Poprzednie częściPerełka cz 1

Perełka cz 9

Ten rozdział miał zawierać dialogi, jednak tak się rozpisałam że się nie zmieściły.

Cała rozmowa odbędzie się w części 10 : )

 

Czy oni tu naprawdę nie noszą bielizny, zastanawiałam się walcząc ze sznurówkami gorsetu.

Głowa nie piekła już tak strasznie, a długość włosów zmieniła się znacząco. To naprawdę działało. W trakcie moich zmagań, do komnaty zostało wniesione śniadanie, a ja zajęta sobą nawet nie podziękowałam młodej dziewczynie, która to zrobiła. Pięknie, zganiłam się w myślach, jeden dzień a już zaczynam zachowywać się jak Elisabeth.

Po trwającej piętnaście minut batalii z odzieżą, miałam jej wszystkie elementy na sobie i byłam gotowa, by stanąć przed lustrem. Tak dobrze nie wyglądałam nawet w dniu własnego ślubu, uznałam wykonując piruet, by lepiej zobaczyć jak fałdy tkaniny układają się w ruchu.

Sciągnięta gorsetem talia wydawała się absurdalnie wąska, a uniesione piersi przynajmniej o rozmiar większe i to właśnie podobało mi się najbardziej. Granat sukni pięknie kontrastował z jasną karnacją i prawie białymi włosami, które sięgały już do łopatek. Pomiędzy kośćmi obojczyka, łagodnym blaskiem lśniła perła w kwiatowym gniazdku. Zostaw to lustro, bo się jeszcze zakochasz, kąśliwy głosik wewnątrz zarzucił mi narcyzm. W nadziei że na tacy ze śniadankiem znajdę coś równie pysznego, co wieczorny posiłek, podeszłam do niewielkiego stoliczka. Oczekując kulinarnych uniesień, uniosłam pokrywkę i stanęłam twarzą w miskę z … owsianką. Obrzydliwa, szarawa breja, koszmar mojego dzieciństwa przez lata wciskany mi przez matkę, która w moim przekonaniu czerpała z tego jakąś sadystyczną przyjemność. Uważnie zlustrowałam tacę, poszukując innych artykułów nadających się do spożycia. Ucieszyłam się, znajdując tam bułeczki i spodeczek z miodem, dołączonym zapewne do osłodzenia owsianki. Ponieważ w sypialni nie było donic z kwiatami, wzmacniająca herbatka od medyka powędrowała za okno. Zaczynałam się nudzić, wędrując po komnacie, co jakiś czas zatrzymywałam się przy oknie, usiłując wypatrzyć tam coś interesującego. Krajobraz na zewnątrz przedstawiał jednak wypielęgnowany ogród z klombami i równo przyciętą trawą. Bardzo piękny, jednak nie wnoszący nic nowego do mojej wiedzy o tym miejscu.

Nie mogąc się doczekać, aż ktoś do mnie zajrzy, ruszyłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Nie były zamknięte na klucz, co oznaczało że nie traktowano mnie jak więżnia. Ostrożnie wystawiłam głowę za próg, jednak korytarz był pusty. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie, uważnie rozglądając się wokoło. W przymocowanych na stałe do ścian lichtarzach płoną świece, rzucając migotliwe światło na wielobarwne gobeliny. Idąc wzdłuż ściany, przyglądam im się niespiesznie. W większości były to sielskie widoczki, lub sceny polowań i tylko jeden na dłużej przykuł moją uwagę, niemalże wmurowując mi stopy w posadzkę. Utkana ręką mistrza postać w zbroi, po kształtach rozpoznałam, że kobieta, przytula osłoniętą hełmem głowę do szyi potężnego złotego smoka. Może odrobinę nadinterpretowałam, ale wydawało mi się, że gadzie ślepia, o wąskich pionowych zrenicach, spoglądają na postać z czułością, a łuskowaty ogon oplata delikatnie nogi kobiety rycerza. Czy oni mają tu smoki, zadumałam się nie odrywając oczu od gobelinu.

- To tylko kopia, oryginał znajduje się na zamku królewskim – odezwał się za moimi plecami kobiecy głos, skutecznie wyrywając mnie z zamyślenia. Elisabeth z nieodłącznym uśmiechem położyła mi dłoń na ramieniu – Z postaciami wiąże się pewna legenda, ale opowiem ci ją kiedy indziej. Przyszłam po ciebie, bo mama chce cię poznać.

Prowadziła mnie krętymi korytarzami i już po kilkudziesięciu metrach zdałam sobie sprawę, że w pojedynkę na pewno bym się zgubiła. Przystanęłyśmy przed podwójnymi, wysokimi drzwiami i gdy moja przewodniczka poprawiała szaty, ja nerwowo przełknęłam ślinę. Przedstawienie czas zacząć. Miałam nadzieję, że czteroletnia przynależność do kółka teatralnego okaże się pomocna. Nie mogę powiedzieć, że wystrój salonu jakoś specjalnie mnie zaskoczył, boazeria na ścianach, kilka kanap i foteli, jakieś stoliczki, biblioteczka oraz kominek tak wielki, że można by w nim było upiec krowę w całości. A wśród tego wszystkiego kobieta siedząca w fotelu w pozie królowej udzielającej audiencji. Smoczyca matka, to określenie przyszło mi do głowy na widok jej surowych, ściągniętych rysów twarzy. Była wysoka i smukła jak trzcina, zupełnie nie podobna do córki. Kiedy podniosła głowę i spojrzała na mnie zimnym, niechętnym wzrokiem, miałam ochotę stać się niewidzialną.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 12

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Lucinda 25.10.2015
    Uwielbiam twoje opisy. Świetne opowiadanie:)
    ,,Czy oni tu naprawdę nie noszą bielizny, zastanawiałam się (przecinek) walcząc ze sznurówkami gorsetu." - w tym zdaniu brakuje takiego pytającego ,,wydźwięku", że tak powiem. Mogłabyś postawić znak zapytania i myślnik lub też zmienić szyk: ,,Walcząc ze sznurówkami gorsetu, zastanawiałam się czy oni tu naprawdę nie noszą bielizny". To zdanie byłoby wtedy twierdzące i nie byłoby wypowiedzianą myślą, ale przekazywałoby tę samą informację;
    ,,uznałam (przecinek) wykonując piruet" - dwa orzeczenia;
    ,,Sciągnięta gorsetem talia, wydawała się absurdalnie wąska, a uniesione piersi przynajmniej o rozmiar większe, i to właśnie podobało mi się najbardziej." - bez pierwszego i trzeciego przecinka i w pierwszym wyrazie brakuje kreski nad ,,s". Kilka razy jeszcze zdarzało się coś takiego, ale nie wypisywałam. Nie wiem czy to wynika z nieuwagi, czy tak jak kiedyś pisałaś, klawiatura ci szwankuje;
    ,, łagodnym blaskiem lśniła perła, w kwiatowym gniazdku" - bez przecinka;
    ,,W nadziei (przecinek) że na tacy ze śniadankiem znajdę coś równie pysznego";
    ,,Oczekując kulinarnych uniesień (przecinek) uniosłam pokrywkę i stanęłam, twarzą w miskę z … owsianką." - a tego przecinka bym nie stawiała;
    ,,Ucieszyłam się (przecinek) znajdując tam bułeczki ";
    ,,wypielęgnowany ogród, z klombami i równo przyciętą trawą" - bez przecinka;
    ,,nie wnoszący nic nowego do mojej wiedzy, o tym miejscu." - bez przecinka;
    ,,Nie mogąc się doczekać (przecinek) aż ktoś do mnie zajrzy";
    ,,sielskie widoczki, lub sceny polowań" - przed ,,lub" nie stawia się przecinków;
    ,,po kształtach rozpoznałam (przecinek) że kobieta";
    ,,Może odrobinę nad interpretowałam" - wydaje mi się, że w tym wypadku ,,nadinterpretowałam" powinno być łącznie jako wyraz pochodny od ,,nadinterpretacja";
    ,,Czy oni mają tu smoki, zadumałam się (przecinek) nie odrywając oczu od gobelinu" - tu sytuacja podobna do pierwszej, ale lepiej by pasowała chyba pierwsza wersja, do drugiej nie bardzo by pasował czasownik główny, czyli ,,zadumałam się";
    ,,orginał" - ,,oryginał";
    ,,Elisabeth, z nieodłącznym uśmiechem położyła mi dłoń na ramieniu " - bez przecinka;
    ,,Przyszłam po ciebie (przecinek) bo mama chce cię poznać.";
    ,,Prowadziła mnie krętymi korytarzami, i już po kilkudziesięciu metrach zdałam sobie sprawę" - bez przecinka;
    ,,Miałam nadzieję (przecinek) że czteroletnia przynależność do kółka teatralnego, okaże się pomocna." - bez tego przecinka;
    ,,Nie mogę powiedzieć (przecinek) że wystrój salonu jakoś specjalnie mnie zaskoczył";
    ,,biblioteczka, oraz kominek" - przed ,,oraz" nie stawia się przecinek. Pomyślałam, żeby to uzasadnić, jeśli akurat mogę, więc ,,oraz", ,,i", ,,ani", ,,ni" czy ,,jak" są spójnikami w zdaniach łącznych, w których zdań składowych nie oddziela się przecinkami, tak samo w zdaniach rozłącznych, gdzie występują spójniki takie jak: ,,lub", ,,albo", ,,czy", ,,bądź";
    ,,A wśród tego wszystkiego kobieta, siedząca w fotelu, w pozie królowej udzielającej audiencji" - w sumie nie dawałabym żadnego z tych przecinków;
    ,, spojrzała na mnie, zimnym, niechętnym wzrokiem" - bez pierwszego przecinka.
    Hmm... no i znowu się rozpisałam, starałam się wszystko wyjaśnić najlepiej jak umiałam. Oczywiście za opowiadanie daję 5:)
  • Angela 25.10.2015
    Po raz kolejny (nawet nie wiem już który) muszę bardzo Ci podziękować. Przecinki poprawione, jednak szyk, w tym pierwszym zdaniu zachowam jak jest ( mam nadzieję że się nie obrazisz) : )
  • Lucinda 25.10.2015
    Oczywiście, że się nie obrażę, to była tylko moja uwaga:)
  • Katerina 28.10.2015
    Jak zawsze świetne :) 5
  • Angela 29.10.2015
    Ogromne dzięki Katerina : *
  • Anonim 31.10.2015
    "traktowano mnie jak więżnia" - więźnia
    "Smoczyca matka" - smocza

    Coraz bardziej stworzony przez ciebie świat mnie fascynuję, czuję się jak Alicja z Krainy Czarów, która wpadła do nory zaprowadzona przez białego królika, niezwykle poruszasz moją ciekawością, bawisz się nią i powolutku zmuszasz do tego, bym niecierpliwiła się za każdym razem gdy czytam twoje opowiadanie.
    W pełni zasłużona piątka!
  • Rasia 18.11.2015
    Błędy tak jak w poprzednich częściach ;) Podobały mi się zwłaszcza opisy. Udało Ci się ułożyć wszystko w mojej wyobraźni, a to się bardzo ceni. Zostawiam 5 :)
  • Niepasteryzowany 23.04.2016
    Na dzisiaj to już naprawdę ostatni rozdział, bo jeszcze czeka mnie ostatni odcinek "Wikingów", 5 ;) opisy świetne, czekam na ciekawe dialogi.
  • Angela 23.04.2016
    Dziękuję i miłego oglądania życzę. Dobranoc : D
  • Shiroi Ōkami 25.04.2016
    Scena z owsianką mnie powaliła XD Też bym się jakichś cudów spodziewała, a tu takie zwyczajne danie ;D Btw, czy tylko ja nigdy owsianki nie jadłam? ;-;

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania