Poprzednie częściPerełka cz 1

Perełka cz 6

Pośrodku osady, na niewielkim placyku dostrzegłam pokażnych rozmiarów drewniany pal,

z przymocowanymi doń łańcuchami. Gdy mózg usłużnie podrzucił mi nazwę tego urządzenia,

do tej pory ukrytą w zakamarkach pamięci, przeszedł mnie dreszcz. Pręgierz, średniowieczne narzędzie tortur. Chyba powinnam dokładnie przemyśleć, czy wyznać prawdę co do mojego pojawienia się na plaży, pomyślałam. Jeśli używano tego do wymierzania kar, to ile czasu zajęło by, na przykład, zbudowanie stosu? Na samą myśl aż skrzywiłam się z niesmakiem, a mężczyzna za mną mylnie zinterpretował wyraz mojej twarzy. - Już niedaleko Pani, jeśli chcecie oprzyjcie się proszę o mnie wygodnie.

Przecież widzę, z trudem powstrzymałam się by, nie powiedzieć na głos.

Szeroka droga do zamku pięła się lekko w górę. Przy rozwartych na oścież wrotach stali koleni dwaj strażnicy w identycznych uniformach, jak ci towarzyszący damie. Widząc znajome wierzchowce i jeżdzców, skłonili się lekko i przyłożyli prawą dłoń do serca, przywodząc mi na myśl antycznych gladiatorów. Nie zdążyliśmy jeszcze zatrzymać koni na wewnętrznym dziedzińcu, a już po uzdy wyciągały się ręce chłopców stajennych. Zwierzęta, tak jak i wcześniej, skłoniły się elegancko, ułatwiając zejście. - Możecie odejść.

Piękność w zieleni odprawiła swych towarzyszy, nie poświęcając im nawet jednego spojrzenia, sama zaś popędziła w kierunku masywnych kamiennych schodów i czekającej na nich postaci. Nie wiedząc co robić, nadal stałam w miejscu, w którym mnie zostawiono. Miałam świadomość jak żałosny widok sobą przedstawiam. Ubrana w pożyczoną pelerynę, wpatrywałam się w swoje bose stopy. Dobrze przynajmniej, że czarnowłosy odchodząc, nie zażądał zwrotu swojej własności, w przypływie wisielczego humoru zaszeptał złośliwy głosik gdzieś w głowie. Plączący się dookoła ludzie nie siląc się na dyskrecję, otwarcie się na mnie gapili, jak gdyby wyrosła mi druga głowa albo przynajmniej para zgrabnych rogów. Nie pozostawiono mnie jednak samej sobie na zbyt długo, bo moja dobrodziejka po chwili po mnie wróciła. Chyba mogłam ją tak nazywać skoro oferowała mi schronienie, i o ile dobrze wszystko zrozumiałam, pomoc medyczną. Dama złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do stojącej u szczytu schodów tęgiej kobieciety, w średnim wieku. Miałam przed sobą ochmistrzynię, co odgadłam bezbłędnie, widząc pokażny pęk kluczy przymocowany do jej pasa. Ubrana w czarną suknię i biały fartuch, spoglądała na mnie bez przychylności, martwymi, rybimi oczyma.

- Panienka chyba nie zamierza zabierać tego stworzenia do komnat? - zapytała, zaciskając usta w wąską kreskę.

Pomimo braku fizycznego podobieństwa, przypominała w jakiś sposób moją matkę. Już teraz mogłam stwierdzić, że my dwie raczej nigdy nie zostaniemy przyjaciółkami.

- Ależ oczywiście Adelo – odpowiedziała dama w zieleni, zupełne niezrażona tonem gospodyni – Przecież nie do stajni ani koszar.

Starsza kobieta milczała przez chwilę, po czym wyciągnęła ostateczny argument.

- Matce panienki to się nie spodoba, gdy tylko wróci ze stolicy.

- Mojej mamie nigdy nic się nie podoba, więc co za różnica? - Pociągnęła mnie dalej w kierunku drzwi, ale przypomniawszy sobie jeszcze o czymś, po raz kolejny odwróciła się z furkotem sukni – Poślij konnego po medyka.

Nie miałam pojęcia, skąd w młodej kobiecie było tyle energii, istny wulkan sił witalnych, który ciągną mnie jak kometa swój ogon, z zawrotną prędkością, przez hol. Żałowałam, iż nie mogłam dokładnie przyjrzeć się wnętrzom. Przyzwyczajone do takiego tępa, podążały za nami dwie młode służące. Szaleńczy pęd przez korytarze zakończył się na piętrze, przed podwójnymi drzwiami. Niewielka sypialnia za nimi, była uosobieniem marzeń chyba każdej kobiety. Ściany pokrywały srebrzyste tapety z namalowanymi gdzieniegdzie bladoróżowymi pąkami, dwa wykuszowe okna wpuszczały do środka światło popołudnia, jednak największe wrażenie wywarło na mnie łóżko. Umieszczone na podwyższeniu, z grubym puchowym materacem i czterema kolumnami, zapraszało na drzemkę.

- Trzeba Cię wykąpać – oznajmiła dama – Inaczej od tej soli morskiej skóra zrobi się czerwona i szorstka.

Jedna z dziewcząt otworzyła niewielkie drzwiczki, mylnie uznane przeze mnie za wejście do garderoby. Pomieszczenie okazało się łazienką. Czytując wcześniej romanse historyczne, nie miałam nadziei na nic lepszego niż drewniana balia i kilka wiader z wodą, nie oczekiwałam nowoczesnych rozwiązań sanitarnych. Ten nowy świat jednak po raz kolejny postanowił ze mnie zakpić, bo bali do kąpieli nigdzie nie było. Prawie połowę niewielkiej przestrzeni zajmował wbudowany w podłogę basenik, z ławeczką po jednej stronie i mosiężnym kranem po drugiej. Dookoła porozstawiane stały kolorowe flakoniki. Nie protestowałam, gdy peleryna opadła, a ja sama zostałam usadzona na ławce, gorąca woda wypełniała basenik.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Angela 17.10.2015
    Znowu coś poszło nie tak przy wstawianiu tekstu : ( za utrudnienia czytaniu przepraszam.
  • wolfie 17.10.2015
    Bardzo podoba mi się sposób, w jaki prowadzisz narrację. Dzięki niej czuję się tak, jakbym była obok bohaterki, a nawet przeżywała to samo, co ona. Co do zastrzeżeń - niepotrzebnie napisałaś "Cię" z dużej litery i to ostatnie zdanie - jakby nagle urwało się gdzieś w połowie. Zostawiam 5 :)
  • Anonim 17.10.2015
    Tak jakby nasza główna bohaterka znalazła się w krainie bogów, takie skojarzenie przyszło mi na myśl, gdy tylko opisywałaś ową łazienkę. W każdym razie rozdział czytało się przyjemnie, jestem ciekawa, gdy mniej więcej coś się wyjaśni
  • Angela 17.10.2015
    Dziękuję Wolfie, Efria. Myślę że powoli wszystko zacznie się wyjaśniać już niebawem : )
  • Lucinda 19.10.2015
    Wybacz, że dopiero teraz, paradoksalnie na tygodniu łatwiej mi znaleźć chwilę czasu niż weekend, ale wracając do tekstu, jest świetny - zapewne się powtarzam, ale nic na to nie poradzę. Bardzo mi się podoba jak opowiadasz historię.
    ,,pokażnych rozmiarów " - ,,pokaźnych";
    ,,czy wyznać prawdę, co do mojego pojawienia się na plaży" - bez przecinka;
    ,,Jeśli używano tego do wymierzania kar, to ile czasu zajęło by, na przykład zbudowanie stosu?" przydałby się też przecinek po ,na przykład". Ogólnie w tekstach, jeśli nie pisze się tego skrótem, zazwyczaj jest oddzielane od reszty zdania, bo w sumie to coś w stylu wyrażenia wtrąconego, nie wnosi żadnych informacji do treści zdania;
    ,,z trudem powstrzymałam się (przecinek) by nie powiedzieć na głos. ";
    ,,Przy rozwartych na oścież wrotach stali koleni dwaj strażnicy, w identycznych uniformach, jak ci towarzyszący damie." - ,,kolejni" i bez drugiego przecinka;
    ,,jeżdzców"" - ,,jeźdźców";
    ,,Zwierzęta, tak jak i wcześniej (przecinek) skłoniły się elegancko, ułatwiając zejście" - ten przecinek oddziela wtrącenie;
    ,,popędziła w kierunku masywnych kamiennych schodów, i czekającej na nich postaci" - bez przecinka przed ,,i". Będę to powtarzać za każdym razem:)
    ,,Dobrze przynajmniej (przecinek) że czarnowłosy odchodząc,";
    ,,jak gdyby wyrosła mi druga głowa, albo przynajmniej para zgrabnych rogów" - nie stawia się przecinka przed ,,albo";
    ,,Dama złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, do stojącej u szczytu schodów tęgiej kobiecie, w średnim wieku." - ja nie stawiałabym żadnego z tych przecinków, no i nie zgadza się forma ,,do (...) stojącej kobiety";
    ,,Miałam przed sobą ochmistrzynie" - ,,ochmistrzynię", bo była jedna;
    ,,pokażny" - ,,pokaźny";
    ,,Ubrana w czarną suknie " - ,,suknię";
    ,,nie zrażona tonem gospodyni " - ,,niezrażona" - ,,nie" z przymiotnikami pisze się łącznie;
    ,,Przecież nie do stajni, ani koszar." - przed ,,ani" nie stawia się przecinka;
    ,,Nie miałam pojęcia (przecinek) skąd w młodej kobiecie było tyle energii,";
    ,,istny wulkan sił witalnych, który ciągną mnie jak kometa swój ogon, z zawrotną prędkością przez hol." ,,ciągnął" (uważaj na trzecią osobę liczby pojedynczej w czasie przeszłym, z tego co pamiętam kiedyś już coś takiego było) i przed ,,jak kometa swój ogon" dałabym przecinek i potraktowała to jako zdanie wtrącone;
    ,,Żałowałam (przecinek) iż nie mogłam dokładnie przyjrzeć się wnętrzom" - przed ,,iż" tak jak przed ,,że" stawia się przecinek;
    ,,Przyzwyczajone do takiego tępa, podążały za nami dwie młode służące." - tu mam sugestię. Przekształciłabym trochę to zdanie ,,Podążały za nami dwie młode służące, przyzwyczajone już do takiego tempa", no i ortograf ,,tempa" ni ,,tępa" co w sumie dopiero zauważyłam;
    ,,Niewielka sypialnia za nimi, była uosobieniem marzeń chyba każdej kobiety." - bez przecinka;
    ,,Ściany pokrywały srebrzyste tapety, z namalowanymi gdzieniegdzie bladoróżowymi pąkami" - bez przecinka;
    ,,skóra zrobi się czerwona, i szorstka." - bez przecinka przed ,,i";
    ,,z ławeczką po jednej stronie, i mosiężnym kranem po drugiej" - to samo co wyżej;
    ,,Do o koła porozstawiane, stały kolorowe flakoniki." - ,,dookoła" i bez przecinka;
    ,,Nie protestowałam (przecinek) gdy peleryna opadła, a ja sama zostałam usadzona na ławce, (tu postawiłabym kropkę, a dalszą część zaczęła od nowego zdania, przydałaby się też kropka na końcu zdania i jednocześnie tekstu) gorąca woda wypełniała basenik".
    Powyżej wypisałam błędy i uwagi. Sporo mi tego wyszło, w sumie sama byłam zaskoczona. Mam nadzieję, że pomogę, a w przyszłości będzie mniej podobnych błędów, w końcu to kwestia praktyki:) Oczywiście nie obniżam za nie oceny, bo nie każdy musi się w tym specjalizować, że tak powiem, no i to nie jest najważniejsze. Za treść i przyjemność czytania - 5:)
  • Angela 19.10.2015
    Serdecznie dziękuję Lucinda, jestem niewymownie wdzięczna za czas jaki poświęcasz na czytanie i wskazywanie
    błędów. Większość przecinków poprawiłam, tylko z " z z kreseczką" jest problem, bo moja klawiatura jawnie sobie
    ze mnie kpi. Raz jeszcze stokrotne dzięki : )
  • Katerina 20.10.2015
    Uwielbiam to opowiadanie
  • Angela 20.10.2015
    Podziękował Katerina : )
  • Rasia 18.11.2015
    W jednym miejscu napisałaś "cię" z dużych liter. Widziałam jeszcze jakiś przecinek i wypisalam go, ale niestety strona mi się odswiezyla, a błędy nie były jakieś wielkie, więc je sobie odpuscilam. Opowiadanie zrobiło się bardziej statyczne i mam nadzieję, że jeszcze się rozpędzi :) Ponownie zostawiam 4,5 i pozdrawiam :)
  • Shiroi Ōkami 17.04.2016
    Zazdroszczę takiego basenika :c Bohaterka nie ma tam czasem za dobrze? XD
    Zaskakuje mnie, że mimo krótkości rozdziałów, potrafisz usatysfakcjonować czytelnika i jednocześnie zachęcić do dalszego czytania ^^
  • Angela 17.04.2016
    XD Dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania