na upartego mogłabym udawać jednego z nich, uznałam i z pozoru niespiesznie skierowałam się w ich kierunku. Ukryłam ręce w kiszeniach workowatych spodni, by nikt nie dostrzegł ich drżenia. Nie rozmawiali ze sobą, co znacznie ułatwiało mi wniknięcie w ich szeregi. Wyglądamy troszkę jak banda zombi, pomyślałam z niesmakiem. Nikt nawet raz nie spojrzał w kierunku strażników pilnujących bramy, bojąc się chyba, by czymś ich nie sprowokować. Ja też nie patrzyłam, posuwając się do przodu w tempie konduktu pogrzebowego i czując, jak po plecach spływa mi stróżka zimnego potu. Udało się, dla bezpieczeństwa jednak odłączyłam się od grupy dopiero na skraju osady.

Gdy las zamknął się wokół mnie, nareszcie mogłam odetchnąć z ulgą. Bezpiecznie ukryta wśród drzew, musiałam tylko iść w kierunku odwrotnym od tego, z którego mnie przywieziono. Z oddali mogłam wyglądać jak ktoś, kto wybrał się do lasu po chrust. Powinno minąć jeszcze trochę czasu, przynajmniej do kolacji, zanim ktoś zorientuje się, że zniknęłam. Będzie dobrze, musi być, powtarzałam w myślach jak mantrę. Grunt to pozytywne myślenie. Z moich na prędce poczynionych wyliczeń wynikało, iż wyprawa na plażę nie powinna zająć więcej niż godzinę. Nasłuchując odgłosów leśnych zwierząt, brnęłam do przodu, pochylając się pod gałązkami nieznanych mi roślin. Żałowałam, że nie mam z sobą paska ani żadnego sznurka, bo za duże spodnie co chwila zsuwały mi się z bioder. Kiedy po raz kolejny przystanęłam, by je poprawić i obróciłam się lekko, między drzewami przemknął jakiś cień.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • KarolaKorman 27.12.2015
    ,, Łosośowa'' - łososiowa
    ,,oddała z parę ' - za
    ,,- Tylko mnie nie wdaj –'' - wydaj
    Już jestem ciekawa czy uda się ucieczka, czy cień jest kimś kto jej to uniemożliwi, 5 :)
  • Rasia 27.12.2015
    "Łosośowa barwa mojej dzisiejszej kreacji, była idealna na salony" - bez przecinka
    "Prośba by ktoś mi takowego" - przecinek przed "by"
    "Każdy kto by mnie dostrzegł" - po "każdy", tratujemy jako wtrącenie
    "w nozdrza łaskotał aromat siana, ustawionego w belach pod jedną ze ścian" - bez przecinka
    "wrażenie że rozumie" - przed "że" przecinek
    "Obok pustego boksu, leżała spokojnie sterta jakichś szmat." - bez przecinka
    "Już z odległości kilku metrów, dało się wyczuć słodkawo-kwaśny" - bez przecinka
    "Starając się oddychać przez usta uniosłam szarą," - przecinek po "usta"
    " z obrzydzenia, na samą myśl" - bez przecinka
    "Na szczęście w kierunku bramy zmierzała grupa mężczyzn, z pustą furmanką." - bez przecinka
    "Nikt, nawet raz nie spojrzał w kierunku strażników pilnujących bramy" - bez przecinka
    "bojąc się chyba by" - przecinek po "chyba"
    "czując jak po plecach" - po "czując"
    "dla bezpieczeństwa jednak, odłączyłam się od grupy dopiero na skraju osady." - bez przecinka
    "paska, ani żadnego sznurka" - bez przecinka
    Troszkę błędów się znalazło, ale jestem ciekawa, co będzie dalej. Troszkę bardzie statyczna część, ale ogółem interesująca. Zostawiam 4,5 czyli 5 i czekam na więcej :)
  • Angela 27.12.2015
    Dziękuję Dziewczyny, błędy szybciutko poprawiłam. Wiem że obiecałam akcję, ale się w rozdziale nie zmieściła jak zaczęłam
    go pisać : )
  • Marzycielka29 28.12.2015
    Oceniłam wcześniej na 5:) Ciekawi mnie czy bohaterce uda się uciec albo czy coś lub ktoś jej przeszkodzi, a może pomoże.
  • Angela 28.12.2015
    Serdeczne dzięki Marzycielko :)
  • Lucinda 28.12.2015
    Miałam zajrzeć wczoraj, ale pisałam akurat komentarz do bitwy (zresztą i tak kończyłam go jeszcze dzisiaj:/) No ale jestem i bardzo miło mi się czytało. Dla mnie nieważne czy coś się dzieję, czy jeszcze nie (bo w końcu i tak musi się coś dziać), to sam sposób myślenia bohaterki, jej narracja i tak zachęcają do czytania:) Bardzo mi się podobało. Znalazłam jeszcze kilka błędów:
    ,,Myśl (przecinek) kobieto" - wypowiedź i bezpośredni zwrot (nawet jeśli do siebie);
    ,,przechadzająca się tamtędy kobieta, z pewnością wzbudziłaby spore zainteresowanie" - bez przecinka;
    ,,by mimo pośpiechu, nie podejść do niego" - bez przecinka;
    ,,Czy ci faceci nie mogliby prać swoich rzeczy, częściej niż raz w miesiącu?" - bez przecinka;
    ,,Powinnam była z ciąć włosy" - napisałabym ,,zciąć", mimo że podkreśla, na pewno nie powinno być oddzielnie;
    ,,posuwając się do przodu, w tempie konduktu pogrzebowego" - bez przecinka;
    ,,pochylając się, pod gałązkami nieznanych mi roślin" - bez przecinka. Widzę, że o ile dawniej przecinków brakowało, to teraz jest ich za dużo. To w sumie kwestia rozbioru logicznego zdań na nadrzędne i podrzędne. 5:)
  • Angela 28.12.2015
    Dziękuję Lucinda, wszyściutko już poprawione : )
  • wolfie 29.12.2015
    Bardzo dobrze czytało mi się tą część. O błędach pisali inni, ja tego robić nie będę. 5 :)
  • Angela 30.12.2015
    Serdecznie dziękuje Wolfie, cieszę się że nadal czytasz : )
  • little girl 24.03.2016
    Świetna część ;) Powoli, ale zbliżam się po bieżących rozdziałów. Historia bardzo mi się podoba, zwłaszcza charakter głównej bohaterki, która z początku niby nieporadna, stawia czoła coraz to innym przeszkodom.:) Bardzo ciekawie prowadzisz narrację, z łatwością jestem w stanie wczuć się w całą sytuację i poczuć cały baśniowy świat ;) Za chwilę biorę się do następnych części i oczywiście 5 ^^
  • Angela 24.03.2016
    Bardzo dziękuję, miło mi że czytasz : )
  • Muszę przyznać, że czytając ten rozdział uśmiech pojawił się na moich ustach. Trzymam kciuki, aby głównej bohaterce udało się uciec, a Smoczyca jej nie dopadła. Chociaż miała taką cichą nadzieję, że Potwór będzie jej "koniem" :D Przyjemnie się czytało :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania