Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piąta Prędkość Kosmiczna - część 12

12.

– Wszystko w porządku? – powiedział przez telefon. Wpadł do mieszkania zdyszany. Trzasnął drzwiami i przeciął szybko przedpokój, nie rozbierając się.

– Oczywiście. Właśnie się pakuję. – powiedział głos Malwiny. – Zastanawiam się w jakim kolorze wziąć sukienkę. Szafir czy burgund? Jak uważasz?

– Nie wiedziałem, że istnieją takie kolory.

– Istnieją – powiedziała wesoło.

– Uważam, że niezależnie od koloru będziesz niebezpiecznie igrać z doskonałością.

Zaśmiała się. Adam wszedł do kuchni. Usiadł i zapalił papierosa.

– Uroczy jesteś.

– Staram się. Będziesz gotowa za godzinę?

– Powinnam być.

– Super. Ogarniam się i jadę.

– Może jeszcze zdążę umyć głowę. Do zobaczenia.

– Buziaki – powiedział i rozłączył się.

Oparł się o ścianę i zamknął oczy. Głowa bolała go nieprzytomne; miał wrażenie, że rzeczywistość wbija mu szpilę w sam środek mózgu. Otworzył szafkę i wyjął Apap Extra. Połknął trzy tabletki i popił wodą z kranu.

W pokoju padł na łóżko. „Wytrzymaj jeszcze chwilę – próbował przekonać sam siebie. – Zaraz będziesz z nią i tylko ona będzie się liczyć; nie będzie matki, pracy, szefa i tego cholernego miasta. Wygrałeś. Ocaliłeś ją i siebie. Niedługo jej giętkie ciało przytuli się do twego ciała; jej kruche ręce obejmą twoją opuchniętą twarz; jej niewiarygodne piersi nawiążą kojący dialog z twym skołatanym serce. Będziesz się budził obok, zatapiał w jej włosach i zaciągał ich delikatnym zapachem”

Zerknął na zegarek. Czas płynął ociężale. Spakował do plecaka kosmetyczkę, bieliznę i kilka koszulek. Włączył laptop. Wszedł na jej profil. Uśmiechnął się; ból powoli mijał. Zadzwonił do Krzycha:

– Siemano, mogę podskoczyć po autko?

– Adams, jest kurwa delikatny problem – wycedził głos w słuchawce. Nie był tak wesoły jak ostatnio. – Mój przewspaniały i niepowtarzalny krążownik szos się rozkraczył.

Poczuł jak kwas wypełnia przełyk.

– Jak to się rozkraczył?

– Stary, normalnie. Rozjebał się po prostu. Stanął i chuj. Ja mu w gaz, a on zgasł.

– Przecież mówiłeś, że jest po przeglądzie.

– Ale przegląd robił mi kuzyn. Dałem mu połówkę to mi podbił. Przecież żaden inny mechanik, by tego nie klepnął…

Adam zacisnął szczękę, a jego twarz nabrała barbarzyńskiego wyrazu. Zamknął pięść; telefon chrupnął. Zamachnął się i rzucił aparatem w plakat Cobaina; smartfon roztrzaskał się, rozcinając polik liderowi Nirvany.

Rozedrganymi palcami wpisał w wyszukiwarkę „wypożyczenie samochodu łódź”. Google wypluło długą listę firm zajmujących się pożyczaniem aut. Nie miał czasu na porównywanie ofert; kliknął pierwszy lepszy link; wszedł w zakładkę „Kontakt”. Odruchowo sięgnął do kieszeni. Zaklął.

Padł na kolana i zaczął zbierać do kupy, rozwalone po całym pokoju, części telefonu Były uszkodzone; ekran przecinało potężne pęknięcie. Próbował złożyć wszystkie elementy w coś, co mogłoby dzwonić, ale nie było to możliwe; resztki telefonu nadawały tylko na śmietnik.

Sprawdził na adres firmy i spojrzał na zegarek. Miał trzydzieści minut do spotkania i pięć przecznic do pokonania.

„Zdążę – pomyślał. Zamknął laptopa i wrzucił go do plecaka. – Zdążę. Muszę zdążyć. To niedaleko. Może jeszcze nie będzie korków”.

Wystrzelił z mieszkania. Zeskakiwał po kilka schodków. Był w połowie drogi na dół, kiedy sobie przypomniał – naszyjnik.

W okamgnieniu był z powrotem u siebie. Otwierał wszystkie szafki i wyrzucał ich zawartość na podłogę – książki, płyty, filmy DVD, papiery, ubrania tworzyły coraz większy stos na środku pokoju. Sprawdzał wszędzie; za biurkiem, za łóżkiem, za szafką. Nigdzie nie mógł znaleźć brązowego pudełka.

Usiadł i podparł głowę rękę. Nie miał już siły. Miał ochotę schować się do szafy i nie wychodzić z niej już nigdy, tak jak robił to w dzieciństwie.

Z drugiego pomieszczenia dobiegł go męski kaszel. Myślał, że się przesłyszał; nawet nie odwrócił głowy. Kasłanie powtórzyło się kilkukrotnie. Wstał. Szarpnął klamkę do pokoju matki; drzwi były zamknięte na klucz. Pamiętał jak ostatni raz kobieta się zabarykadowała. Serce zabiło mu mocniej. Naparł z całej siły; zamek w końcu puścił.

Poczuł przeszywający fetor, aż cofnął się do przedpokoju. Wydawało mu się, że zwróci zaraz zwymiotuje. Wziął kilka głębokich wdechów i przekroczył próg.

Na wersalce spały, trupim snem, dwie nieprzytomne formy życia – matka i łysy facet z plamami wątrobowymi na twarzy. Zawinięci byli w pościel; wyglądali jak jedna wielka, toksyczna galareta.

Stanął nad łóżkiem – włosy matki były pozlepiane wymiocinami. Telepało nią jak zaszczutym kundlem. Złapał kobietę za rękę – wyczuł nitkowaty puls. Mężczyzna leżał na wznak i dyszał jak gruźlik; usta miał otwarte; brakowało mu kilku zębów.

Na stoliku zobaczył pudełka z niedojedzoną pizzą, obok stały dwie doszczętnie wysuszone półlitrówki gorzkiej żołądkowej. Adam wziął butelkę do ręki i uśmiechnął się krzywo. Rozbił ją o podłogę, robiąc tulipana. Przystawił go matce do twarzy. Jej gorący oddech zostawiał ślad na szkle.

– I co?! – krzyknął kobiecie do ucha – Nie pije, tak?! Z takim bydlakiem?! Jak, kurwa?! Brzydzę się tobą! Wstyd mi, że jesteś moją matką! Słyszysz?! Nie słyszysz, bo jesteś zajebana jak autobus do Lichenia!

Upuścił butelkę. Upadła obok damskiej torebki. Wziął ją do ręki i wysypał zawartość na podłogę: papierosy, pigułki, otwarta paczka prezerwatyw oraz złożony zielony świstek. Uklęknął i wziął papier do ręki. Zwlekał z rozwinięciem go.

„Nie – błagał w myślach – proszę. Tylko, kurwa, nie to. Proszę”.

Otworzył i zamarł. Trzymał w ręku kwitek z lombardu na naszyjnik dla Malwiny. Miał wrażenie, że w tej oto chwili coś w nim pękło, coś co rosło od dawna i pęczniało z czasem. Jakby gigantyczny pęcherz żółci eksplodował i wymieszał się z jego krwią. Serce momentalnie się uspokoiło. Adam stanął wyprostowany; nie czuł kompletnie nic.

Na parapecie leżała męska skórzana nerka. Otworzył ją bez jakiegokolwiek skrępowania. W środku były portfel Wiktora; kluczyki do auta z breloczkiem Volvo. Wyjął z portfela trzysta złotych i wsadził wszystko do kieszeni.

– Do niezobaczenia – powiedział Adam. Jego zęby błysnęły w ciemności. Zapalił papierosa; zaciągnął się i pstryknął niedopałkiem w stronę matki i Wiktora, przemierzających puste korytarze alkoholowej rozkoszy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania