Pewnego dnia

Pewnego dnia, gdy słońce delikatnie muśnie sobą wode.

Gdy już znikną na niebie, kolorowe zorze.

Gdy z oczu opadnie, snu czar niebiański.

A ty poczujesz się jak, pies bezpański.

Otworzysz pudełko, pamięcią przez ludzi zwane.

I przypomnisz sobie, te chwile szczęśliwe, i zmarnowane.

Przypomnisz sobie pierwsze zakochanie.

I łzy za miłością, jak rzeka wylane.

Przypomnisz sobie również przyjaciół, z którymi poszedł byś na koniec świata.

Przyjaciół prawdziwych, nie mijających jak zimy, i lata.

Twa pamięć odda ci rówież, jedno marzenie.

O oczach co mówią, że miłość spotkałeś.

O serca szybszym biciu mówiącym, że się zakochałeś.

A dziś co zostało z tych marzeń, bo ja tak myślę, że chyba już tylko rozmyty obrazek.

Deszem słów, kłujących jak noże.

Przez lawiny gestów, mówiących nic już nie pomoże.

Lecz na razie ty śpisz, a ja rozmyślam.

A myśli me płyną, szybko jak wezbrana Wisła.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania