Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Piąta Prędkość Kosmiczna - część 13 (ostatnia)
13.
Droga do hotelu zajęła niecałe dwie godziny. Udało im przemknąć przez miasto zanim dotknął je wieczorny paraliż. Wyjechali na autostradę i sunęli prosto przez sto kilometrów. W radiu leciały przeboje Presleya i Adamowi wydawało się, że są jak bohaterowie filmu o parze kochanków–morderców przemierzających Amerykę.
Na miejscu pyzata recepcjonistka oznajmiła:
– Zostały nam tylko pokoje dwuosobowe z łożem małżeńskim
– Rozumiem – wydukał Adam. Spojrzał na Malwinę
Dziewczyna zawiesiła mu się na ramieniu.
– Super. Bierzemy chyba, nie? – Uśmiechnęła się szeroko.
– Tak, weźmiemy – rzekł i położył dowód na blacie.
W pokoju legli na ogromnym łóżku. Adam przyłożył głowę do zimnej poduszki. Cały stres uchodził z niego jak powietrze z dziurawej piłki. Był całkowicie wyczerpany; zamknął oczy i odpłynął.
Poczuł jej ciepły, delikatny oddech na szyi i dopiero uniósł powieki; Malwina siedziała na nim okrakiem.
– Co to za spanie? – szepnęła.
– Miałem ciężki dzień – westchnął.
– Coś mi się wydaje, że noc też nie będzie należała do najlżejszych. – Uniosła delikatnie bluzkę, odsłaniając pępek. Opuściła z powrotem. Adam złapał ją za ręce.
– Umieram z głodu. Zamówmy coś – powiedział. – Na co masz ochotę?
– Jest już po dziewiętnastej. Jak będę jadła tak późno to będę gruba i brzydka. Co wtedy? – rzekła z karykaturalną przesadą.
Zaczęli się śmiać. Adam pocałował jej dłonie.
– A może zrobimy dzisiaj dzień dziecka?
– No nie wiem. To naprawdę nie zdrowe.
– Tak się składa, że mam coś dla zdrowotności – powiedział Adam. Sięgnął do plecaka i wyciągnął z niego dwie Kadarki Exlusive. – Co ty na to?
Chwyciła butelkę i wzięła solidny łyk. Kilka kropel pociekło jej po brodzie.
– Mały dzień dziecka chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził – rzekła z uśmiechem.
Czas oczekiwania na jedzenie wynosił około godziny. Zdążyli już się trochę wstawić winem.
– Zamówię jeszcze buteleczkę, co? – zapytał z wypiekami Adam.
– Ja bardzo chętnie – rzekła Malwina.
Sięgnął po słuchawkę i wykręcił numer restauracji.
– Dzień dobry, chciałbym zamówić butelkę wina do pokoju siedemnaście… Tak… Najlepszego, jakie macie.
Zaczęli się śmiać. Zapalili po papierosie i usiedli pod ścianą. Milczeli; wsłuchiwali się w miękką ciszę wieczoru i podziwiali kształty jakie przybierał dym
– Tak jak na początku, nie? – powiedział Adam.
– Z tą różnicą, że dzisiaj nie jestem rozhisteryzowaną, niedoszłą samobójczynią.
– Podobałaś mi się jako rozhisteryzowana, niedoszła samobójczyni.
– Teraz już ci się nie podobam? – Malwina spojrzała na niego przenikliwe.
Zaśmiał się głośno; chwycił jej dłoń i ucałował.
– Z każdą chwilą podobasz mi się coraz bardziej – powiedział. – I tego się boję, że zaraz nie będę mógł przestać na ciebie patrzeć. Będąc szczerym to już nie mogę. Wystarczyła chwila, bym odurzył się twoimi perfumami i żeby przeniknęły one do mojej krwi. Czuję jak wypełnia to moje żyły i moje mięśnie.
– Ale z ciebie poeta. Nawet po tym wszystkim? – westchnęła.
– Nie ma przeszłości i nie ma przyszłości. – Czuł, że alkohol rozplątał mu język. – Jest tylko teraz, a teraz należy do nas. I tylko to się liczy. Życie bez ciebie nie jest życiem.
Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Podniosła wysoko brodę, odsłaniając szyję. Jego usta chciały zbadać każdy centymetr kwadratowy jej ciała. Rozpiął bluzkę Malwiny i rzucił w kąt. Spojrzał na jej falujący biust.
– Mogę? – zapytał speszony.
Uśmiechnęła się szeroko i zdjęła mu koszulkę. Ugryzła go w ucho.
– Możesz – szepnęła.
Położył rękę na jej gorącym brzuchu i niespiesznie sunął w górę po gładkiej skórze. Malwina rozpięła stanik, odsłaniając idealne w swej krągłości piersi. Jej sutki stały sztywno. Pieścił je delikatnie. Zarechotała. Bawił się nimi przez chwilę, po czym zaczął je szczypać zębami. Jęknęła. Wygięła się niczym kocica i wbiła paznokcie w jego klatkę piersiową.
– Wejdź we mnie – wydyszała.
Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła rozpinać mu pasek. Złapał ją za nadgarstek.
– Malwina, muszę ci coś powiedzieć.
– Słucham.
Zamilkł. Serce chciało mu wystrzelić z piersi niczym Obcy. Po chwili wydusił z siebie:
– Będziesz pierwsza.
Pochyliła się nad nim; pocałowała go w czoło i znów ugryzła w ucho.
– Cieszę się.
– Nie wiem czy będzie ci dobrze – rzekł poddenerwowany. – Nie potrafię... Ty z wieloma?
Położyła mu palec na ustach. Drugą rękę wplotła w jego włosy.
– Rozluźnij się.
– A jak będę za szybki?
– Jest wiele sposobów, by zadowolić kobietę. Spokojnie, oddychaj głęboko. Wszystkim się zajmę.
Wziął głęboki oddech. Jego klatka powoli zaczynała unosić się w miarowym rytmie.
– Malwina, kocham cię.
Spojrzała mu głęboko w oczy jakby chciała wytyczać z nich przyszłość. Zbliżyła usta do jego ust.
– Wiem.
Całowali się z pierwotnym pożądaniem jedynych ludzi na Ziemi. Nie mógł wypuścić jej z uścisku.
– Daj mi chwilę, kocie… – powiedziała Malwina. – Zaraz wracam.
Zeskoczyła z niego i udała się do łazienki. Śledził wzrokiem każdy jej krok. Jej biodra subtelnie cięły powietrze. Miał wrażenie, że zostawia za sobą smugę swej ciemnej, kobiecej słodyczy.
„Boże – pomyślał – cuda się zdarzają. Nie mogę jej zawieźć, nie mogę…Już wiem”.
Wyciągnął z plecaka laptop. Wszedł na stronę polskibang.pl. Na stronie głównej widniała reklama na pół ekranu – nowa produkcja Braci Grimm „Czerwony Kapturek”. Uśmiechnął się pod nosem i uruchomił film.
Oczy zapłonęły mu wściekle. Jego twarz była jak płótno, na której gniew malował bohomazy najjaskrawszymi barwami. Zgrzytał zębami niczym w ataku epilepsji. Chwycił kluczki do auta i rzucił się do drzwi.
Biegł jak opętany. Na schodach potrącił kelnera niosącego butelkę czerwonego wina.
– Koleś, uważaj! To wino kosztuje trzy stówy za butelkę! – krzyknął chłopak. Jego słowa zagłuszył ryk silnika i pisk opon. Obserwował jak światła samochodu znikają, wessane przez noc.
Kelner spojrzał na swoją koszulę; na samym środku widniała krwisto-bordowa plama.
***
– Adam, mam pomysł – powiedziała, wychodząc z łazienki. Rozejrzała się po pokoju; nikogo w nim nie było. Drzwi były otwarte na oścież. Zmarszczyła brwi; wychyliła głowę na korytarz, ale nie dostrzegła nikogo. Wszystko wyglądało tak, jakby mężczyzna rozpłynął się w powietrzu. Na łóżku leżał jego laptop. Z głośników wydobywał się jęki.
Spojrzała na ekran komputera. Zamarła. Wsadziła sobie palce do gardła. Zacisnęła zęby. Krew wypełniła jej usta i skapnęła na pościel. Uderzyła ją nagła fala gorąca. Powieki drżały jej nieprzytomnie, a serce waliło niczym bokser wagi ciężkiej.
Wciąż patrzyła na video – ona i dwóch klonów Joe Pesciego. Mężczyźni mieli na sobie stroje myśliwych. Jeden brał ją od tyłu drugi, drugi podduszał i wsadzał penisa do ust. Dyszeli przy tym jak szesnastolatkowie. Krzyczeli: – Gdyby nie my, to by cię teraz wilk ruchał, Kapturku! Pokaż swoją wdzięczność! No dalej!
Malwina nie była w stanie wykonać najdrobniejszego ruchu. Rzeczywistość była jak zdezelowany magnetowid, który wciągnął taśmę i wypluł ją doszczętnie pogniecioną. Łzy zaczęły płynąć jej po policzkach; czuła jak z każdą z nich wylewa się radość. Spadały na podłogę; wsiąkały w dywan i znikały nie zostawiając śladu.
***
Adam pędził drogą donikąd. Na tę krótką chwile zgasły gwiazdy, a niebo stało się ciężkie od deszczu. Drzewa pokładały się na asfalt. Wszystkie czarne myśli miały przystań w jego głowie. Obie komory jego serca były kompletnie rozszarpane. Dociskał gaz i ginął w ciemności gęstej jak ziemia. Wdepnął sprzęgło i zmienił bieg. Obraz rozmywał się jak wspomnienia w czasie. Wskazówka licznika przekroczyła właśnie piątą prędkość kosmiczną.
Komentarze (6)
Postać Piotra chyba należałoby nieco rozbudować, szczególnie jeśli postanowiłeś go zabić. Adam z nożem przed jego drzwiami, to trochę zbyt ubogo jak dla mnie.
Kręcenie "różowych" filmów, to także nie jest "robota z ręki", twgl. to są poważne przedsięwzięcia produkcyjne. (Ad prod. "Braci Grimm")
W 13-tej części (omen nomen) pokazałeś to, co często umyka nam w realu, a mianowicie, że każdą "nową drogę", trzeba pokonać z bagażem tych poprzednich.
Pisanie scen erotycznych, to naprawdę "nie w kij dmuchał" i mam mieszane odczucia. Gdy kobieta mówi; "- Wejdź we mnie - wydyszała.", to raczej wszelkie zdroworozsądkowe zasady postępowania idą "w pizdu". U ciebie jest odmiennie i główny bohater wpada nawet na kuriozalny pomysł, aby zajrzeć do "lapka" - hicior!
Tak zasadniczo, to bardziej interesi mnie postać Mal, jest bardziej skomplikowana, więcej w niej sprzeciwności i pragnień. Adam jest prostym chłopakiem, chociaż czasem jego wypowiedzi zaskakują niebywałą czułością...
Kwestię pisowni i techniki zapisu pomijam, bo to nie moja bajka, lecz sam wiesz jak jest.;)
Sumując; to ciekawe opko i wielu czytelnikom będzie się podobać. Jednak to, co wychodzi ci najlepiej, to tytuły opowiadań. Są zadumą zarówno dla fizyka, jak i filozofa - to dygresja. Pozdro ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania