Perfekcja szczęścia

Miara szczęścia

 

"Jesteś taka szczęśliwa, Asieńko. Bóg dał ci zdrowie, a to przecież największy dar jaki można od niego dostać. Nie męczy cię przeklęty nowotwór, który przed laty zabrał do Pana moją świętej pamięci matkę. Zmarła w piekielnych bólach na łożu śmierci, a przecież dawano jej szanse. Rak tarczycy ją pokonał i teraz urzęduje w Niebie, wraz z innymi godnymi by obcować z Ojcem Niebieskim. Nie borykasz się z chorobami starych ludzi. Mąż cały czas skarży się na zbyt wysokie ciśnienie, ale nie robi nic by je sobie obniżyć. Szkoda słów. A i mnie samą coraz częściej dopada migrena i odczuwam początki demencji. Och, moja kochana! Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo boję się postępu tej choroby. Wszystko na nią wskazuje. Tak, jakbym miała mało problemów. Tobie to na szczęście nie grozi. Jesteś taka młodziutka, kochanie. Zupełnie nie wiesz o życiu, ale to i dobrze. Całe stoi przed tobą szerokim otworem. Podobnie jak przed moim Fabiankiem. Pamiętasz go, prawda Asiu? To mój wnuczek, czteroletni aniołek. Sama słodycz. Powiedz mi więc, jaka to sprawiedliwość, że ten niczemu winny skarb już ma problemy z serduszkiem. Codziennie modlę się o niego do Ojca i błagam o zdrowie. Prawdziwa tragedia. Podobnie jest z małą Kają Perkowskich. Dziewczynka, siedem lat, a już jeździ z jednego szpitala do drugiego. (...)."

 

"Z ciebie to dopiero szczęściara, Aśka. Im dłużej patrzę na twojego Marcina, tym bardziej zazdrosna i nieszczęśliwa jestem. Nigdy chyba nie poznam jak to jest mieć kochającego męża, jak ty. Błagam cię. To ideał w dosłownie każdym calu. Jest w stanie zapewnić ci całkiem luksusowe życie. Tak, całkiem. Żyjesz z nim przecież jak królowa! Mówię ci, kiedy was widzę momentalnie poprawia mi się humor. W końcu to niecodzienny widok widzieć tak dobrane małżeństwo. Pamiętasz ostatnią imprezę firmową? Każda się do niego śliniła, a ty nawet nie byłaś zazdrosna! Rozbroiliście wszystkich na tej stypie. Wasze uśmiechy, rozjaśniały tę ponurą salę. Wesoły, przystojny, towarzyski, inteligentny, pracowity...szczena mi opada po prostu. Wybacz mi, że cały czas wracam do tego, jak to on nie jest wspaniały, ale to przecież superbohater! Gadam o nim i gadam, a ty nie wspomnisz o Marcinie nawet jednym słowem. Zdecydowanie za mało go doceniasz, o ile w ogóle. Nie zdziw się jeśli pewnego dnia będzie szukał czułości u innej. Oczywiście ci tego nie życzę! Kochana, nawet niech ci to nie przejdzie przez myśl. Chodzi mi o to, że gdybym to ja miała takiego Adonisa, robiłabym dosłownie wszystko żeby tylko umilić mu życie. Powinnaś się bardziej o niego starać! Zastanawiam się, czy jest też dobry w łóżku. Aśka! Nie daj się prosić i opowiedz swojej nieszczęśliwej, samotnej przyjaciółce czy...(...)."

 

"Ty to dopiero jesteś szczęśliwa. Kurwa, Aśka. Masz stałą, stabilną pracę pod dachem. Nie musisz zapieprzać w upał, budując dom dla jakiś bogatych szmaciarzy, którzy są na dodatek tak kurewsko niewdzięczni. Nie wiem co jest dla mnie gorsze: praca, kiedy słońce świeci ci prosto na łeb, czy w ulewę i ogólną pizgawicę. Ty to zawsze wiedziałaś jak się w życiu ustawić. Zawsze wzorowa uczennica. Jedna z najwyższych średni w szkole. Później dobre liceum, studia...chapeau bas. I skończyłaś tak, jak myślałem. Korposzczur w szpilkach wartych tyle, co dwa miesiące mojej ciężkiej roboty. Zarabiasz krocie, ale to nie jest twój największy sukces. Wyniosłaś się stąd. Wyniosłaś się z tej dziury zabitej dechami, której nazwy nikt nie kojarzy. Ja nadal mieszkam z matką w tej rozklekotanej chacie. Tyle, że teraz do wykarmienia są jeszcze trzy gęby. Brakuje nam cholernej ciepłej wody, rozumiesz? Pewnie nie. Pewnie nawet nie pamiętasz już jak jest na wsi, co Aśka? Nie denerwuj się tylko, żartuję. Zazdrość mnie zżera. Nie przejmuj się takim niewychowanym wieśniakiem jak ja. W końcu jedyne co nas łączy, to ta sama klasa w podstawówce. Nie możemy porównywać problemów z pieniędzmi ze złamanym paznokciem. (...)."

 

Jesteś taka szczęśliwa. Nie cierpisz głodu. Masz w co się ubrać. Masz gdzie mieszkać. Masz wszystko czego dusza zapragnie, Asiu.

Nie narzekaj...

 

.........................................................................................................................................................................................................................

 

Joanna Dmochowska wróciła do mieszkania. Zdjęła buty i włożyła je do szafki na korytarzu. Odruchowo spojrzała w lustro wiszące koło ramek z motywującymi cytatami. Pomysł Marcina. Opuchlizna po rzewnych łzach nie opuściła jeszcze jej twarzy, czego nie można powiedzieć o jej perfekcyjnym, jak z pozoru jej życie makijażu.

Dwudziestosiedmiolatka nie była szczęśliwa. Wraz z mężem tworzyli wyimaginowany dla społeczeństwa świat. Idealny, bez skazy. Jakże obraz ten był daleki od prawdy. Uczucie między tym dwojga wygasło już dawno. Związek ten pełnił jedynie funkcję reprezentacyjną dla obu stron. Każdy pocałunek, dotyk, czy też nawet uśmiech na pokaz przyprawiały dziewczynę o mdłości. Mężczyzna, dla którego była gotowa opuścić rodzinną wieś zostawiając w niej niepełnosprawnego ojca, był teraz dla niej martwy. Mężczyzna, którego tak bardzo kochała zginął.

Asia zawsze śmiała się ciężko z ironii losu. Toksyczny psycholog. Śmiechu i płaczu warte jednocześnie. To od niego nauczyła się sztuki manipulacji. To on nauczył ją perfekcyjnego odgrywania ról. Perfekcyjne. Jak ona nienawidziła tego słowa.

Dał jej dom, zapewnił posadę w dobrej firmie, wyciągnął ją z długów. Wszystko to po to, aby spełnić swoje marzenie o ludzkiej marionetce, którą z czasem Asia się stała.

W sytuacjach takich jak ta, kiedy wracała zapłakana do domu (a było ich wiele) przypominała jej się piramida potrzeb według Maslowa. Zastanawiała się wówczas, jak wygląda jej hierarchia, jednak po namyśle zawsze dochodziła do wniosku, że takowej zwyczajnie nie posiada.

Joanna przymknęła na moment oczy i spróbowała odciągnąć złe myśli, które nawarstwiły się podczas jazdy samochodem. Klasyczny scenariusz. Spojrzała na cytat, znajdujący się po prawej stronie lustra: "Wszystko jest trudne zanim stanie się proste".

- Pierdol się, Marcin. - rzuciła pod nosem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • AlaOlaUla 12.02.2020
    Za bardzo ogólnie przedstawione jest idealne życie z punktu widzenia Joanny.

    Chciałabym zobaczyć terror ze strony męża. Chciałabym poczuć tę nięszczęśliwą kobietę, ale w tym ogólnym zapisie nie da rady wczuć się w pozory, o których mowa.

    Gdybyś rozwinęła tę część byłoby good.
  • Amica 12.02.2020
    O to właśnie chodziło :D
    Asię i jej punkt widzenia będziesz mogła poznać w przyszłych częściach. To jest coś w rodzaju wstępu.
    Dziękuję za opinię!
  • AlaOlaUla 12.02.2020
    To może dodaj w nawiasie (cz.1), bo skąd niby czytelnik ma to wiedzieć?

    :-/
  • Shogun 12.02.2020
    Bardzo ciekawy tekst. Na świecie nie ma perfekcji, czy doskonałości, a jeżeli coś na takie wygląda, to zazwyczaj jak w tym przypadku jest zgniłe od wewnątrz. Zewnętrzna warstwa piękna, a wnętrze paskudne.
    Pozdrawiam :).
  • Amica 12.02.2020
    Dziękuję bardzo! :D
  • Marian 12.02.2020
    No tak. Różnie to widzą różni, a jest jeszcze inaczej.
    "Im dłużej patrzę na twojego Marcina, tym bardziej zazdrosna i nieszczęśliwa jestem."
    Ostatnio rozpleniły się takie niepolskie (takie formy ma np. niemiecki) formy zdaniowe z czasownikiem na końcu.
    To niby nic, ale brzmi jakoś głupio.
    Uważam, że lepsza byłaby forma: "Im dłużej patrzę na twojego Marcina, tym bardziej jestem zazdrosna i nieszczęśliwa."
  • Amica 12.02.2020
    Masz rację, ale akurat w tym przypadku był to zabieg celowy. Miało to być "kazanie" od przyjaciółki Asi. A jak wiemy, różni ludzie mówią różnie :)
    Dziękuję za uwagę!
  • Marian 12.02.2020
    Jeśli to celowy zabieg, to OK.
  • Bajkopisarz 12.02.2020
    „Uczucie między tym dwojga”
    Tymi
    „wyciągnął ją z długów”
    Jeśli ją=Aśkę to ją zbędne. Jeśli ją=firmę to ok.
    „Wszystko to po to”
    Pierwsze to zbędne

    Czyli: Wszyscy dookoła myślą, że Aśka ma tak dobrze, jak nikt, a tymczasem dziołcha choć teoretycznie ma wszystko, jest nieszczęśliwa z braku miłości i do tego przytłoczona sztucznością. To jest dobrze pokazane. Ale to jedna strona medalu. Drugiej nie widać, to znaczy, co Aśka z tym robi poza popłakiwaniem. Próbuje jakoś zmienić swoją sytuację, walczy, działa, myśli? Domyślamy się, że nie, ale tylko z króciutkiej wzmianki, że nie ma hierarchii potrzeb. No, ale skoro jednak nie ma tej hierarchii to czego beczy skoro tak naprawdę jej wszystko jedno?
    To druga strona medalu. Trzeciej nie ma, ale przyjmijmy, że medal może stanąć w kant. Ta sytuacja to punkt widzenia Marcina. Jaki jest motyw jego działania i jak on się z tym teraz czuje?
  • Amica 12.02.2020
    Dziękuję za uwagi!
    Jak wspomniałam w wiadomości powyżej, planuję zrobić z tego serię. Na wszystkie twoje pytania znajdziesz odpowiedź w jej przyszłych częściach. To jest coś na kształt prologu? Nie wiem czy dobrze mówię :D Dlatego nie chciałam zdradzać wszystkiego już na początku. Taki zamysł, zobaczymy czy trafny.
    Pozdrawiam!
  • Bajkopisarz 12.02.2020
    Amica - ok, jeśli to seria, to wszystko jasne. Czekam zatem na wypowiedź drugiej strony.
  • Chałapa 08.03.2020
    Myśl - w punkt
    Czekam na ciąg dalszy ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania