Perkusista Jarek (powtórka)
Zbliżała się już połowa koncertu. Perkusista Jarek nabił właśnie wstęp do kolejnego numeru. Raz, dwa, trzy, cztery …Wtedy go zobaczył. Stał na końcu sali za wrzeszczącym tłumem. Tak, nie było wątpliwości. To on. Nie pomyliłby go z nikim innym. To spojrzenie brązowych, łagodnych oczu.
¬– Co jest? – krzyknął do Jarka gitarzysta basowy Leon.
Nabił jeszcze raz. Zaczęli grać. Dziewczyny szalały w pierwszych rzędach. Ściągały koszulki i dziesiątki półnagich piersi falowały na wyciągnięcie ręki przed muzykami zespołu KRWAWY MAKARON. Perkusisty Jarka zdawało się to w ogóle nie interesować. Szukał go wzrokiem. Gdzie on jest? „Głupie wariatki” – pomyślał ze złością, o skaczących dziewczynach. Wiedział, że on tam jest. Przyszedł. Kiedy skończą ten numer, publika się trochę uspokoi i wtedy go na pewno znów ujrzy. Tak się stało. Kiedy wokalista Robert zagadywał do zgromadzonych w sali widowiskowej, Jarek wyciągał głowę znad bębnów. Jest, jest! Ich wzrok się spotkał ponad rozwydrzonym tłumem roznegliżowanych dziewczyn.
Tak, to był on. Jego jedyny, niepowtarzalny pies Puszek.
P.S. Stara miniaturka
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania