Poprzednie częściPerełko część I

Perełko część X

Żmija wbijała we mnie swój bystry wzrok. Wystarczyło jej spojrzenie, bym mimo bólu, poczuła ciarki na plecach. Zacisnęłam dłoń, pojedyncza kropla czerwonej cieczy spływała właśnie po kciuku.

- Chodź tu, kochanie. Pomóż mi – rzekła, wskazując ręką na syna.

Nie minęła chwila, a już czułam na sobie ich łapy. Kobieta trzymała mnie za ramiona, mocno wbijając w nie pazury. Szczypało. Chłopak zaś przytrzymywał nogi. Z rany zaczęła sączyć się krew jak z gąbki. Przełknęłam ślinę, ledwo znosząc ten widok. Wspólnymi siłami unieśli moje ciało. Nie było komfortowo. Skóra od ich uścisku zaczęła piec. Wynieśli mnie z kuchni. Pożegnałam kremowe szafki, obrzucając je błagalnym westchnieniem.

Ciemny korytarz znów zawitał. Nie myślałam nad tym, gdzie skończę. Bardziej plułam sobie w twarz, karcąc się za nieudaną próbę ucieczki. Porywaczom, ewidentnie, łatwo nie było. Nie dziwię się. Utrzymywanie ponad pięćdziesięciu kilogramów na lekko zgiętych rękach to niełatwa sprawa. Patrząc w sufit, wczułam się w rytm malutkich kroków, stawianych przez czarną małpę. Przydałaby się jeszcze trzecia osoba, do dźwigania pleców. Kręgosłup opadał bezwładnie w dół, pozostając najniższym punktem ciała w danej chwili. Czułam jak kości sztywnieją. Do tego wszystkiego dochodziło to malutkie draśnięcie, z którego krew musiała spływać ciurkiem. Sprzątaczka będzie mieć robotę, latając z mopem. Choć, prawdę powiedziawszy, psycholka nie narażałaby siebie na donos o przetrzymywaniu i porwaniu dziewczynki, więc normalnych ludzi nie ma co wyczekiwać. Szanse na odnalezienie mnie malały z każdą godziną. Jaką traumę musiała przeżywać moja rodzina… Wyobrażałam sobie mamę siedzącą przy stole z telefonem w ręku, czekającą na jakieś informację, płaczącą siostrę, która nawet nie wie, że może mnie już nigdy nie zobaczyć oraz ojca próbującego wszystkich pocieszać, choć sam ledwo łapie pozytywne myśli, upijając się tanim winem. Nieraz trzeba potrafić zwalczać problemy… Choćby alkoholem.

Zatrzymali się przy drzwiach. Patrzyłam na nie prawie z samego dołu, wydawały się ogromne. Nieoczekiwanie gospodyni puściła moje ręce. Z impetem uderzyłam całymi plecami i głową o terakotę. Głuchy huk. Przez chwilę nie mogłam złapać powietrza. Dopiero później ból dał się we znaki. Głowa pękała. Wywracałam oczami dookoła, mając nadzieję, że przyjdzie jakiś dobry aniołek i mnie uratuje. Spotkałam się jedynie ze spojrzeniem chłopaka. Cierpienie, przez które przechodziłam, ewidentnie nie było mu obojętne. Na pewno nie w tej chwili. Nadal trzymał me nogi. Jednak nie stanowiło to problemu. Pulsujący ścisk przechodzący od potylicy do skroni, nasilał się. Szybko zmówiłam modlitwę, prosząc, bym wyszła z tego cało. Z lekka traciłam kontakt. Powieki same opadały, nie potrafiłam nad nimi zapanować. Z transu wybudził mnie brzdęk kluczy. Zasięgiem wzroku nie dosięgałam do sylwetek moich porywaczy, nie mogąc się odwrócić, wpatrywałam się w sufit. Czarne, migocące kropki przelatywały jednak po drugiej. Zwidy…

W mgnieniu oka wciągnięto mnie do środka. Dwie dłonie zacisnęły się na nadgarstkach. Głowa po przejażdżce przez próg zaczęła ponownie kłuć, tylko tym razem ze zdwojoną siłą. Cicho pisnęłam.

- Weź ją na fotel, idę po solankę – Kobiecy głos szumiał w całym pokoju. Nie potrafiłam nawet dokładnie przeanalizować treści zdania. Znaczenie wyrazów mieszało się. Próbowałam złapać jakąś konkretną myśl, ale gdy tylko pomyślałam o czymś sensownym, od razu zapominałam tematu, tracąc rachubę.

Następne częściPerełko część XI

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Karawan 20.05.2017
    Na moje karawanowe oko to widać wyraźną progresję w stosunku do wcześniejszych "perełków".
    kropki przelatywały jednak po drugiej. Zwidy… Literówka - zbędne k w słowie jedna, ale cóż to wobec reszty? 5
  • Szalokapel 21.05.2017
    Dziękuję za czujność! Wkradła się literka niepotrzebnie...
    Ano i niezwykle miło mi czytać takie słówka! Może moja miesięczna przerwa od pisania wyszła na dobre? Dziękuję i pozdrawiam.
  • Karawan 21.05.2017
    Szalokapel Taka była i moja myśl!
  • Szalokapel 21.05.2017
    Karawan, ach, aż miło! Dziękuję za dawkę motywacji.
  • Enchanteuse 25.05.2017
    To może znaczne od błędów :

    "wbijając w nie pazury" - tu chyba określenie "wpijać" byłoby bardziej odpowiednie, chociaż nie jest to jakis drastyczny błąd.
    http://sjp.pl/wpijać
    "Z rany zaczęła sączyć się krew jak z gąbki. " według mnie bardziej pasowałoby " z rany, jak z gąbki, zaczęła sączyć się krew."
    "Czułam jak kości sztywnieją. " kości nie mogą sztywnieć, no chyba że chcesz podkreślić , jak bardzo nie wygodnie było bohaterce. Wtedy warto to jeszcze uwydatnić, pisząc np. "Wręcz czuła, że... " lub "Miała wrażenie, ze nawet (...)"

    Zdarzyło Ci się powtórzyć słowa "ewidentnie", ale nie w bliskim sąsiedztwie , więc myślę, że to jest nawet ok. Ale lepiej dla tekstu byłoby jeden z nich zastąpić jakimś synonimem (jak "najwyraźniej, czy też najwidoczniej)

    "Znaczenie wyrazów mieszało się" - niepoprawnie użyte wyrażenie. Znaczenie może się wymykać , ale nie może "mieszać" . Jeśli już to w liczbie mnogiej.

    "Od razu zapominałam tematu, tracąc rachubę." - tu lepiej byłoby "od razu traciłam wątek".

    Oczywiście możesz się tym sugerować lub nie , decyzje o wszelkich zmianach należą do Ciebie :)

    Ogólnie tekst mi się podobał - jak na historię o porwaniu akcja jest odpowiednio żywa, tak samo jak ciąg skojarzeń i myśli bohaterki. Jest odpowiednio mrocznie i trochę niewygodne, co bierz za plus :)
    5 już dawno kliknęłam, ale dzisiaj dopiero zebrałam się do napisania czegoś więcej.
  • Szalokapel 15.06.2017
    Dziękuję serdecznie, że wypatrzyłaś takie potknięcia! Jest to dla mnie niezwykle miły gest. Mam nadzieję, iż w przyszłości pozbędę się błędów wynikających z nieuwagi. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam.
  • Zagubiona 14.06.2017
    Jestem tak bardzo ciekawa jak to się skończy, może jednak ten chłopak jej pomoże? Świetna historia trzymająca w napięciu

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania